DNI...

Hanna Matusevič

... A moža Dziońnik moj, źnianacku hvałtam zdušany, by niečaje Žyćcio ŭ ciomnym zavułku, pačać ažyŭlać voś z hetaha (nie)zvyčajnaha dnia, kali Mikołka mnie skazaŭ:

3.10.98. «Tabie, mama, lahčej za ŭsich žyviecca: siadziš sabie doma dy kamanduješ». Och, kab ty ž viedaŭ, synočak, što ŭ mamy doma pracy pa vušy i što mama doma stamlajecca, jak Maksim u Jałcie!..

4.10.98. Vitaliku sumna ŭ škole, i chto b mnie paraiŭ, kudy jaho zapratoryć paśla 9-ha kłasu? (Heta ja, u vadzinočku zmušanaja davać adpor usioj školnaj systemie adukacyi, vynajšła ŭśled za Branisłavam Taraškievičam, što pišacca, jak čujecca: kłas, dy nia klasa). Da baćki, na budoŭlu? Nie paciahnie. U turmu, jak Słavamiru? Rana. Voś tut i pakamanduj...

5.10.98. A tut jakraz zajavačka ad hetaha Vitalička, žarabiaci z łysinkaj: «Ty mianie durniem nie nazyvaj!»

6.10.98. Nu dobra, budu ja durnicaj. Učora voś susiedka pryniesła zajavu ŭ bieły dom, kab pastralali biazbudkavych sabak. A ŭ mianie ruka nie padniałasia padpisać.

Dzień narodzinaŭ daččynych spravili, i ŭ hetuju noč, praz 12 hadoŭ paśla Vieraniki, u mianie naradziłasia Barbara. Davoli lohka, jak i ŭsie dziaŭčynki. Heta tolki chłopcy ciažka naradžajucca.

7.10.98. Maja Litva lažyć uzaranaja-niasiejanaja, jak naš novy treci pakoj. Ja ž viedaju, što heta tolki dla mianie «Barbara...» —realnaść, a dla astatnich jana iluzija.

8.10.98. — Mama! Ma-a-ma, ma-a-ma! Nožka balić! A jak ja ŭ škołu zajdu? O-och! Heta ŭ majho pieršakłaśnika znoŭ abvastryłasia zastarełaja chvaroba — zapaleńnie chitraści. Jon nie zabyvajecca kulhać navat padčas samych zaŭziatych bojek ź Vitalikam. Mikołka ŭ mianie Damavik. Jon viedaje volu z samaha malenstva.

Nie ŭźlubiŭ jon sad, raskolnik
Ščyra mamu paprasiŭ:
«Mama, vypišy, — paraiŭ, —
Budu doma pamahać,
A jak pojdziem my u kramu —
Ad sabak abaraniać».

Hety Vitalikaŭ vierš pra svajho bracika, by pomślivaja śniežka, jakuju spadciška zalapili ŭrvincy svaim načapuranym biaź miery vychavacielkam. Choć i biez kramolnaha «raskolnika», sa źbitym rytmam, niekali jaho apublikavali ŭ našaj rajoncy. Ale ŭ śniežki možna hulać tolki ŭ vadlihu. Ciapier ža pachaładnieła, i ŭžo Vitalikaŭ «Nastaŭnik-Pieršakłaśnik» nijak nie prylepicca ani ŭ vodnaje kazionnaje vydańnie. Dzie ž heta vy bačyli, kab niejki smarkač zajaŭlaŭ:

«Budu lepš chadzić u škołu
Dy nastaŭnikaŭ vučyć!»

A to j zusim nia chodzić, nia vučyć. I dzień, i dva. «No-o-ožka balić!»

9.10.98. Mikołka pakazaŭ modu, i taho j hladzi, zaraz pandemija napadzie na savieckija škoły. Vieranika sačkuje, choć jejny kłas pajechaŭ na bulbu. A Vitalika ja hvałtam apranuła ŭ kałchoznuju robu dy z dapamohaj baćki vypchnuła za dźviery. Jedź, chłopiec, zmahajsia za ŭradžaj! Ty ŭžo nie maleńki. Ach, kab heta ž było tak! Usim vam, mužykam, i maleńkim, i vialikim, mamka patrebnaja. Pryvałoksia moj Vitalik pad viečar dadomu. Uvieś brudny, mokry, źniasileny, zły. Nie pa im hetaja rabota, nie pa im abychodžańnie. Aŭtobusam zavieźli na pole školnikaŭ, jakija za darohu paśpieli parezać siadzieńni. Kiroŭca abkłaŭ i nastaŭnikaŭ, i vučniaŭ 10-paviarchovymi maciukami dy kinuŭ ich na doždž. I musiła ŭsio hetaje šanoŭnaje spadarstva dabiracca napiešaka dachaty. Jak ciućki pabityja. Hladžu — prycich chłopiec... Zapłakaŭ u im paet.

Tuči priačut niebo,
Doždik płačiet často,
Vietrom syrosť nosit,
Chołodno, nienastno.

Pa-rasiejsku?.. I heta ŭpieršyniu paśla taho pieršaha vieršyka, składzienaha pa skančenni pieršaha kłasa, kali jšli my ź im, maleńkim, u les pa jahady... Što bačyła chłapčanio, toje j vydała tady mnie, zakachanaj u jaho mamie:

V pole — kołosok,
V lesu — listok,
A na dorohie — ćvietok.

Toj vieršyk ja tady pierarabiła na svoj kapył:
U poli — kałasok,
U lesie — listok,
A na ŭsioj Biełarusi —
Vasilok.

Heta tady ja, niavopytnaja, tak zrabiła, a ciapier, daśviedčanaja, ja zusim razhubiłasia i nie znajšła što skazać na synava, taksama razhublenaje: «Ja ž nie vinavaty...»
10.10.98. Ustała ź niejkaj tryvohaj... Što zdaryłasia tam, u śnie?.. I što rabić z rasiejskamoŭnym Vitalikavym vieršam? Prablema dziaržaŭnaj važnaści... Jak heta Vy, Adam Mickievič, kazali ŭ Vašym zvarocie da Maci-Polki? (Nia śmieju Vas papraŭlać, ale hety vierš źviernuty da ŭsich maciarok, da mianie asabista, choć ja j nia polka.)

Kali ŭ dziciačym synavym pahladzie
Nadziejaj bliśnie hienij...
Niachaj tvoj syn svajo pryzvańnie
Napierad viedaje.
Ty ruki łancuhami skuj jamu...

I mama mnie pryhavorvaje: «Lubi, jak dušu i kałaci, jak hrušu». Usio heta pravilna. Suvoraja praca — asnova ŭsiaho. Ale formuła hetaja nie padychodzić da majho syna. I nie tamu, što jon hultaj ci niazdatnik. Prosta ŭ jaho asablivaja budova charaktaru. Jon złomicca, kali jaho budzieš łamać mocna. Heta mianie možna hnuć kolki zaŭhodna, ja j na ŭtvoranym harbie jeści budu nasić svaim dzieciam. Ale złamacca ja nia maju prava, bo chto ž budzie hadavać maich durnieńkich razumnikaŭ?

11.10.98. «Z varonami žyvieš i harkaješ, jak varona», — hetaj, jašče dziadoŭskaj prykazkaj uciešyła mianie babka Zonia.

12.10.98. Raskuplajuć Rerychaŭ, jak niekali syboliku dy knihi biełarusiki pierad skanańniem. I heta dobry Znak...

13.10.98. Staražytnyja Stancy ŭ vytłumačeńni Błavackaj čytaju ciažka, jak Maksim u śnie svaim ciažka ŭźbiraŭsia ŭhoru. Ale čym vyšej da sonca, tym chaładniej i markotniej mnie robicca. I, jak Maksim, panuraja, stamlonaja, spuskajusia znoŭ uniz, da ludziej. Usio ž z tych Stancaŭ ja daviedałasia, što ŭ staražytnaści ludzi byli vyšejšyja i ŭžo viedali, što Ziamla kruhłaja. Heta potym čałaviectva znoŭ upała, i niaščasny Kapiernik znoŭ musiŭ davodzić Iścinu. Ci jak mnie, skažam, davodzicca znoŭ dakazvać, što žančyna nia jość viarblud.

14.10.98. Hanka! Dy nia ŭsio tak bieznadziejna, jak tabie zdavałasia jašče ŭčora! Lacić moj pieršyniec sa šmatkom papiery ŭ ruce da mamy. NU...

Chmary ŭ niebie chodziać,
Doždžyk płača časta,
Viecier drevy treple,
Sonca chutka haśnie.

Nu bačyš! A ty kazaŭ: nie vinavaty...

15.10.98. Zaŭsiody z padziakaj uspaminaju Sidora Siarhieja Ivanaviča, užo niabožčyka. (Chaj jamu budzie dobraje palažańnie!) Heta pa jahonym padručniku hieahrafii zajmajecca ciapier Vitalik u rasiejskamoŭnaj himnazii. Na našaj movie.

16.10.98. Uviečary pryjšli Hienadź ź Ludaj. Hienadziu ja pieradała na ŭznaŭleńnie patrapanyja davajennyja fotki babki Zoni. Na pažoŭkłym zdymku Zonia — adna žančyna siarod usich mužčyn -stachanaŭcaŭ Bacevickaha śpirtzavodu, što na race Olsie, prytoku Biareziny. Jak Hanka ŭsio roŭna. Padobnaje pryciahvaje da siabie z Kosmasu tojesnyja enerhii, tamu my tak i združylisia apošnim časam z babkaj Zoniaj.

17.10.98. Byli siońnia ŭ jaje ź Vieranikaj. Pieršy raz paśla turmy sustrełasia z Žorykam, jejnym unukam. Užo łysy. Vočy śvietłyja i biehajuć tak ža, jak i ŭ maci. Tolki kudy padzielisia jahonyja doŭhija, pryhožyja, što ŭ dziaŭčyny, viejki? I śmiajecca hetaksama, jak Lida. Medyjum taksama. Čamu tak šmat raźviałosia apantanych u śviecie? Chacieła babka Zonia pradyktavać Vieranicy list u turmu dla Vićki, druhoha ŭnuka, dy Žorkaŭ prychod pieraškodziŭ. Dabro zmušana chavacca ad Śviatła hetaksama, jak i zło. Skroź panuje šeraść. Dyk voś ad čaho medyjumy ciapier uzvysilisia i zajmieli prava hołasu! Bo šeraść nia skaža Praŭdy, i dabro maŭčyć. Navat zło baicca dziejać svaju spravu, bo ŭśviedamlaje ŭžo, što moža paburyć planetu. A mnie voś Dzima Tarulis (a jon dla mianie Aŭtarytet, jak i babka Zonia) skazaŭ, kab dasyłała svoj Dziońnik u «Našu Nivu». Ja j dasłała. A Vy sabie chočacie drukujcie, chočacie — nie. Biady mnie...

Kojdanava


Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0