Mianie zavuć Vasilina Sapač. Ja žyvu ŭ v. Markava (Maładečanskaha r-nu). Mnie 13 hadoŭ i ja vučusia ŭ 7-j klasie. Pišu vieršy, a niadaŭna napisała apaviadańnie.

— U jakoj krainie my žyviom?! Chto my?! Usie zabylisia, chto my nasamreč — kazaŭ zajac Bob, pychkajučy lulkaj i pry hetym hledziačy ŭ akno, na mahistral.

— Do' tabie žalicca, — złavała žonka, — ty ž nia možaš uvieś čas stajać la akna. I naahuł: ty zakinuŭ usiu svaju pracu. Dzie my ciapier hrošy voźmiem? — zapłakaŭšy, jana vyjšła ŭ spalniu.

Bob i Lileja žyli niebahata. Bob rabiŭ cacki z hliny, z draŭlanych doščačak, navat z vosku. Lileja adnosiła na kirmaš. Časam Bob zadumvaŭsia pra krainu, jaje ŭładu. Zdarałasia, jon maryŭ pra toje, što jon kiraŭnik krainy, što ŭsim dobra, bo jon viedaje, jak kiravać. U hetyja chviliny jon zabyvaŭsia pra ŭsio i znachodziŭsia niedzie vielmi daloka.

Voś i ciapier adbyvałasia toje samaje. Jon nie razumieŭ sučasnaj palityki. Patrebna było płacić padatki. A za niešta treba ž było žyć. Na apošniaje hrošaj nie chapała. Žyli na što prychodziłasia. Tak bolš pradaŭžacca nie mahło. Bob pajšoŭ da čynoŭnikaŭ paprasić čaho-niebudź. Ale jak viadoma: «Čynoŭniki i čerci adnaje šerści». Mała taho, što ź jaho tam naśmiajalisia, dyk jašče za dźviery vyhnali.

— Ja što im, zajac biaz vucha?! Heta ŭžo nievynosna i nia śmiešna!

A tym časam u čynoŭnikaŭ:

— Siońnia prychodziŭ niejki typ, prasiŭ dapamohi, nu, karaciej, jak my kažam, zajac biaz vucha. Och, załadzili chadźbu pierad samymi vybarami. Pryjdziecca arłom varonu nazvać, hałoŭnaje, kab pavieryli.

— Bob, chadzi jeści, — klikała žonka. Ale Bob ničoha nia čuŭ. Jon stajaŭ kala akna, pychkaŭ lulkaj i hladzieŭ niekudy daloka, na mahistral, na mašyny, što biehli ŭ daleč.

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0