Ja — bajaźliviec, i adno mahu skazać pra siabie z upeŭnienaściu, što ŭsio majo žyćcio było adnoj sucelnaj pamyłkaj. Ja kažu sabie, suciašajučysia, što ŭ mianie jość dastatkova mužnaści, kab adkryta vyznavać svaju ŭłasnuju bajaźlivaść. Tym nie mienš, mnie zdajecca, što za hetym chavajecca taksama strach, strach pierad ludźmi, jakija čakajuć ad mianie pryznańnia maich vin. Ja miarkuju, što

ja nikoli ŭ žyćci na napisaŭ by hetych słovaŭ, kab nie maja chvaroba.
Ja navat dziakuju Bohu za jaje, tamu što, prynamsi, u mianie jość jašče šaniec na vyratavańnie svajoj dušy. Ja znoŭ skazaŭ «svajoj»? Tak, navat pierad biełym i kaścianym abliččam śmierci ja bolš dumaju pra siabie, a nie pra ludziej, žyćcio jakich ja sapsavaŭ.

Ja bajusia mnohich rečaŭ, ale pieradusim bajusia śmierci. Nie viedaju, što mianie čakaje paśla jaje, ale daviarajusia Bohu i spadziajusia na Jaho miłasernaść.

Niekalki miesiacaŭ tamu ja byŭ zusim zdarovy. Nichto b navat nie padumaŭ, hledziačy na mianie, što dzieści ŭ siaredzinie ja našu zarodak śmiarotnaj chvaroby, što niedzie ŭnutry mianie schavałasia i dremle złajakasnaja puchlina.

Ja zajmaŭsia sportam, chadziŭ u kačałku, ale heta mnie nie dapamahło. Chvaravityja adnakłaśniki, ź jakich ja zaŭsiody ździekavaŭsia, što jany na ŭrokach fizkultury nie mahli navat miač złavić, ciapier majuć poŭnaje prava śmiajacca ź mianie.

Moj baćka byŭ staršyniom kałhasa, maci pracavała buchhałtarkaj u tym ža kałhasie. U svajoj vioscy ja ličyŭsia bahačom i ščaślivym čałaviekam. Ja zaŭsiody byŭ padjeŭšy, dobra apranuty.

U škole ja nie vielmi prykładaŭsia da navuki, ale ŭsio ž mieŭ prystojnyja adznaki. Spracoŭvaŭ aŭtarytet baćki-staršyni.
Svaju rolu adyhryvała taksama toje, što čaściakom mužyki maich nastaŭnic pracavali ŭ tym samym kałhasie, dzie staršyniavaŭ moj baćka. Usio było paviazana.
U mianie było šmat siabroŭ, ale ja nie caniŭ ich, heta byli ŭ bolšaści padlizy, jakija pavinny byli tolki adcieńvać moj blask.
Za ich «słužbu i družbu» ja častavaŭ ich daražejšymi cyharetami i kramnym ałkaholem.

Paśla škoły baćkam ź ciažkaściu ŭdałosia prasunuć mianie na vučobu ŭ staličny ŭniviersitet. Ciapier ja moh jašče bolš zadavacca pierad svaimi adnahodkami, dla jakich pastupleńnie ŭ sielskahaspadarčy technikum było zapavietnaj maraj. Ja pamiataju, što ja jašče bolš zadzior nos i zaŭsiody chadziŭ z vysoka padniataj hałavoj, adčuvajučy pavahu z boku mnohich, navat stałaha vieku adnaviaskoŭcaŭ.

Ja byŭ zusim pusty. Dla mianie nie isnavała viery, nadziei, lubovi, siabroŭstva… Bolš kaštoŭnym dla mianie byŭ seks, cyharety, harełka…
U stalicy ŭdałosia pasprabavać narkotyki. Usiaho chapała. Usio było dobra, jak kazali chłopcy — «zašybisia». Jaki Boh? Jakaja Radzima i mova? Heta było dla mianie biazhłuździcaj. Ja nie razumieŭ, što biazhłuzdym byŭ ja sam. Ja ciešyŭsia sa svajoj biazdumnaści, byŭ ščaślivy. Dziaŭčyny byli biez hałavy ad mianie. Kožnaja była dastupnaja dla mianie…

Raz u vychodnyja, kali ja pryjechaŭ dadomu ŭ viosku z univiera, ja pajšoŭ, jak zvyčajna, na dyskateku. Ja chacieŭ pakrasavacca ŭ svaich novych, kuplenych niadaŭna ŭ stalicy modnych džynsach i biełych krasoŭkach. Takich šykoŭnych krasovak nie mieŭ nichto ŭ vakolicy. Jany byli sapraŭdny kłas, jak ja tady ličyŭ.

Ciapier tyja biełyja krasoŭki padajucca mnie simvałam hłupstva, ale tady mianie raznosiła ad zajzdraści i podzivu ŭ vačach maich adnahodkaŭ. Znoŭ ža, harełka, tytuń… zachaciełasia čahości novaha.
Ja ahledzieŭ zału viaskovaj dyskateki. Kala dźviarej ja zaŭvažyŭ harbacieńkuju Teńku. Heta była maładaja dziaŭčyna, jakaja krychu sutuliłasia, za što jaje i prazyvali «harbacieńkaj». Jana była viadomaja ŭ našaj vioscy svajoj pabožnaściu. Kožny dzień jana była ŭ kaściole, nie prapuskała nivodnaha nabaženstva. Jaje ličyli krychu nienarmalnaj i pakryjoma naśmichalisia ź jaje. Ja nie viedaju, što jana rabiła tym viečaram na dyskatecy, bo nikoli raniej ja jaje tam nie bačyŭ. Mabyć, jana kahości šukała. Niadoŭha dumajučy ja padyšoŭ i zaprasiŭ jaje na taniec. Jakraz hrała niejkaja ramantyčnyja pavolnaja miełołyja. Teńka naściarožyłasia, ale, vidać, nie chacieła mianie pakryŭdzić admovaj i tamu zhadziłasia. Padčas tanca ja mocna pryciskaŭ jaje da siabie, jana navat niekalki razoŭ sprabavała vyzvalicca z maich abdymkaŭ, ale, vidavočna, była zadavolenaja, što niechta źviarnuŭ na jaje ŭvahu.

Paśla dyskateki ja pravodziŭ jaje dadomu. Dla mianie heta było viasiołaj zabavaj.

Mnie było cikava, kolki mnie spatrebicca času, kab zavajavać serca hetaj viaskovaj dzivački. Akazałasia, što niadoŭha.
Nie majučy nijakaha žyćciovaha vopytu, budučy samaj naiŭnaj dziaŭčynaj ŭ śviecie, jana chutka zakachałasia ŭ mianie i była hatovaja na ŭsio, mlejučy ad łaskavych słoŭ, što ja joj šaptaŭ na vucha. Ja byŭ jaje pieršym mužčynam, jana ž była dla mianie čarhovaj cackaj.

Praź niekatory čas jana pryjšła da mianie i skazała, što ciažarnaja. Ja nie śmiajaŭsia tak hučna nikoli ŭ maim žyćci. Jaje treba było bačyć — z pachilenaj hałavoj. Jana pryjšła, niby maleńkaja dziaŭčynka, ciarebiačy za kraj padoła.

«Tvaja vina, čuvicha! Ja nie viedaju, pra što ty kažaš i nie chaču navat čuć pra heta!» — takim byŭ moj adkaz.
Ciapier ja mahu tolki ŭjaŭlać, jak joj było baluča.
Ja dumaŭ, što jana zapłača, ale jana tolki nachiliłasia i pacałavała mnie ruku.
Ja źbiantežyŭsia tady, bo nie viedaŭ, jak rascanić jejny žest. Tłumačyŭ sabie, što heta była čarhovaja prajava jaje dzivactva. Zaraz ža mnie nie chapaje śmiełaści, kab zapytacca ŭ jaje pra heta. Nie chaču viaredzić niezahojenyja rany.

Nieŭzabavie na inšym kancy vioski raźnieślisia kryki i płač jaje baćkoŭ, kali jana skazała im, što čakaje dzicia. Kazali, što

baćka nakruciŭ jaje doŭhija kaštanavyja vałasy sabie na ruku i ciahnuŭ jaje pa ziamli da dubovaj kałody na padvorku, kab adsiekčy joj hałavu.
Jana niema płakała, tolki maci hałasiła štomocy i zastupałasia za dačku. Usia vioska pra heta hudzieła, bo, viadoma, takaja pabožnaja, štodzień u kaściole, a tut bajstruka čakaje.
Tony brudu vylilisia na Teniu. Jana źniesła ŭsio i nie pryznałasia, što ja byŭ baćkam jaje dziciaci. Siamja prasiła, kab jana skazała, što jaje niechta zhvałciŭ, ale jana kateharyčna admoviłasia.
Jaje siłaj prymusili pazbavicca ad dziciaci. Jak jana prasiłasia, jak jana nie chacieła, ale zaprasili znacharku adniekul z-pad Župranaŭ. Taja navaryła pačvarnaha ziella, što siłaj ulili Teńcy ŭ rot. Paraniła, daktary aficyjna śćvierdzili — vykidyš. Tak pamior moj syn.
Ja śmiajaŭsia z hetaha, kali chłopcy pry tannym vinie, niby žart, raskazvali pra hety vypadak. Mnie było ŭsio roŭna.

Praź niekatory čas ja daviedaŭsia, što ŭ mianie rak. Mahčyma, heta było pakarańnie za majo lohkaje staŭleńnie da žyćcia. Kažuć, što Boh nikoli nie karaje, tamu ja liču, što ja sam pakaraŭ siabie. Ja pavolna pamiraju, a Tenia prychodzić da mianie kožny dzień, raspaviadaje śmiešnyja historyi, sprabujučy mianie suciešyć. Biadačka, paśla ziella znacharki jana nie zmoža, chutčej za ŭsio, bolš mieć dziaciej. Ja nikoli nie razmaŭlaŭ ź joj pra heta. Ja viedaju, ja — padonak. Jana ž — anioł. Jana załataja. Nie daruju sabie nikoli, što złamaŭ joj los, a jana, niavinnaja, nie pierastaje malicca za mianie. Pryjšoŭ moj čas całavać joj ruki i abmyvać svaimi ślaźmi.

Da hetaha času majo žyćcio była marnym, poŭnym pustoj fanaberyi i imknieńnia adno da pryjemnaściaŭ. Ad Teni ja daviedaŭsia krychu bolš pra Boha, ale bajusia, ci nie nadta pozna ciapier da jaho źviartacca.

Ja byŭ pustyškaj u modnych biełych krasoŭkach. Ja nie pakinuŭ paśla siabie ničoha.
Moj nienarodžany syn moh być pamiaćciu pra mianie, ale ŭ tym jakraz zaklučajecca ironija losu, trahičny paradoks majho niaŭdałaha žyćcia, što ja sam byŭ pryčynaj jaho śmierci.

Adnojčy Tenia skazała mnie: «Pacałuj jaho ad mianie»… «Kaho?» — ja nie zrazumieŭ prośbu. «Našaha syna», — skazała i pačała cichieńka płakać. Ja nie zmoh ničoha bolš ź siabie vydušyć, niejki kamiak zatknuŭ horła. Ja maŭčaŭ, narešcie pakorna, jak i Tenia, schiliŭšy hałavu.

Ja malusia za syna i mnie strašna ŭvieś čas.

Ja bajusia sustrecca ź im paśla śmierci i pahladzieć jamu ŭ vočy. Dzie mnie znajści słovy, kab apraŭdacca pierad małym i biaźvinnym čałaviečkam?

Paśla svajho horkaha vopytu mahu skazać tolki adno: «Ludzi, chaj ža vam budzie nie ŭsio roŭna!»

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0

Chočaš padzialicca važnaj infarmacyjaj ananimna i kanfidencyjna?