Dobraja fatahrafija — štotydniovaje ese Zianona Paźniaka na radyjo «Svaboda» pra vybranyja tvory biełaruskaha i suśvietnaha fotamastactva.

Fatahrafija, jakuju ja tut pakazvaju pad umoŭnym nazovam «Načny Manmartr», — nie typovaja dla našaj ekspazycyi, ale ja vyrašyŭ jaje ŭklučyć u pakaz, zychodziačy z peŭnych razvah. Heta paryskaje dno, načny śviet Paryža. Zroblenaje fota ŭ 1933 hodzie viadomym venhierskim fotamastakom Brasai (Dźjułam Chałašam).

Brasai žyŭ u Paryžy, byŭ čałaviekam talenavitym, ale schilnym da zahannaha žyćcia. Tym nia mienš, budučy asobaj tvorčaj i «svaim» siarod bahiemy i načnych «žycharoŭ», jon vykarystaŭ svaju prysutnaść u hetym asiarodździ dla fotatvorčaści i nieŭzabavie vydaŭ albom pra načny Paryž, dzie pakazaŭ prastytutak, suteneraŭ, naviednikaŭ damoŭ ciarpimaści, chulihanaŭ, pjanic, rasputnikaŭ, biednych aktoraŭ, tancorak, usialakuju raznašerstnuju publiku z načnych kaviarniaŭ, tancplacovak, bardelaŭ i h. d., jakuju narmalnyja ludzi zvyčajna nia bačać, bo ŭsia hetaja hrupa ludziej žyvie i aktyvizujecca nočču. Albom zaŭvažyli, jon staŭ papularnym, i Brasai nabyŭ viadomaść.

Kancentracyja niečyści, hetak ža, jak talentaŭ i mastactva, uvohule była vielmi charakternaj dla Paryža XIX — pieršaj pałovy XX stahodździaŭ. Tut było, adnak, nia toje, što isnavała, skažam, u Rasiei i što apisvaŭ Dastajeŭski. Rasiejcy (tyja, što traplali ŭ Paryž) časam usprymali paryskaje dno ledź ni jak vyšejšy śviet. Tam nia mazali nos harčycaj «połovomu v traktirie», nie napivalisia «do miertvieckoho sostojanija» i nie raŭli «rubitie dvieŕ po mnie», kab vyjści na dvor.

Treba skazać, što Brasai pakazaŭ siabie ŭ paryskim albomie jak surjozny mastak. Jaho zdymki — heta tvory sacyjalnaha planu, źniatyja naziralna i tonka, biez patalohii, biez pustoj ekstravahantnaści i niezdarovaha intaresu. Jaho cikavili ludzi, typažy, typovyja abstaviny i karciny.

Fatahrafiju «Načny Manmartr» (u roznych vydańniach jana nazyvałasia pa-roznamu) ja ŭpieršyniu ŭbačyŭ u 60-ch hadach. Jana vyklikała ŭ mianie tady nadzvyčaj hidkaje ŭražańnie, jak niejkaja niečałaviečaja čartaŭščyna, jak partret viedźmy z mužčynskim tvaram, uviešanaj bižuteryjaj. Partret patychaŭ niejkaj žutkavataj mistykaj absalutna čužoha, nieznajomaha i niezrazumiełaha mnie śvietu. Z-pad lapidarnaha damskaha kapieluša sa stužkaj, vuallu, kukardaj dy papiarovaj kvietkaj, z futry, branzaletaŭ, piarścionkaŭ (i ruki ŭ asoby, jak łapy ŭ dapatopnaha jaščara), z usioj hetaj šmatsłojnaj žanočaj dekaracyi paziraje złym pozirkam žorstki prastakutny mužčynski tvar z drapiežnym nosam i hubami ŭ nitačku.

Tady ja tak i nie zrazumieŭ, što heta za istota (u nas takija nie vadzilisia). Paźniej ja bačyŭ jašče dva fotadubli hetaj asoby, zroblenyja Brasai. Paraŭnaŭšy, možna zaklučyć, što na fatahrafii ŭsio ž žančyna. Heta nie mistyfikacyja.

Ciapier, nahladzieŭšysia na Zachadzie na roznych ekzatyčnych ludziej u fantastyčnych «adzieńniach», ja ŭsprymaju hetuju fatahrafiju spakojna. Typaž, viadoma, unikalny (i typovy), vobraz vostra vyrazny. Zdajecca, u im ceły ciomny śviet i piekła vidać u im.

Fota zroblena ŭ maniery realnaj fatahrafii i pozirk — u abjektyŭ. Asoba siadzić adna za stolikam u načnym kafe z kiliškam alkaholu (pamiž palcaŭ cyharetka) i naziraje, jak jaje zdymajuć (paŭtarusia, zdymaje «svoj»). Kali b ja zdymaŭ, naprykład, sacyjalnaje kino z karcinami haradzkoha zakuliśsia, to, kali łaska, — hatovy vobraz na rolu ŭtrymalnicy bardela (moža, jano tak i na samaj spravie, Brasai nie paviedamlaŭ).

Pa siońniašnich realijach, sacyjalnaja palitra takoha vobrazu pašyryłasia. Jon užo vyjšaŭ z sutareńniaŭ, pierasialiŭsia z nočy ŭ dzień i daŭno pampuje «pravy čałavieka».

Zaznaču jašče, što adlustravańnie ŭ mastactvie bahiemy, vulicy «paddaškaŭ» i «sutareńniaŭ» źjaviłasia najpierš u impresijanistaŭ (Edhar Deha, Anry Tułuz-Łatrek i inš.) jak reakcyja na adychod ad akademičnaha žyvapisu (jany pačali pisać svajo asiarodździe, u jakim žyli). Potym hety padychod padchapiła fatahrafija i litaratura (rasiejski piśmieńnik M. Horki navat pjesu napisaŭ, jakuju tak i nazvaŭ «Na dnie»).

Pavarot mastactva da marhinalnaj pa sutnaści temy dna mieŭ svaje stanoŭčyja dasiahnieńni, kali abapiraŭsia na humanizm i sacyjalnuju pazycyju mastakoŭ. Jany źviarnuli ŭvahu hramadztva na losy adrynutych ludziej, uzbudzili ŭ im pačućcio viny i adkaznaści.

Ale heta byŭ tolki pieršy krok u razumieńni začynienaj temy. Nazaviom heta krokam abstraktnaj estetyki i abstraktnaha humanizmu.

Dalejšy vopyt pakazaŭ, što i bahiema, i sacyjalnaje dno isnuje (i budzie isnavać dalej), niezaležna ad sacyjalnaha ŭzroŭniu hramadztva, bo źjaŭlajecca nia tolki sacyjalnaj źjavaj, ale i vynikam sacyjalnaha vybaru, pradyktavanaha schilnaściami čałavieka. Prytym u bahatych krainach (naprykład, ZŠA) schilnaść źjaŭlajecca hałoŭnaj pryčynaj (tut heta traktujecca jak svaboda vybaru).

Pakiniem u baku falšyvaść takoj kvazidemakratyčnaj tezy i adznačym istotnaje. Asiarodździe, adlustravanaje na fatahrafijach Brasai, było paralelnym śvietam ludzkich zahanaŭ i zahannych schilnaściaŭ. Hety śviet žyŭ pa svaich niapisanych zakonach, amal nidzie istotna nie pierasiakajučysia z hramadztvam u planie ŭpłyvu i stvareńnia sacyjalnych prablem. Heta byŭ začynieny marhinalny śviet, i hramadzkaja supolnaść nie adčuvała značnaha dyskamfortu i pahrozy ad jaho isnavańnia.

Ciapier stanovišča źmianiłasia. I

paślavajennyja hramadzkija mechanizmy, i paźniejšyja daktryny demakratyi dali mahčymaść maralnamu «dnu» vyjści na pavierchniu i zajavić pra svaje pravy. Hramadztva na Zachadzie i ŭ Amerycy sutyknułasia z nadzvyčaj ahresiŭnaj i demahahičnaj źjavaj amaralnaha i apantana antychryścijanskaha nakirunku.

Hetaja źjava nabyła siłu, kali (iznoŭ ža, skarystaŭšy mechanizmy demakratyi) damahłasia pieratvareńnia čałaviečych zahanaŭ u «čałaviečyja pravy» i, hałoŭnaje, — u rynkavy tavar. Amaralnaść vyhadna pradajecca, jana ŭklučana ŭ biznes, jaki robicca ŭpłyvovaj finansavaj i, adpaviedna, palityčnaj siłaj; absurdna źmianiajucca zakony i samyja jurydyčnyja paniaćci; idzie nastup na mastactva i srodki masavaj infarmacyi, praniknieńnie ŭ hramadzkija fondy, u systemu adukacyi i noravy.

Demakratyčnaje hramadztva, adčyniŭšy skrynku Pandory, akazałasia absalutna nie padrychtavanym da vynikaŭ svajho dziejańnia, jano nia ŭ stanie nia toje što zmahacca z chvarobaj i napravić stanovišča, — jano nia ŭ stanie jašče heta navat asensavać.

Na pačatku 2000-ch adzin amerykanski senatar, krytyčna aceńvajučy ŭnutranuju palityku ZŠA, skazaŭ, što kali Ameryka zahinie, to chiba tolki ad svajoj demakratyi. Mnie zdajecca, što heta surjoznyja słovy. Tym bolš, što ŭvieś zachodni śviet, jak vyhladaje, užo daŭno zahulaŭsia ŭ načnym Manmartry.

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0

Chočaš padzialicca važnaj infarmacyjaj ananimna i kanfidencyjna?