Čałaviek, jak istota dziŭnaja i supiarečlivaja, advieku žadaje niemahčymaha, prahnie nierealnaha, ciešycca ź iluzornaha i pry hetym choča mieć realny hrunt pad nahami. Mieściačy ŭ pamiaci recha-ŭspamin pra «załatyja časy», kali ŭsie byli roŭnyja, a žyćciovych dabrotaŭ chapała biaźmierna, čałaviek schilny paraŭnoŭvać «idealnuju epochu» ź niedaskanałaj i skrušnaj sučasnaściu. Nibyta symbal-uvasableńnie apošniaj i vystupaje miaža ŭ biaskoncaj množnaści svaich ipastasiaŭ: etničnaja, palityčnaja, dziaržaŭnaja, sacyjalnaja i šmat jakaja jašče. Tak, uschvalavana pierajmajučysia ź ludzkoje niedaskanałaści, Maksim Bahdanovič na pačatku Pieršaj suśvietnaj pradmietna paznačyŭ prajavu, što nibyta niaviečyć idealny ziamny paradak:

    Hladzi, pa ŭsioj ziamli śviatoj

    Šyrokaj chvalaj załatoj

    Biaz kraju blišča zbožža mora,

    Ćvituć łuhi, šumiać lasy…

    Tak mnoha jość paŭsiul bahactva i krasy,

    A ludzi niščacca u hoładzie, u zmory

    Ad biednaty, ad ciemnaty, Bo skroź – miažy, bo skroź – płaty.

    (Maksim Bahdanovič. «Miažy»)

Ale paradoks akurat u tym i zaklučajecca, što kultura jak čynny i nieadmienny ład žyćcia čałavieka pa-za miežami i biaź miežaŭ – čystaja fikcyja. Kultura pačynajecca mienavita ź miažy. Heta moža być i pieršaja ryska nealityčnaha petrohlifa, i pieršaja barazna, što ŭzdymaje viekaviečny dzirvan. Bo miaža akreślivaje i paznačaje, vyćviarežvaje, śćviardžaje i ŭstaloŭvaje śviet ułasna čałavieka (kultury). I navat u tyja «załatyja» mitalahičnyja časy, kali žytni kołas ros ad korania, a sonca śviaciła kruhłyja sutki, sam Boh, chodziačy pa ziamli, sačyŭ za tym, kab ludzi pilnavali miežy svaje. I ciapier jašče vušackija babuli prypaminajuć čutaje ad dziadoŭ-pradziedaŭ: «Chadziŭ Boh pa ziamli, a čałaviek z sałomy płot haradziŭ. Boh i havoryć jamu: «Čaho ž ty z sałomy robiš? Taki ž płot stajać doŭha nia budzie». A čałaviek i kaža: «A što mnie nadoŭha rabić, ja ž zaŭtra pamru». Bo raniej ža znali ludzi, kali pamruć. Dyk Boh uzłavaŭsia na čałavieka i zrabiŭ tak, kab ludzi nia znali napiarod, kali pamruć».

Dla biełarusa na praciahu doŭhich stahodździaŭ słova «miaža» było pazbaŭlena abstraktnych sensaŭ, bo aznačała vuzki šnur nieŭzaranaj ziamli, što akreślivaŭ jahonyja paletki, jaho ziamnuju dolu, spadčynu i kon. U hetym sensie, abaviazkovy štoviesnavy abchod haspadarom svaich miežaŭ – «ahledziny» – byŭ praceduraj daloka nie farmalnaj. Ubraŭšysia ŭ śviatočnuju kašulu, patyrkajučy pa krajach svajho pola śvianconuju viarbu, čałaviek braŭ za ŭzor nia zvyčki panskaha akanoma ci «žyda-randatara», ale mieŭ uvačču vobraz vyšejšy i sakralny: «Śviaty Mikoła pajšoŭ u pole, / Pajšoŭ u pole i pa miežach chodzić, / Pa miežach chodzić, Boha prosić: / Daj ža, Boža, i žyta i jaryny, / I žyta i jaryny – hory i daliny».

Ale navat kali na miaščanskich vułkach, a zatym i sialanskich padvorkach pačaŭ paviavać śviežy vietryk biełaruskaha nacyjanalnaha samaŭśviedamleńnia, rytualny abchod svaich miežaŭ nia straciŭ svajoj značnaści. Naadvarot. Bo ciapier miežy Baćkaŭščyny ciahnulisia nie ad «Čornaha aziara» da «Mikołavaj amšaryny», ale raźlahalisia ad Vilni i Biełastoku da Smalensku i Nievielu, jak heta zaśviedčyŭ akademik Karski, što sabraŭ usie našy «akańni», «dziekańni», «ciekańni» i ščodra azdobiŭ imi mapu Eŭropy ŭ samym jaje sercy. Tyja etnahrafičnyja miežy jašče niamožna było zamknuć ad drapiežnikaŭ na biełaruski dziaržaŭny zamok – sama dziaržava tolki paŭstavała. Ich možna było tolki ahučyć słovam, macavać ułasnym ducham i praŭdzić asabistym učynkam – usio tymi ž «ahledzinami»:

    I ŭ bieły dzień i ŭ čornu noč

    Ja ŭściaž rablu ahledziny,

    Ci hety skarb nia zbryŭ dzie proč,

    Ci trutniem jon nia źjedzieny.

    (Janka Kupała. «Spadčyna»)

Znakava, što radki hetyja Kupała napisaŭ u 1918 hodzie, kali kanavałasia dziaržaŭnaja dola Radzimy, kali viesnavoj Dabravieščanskaj hrymotaj na społach usim chcivym susiedziam prahučali załatyja słovy biełaruskaj nacyjanalnaj idei: «Biełaruskaja Narodnaja Respublika pavinna abniać usie ziemli, dzie žyvie i maje ličbiennuju pieravahu biełaruski narod, a łaśnie: Mahileŭščynu, biełaruskija čaści Mienščyny, Haradzienščyny (z Horadniaj, Biełastokam i inš.), Vilenščyny, Viciebščyny, Smalenščyny, Čarnihaŭščyny i sumiežnyja čaści susiednich huberniaŭ, zasielenyja biełarusami». Ale jak cierpić etničnaje cieła, kali jamu nie staje nacyjanalnaha duchu i dziaržaŭnaje mocy! Nie ŭpilnavali my svaich miežaŭ i nazaŭždy stracili bratoŭ pa kryvi. Nieadnakroć byvajučy na Nievielščynie, Siebieščynie i Smalenščynie, sa skruchaj i bolem pierakanaŭsia, što tamtejšaja pryrodnaja biełaruščyna i paradak niezvarotna splažanyja rasiejskim mołacham savieckaha raźlivu. Tam daŭna ŭžo nie harodziać płatoŭ. Navat z sałomy…

Nie stavała nam mocy, i tamu ŭ XX stahodździ (jak, darečy, i ŭ XVIII) byli my abjektam čužych złačynnych miežavańniaŭ. Rezali pa-žyvomu, chto i jak moh.

U 1918-m Rasieja prysvoiła Viciebščynu i Mahiloŭščynu. U 1921-m u Ryzie maskoŭcy i palaki zhulali ŭ «nožyčki» biaz nas, adciaŭšy Zachodniuju Biełaruś na karyść čarhovaj Rečy Paspalitaj. Uvosień 1939-ha śviatkavali ŭžo litoŭcy, atrymaŭšy ad Kramla niečuvany padarunak u vyhladzie Vilni i Vilenskaha kraju. Pa vajnie adrezali, nie spytaŭšy, Biełastoččynu… I navat u napaŭraściahnutaj biełaruskaj chacie balšavik-prychadzień rujnavaŭ adviečnyja našy paradki, ściahvajučy chutary ŭ kałhasy i kreślačy novyja miežy dla biełaruskich pasieliščaŭ: SibŁAH, KatŁAH, Kurapaty. Ale ž, viadoma, pa kałhasnych miežach śviaty Mikoła nia chodzić i žyta tam dahetul bujaie tolki prypiskami.

Jak pakazvaje historyja, prostaje pierajmienavańnie etničnaj prastory ŭ dziaržaŭnuju (nacyjanalnuju) niepasredna nie pryvodzić da farmavańnia nacyi na hetaj ziamli. Biełaruś nacyjanalnaja pačynajecca z taho, jak miežy «svajho» i «čužoha» vyśpiavajuć i vyćviarežvajucca ŭ śviadomaści i śvietahladzie tych, chto ščyra ličyć svaju Radzimu, Svabodu, Movu hruntam asabistaj (kalektyŭnaj) admietnaści i hodnaści, ale nijak nie etnahrafičnaj danaściu-ekzotam.

I nizka tezisaŭ Vacłava Łastoŭskaha «Što treba viedać kožnamu biełarusu?», što ŭbačyła śviet u tym ža losavyznačalnym 1918 hodzie, – heta nia «pieśnia žalby» jakoj-kolviečy sučasnaj demakratyčnaj kaalicyi – heta nacyjanalny imperatyŭ, pa-za miežami jakoha biełarusaŭ čakaje adno niebyćcio ŭ virlivym i drapiežnym śviecie: «My hardzimsia, što my Biełarusy! My hordy sa svaje movy! My hordy sa svaje pieśni! My hordy sa svajho narodu! My hordy sa svaje historyi! My hordy za svaju rodnuju ziamlu!» Słovy hetyja majuć i zvarotnaje pračytańnie: ty zapałochvaješ i pa-chamsku prynižaješ svoj narod, abzyvaješ jaho «rasiejcami, tolki sa znakam jakaści»? Ty hańbiš rodnuju movu i pryludna ździekujeśsia ź jaje? Ty staptaŭ u brud našy symbali, parušyŭ ułasnyja klatvy bierahčy ich i ŭsłaŭlać na ŭvieś śviet? Ty źnievažaješ historyju našu, a značyć, i prodkaŭ, bo tabie daražejšaja «Linija Stalina»? Dyk u hetym vypadku imia tabie, jak śćviardžaje Vłast, tolki adno – «zdradnik, dušapradaŭca». A zdrada – heta najciažejšaje lichadziejstva, jakoje tolki viedajuć ludzi. I jak pierastupiŭ ty hetuju apošniuju miažu, nie admycca tabie da skonu.

Na miažy tysiačahodździaŭ my znoŭ apynulisia na losavyznačalnych rostaniach. Čarhovy raz u nas sprabujuć adabrać naša kroŭnaje spadčynnaje prava na Radzimu, Svabodu i Movu. Varjackija dekrety i ŭkazy imknucca abmiežavać, admiežavać i raźmiežavać nas, padmianić Naš Śviet pahibielnaj rezervacyjaj, imia jakoj – Kraina Bojazi. Miežy hetaj krainy – apošni rubiež satrapii – takija ž tryvałyja i nadziejnyja, jak i «Linija Stalina».

Mury, zbudavanyja na žyviolnym strachu stracić uładu, razvalacca, jak tolki my adolejem bojaź u samich sabie.

Varta pomnić, što sytuacyja pamiežža – heta sytuacyja vybaru, jaki nichto i nikoli nie pieraškodzić tabie zrabić, kali ty navažyŭsia na jaho sam. Stajać na miažy – mieć zaŭsiodnuju adkaznaść za słovy svaje i ŭčynki. Dyk vybirajma ž Biełaruś, kab nie zastacca pa-za miažoju!

Połacak

28.11.2005

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0