Skrabatuny — chutar u Hłybockim rajonie Viciebskaj vobłaści. U siezon adpačynkaŭ siudy źjazdžajucca zamiežniki i biełarusy, kab pakatacca na koniach i padaić karoŭ.

Ekśpiedycyja Art-Siadziby «Zrobim lepš!» vypraviłasia ŭ Skrabatuny, kab na svaje vočy pabačyć, što značyć žyć naturalnaj haspadarkaj. Piać z pałovaj hadzin načnoj darohi ź Minska da stancyi Ziabki — i, a pałovie piataj ranicy my byli hatovyja sustrakać uzychod sonca na Viciebščynie.

Na što nie treba raźličvać pryjezdžym da Jakava Sierafimoviča, haspadara fiermierskaj haspadarki, dyk heta na kamfort. Skrabatuny — chutar na niekalki chat. Jašče chlavy z karovami i visłabruchimi vjetnamskimi parsiučkami. I ŭsio. Siarod zabavak — vierchavyja prahułki, kupańnie ŭ aziorach, pachody ŭ hryby dy jahady. Pra načoŭku treba pakłapacicca zahadzia i ŭziać z saboj namiot, u inšym vypadku možna skarystacca nievialikim haściničnym kompleksam u susiedniaj vioscy Ivieś. Achvotnikam śviežaha pavietra Sierafimovič moža prapanavać pieranačavać pad strachoj na sienie.

Zabirać nas pryjechaŭ spadar Jakaŭ. Z toj samaj chviliny, kali my sieli ŭ mašynu, i pačałasia našaja vandroŭka pa nieviadomaj Hłyboččynie.

— Siudy jechać niaprosta, — kaža nam Jakaŭ. — Darohu davodzicca tłumačyć z dapamohaj mabilnaj suviazi.

Dvaccać chvilin na šostuju. Daroha na voziera Šo davoli składanaja.

— Nie budziem mučyć moj «Ford», bo masła ciače adrazu, — papiaredziŭ Jakaŭ. — Projdziemsia trochi piecham.

Letam ź lohkaściu možna dabracca z adnaho nasielenaha punkta ŭ inšy. A zimoj zdarajecca tak, što zamiataje ŭsie ściežki — nie vyjechać.

— Dziŭnaja nazva — Šo, — kažu Jakavu.

— Jana maje skandynaŭskija karani. Abaznačaje nizkaje miesca ci voziera, — patłumačyŭ mužčyna.

Vyjšli z mašyny. Nohi trapili ŭ chałodnuju rasu — travy tut vysokija. Ź bierahoŭ voziera zarasło tryśniahom. Pamiž im dobra zaŭvažnyja śvietłyja ściežki ŭ vadzie. Bačym, rybak na łodcy płyvie. Heta Kazik, znajomy Jakava. Łović travajednych amura i taŭstałobika.

Pamachali Kaziku rukami. Pavitalisia.

Pałova šostaj ranicy. Jedziem hustym razhalistym lesam.

«Lasy — heta asablivaść paŭnočna-zachodniaj uskrainy Biełarusi. Tut jak u kazcy: čym dalej, tym usio bolš žachliva.
Lesu bolej, čym u Homielskaj vobłaści. I ŭ hetym lesie čaho tolki niama! — parušyŭ maŭčańnie Jakaŭ. — Kala voziera Karavajnaje ŭvohule nieprałaznyja huščary».

Tryccać piać chvilin na šostuju. Jedziem pa huščary na staryja chryścijanskija mohiłki. Halinki zaraśniku drapajuć dźviery mašyny. Zvonku — cišynia. Ni ptušak, ni źviaroŭ. Jak u sieryjale «Tvin Piks». Adčuvańnie čakańnia niejkaha zdareńnia.

Vyjšli z mašyny, nakiravalisia ŭ huščar. Niedaloka ad darohi ŭbačyli ŭrosłyja ŭ ziamlu kryžy. Mohiłki raściahnulisia mietraŭ na 50. Nijakich dataŭ tut niama. Tolki moch utaptali. Nas ablapili kamary.

— Kamary — taksama miascovyja žychary.

— Vy ich prosta aduchaŭlajecie, — kažu.

— Nu, a čamu nie? Jany ž sapraŭdy takija žychary, jak i my. Jany taksama majuć dušu.

Z hetaha dyjałohu zrazumieła, što mužčyna nie prosta lubić pryrodu, a i adčuvaje svajo jadnańnie ź joju. Harmaničnyja stasunki z suśvietam pačalisia ŭ Jakava z malenstva. Jon ź dziacinstva viedaŭ, što budzie žyć u vioscy. Tak i adbyłosia. Paśla zakančeńnia škoły chłopiec dvojčy pastupaŭ i nie zmoh zdać ekzamieny ŭ Maskoŭskuju vieterynarnuju akademiju. Tady, u mai 1992 hoda, uziaŭ u Skrabatunach ziamlu pad fiermierskuju haspadarku, pačaŭ vyvučać viaskovaje žyćcio, sprabujučy zajmacca roznymi vidami haspadarki. Koniej razvodzić z 2001 hoda, i ciapier u Jakava ich 20. Repka, Dźvina, Lipa, Parkiet, Hałaktyka, Hrejpfrut, Smuhlanka, Rakurs, Tekiła… Heta daloka nie ŭsie mianuški, jakija majuć koni Jakava.

Haspadar zarablaje na žyćcio tym, što prapanoŭvaje vierchavyja prahułki, indyvidualnaje navučańnie jaździe na koniach, zdaje ich u prakat. Usie hetyja prapanovy karystajucca popytam i ŭ biełarusaŭ (šmat pryjezdžych z Połacka i Minska), i ŭ zamiežnikaŭ. Pracoŭny siezon dla Jakava pačynajecca ŭ mai, kali rasijcy pryjazdžajuć na chutar u čas viasnovych śviataŭ. Naturalna, što miortvy siezon — heta zima.

A šostaj ranicy my pavinnyja byli viarnucca na chutar. U Jakava pačynaŭsia zvyčajny rasparadak dnia: padaić karoŭ, nakarmić kurej, ščaniat dy kacianiat. A dzieci (ich u baćki troje) mohuć spać da abiedu. Nas ad pracy vyzvalili: chadzili z Andrejem pa harodzie, sačyli za haspadarami. A ŭ samich vočy źlipalisia, tak mocna chaciełasia spać.

Siem hadzin ranicy. Pajšli hurtam u chatu. Dastała z zaplečnika bochan minskaha chleba — pačastunak dla haspadara. Jakaŭ uśmichnuŭsia:

Sustrakajecie mianie, jak kažuć, z chlebam-sollu.

Sieli za stoł. Pjem «Lavacca espresso» sa śviežaśpiečanymi słodyčami. Sahrelisia paśla chałodnaj ranicy.

Nadvorje sapsavałasia, pajšoŭ doždž. Zrazumieli, što ŭ chvalonych aziorach nie papłavajem. «Amunicyi» dla mokrych palavych umovaŭ u mianie nie znajšłosia. Jakaŭ apranuŭ u svajo. Vydaŭ humavyja boty, kurtku, džynsy. Usio bolšaje za mianie na niekalki pamieraŭ. Hałoŭnaje — ciopła i ŭtulna.

Jakaŭ pavioŭ nas u pole znajomicca z końmi.
Jany tut načujuć i dniujuć. Jakaŭ nie trymaje žyvioł u stajniach. Jon raskazaŭ, što minułaj zimoj koni načavali ŭ adkrytym zahonie. Adna z kabyłak navat naradziła žarabia ŭ mai paśla chałodnaj zimoŭki.

— Kaniu treba svaboda, mahčymaść ruchacca. Ruch — heta žyćcio, — kaža haspadar.

Cikaŭlusia ŭ Jakava, jak jon vybiraje koniej, kali zachoča nabyć ich.

— Ja hladžu ŭ vočy i adčuvaju, što heta moj koń, što heta moj charaktar.

Na čym ža vybudoŭvaje mužčyna ŭzajemaadnosiny z końmi? Na pačućciach! Vo jak!

— Hladzicie, — hładzić Śpireju Jakaŭ, — hety koń maje charakternyja rysy staražytnaha biełaruskaha kania, jakija zachavalisia ad lasnych tarpanaŭ, što žyli na Paleśsi. Heta ciomnaja pałoska na śpinie, uzdoŭž chrybietnika, nazyvajecca «remień». Taksama čorny koler hryvy i noh. I ziebroidnaść — paprostu kažučy, vałasy na konskich nahach. Takija prykmiety biełaruskaha kania.

U poli ja straciła adčuvańnie času. Apošni raz hlanuła na hadzińnik kala adzinaccaci. Padumała tady, što ŭ nas jašče ceły dzień napieradzie. I što tut rabić da viečara? Aziory, lasy, koni…

Paznajomilisia ź siamjoj z Maskvy. Jany prypynilisia na niekalki dzion u lesie, niedaloka ad Jakava. Jeści prychodziać u haspadarskuju chatu. Tut možna skarystacca hazavaj plitoj. Jość rakavina i prybiralnia. Umovy žyćcia samoha Sierafimoviča i jaho vialikaj siamji vielmi prostyja. Hości mohuć razam z haspadarami «tusić» na kuchni, śniedać, abiedać i viačerać za adnym stałom. Praviły pavodzin davoli svabodnyja. Nijakaj farmalnaści. Pa-siabroŭsku. Darečy, i čužyniec moža stać «svaim»:

«Amierykaniec spaŭ na sienie. A ranicoju paprasiŭsia padaić karovu», — śmiajecca Jakaŭ.

U Jakava ŭžo vypracavałasia svojeasablivaja sistema adboru achvotnikaŭ, što žadajuć prahulacca na koniach. Haspadar nie pasadzić na kania zanadta poŭnaha čałavieka, bo žyviole budzie ciažka iści. Nie padpuskaje Sierafimovič da koniej i padvypiŭšych, a tym bolš pjanych. Takija praviły.

— Navučańnie vierchavoj jaździe — indyvidualny praces. Adnamu čałavieku spatrebicca paŭtary hadziny zaniatkaŭ u dzień, druhomu — paŭhadziny. Treba kiravacca ŭłasnym samaadčuvańniem. Uvohule, dvuch trenirovak u miesiac budzie dastatkova, kab cieła zapomniła pravilnuju pasadku. Da taho ž padčas jazdy ja tłumaču, što i jak treba rabić. Paśla paŭtarajem z vučniem projdzieny tearetyčny materyjał. Dla tych, chto dobra ŭmieje trymacca na kani, ładžu vierchavyja prahułki. Možna vybrać luby ź piaci maršrutaŭ. Samy doŭhi raźličany na 8 hadzin. Jon dazvalaje prajechać da 45 kiłamietraŭ, — raskazaŭ Jakaŭ.

Piać hadzin viečara. Pryjechali ŭ pasiołak Łomašy, kab dałučycca da słuchačoŭ kancerta, pryśviečanaha piesiennamu repiertuaru 70-ch hadoŭ. Jakaŭ śpiavaŭ tam pieśni, u jaho było navat niekalki vystupaŭ. U Jakava fajny hołas!

Viečar. Sonca biarecca na zachad. Razumieju, što chutka źjedziem, a ja nie zrabiła samaha hałoŭnaha: nie pakatałasia na kani. Jašče jość čas, kab ździejśnić žadańnie.

Ženia, dačka Jakava, pryviała bułana-mašystuju Śpireju z kryłami na śpinie. Byvajuć koni «ŭ jabłyk», a u hetaj — biełyja kryły. Asiadłali kabyłku. Upieršyniu budu katacca.

— Śpinu trymaj roŭna i prosta, plečy rassłablenyja, adčuvaj pajaśnicu, — viadzie Śpireju i daje instrukcyi Jakaŭ. — Hałava pavinnaja być na ŭzroŭni haryzontu. Dziaŭčatam kažu, što pasadka pavinna adpaviadać karaleŭskaj. Adčuj siabie Jelizavietaj II, jakaja ahladaje svaje ŭładańni.

I ja adčuła. Strachu ŭ mianie nie było, niaŭpeŭnienaści taksama. Tolki spakoj i davier da kania.

«Treba ŭśviadomić, što pad taboj žyvaja istota — koń. I, jak čałaviek, jana maje svoj charaktar i svoj nastroj. Strach nie dazvolić adčuć enierhiju kania. Załazić na kania treba ŭ spakojnym stanie. I hety ž stan spakoju nieabchodna trymać na praciahu ŭsioj jazdy».

Kali spuskalisia z horki, plečy advodziła nazad, kab utrymać raŭnavahu i zastavacca na adnoj chvali sa Śpirejaj. Viartalisia na roŭnaje miesca, plečy prymali pieršapačatkovuju pazicyju. Tak sapraŭdy lahčej.

— Pierachodzim na ryś.

— Čakajcie, ja ž biez ruk…

Adnak niespadzieŭka spraŭdziłasia! Śpireja dadała chutkaści. «Karaleva» ŭžo nie ahladała svaje ŭładańni, a hladzieła na hryvu kania. Unutrany hołas kryčaŭ: «Trymajcie kania!» Ale jaho i tak trymali i kiravali im. Haspadar spyniŭ kania, pakazaŭ, jak pravilna złazić. A ja razumieju, što tak nie saskoču.

— Heta jak u Jehipcie, — kaža mnie siabroŭka Jakava, jakaja pryjechała da jaho pakatacca na koniach. — Zaleźci na viarbluda kaštuje 10 dalaraŭ, a źleźci — 20.

Skazała tak i raśśmiajałasia. Moj strach dahnaŭ mianie, kali koń stajaŭ, a ŭsie čakali, pakul ja navažusia saskočyć sa Śpirei. Skažu, što čakać daviałosia doŭha. Adnak ja zrabiła heta pravilna, a nie saśliznuła ź siadła na puzie, jak robiać niekatoryja bajaźliŭcy.

Stała na ziamlu, a nohi trasucca. Adčuvajecca pazvanočny słup i myšcy ŭ pajaśnicy.

— Vierchavaja jazda moža vypravić pazvanočnik.
U mianie byŭ skalijoz treciaj stupieni, praz dva hady katańnia na koniach jon pieratvaryŭsia ŭ pieršuju stupień. Ekaterapija, — skazaŭ Jakaŭ.

Ja zrazumieła, što palubiła kania. Andrej, fatohraf, jaki pryjechaŭ razam sa mnoj, zrabiŭ nam sa Śpirejaj cełuju fotasiesiju. Partreciki dźviuch siabrovak. Koń i čałaviek.

U Minsk viartalisia ponačy. Siabar Jakava, jaki žyvie ŭ Ratamcy, raźvioz nas pa damach. Z darohaj sapraŭdy paščaściła! Nam, stomlenym za taki doŭhi dzień, było ŭžo nie da načnoha ciahnika.

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0

Chočaš padzialicca važnaj infarmacyjaj ananimna i kanfidencyjna?