Kuradava—Kudryčy—Kryvičy — paleski trochkutnik na ŭschod ad Pinska. Hłuchija miaściny, dzie jašče siam-tam vidać staryja chaty i chlavy, pakrytyja čarotam.

Bolš za ŭsio takoj aŭtentyki zachavałasia ŭ Kudryčach — niekalki hadoŭ tamu hetuju viosku navat nazyvali biełaruskaj Vieniecyjaj i «Miekkaj ajčynnaha ahraturyzmu», kudy niaspynna jechali turysty ź Jeŭropy i Rasii, kab pahladzieć na siaredniaviečny pobyt tutejšych žycharoŭ.

Ale tak było.

Ciapier u vioscy zastałosia 14 čałaviek, pałova ź jakich pryjazdžaje siudy tolki na leta. Suviazi z cyvilizacyjaj taksama razładžanyja — raka Jasielda vysachła i ciepłachod ź Pinska ŭžo niekalki hod nie chodzić, a na staroj hravijnaj darozie niama navat ukazalnika na źjezd u viosku.

Baba Handzia

«Raniej tut 125 chat było. A vy, uvohule, čamu cikaviciesia?» — niešmatlikija žychary spačatku ź niedavieram reahujuć na čužakoŭ, ale potym raźniavolvajucca i pakazvajuć na chatu najstarejšaj žycharki Kudryčaŭ — baby Handzi.

Pa pašparcie jana Hanna. Joj 86 hod, i jana redka padymajecca z łožka. I jana hatovaja biaskonca havaryć pra mifičnyja časy staroha Paleśsia, kali ludzi žyli siarod niekranutych mielijaracyjaj bałot i na čoŭnach płavali adzin da adnaho ŭ hości.

Baba Handzia.

Baba Handzia.

«Pra starynku ja vam šmat čaho mahu raskazać, — pačynaje baba Handzia z vyraznym paleskim akcentam. — Pamiataju, kali małaja ja była, baćka kania na vialiki čovien razam z sachoju stanaviŭ, i my płyli daloka da pola, dzie ziamlu arali i žyta siejali.

Čoŭny byli nam tady za mašynu, bo pa viaśnie tak Kudryčy zalivała, što navat da chlava davodziłasia łodkaju płyć.

Ale ŭvohule tut kiepska žyli, niebahata, davodziłasia samim łapci pleści dy zimoju i letam u ich chadzić».

Kudryčy siońnia i paru hadoŭ tamu. Vady pamieńšała

Kudryčy siońnia i paru hadoŭ tamu. Vady pamieńšała

«Trudnyja dni»

A za savieckim časam, pavodle baby Hanzi, žyć stała jašče ciažej.

«Moj baćka ŭ noč, paśla «trudnaha dnia» (kpina z savieckaha termina «trudodień» — AH), rybu łaviŭ, nie spaŭšy, a mianie zaciemna na Pinsk pasyłaŭ. Ja jaje pradavała, a za tuju kapiejku kuplała ŭ horadzie chleb i prychavana dachaty viezła. Bo ŭsio ž adbirali — u dziadźki majho saviecki bryhadzir kania i chleŭ adabraŭ, a potym nie daŭ drovy zabrać, što ŭ tym chlavie zastalisia.

Dyk praz taki ździek dziadźka siamju svaju ŭziaŭ i pajechaŭ na calinu, a razam ź im i jašče ludzi miascovyja vypravilisia, bo na ŭładu kryŭdavali.

Ahułam dvaccać siemjaŭ źjechała ź vioski! A ŭ ich pa 5—6 dziaciej było… Mała chto ź ich viarnuŭsia, dziadźka moj voś tam i pamior. A bryhadzir toj usio pahavorvaŭ: u Maskvie — Stalin, a ja — u Kudryčach. Brydka, bo svoj ža byŭ, tutejšy. Takoje sumleńnie ŭ biełarusaŭ i ciapier — adzin adnaho kryŭdziać», — kaža baba Handzia.

Pryhadvała jana i viasiołaje — chviliny adpačynku.

«Choć i nie bahata my žyli, ale viesieła. Mo viesialej za vas, — uzbadzioryŭšysia, kaža baba Handzia. — Raniej ža ž mebli brakavała, chaty prastornyja byli. Voś šukali my najvialikšuju chatu, i haspadaru płacili za dźvie nočy — jon nam jaje na hety čas addavaŭ. Dalej najmali muzykaŭ i hulali na vychodnych, pieśni śpiavali, tancavali tak, što ziamla chadunom chadziła. Ludziej stolki było, što i ŭ siencach stajali, a maleča ŭ vokny zazirała dy prytupvała».

Ale los nie daŭ toj moładzi nahulacca — pačałasia vajna.

«Šmat chto ź vioski za palakaŭ vajavaŭ, a potym tych, chto vyžyŭ, saviety na front zabrali. Zastalisia tolki staryja dy maleč. Ja z 70-hadovym dziedam haspadarku viała, karoŭ trymali. Ale nie tak my niemcaŭ bajalisia, jak partyzanaŭ — mocna tyja našych ludziej rabavali.

Prychodzili ŭnačy i apošniaha kabana ŭ ludziej zabirali, portki zdymali z noh. Naš susied niejak kupiŭ sabie ŭ horadzie novyja nahavicy, dyk chtości pra heta partyzanam danios — jany pryjšli dy davaj jaho źbivać, kab portki tyja addaŭ. I zabrali. Bajalisia my ich», — pryhadvaje staraja žančyna. Siarod žachu vajny žychary Kudryčaŭ mieli ŭsio ž adzin stanoŭčy momant: niemcy niejak spłaŭlali pa Jasieldzie dreva, dyk miascovyja častku biarvieńnia vyłavili dy zbudavali sabie novyja chaty.

Siońnia čarotavych strech u Kudryčach amal nie zastałosia — ludzi mianiajuć ich na bolš praktyčny šyfier

Siońnia čarotavych strech u Kudryčach amal nie zastałosia — ludzi mianiajuć ich na bolš praktyčny šyfier

Samy pad płotam

«Potym vajna skončyłasia, mužyki, chto žyvy, viarnulisia, ja zamuž vyjšła. Ale ž tady nie tak było, jak u vas ciapier, što vy chodzicie ŭsio, šukajecie kahości. Raniej baćki na svaty pryviali i ŭsio — voś vy i siamja. Ale kachańnie jakoje było! Čatyroch dziaciej vyhadavała, što daj Boža! Jeści im było čaho — kraj taki, što ryby proćma prosta. Niejak my naŭprost kala płotu samoŭ łavili, u ich tolki ikry na 12 kiłahramaŭ było! Ciapier užo takoha niama, mielijaracyjaj usio spahanili», — miarkuje baba Handzia.

Źmialełaja Jasielda.

Źmialełaja Jasielda.

«My ŭsie na rybie raśli! A siońnia hetyja zabarony paŭvodzili… Voś rybnahlad pryjazdžaje i pikniki prosta ŭ nas na vačach ładzić. A kali tutejšyja buduć rybu łavić — štrafy. A niama hrošaj — siadzi ŭ turmie. Tolki i vidać pa televizary: taki dziejač vystupaje i kaža, kolki jany tam «brakańjeraŭ» złavili. A jon sam viedaje, jak hetaja ryba łovicca? Tak, jak sialanie jaje łoviać, rybu nikoli nie vyniščyš. A jany sami svaimi mielijaracyjami rybu zabili, niama čaho ciapier ludziej katavać. Byvaje tak, što jana sama ŭ aharod pa viaśnie zapłyvaje dy dušycca tam, a jaje čapać nielha. Zatoje kali sioleta dziki bulbu pajeli, to dapamohi ni ad kaho nie dačakaješsia — voś vam, kažuć, patrony na adstreł. Ale ž tut nichto ŭžo strelbu ŭ rukach nie ŭtrymaje», — aburajecca baba Handzia dy padsumoŭvaje, što nieŭzabavie zhinie vioska, a ź joju — i pamiać pra minułyja časy.

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0

Chočaš padzialicca važnaj infarmacyjaj ananimna i kanfidencyjna?