Dvaccać piać hadoŭ jany ciahali ŭ susiedniuju Polšču śpirt, harełku i kuryva. Nachabna i cynična. Čaho tolki nie nahladzieŭsia ja za hety čas, hidka było jechać ź imi razam. Padobna, što narešcie palaki skazali: basta! Kab uletku ŭ Kuźnicu Biełastockuju i dalej na Biełastok išoŭ paŭpusty ciahnik — takoje ciažka było raniej ujavić.
Paasobnyja jašče nie zdajucca, kaniečnie. Pierad dźviaryma mytnaj zały na haradzienskim vakzale ŭ ciabie pytajucca, ci viazieš cyharety. Nie viazu i brać nie budu! Možna tolki dva pački. U ciahniku adna kabieta źnianacku kładziecca na padłohu vahona, kab zapchać dzieś pamiž kresłami kantrabandnyja cyharety, druhaja, paviarnuŭšysia śpinaj, na hołaje cieła (leta, haračynia) pryklejvaje pački skotčam. Jany nie saromiejucca. Astatnija pasažyry musiać mieć pierad vačyma hetaje biaspłatnaje pradstaŭleńnie.
U Kuźnicy robicca zrazumiełym letni spad aktyŭnaści na adviečnaj kantrabandnaj nivie.
Polskija mytniki staranna vyvučajuć štampy ŭ pašpartach: jak časta pierasiakaješ miažu? Kali ŭvieś čas jeździš — z taboj usio jasna.Na vakzale razhornutaje paviedamleńnie na rasijskaj i polskaj: kantrabandysty nanosiać značnyja straty polskamu biudžetu i pieraškadžajuć padarožničać zvyčajnym pasažyram. Čytaju i nie vieru vačam: narešcie pra nas padbali! Papiaredžańnie: maksimalny štraf za nielehalnyja cyharety dasiahaje 3200 złotych (adna tysiača dalaraŭ) i pieravyšaje ŭdvaja minimalny sioletni polski zarobak.
Praz hadzinu ciahnik pakidaje Kuźnicu, napieradzie Biełastok. Treba adpraŭlacca, a pasažyraŭ puścili tolki ŭ pieršy vahon. Astatnija vahony «trybušać» mytniki, šukajučy schavanyja cyharety. U darozie razam z uzbrojenaj ciahnikovaj achovaj vahony abychodziać mytniki, u jakich taksama, miž inšym, pistalety na baku. Jany ŭzirajucca ŭ tvary, hladziać na rečy, paasobnych pasažyraŭ prosiać vyjści ź imi ŭ tambur.
«Słava polskaj mytni!» — chočacca vyhuknuć mnie.Chacia, mahčyma, im prosta pavialičyli premii za vykrytyja chovanki ź nielehalnym tavaram. Adnak ja rady za Jeŭropu ŭ lubym razie. Na pieronie ŭ Kuźnicy šylda paviedamlaje, što čyhunku madernizavali za hrošy Narviehii. Słovam, jana raskašeliłasia na toje, kab daloka ad Osła pamiežnaja stancyja ES vyhladała prystojna. Psavali tolki kantrabandysty da apošniaha času. Ale nie vyklučana, što im sapraŭdy daviadziecca zaraz padciać chvasty.
Isnuje jašče adzin momant, ab čym nie havorać uhołas: siarod kantrabandystaŭ jość taksama ludzi z kartaj palaka. Narešcie palakam stanie jasna ŭ kožnym kankretnym vypadku, «chu iz chu». Kali čałaviek hojsaje ŭ Kuźnicu pa
Ź lampaŭ na stoli vahona sami saboj vypadajuć šurupy, polski kanduktar paśmichajecca razam z pasažyrami, razvodzić rukami: sami razumiejecie, usio raskručana tysiaču razoŭ. Uspaminaju papiaredniuju pajezdku: sprytnyja chłopcy prymušali pasažyraŭ ustavać ź miescaŭ, zdymali płastykavyja kresły, chavali błoki cyharet. «Možacie siadać!» — dazvalali źnijakaviełym ludziam. Spadziajusia, heta zastaniecca va ŭčorašnim dni.
Zaraz ja skažu ŭsiu praŭdu pra hetuju publiku.Raniej pamianiać pašpart u Hrodnie było stresam: hetyja ludzi mianiali svaje pa
U mianie pierad vačyma jašče niadaŭna pierapoŭnieny ciahnik u Kuźnicu. Kali pamiežniki rasčyniali dźviery vakzała, napieradzie zaŭždy byli kantrabandysty, jany amal što z halokańniem biehli ŭ ciahnik zajmać miescy. U vahonie zaŭždy pavodzilisia
Ujavicie, što rehularna ŭ ciahnik traplali palaki, niemcy ci inšyja zachodniki. Jakija ŭ ich zastavalisia ŭspaminy ad pajezdki? Pryčym ja pamiataju jašče raniejšyja časy, kali kantrabandysty navat nie kuplali kvitkoŭ. Isnavała zaviadzionka: cieraz vahony prachodziŭ polski kanduktar, jakomu ŭsie kłali ŭ žmieniu pa adnym złotym. Pasažyry z kvitkami vyhladali biełymi varonami, pryčym jany zvyčajna stajali, miesca dla ich nie znachodziłasia.
Narešcie kožny zojmie svajo miesca.