* * *

Ź litaraturnaj krytyki savieckich časoŭ: «Adna z zadač mastactva — vyśviecić patajemnaje ŭ čałavieku…» I vyśviečvali, jaki homo sovetikus patajemna pieradavy patryjot, hramadzianin, siamiejnik…

Patajemnaje ŭ čałavieku — brydkaje. Heta najpierš jahonyja patajemnyja straści. Kompleksy. Chto stanie chavać pryhožaje?..

Mała chto pakapaŭsia ŭ patajemnym hetak, jak Dastajeŭski. Žarści kachańnia, sumleńnia, viery… A Zihmund Frejd davodziŭ, što patajemnaje ŭ Dastajeŭskim zusim inšaje. Jon śćviardžaŭ, naprykład, što žarść da hulni ŭ Dastajeŭskim razam ź biezvynikovaj baraćboj za toje, kab pazbavicca ad jaje, heta praciah jahonych masturbacyj, niepazbytaja ciaha da ananizmu.

U samoha Frejda, miarkujučy pa ŭsim, pryblizna hetkija ž patajemnaści.

A dzie ŭ Dastajeŭskaha pra «niepazbytuju ciahu»? Navat u «Zapiskach z padpolla», rečy samaj patajemnaj, pra heta niama. A było tolki, jak možna zdahadacca, u listach da viciebskaha himnazista Uładzimira Stukaliča. Tym ža himnazistam, pa nastojlivych patrabavańniach Dastajeŭskaha, spalenych.

Patajemnaje ŭ čałavieku — heta toje, što paśla jaho — popieł, prach, ziamla. Tolki heta.

* * *

Najciažej pryvyknuć da čałaviečaj raznastajnaści. Adsiul: inakšych nie pavinna być!

* * *

Ja siabravaŭ z Alaksandram Kiščankam, bliskučym mastakom. Pad skon žyćcia (nie viedajučy i nie miarkujučy, kaniešnie, što pad skon) jon stvaryŭ niejmaviernych pamieraŭ habielen z vyjavami najvybitnych pradstaŭnikoŭ čałaviectva, nazvaŭšy jaho «Habielen vieku». Jak naziralnik pracesu, ja zachaplaŭsia i jakaściu, i maštabnaściu pracy.

Kali habielen byŭ amal zavieršany, partrety hienijaŭ i hierojaŭ raźmieščanyja ad vierchu da nizu, u samym viersie zastałosia miesca, dzie, jak viaršynia ŭsiaho, pavinna była źjavicca vyjava Boha.

Kiščanka spytaŭ, chto tam, pobač z Boham, pavinien, pa-mojmu, być?

Pytańnie nie zdałosia mnie dziŭnym, my razmaŭlali i nie na takija temy. Ale jak ja ni sprabavaŭ, hetak i nie zdoleŭ ujavić, chto ž ź ludziej — chaj sabie navat vyklučna ŭ fantazijach aŭtara mastackaha tvora — moža susiedničać z Hospadam? Nie viedaŭ ja, chto tam, u samym viersie na habielenie pavinien być…

Na prezientacyi svajho ŭnikalnaha tvora mastak Alaksandr Kiščanka pakazvaŭ prezidentu Alaksandru Łukašenku, dzie toj, jak najvybitny pradstaŭnik čałaviectva, u dadzieny momant znachodzicca: u samym viersie «Habielenu vieku». Pobač z Hospadam. Navat troški vyšej.

I heta zrabiŭ sapraŭdny mastak. Nastolki sapraŭdny, što možna było b mierkavać, što partret Łukašenki, raźmieščany na habielenie vyšej za vyjavu Boha, — heta vyklik. Vytančanaja demanstracyja suproćstajańnia mastaka i ŭłady, tvorčaja znachodka, prychavanaja forma nieprychavanaha ździeku. Tak možna było b mierkavać, kali b jano było tak…

* * *

Kali ŭ hramadstvie jość supraćstajańnie mastaka i ŭłady, značyć, hramadstva nie svabodnaje. Tamu što

svabodzie mastak nie zaminaje. Svaboda z mastakom nie zmahajecca.

* * *

Niejak Alaksandr Kiščanka, u jakoha, aproč talentu mastaka, byŭ jašče i talent apaviadalnika, raspavioŭ pra svajo žyćcio-byćcio ŭ Kijevie ŭ adnym žytle ź Siarhiejem Paradžanavym.

Paradžanaŭ, jak usialaki paŭdniovy čałaviek, vydavaŭ siabie za tonkaha znaŭcu ŭsich na śviecie napojaŭ. I adnojčy pryvioz hlak vina z Hruzii, skazaŭšy, što ni Kiščanka, ni chto-niebudź inšy ŭ Kijevie takoha boskaha pitva nie smakavaŭ, tamu siońnia jon ładzić viečarynu, kab choć siabry sapraŭdnaha vina pasprabavali i da skonu za toje jamu, Paradžanavu, byli ŭdziačnyja. Z tym i pajšoŭ kinarežysior Paradžanaŭ na kinastudyju, a

mastak Kiščanka, pakul Paradžanaŭ pracavaŭ i źbiraŭ haściej, pabiehaŭ pa kramach, nakupiŭ proćmu roznaj brydoty, jakaja ŭ toj čas nazyvałasia vinom, źliŭ usio ŭ adzin tazik, dadaŭ cukru, miodu, śpiecyj, nahreŭ hety žudasny kaktejl na ahni, astudziŭ i napoŭniŭ im hlak, pierad tym raźliŭšy vino, jakoje ŭ hlaku było, u plaški z-pad brydoty.
Viečaram źjaviŭsia Paradžanaŭ z haściami, pačaŭ z hlaka nalivać, razam z usimi pić, smakavać, pytacca: «Nu jak?..» -- i ŭsie vočy zakočvali: «O, boskaje vino!..» -- a kali toje «boskaje» skončyłasia i Kiščanka ź plašak z-pad brydoty staŭ nalivać sapraŭdnaje vino, dyk usie hości (i pieršy Paradžanaŭ) skazali: «Jakoje h…»
Takija ŭsie my samielje -- i tak «raźbirajemsia» nie tolki ŭ vinach.

* * *

Ź Pimienam Pančankam na piśmieńnickim źjeździe stajali na leśvičnaj placoŭcy i kuryli. U zale plaskali ŭ dałoni, tupali nahami, śvistali, zhaniali z trybuny pramoŭcaŭ.

Pimien Jemieljanavič dakuryŭ cyharku, kinuŭ akurak u śmietnik i skazaŭ: «Tryccać hadoŭ nazad tupali macniej».

* * *

Michaś Stralcoŭ zadavaŭ, zdarałasia, zusim niečakanyja pytańni. Nu, da prykładu: «Kali ty paet, dak skažy, što takoje kondak?..»

Pra kondak nichto (u tym liku ja) ničoha nie viedaŭ. Ale ja daznaŭsia z encykłapiedyi, što heta takoje, i kali ŭ bary Doma litaratara Michaś Lavonavič zapytaŭsia pra toj kondak u Mikoły Fiedziukoviča, ja za taho adkazaŭ.

«Kondak — žanr vizantyjskaj carkoŭnaj paezii, nazva jakoha pachodzić, mahčyma, ad hreckaha kontakion, što značyć karotki, ale bolš vierahodna — ad ciurkskaha kondgar, što možna pierakłaści jak nastaŭleńnie na šlach iściny». (Z encykłapiedyi).

Prykładna tak, jak napisana ŭ encykłapiedyi, ja i skazaŭ.

Uraziŭ moj encykłapiedyčny adkaz nie stolki Stralcova, jaki ŭchvalna kiŭnuŭ: «Małajčyna, što pračytaŭ, paetu treba viedać prafiesiju», — kolki Mikołu. Jon chadziŭ ad stała da stała i ŭsim prapanoŭvaŭ nalić i vypić za mianie, stojačy, bo takich razumnych, jak ja, jon nie sustrakaŭ i ŭžo naŭrad ci sustrenie, choć sam skončyŭ litaraturny instytut.

Alaksiej Dudaraŭ, ź jakim my tady vielmi blizka siabravali, amal zaŭsiody i paŭsiul byvali razam, vypić za mianie zhadziŭsia, ale ŭstavać, siedziačy z Ženiaj Janiščyc, nie zachacieŭ, spytaŭšy: «A z čaho ty ŭziaŭ, što Niaklaŭ taki razumny?»
Mikoła pačaŭ tłumačyć jamu, čamu: «Bo Niaklajeŭ viedaje… viedaje… bo viedaje… bo…» — nijak nie moh jon, nachadziŭšysia ad stała da stała, uspomnić, čamu ja razumny, a Dudaraŭ usio čakaŭ, nie ŭstavaŭ, šklanka ŭsio nie nalivałasia, i Mikoła skončyŭ źniasilena: «Bo ty kondak!..»

«Nie encykłapiedyčna, ale łahična», — pačuŭšy heta i cicha zaśmiajaŭšysia, skazaŭ Stralcoŭ.

* * *

«O, tajamnica knih, skažy, ź jakich ludskich hłybiń ty cudy zdabyvała? Tvoj začynalnik słoŭ nie znaŭ i mała śviet razumieŭ, nie mieŭ matyk i soch, maŭčaŭ, jak som, pakul biada nie ŭziała za ščelepy jaho i na piasok nie kinuła, pakul siarod načy jaho dušy niamoj, skanać hatovaj, nie zahadała: — Dychaj, płač, kryčy, niabyt ciažki pazbudź nie rybjaj movaj».

Kulašoŭ…

Kali raźvitvalisia, nad trunoj varjacieŭ lutaŭski viecier, i śnieh lacieŭ stužkami, uvierch, uniz i ŭ baki, i stužki skručvalisia adna z adnoju ŭ trubački, žorstkija, jak dracianyja, na jakija čaplajuć papiarovyja kvietki.

Kali raźvitvalisia, čorna-čyrvonaja stužka ŭ niekaha źlacieła, jaje pierakidvała vietram ad mahiły da mahiły — i nichto jaje nie padymaŭ. Z detalaŭ čamuści rezka zapomniłasia mienavita hetaja biesprytulnaja čyrvona-čornaja stužka žałoby.

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0