Ranica 14 červienia. Ja idu na sud, pa pracy. Ničoha takoha. Adnu svołač sudziać, dziaŭčynku zabiŭ, 102 nažavych, čuli, napeŭna?
Apošnija miesiacy jon (zabojca, zaraz možna tak pisać, užo prysud byŭ) žyŭ sa mnoj na adnoj vulicy, praź niekalki damoŭ. Prosta na toj vulicy, dzie ja žyvu — SIZA.

Časam ja dumała — voś jon tam niedzie siadzić, za kratami, moža, navat mianie bačyć, jak ja idu pa vulicy, to tudy, to siudy, to za chlebam u kramu, to za repartažam niekudy. My nie byli znajomyja, i naŭrad ci budziem. Bo jon svołač, niadobry čałaviek, jaho siońnia ci zaŭtra rasstralajuć. Jon dziaŭčynku zabiŭ, bolš za 100 udaraŭ nažom. Niemahčyma. Ja idu na apošniaje pasiedžańnie sudu, pažartavaŭšy z mužam, abmierkavaŭšy ŭsie spravy na dzień. Kštałtu «Ja na sud schadžu, tak, hłupstva, vyšak adnamu śviecić, i chutka viarnusia, spadziajusia, što sudździa začytaje tolki rezalutyŭnuju častku prysudu, heta chvilin piać, i ja budu doma, što budziem hatavać na abied?».

Ja idu pa vulicy. Dumaju pra taho chłapca ŭzrostam čverć stahodździa, jaki zaraz siadzić tut, na našaj vulicy, u niejkaj kamiery. Pra što jon dumaje?
Ja nie viedaju. Ź SIZA vyrulvaje mašyna. Takaja ŭsia strašnaja, zakrytaja, kštałtu hruzavik. Pavaročvaje tudy, kudy idu i ja hetym rankam. Aha. Heta jaho pavieźli. Ja viarnusia dachaty. Chutka napišu infarmacyju pra vyšak, ci pažyćciovaje.

A chutčej vyšak. Takija prykmiety, što budzie tamu chłopcu vyšak. I budu smažyć katlety. I žartavać. I pajdu viečaram u hości.

Budziem havaryć pra novuju pastanoŭku ŭ miascovym teatry. Ci abhavorvać znajomych, jakich siońnia niama z nami. Mnie-to što? Ja ž nikoha nie zabivała! Ja charošy čałaviek. A jon — chaj. Chaj jaho rasstralajuć, ci pažyćciovaje daduć, mnie-to što? Ja jaho i nie viedaju, dziakuj Bohu, kali Jon jość (u sensie, Boh). Ja nie viedaju.

Ja tut pry čym? Nie pry čym. Prosta rablu svaju pracu. Prosta fiksuju toje, što «rečaisnaść». Ja prosta statyst. Nie bolš, nie mienš.

Pa roznych prykmietach na pačatku pasiedžańnia adčuvałasia, što budzie vyšak.

Ale niešta chaciełasia vieryć, što hetamu «durniu niaščasnamu» daduć pažyćciovaje. «Durań niaščasny!», — tak jaho, abvinavačvajemaha, abazvała jaho maci,
kali jon kazaŭ apošniaje słova. Z dvuch skazaŭ. «Ja prašu prabačeńnia ŭ maci Natašy. Ja bolš nie viedaju, što kazać». Potym jaho maci złosna kinuła, pakidajučy zalu suda: «Durań niaščasny! Navat nie viedaje, što skazać!». Voś tak jana, jaho maci, skazała. Ja prasiła ŭ Boha. Pažyćciovaje dla jaho. Ale jamu, napeŭna, usio roŭna da našych prośbaŭ (Bohu). Ci Jon lepš viedaje. Ja nie viedaju.

«Rasstreł. Imieniem Respubliki Biełaruś», — tak skazaŭ sudździa.

Maci płakali. I jaho. I jaje. Toj zabitaj dziaŭčynki.

Na ŭsim sudzie jon adkazvaŭ na ŭsie pytańni, padrabiazna raspaviadaŭ: jak, što, dzie. Jak zabivaŭ, jak praŭ vopratku, jak kidaŭ u voziera nož, jak chavaŭ ślady złačynstva. Jon nie vyharodžvaŭ siabie, nie tapiŭ inšych (kštałtu sužycielki, rolu jakoj u tym žachlivym złačynstvie nichto ŭžo nie budzie vyśviatlać). Jon durań niaščasny. Tak kazała jaho maci. U jakoj muža zabili. U jakoj byli niejkija sužycieli, adnaho ź jakich jaje syn zabiŭ u 2005 hodzie.

Dy maci i nie «parycca».
Jana kazała pra zabitaha sužyciela, što «jon bič byŭ, butelki źbiraŭ, nichto z-za jaho navat pretenzij nie pradjaŭlaŭ». Na sudzie začytali pakazańni maci, jakaja davała jana pa zabojstvu sužyciela synam. Kštałtu pili z ranicy z dačkoj, potym — z synam (jakomu było tady 16–17 hadoŭ), potym znoŭ pili, potym butelki sužyciel zdavaŭ, 0,7 uziali, pili, potym syn pryjšoŭ, była svarka, i — zabojstva taho sužyciela, «biča».
Maci płakała, kazała: «A jak ža rasstreł? Jon ža ničoha i nie bačyŭ u žyćci!». Ja spytałasia: «A moža, Vy choć niejak vinavatyja, što Vaš syn ničoha nie bačyŭ u žyćci?».
Jana tak ździviłasia: «A ja pry čym? Vy viedajecie, jakoje ŭ mianie było žyćcio? Ja biez baćkoŭ rasła!».

Mnie niejak tak škada. Usich. Zabituju dziaŭčynku. Jaje maci. Jaje baćku. Jaje brata. I taho «durnia niaščasnaha». I jaho maci. I tych ich susiedziaŭ, jakija čuli kryki Natašy i nie vyjšli na vulicu, i nie dapamahli.

Navat z bałkona nichto nie kryknuŭ: «Hej! Što ty robiš?! Zaraz milicyju vykliču!». Nichto navat milicyju nie vyklikaŭ.
Na sudzie kazali, što vyklik byŭ, kali ŭžo złačynca źbieh. Ujavicie — bolš za 100 nažavych. Heta ž čas treba! Jon jaje zabivaŭ kala padjezdu jaje doma, było kala poŭnačy, było ciopła, bałkony i vokny byli adčynieny. Jana kryčała, strašna kryčała.

Na sudzie byli śviedki, jakija ŭ adzin hołas kazali, što čuli kryki. Natašy. Kali jaje zabivaŭ złačynca. Nichto navat z fortki nie vysunuŭsia! Maŭlaŭ, nu, kryčyć, niachaj, ja tut pry čym?

A zaraz na forumach pišuć, što zabić jaho — mała! Treba, maŭlaŭ, publičnaje pakarańnie, i, maŭlaŭ, «rezać jaho na kavałki», i «škuru spuskać pałosami», i «kab jon pamiraŭ u strašny mukach». Heta chto takoje piša? Moža, tyja, chto žyvie na Čačerskaj, i čuŭ kryki Natašy «Dapamažycie!», i zakryŭ firanki, i vakno sa słovami «Ja nie pry čym, mianie heta nie tyčycca!».

Vy heta pra siabie pišacie, pra sumleńnie, jakoje sprabujecie zabić? Vy dumajecie, jaho rasstralajuć — i ŭsie buduć spać spakojna?

Vy dumajecie, što vaša sumleńnie budzie zabita razam sa strełam u skroń taho chłapca?

Ja nie viedaju. Moža, i tak.

Ja čytała, što «takim, jak jon, nie miesca ŭ našym hramadstvie». A kamu miesca ŭ našym hramadstvie? Bajaźliŭcam, jakija zaŭsiody «nie pry čym»? Maja chata z kraju? Kažuć, što apošnija chaty pieršymi harać.

Jon praŭda, jak ja baču, ničoha nie bačyŭ u svaim žyćci. Pjanki. Sužycieli maci. Sumiesnyja pjanki ź imi ŭsimi. Ni adukacyi, ni pracy narmalnaj. Dzieŭki roznyja. Začytvali na sudzie charaktarystyku jaho, sa škoły. Maŭlaŭ, drenna vučyŭsia. Uroki nie rabiŭ. Niedzie badziaŭsia ŭvieś čas. Maci ŭpłyŭ nie akazvała, z vychavańniem nie spraŭlałasia.

Dla čaho heta ja pišu? Mnie praŭda škada hetaha «durnia niaščasnaha». Jaki nie bačyŭ, jakim pryhožym moža być śvitańnie. I jakim cudoŭnym — žyćcio.
Jaki nie bačyŭ kachańnia. Nie bačyŭ lubovi — baćkoŭ, dziaŭčyny. U jakoha nie było sapraŭdnych siabroŭ. Usio było — erzac, padrobka. Jaki nie bačyŭ, što žyć, nasamreč — tak cudoŭna, taki nievierahodny padarunak!
Ja nie kažu, što jon — nievinavaty, i što sud — niespraviadlivy. Nie. Prosta mnie vielmi škada. Škada. Nas usich. Jakija nie bačać i nie chočuć bačyć ničoha dalej svajoj kašuli, jakaja bližej da svajho cieła, jakoje ŭrešcie ŭsio roŭna budzie hnić u ziamli, bahaty ty ci biedny.
Zabojca ci achviara. Zdarovy ci chvory. Voś tolki sumleńnie. Možna jaho zadušyć, rasstralać, razam z tym Alaksandram. Ale ci nie nahadaje kali jano, jak ty maŭčaŭ, jak ty bajaŭsia, siedziačy ŭ svajoj ułasnaj kvatery, kali pad tvaim bałkonam rezali nažom dziaŭčynku, i ty — maŭčaŭ?

Jaho rasstralajuć. Ja nie sumniavajusia. Jon i sam nie abaraniaŭsia, i advakat u jaho «pryznačany», naŭrad ci budzie chadajničać pra niejkaje źmiakčeńnie pakarańnia. Tolki voś niejak nie daje mnie supakoju dumka. A moža, usio-taki niechta moh vyratavać dziaŭčynku?

A niaŭžo z zabojstvam taho chłapca nam budzie lepš? Kamu heta dapamoža?

I ci nie my ŭsie vinavatyja, što pobač z nami žyvuć ludzi, na jakich nam načchać, aby nam było dobra? Takoje jość narodnaje vysłoŭje: «Daj, Boža, mnie, a astatnim — nie». Aby ŭ nas usie było cicha-mirna.

Viedajecie, ja adnojčy tak svaryłasia na syna, vielmi mianie jon razzłavaŭ! Heta było šeść hadoŭ tamu. I raptam — zvanok u dźviery. Ja adčyniła, a tam — nieznajomy mužčyna, syn susiedziaŭ, u haściach byŭ u ich. I jon tak złosna skazaŭ mnie: «Heta što za kryki? Vy HETAK dzicia vychoŭvajecie?». Mnie było tak soramna. Ja vybačałasia. Razam z tym, ja i siońnia vielmi jamu ŭdziačna, što tak «pastaviŭ mianie na miesca». I pa siońniašni dzień ja nikoli bolš nie pavysiła hołas na syna. Toj urok mnie byŭ na ŭsie žyćcio.

A ŭ niekatorych urokaŭ va ŭsim žyćci bolš nie budzie. Škoła skončyłasia. Dy i žyćcia, ułasna, nie budzie.

A što nam? Aby nam było dobra. I kali pobač z nami znoŭ vyraście niejki Saša, i my budziem pisać na forumie, jak my jaho nienavidzim… Jak my chočam jaho śmierci. I jak my «nie pry čym»…Uspomnim pra Čačerskuju. I pra kryki Natašy pra dapamohu.

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0

Chočaš padzialicca važnaj infarmacyjaj ananimna i kanfidencyjna?