Hałoŭnaje ŭražańnie ad apošniaj pajezdki ŭ Miensk (6-9 maja 2016 hoda) — vialikaja kolkaść biełaruskaj atrybutyki ŭ horadzie.
Bieł-čyrvona-biełyja ściažki ŭ mašynach, bieł-čyrvona-biełyja stužki i stužki z arnamientam na vopratcy i zaplečnikach ludziej, vyšymajki i majki z vyjavami na biełaruskuju tematyku.
Varta tolki prajścisia pa horadzie, asabliva pa centry, i abaviazkova trapicca na vočy biełaruskaja simvolika.
Dumaju, što heta kidałasia ŭ vočy i turystam z Rasiei, jakich hetymi dniami było šmat u Miensku. Heta dobra, niachaj ludzi razumiejuć, što tut inšaja kraina, sa svajoj movaj i simvałami.
Darečy, praź biełaruskuju movu rasiejskamu turystu moža być ciažka z'aryjentavacca ŭ Miensku. Na Puškinskaj dva chłopcy i dziaŭčyna ŭzirajucca va ŭkazalniki i mapu. A ŭ schiemach mietro i abviestkach infarmatara vykarystoŭvajecca tolki biełaruskaja mova.
— Oktiabŕskaja v etu storonu? — udakładniaje ŭ mianie adzin z chłopcaŭ, kali padychodzić ciahnik.
— Tak, dajedziecie da Kupałaŭskaj, a tam pierachod na Kastryčnickuju.
I baču, što maładziony mianie nie zrazumieli.
— Nu vot, — kaža dziaŭčyna svaim siabram, — Tiepieŕ ja ponimaju, počiemu turisty v Minskie… (ja nie čuju kaniec frazy).
— Vy iz Rośsii?
— Da.
— Dojedietie do Kupałovskoj, tam pieriechod na Oktiabŕskuju, — pierakładaju ja im toje, što skazaŭ za niekalki siekundaŭ da taho.
Hieorhijeŭskija stužki ŭ Miensku taksama traplalisia. Jakraz byŭ Dzień Pieramohi. Ludzi čaplali ich sabie na hrudzi, na anteny mašyn, na ramiani fotaaparataŭ. Ale ich nie duža mnoha - značna mieniej, čym płastykavych jabłynievych kvietak, aficyjoznaha atrybuta Dnia Pieramohi. Nośbity hieorhijeŭskaj stužki nie vyklikali ŭ mianie złości. Chutčej, škadavańnie. Bo praz svajo nievuctva ludzi vystaŭlajuć siabie durniami.
Niejki čałaviek u mietro išoŭ u majcy ź vializnym partretam Stalina. Ot heta ŭžo ni ŭ jakija varoty nie lezie! I čamu sustrečnyja ludzi, ci susiedzi, ci kalehi pa pracy nie rastłumačać jamu, čamu ŭ Biełarusi nadziavać takuju majku nie varta?
Ale taki dzivak sa stalinisckaj simvolikaj mnie trapiŭsia na vočy tolki adzin. Bačyŭ dvaich iłžyvych vieteranaŭ. Kali była vajna, jany ŭ pialonki sikali, a moža, i nie naradzilisia jašče. A ciapier ź miedalami chodziać pa horadzie, choć i nie vajavali.
Na aficyjnyja mierapryjemstvy z nahody Dnia Pieramohi nie chadziŭ. Jašče ŭ školnyja hady jany mnie nie padabalisia, ad ich za viarstu vieje kryvaduššam. Dla mianie ŭšanavańnie pamiaci pra vajnu - pamalicca «Viečny supakoj daj im, Hospadzie…» na mahiłach achviaraŭ. A na kancerty i parady chaj chto inšy chodzić.
Skarystaŭ pobyt u Miensku, kab sustrecca ź siabrami - tymi, kaho daŭno nie bačyŭ. Razmaŭlali pa-biełarusku pra žyćcio, pra Miensk i pravincyju, pra historyju, pra carkvu. U maich siabroŭ K. niadaŭna naradziŭsia pieršyniec - jaho nazvali Kastusiom, hetak i zapisali ŭ pašparcie. Synu inšych maich siabroŭ, H-ckich, Vitaŭtu, chutka spoŭnicca čatyry hady. Sa svajoj siastryčkaj Karalinaj jany lotajuć pa chacie jak žeŭžyki, hamoniać pa-biełarusku.
— Kali ŭzdymajuć hety ściah, kažuć: «Žyvie Biełaruś!» — pakazvaje tata synu na bieł-čyrvona-bieły ściažok.
— Žyvie Biełaruś! — sprabuje paŭtaryć Vitaŭt.
Dyk sapraŭdy, žyvie!