Moža i niekarektna pryśviačać ese žyvym ludziam, ale žadać čałavieku śmierci z metaj napisać ab im — jašče horš.

Pahavorvali, što ŭ Valerki Siadzielnika budavaŭsia dom pad Talinam. A jašče, što jon «kabiel», pravakatar i siabar Varšaŭskaj filii BAŽu. Z apošnim momantam, jak karenny haradzieniec, jon rašuča nie pahadžaŭsia.

— Valera, ty kolki ź joj sustrakaŭsia?

— Dva hady.

— I što — usio?

— Nu, tak, — razvodzić rukami.

— I chto vinavaty?

— Nu, chto — adlehłaść vinavataja, Łukašenka... — zaciahvaje pad ahulny rohat kolišni zmahar. Tvar jak zaŭždy kamienny, vočy bliščać, ton liryčny, pahalicca, viadoma, zabyŭsia... Jość takaja biełaruskaja chvaroba — «abahaŭleńnie» asoby z abaviazkovym nastupnym «skidańniem kumiraŭ». I Siadzielnik tut nie staŭ vyklučeńniem. Bahata chto hrašyŭ hetym — asabliva staryja impatenty dy akularyki, sapraŭdnyja rachmanyja i talernatnyja biełarusy (značeńnie słova «rachmany» zaŭždy było dla mianie tajamnicaj).

Kaho tolki ź jaho nie sprabavali lapić! Piśmieńnika, historyka, miedyjnuju zorku, nacyjanalnaha lidera...
Kožny čarhovy «demiurh» zazvyčaj prapanoŭvaŭ niešta svajo, toje, što ŭžo mieŭ sam, ale z čym by z zadavalnieńniem raźvitaŭsia ŭ abmien na raskošu ŭśmiešlivaj abyjakavaści, jakuju niekatoryja ramantyki dahetul nazyvajuć «svabodaj».

— Kali ty, Valera, pjany kali-niebudź padochnieš pad płotam — ja tabie hetaha nie prabaču!

— Ech, Andruša...

— Kali ty ŭžo, narešcie, za rozum voźmiešsia?

— Dy ja b z radaściu...

Hadoŭ ź dziesiać tamu ŭsio było pa-inšamu.

Žyćcio ŭ niefarmalnaj stalicy Zachodniaj Biełarusi (a mo i nie tolki Zachodniaj?) viravała: akcyi, mitynhi, rezalucyi, lehiendarnaje šeście z pachodniami pa Savieckaj u 1999-m,
jakoje naradziła lehiendu ab UNSO ŭ Horadni... Ciapier, nibyta, taksama zastalisia rezalucyi, siratlivyja pikiety, dni voli, nibyta, nichto nie admianiaŭ i z kalendara nie vykreślivaŭ — ale što ŭsio heta ŭ paraŭnańni z tym, što było tady? Para kvietak, sumnyja pieśni, sinija ad «karčoŭki» mordy pa zakančeńni aficyjnaj častki «Dnia hierojaŭ» u Śvisłačy...

A 2001-y? Niezabyŭny 2001-y, jaki nibyta ŭziaŭ dy z razmachu ŭdaryŭ tvaram ab asfalt cełaje pakaleńnie. Ja nie viedaju, dakładniej, nie pamiataju hetaha — mnie chapaje štodnia bačyć zombi sa zhasłymi vačyma, jakija tak i nie zmahli adyści ad taho ŭdaru.

Ich sens žyćcia zastaŭsia niedzie tam, u vieraśni pieršaha hodu, mažliva navat u tym samym momancie, kali ašalełyja ad napruhi «krajoŭcy» ŭvarvalisia ŭ pustuju zału zaniataha DK Prafsajuzaŭ, a tam... nievyrazny smuhlavy čałaviek u akularach, jakoha viedała ŭžo usia Biełaruś, nie znajšoŭ ničoha lepšaha jak pisać «Adozvu da biełaruskaha narodu»...

Na hetym usio, zrazumieła, nie skončyłasia, byli znoŭku sproby, vysiłki, «žorstkija rezalucyi» dy panuryja biełyja z čyrvonym hvaździki da pomnikaŭ.

Niechta syšoŭ u «bytavuchu», niechta źjechaŭ z krainy, niechta ŭžo chutčej pa inercyi praciahvaŭ «razbudoŭvać biełaruščynu»...

Niejak u vieraśni ŭžo paśla vyzvaleńnia my vypadkova sustrelisia z Valeram u Horadni na Savieckaj, prysieli vypić kvasu ŭ adzin z aharodžanych «zahonaŭ», jakija biełarusy pamyłkova nazyvajuć letnimi kaviarniami.

-- Dyk vy, značycca, razam žyć płanujecie... Dumajecie nadoŭha?

-- A ty dumaŭ.

-- Zrazumieła, ale ty maj na ŭvazie: ja voś zuby dalaču, dy praz hodzik na Alasku — krabavy promysieł, viedaješ, pryhažość nievierahodnaja...

Pajedzie, nie sumniajusia. Pracavaŭ ža ŭ Aryzonie pierad tym jak stać žurnalistam jak usie.

Što ŭ rešcie rešt trymaje hetaha čałavieka? Kamu jon i čym zabaviazany? Radzimie? Tak. Ale nie akularykam-kuchonnym nacyjanalistam, viečnym zaŭziataram histaryčnych padziejaŭ, jakija nikoli nie vyjduć na pole,
tolki nie im.

Jašče, kaniečnie, Bohu. Ale Valera pra heta pakul nie viedaje. U dadzienym vypadku lepš «pakul», čym «užo». Kali nie adkryłasia pad mientoŭskim botam ci ŭ kabiniecie haradzienskaha KDB na Telmana (pa ironii losu za niemcami tam było hiestapa), mažliva adkryjecca siarod choładu dy ciemry palarnaj nočy.

Kali b u Valery zapytalisia navošta jon žyvie, jon by schitravaŭ, ale paśla b pryznaŭsia: dziela knihi. Bo pakinuć pa sabie knihu — daloka nie najhoršy sychod dla biełarusa.
Biełarusy jak-nijak knižnaja nacyja. Knihi dla jaje jak ahieńčyki — spalić usio navokał nie ŭ stanie, ale i zhasnuć nie dajuć.

Voś i Valera piša knihu svajho žyćcia: ci to pra Horadniu, ci to pra 90-ja, a mažliva pra samoha siabie. Praces hety maje ahulnyja rysy hulni z žyćciom — pakul nie napiša nibyta i nie pamre, nie «padochnie pad płotam»...

-- Ja voś apošni skaz prydumaŭ: «Biełaruś — heta pryhožaja i sumnaja kazka, jakaja źnikaje jak tolki pierastaješ u jaje vieryć». Prydumaŭ i... reštu stała niecikava pisać, --
hladzić na mianie vialikimi zialonymi vačyma nibyta ŭ lusterka čarhovy talenavity haradzienski raździaŭbaj.

Trymajsia, Valera, i pišy zaraz: kraby pačakajuć, a voś žyćcio -- naŭrad ci.

* * *

Aleś Kirkievič — namieśnik staršyni «Maładoha Frontu». Byŭ asudžany pa spravie ab «masavych biesparadkach», atrymaŭ čatyry hady turmy. Paźniej byŭ pamiłavany. Žyvie ŭ Hrodnie.

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0