Uładzimir Mackievič, samaabvieščany lidar intelektualnaha, tak by mović, supracivu režymu, vyznačyŭ, narešcie, svaju pazicyju pa najvastrejšym, padobnym na hamletaŭskaje, pytańni biełaruskaj sučasnaści: žyd ci nie žyd?
I zrabiŭ heta ŭ najbolš naturalnaj dla fiłosafa formie dyskusii, vybraŭšy ŭ jakaści apanienta niejkaha Hienu Varkoviča. «Ty, Hiena, — supakoiŭ Mackievič svajho nibyta surazmoŭcu, — jašče taja morda, ale ničoha žydoŭskaha ŭ ciabie niama! Zvyčajny biełarus jaŭrejskaj nacyjanalnaści»...

Supakojeny adsutnaściu ŭ siabie «žydoŭskaj mordy», vyciahnuty na «BiełPartyzan» Hiena, tym nie mienš, nie supakoiŭsia: na praciahu ŭsioj dyskusii nastojliva, nibyta ad imia ŭsioj jaŭrejskaj supolnaści, dakazvaje abraźlivaść dla jaŭrejaŭ užyvańnia ŭ biełaruskaj movie słova «žyd». Advarotnaja dumka Mackieviča prosta ŭražvaje svajoj internacyjanalnaj hłybinioj i prazrystaściu: niama čaho ruskamoŭnamu Hienu z usioj jahonaj supolnaściu ŭstaloŭvać u biełaruskaj movie svaje normy. Z čaho vynikaje, što «žyd» pa-biełarusku — heta žyd, a pa-rusku — «židovskaja morda»...

Ja nie linhvist, kab spračacca z Mackievičam, i nie Hiena, jakoha Mackievič jak naradziŭ, tak i zabiŭ, zrazumieła, «łohikaj, pierad jakoj ni žyda, ni bulbaša... usie roŭnyja...» Daloka mnie da Mackieviča i ź jahonymi viedami histaryčnych abstavinaŭ, ad jakich uźnikła ci dobraŭžyvanaje, ci złoŭžyvanaje na praciahu stahodździaŭ słova z troch litaraŭ. Ale mnie vielmi blizka da Kościka, navat praz 60 z hakam hadoŭ...

Kościk, siabra majho dziacinstva, byŭ pieršym na majoj pamiaci, chto nie staŭ vyśviatlać etymałohiju słova «žyd», a naŭprost daŭ Niachaju ŭ mordu, abcukravanuju z husta pasypanaha cukram tłustaha buterbroda.

Niachaj byŭ starejšy i dužejšy za Kościka, i zaŭždy čyrvonym, plaskatym, nibyta blin, tvaram padobny na svajho baćku, jaki słužyŭ niejkim emhebešnym načalnikam i adziny va ŭsim dvary raskatvaŭ na trafiejnym BMV. Viadoma, nas dušyła zajzdraść, my dušyli jaje i trymalisia ad Niachaja jak maha dalej, bo mienavita ad jaho sychodziła spakusa zaznać niešta niedasiahalnaje ŭ paraŭnańni ź iržavymi abručami, što pahanialisia zahnutym u kruk drotam. Adnojčy nie vytrymali, nablizilisia da aŭto. Niachaj stajaŭ, abapioršysia na bliskučaje kryło, i dažoŭvaŭ buterbrod. «A moj baćka byŭ na vajnie admirałam», — z vyklikam skazaŭ Kościk. «Chłusiš, — prašamkaŭ Niachaj, — žydy admirałami nie byvajuć...»

Praź imhnieńnie reštki buterbroda lacieli ź Niachajevaha rota...

Paŭstahodździa lahło pamiž Kościkam i Karasikam, na žal, zabyŭsia na jaho imia. Chacia tapahrafična jany stalisia zusim pobač: jak i my z Kościkam, Karasik žyŭ u adnym z čatyroch damoŭ na Maskoŭskaj vulicy, što pieražyli akupacyju i vajnu. Było, praŭda, i adroźnieńnie: naš dom pieražyŭ akupacyju i vajnu biez nas, a Karasikaŭ dom — razam z Karasikam. Heta vyśvietliłasia adrazu, jak tolki jon, ciažki i niazhrabny, ledź uvabraŭsia ŭ mašynu i ja vykazaŭ mierkavańnie, što paśla vajny my byli susiedziami. «Tak, musić, byli, — adazvaŭsia Karasik, — ale ja žyŭ u svaim domie jašče da vajny...» «A ŭ vajnu?» — zapytaŭsia ja. «I ŭ vajnu»...

Kolki chvilin jechali moŭčki. «Vas cikavić, jak ja zastaŭsia žyvy? Susiedzi vyratavali. Baćka zahinuŭ na vajnie, maci — u hieta, a mianie schavali susiedzi...»

My jechali na Karasikavu daču, jon — pradavać, ja — kuplać. Mašynu kinuli niedzie kiłamietry za dva, pasiarod sumiotaŭ pa abodva baki vuzieńkaha prasiołka i niepieraadolnaj ślizhaty. Astatni šlach išli hadziny paŭtary — dzie koŭzajučysia, dzie pravalvajučysia ažno da pojasa ŭ śnieh. Ja ci nie ciahnuŭ Karasika na sabie, što pry jahonym ciažary było amal niemahčyma. Jon ciažka dychaŭ, potym ź niejkim vinavatym adčajem skazaŭ: «Prabačcie — serca, infarkt...»

Tarhavacca były lotčyk hramadzianskaj avijacyi nie ŭmieŭ. Amal adrazu jon zrazumieŭ, što ni jahony ładny domik, ni dahledžanyja, što było vidać navat pad śnieham, sotki ja kuplać nie budu. I raptam zapłakaŭ: «Dumajecie, ja chaču pradavać? Tryccać hadoŭ... stolki pracy... stolki žyćcia... I adjazdžać nie chacieŭ. Ale jak ubačyŭ na dźviarach kvatery namalavanaje biełaj farbaj «ŽYD», vyrašyŭ: usio, kropka!»

...«Žyd» Karasik pamior u Amierycy ci nie praz hod, u 97-m.

Bolš za dva hady niama i Kościka. Baćka jaho, darečy, nikoli nie byŭ ni «admirałam», ni «žydam». Jak i Kościk — budučy viadomy piśmieńnik Kastuś Tarasaŭ...

A samatužnamu huru, jaki nie bačyć roźnicy pamiž nacyzmam i sijanizmam (šukajcie ŭ internecie «Biezumnoje čajepitije. O patriotiźmie»), chaču nahadać pra tyja ŭ našaj historyi abstaviny, kali słova «žyd» było nie słovam, a chvarobaj. Śmiarotnaj, navat litaralna, chvarobaj dla ludziej i hramadstva.

Ci vylečana?

Voś pytańnie zamiest taho, dzie, zdavałasia b, pastaŭlena apošniaja kropka.

Siabry dziacinstva: Kastuś Tarasaŭ siadzić u siaredzinie ŭ šeraj kašuli, aŭtar, Siarhiej Vahanaŭ - druhi źleva (u biełym).

Siabry dziacinstva: Kastuś Tarasaŭ siadzić u siaredzinie ŭ šeraj kašuli, aŭtar, Siarhiej Vahanaŭ - druhi źleva (u biełym).

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0

Chočaš padzialicca važnaj infarmacyjaj ananimna i kanfidencyjna?