Adam Hlobus

Mianty

Apaviadańnie

 

Miensk -- horad miantoŭ, adnaznačna. Jany ŭ stalicy paŭsiul. Pluń uharu, i abaviazkova patrapiš u mianta, i prosta tak z hetaj sytuacyi nia vykaraskajeśsia, dobra, kali prymucca prabačeńni, a možna i pa hałavie humaju atrymać.

Jak ich tolki ŭ nas ni nazyvajuć: milicyjanery, palicyjanty, pravaachoŭniki… Jak ich tolki ni abzyvajuć: palicai, bobiki, lahavyja, mianciary pahanyja, centuryjony i, kaniečnie, mianty. A sutnaść ich była, jość i budzie adna — nie puščać nikoha nikudy nikoli.

Ja naradziŭsia ŭ hod sabaki. A kab dali mahčymaść vybirać, abraŭ by hod śvińni, jana značna bližej da čałavieka. A sabaka ź jahonym brecham i aščeram — rychtyk mient. Viedaju, što kažu. Kab mianciary chadzili na łancuhu, paradku stała b bolej. A kab na ich mordach napyśniki dracianyja siadzieli, dyk i spakoj byŭ by. Darečy, apošnim časam jany zaviali modu chavać tvary za maskami. Moža j da łancuhoŭ sprava dojdzie. Raniej było jašče horaj, bo nie viałosia na ziamli bolš paskudnaj istoty za savieckaha mianta.

Naprykancy 80-ch, u Maskvie, kala pomnika Puškinu pravaabaroncy zładzili maleniečki akuratnieńki mitynh i patrabavali svabody słova. Takaja drobiaź — svaboda vykazać ułasnyja dumki i mierkavańni. A savieckija mianty bili mitynhoŭcaŭ dubinkami pa hałovach i kidali ŭ furhony. I ŭsio na vačach u tysiačy śviedak. Pieralakany, ja prybieh tady ŭ Sajuz piśmieńnikaŭ, dzie ładziŭsia festyval «Mastactva moładzi sacyjalistyčnych krainaŭ». Lotaŭ ad adnaho litnačalnika da druhoha j prasiŭ zastupicca za źbitych i aryštavanych. Načalniki hladzieli na mianie, jak na idyjota. A ja nie razumieŭ, čamu ludzi adukavanyja j prystojnyja, ludzi, jakija dapamahali asudzić dziejańni mienskich miantoŭ, što bili demanstrantaŭ na śviata Dziady kala Maskoŭskich mohiłak, i palcam nie kiŭnuli, kab asudzić svaich maskoŭskich mardavarotaŭ. I sapraŭdy ja daŭn, kali adrazu nie zrazumieŭ: lohka asudzić čužoha palicyjanta i niebiaśpiečna — svajho. I mienavita ŭ toj viečar ja kančatkova pierakanaŭsia, što ŭ Maskvie ja čužy, što imperyja valicca, traščyć i pamiraje, što maskoŭskija mianty — heta rasiejskija lahavyja, a mienskija — biełaruskija palicai.

U Barselonie, kala placa Katałunii, u cianistym dvoryku ja staŭ śviedkam inšaj raspravy palicyjantaŭ ź junakami. Troje narkamanaŭ — dva junaki j dzieŭka ź zialonymi vałasami — siadzieli na asfalcie kala ściany j pychkali samakrutkami. Palicyjanty ŭskočyli ŭ dvor na matacykłach. Uvarvalisia jany synchronna z roznych bakoŭ i adrezali šlachi adychodu. Narkamany j nie pasprabavali ŭciakać. Palicai zahłušyli matacykły, padyjšli da maładych ludziej i biez usialakich słovaŭ pačali bić. Ja vydatna bačyŭ, jak važka-čorny čaravik urezaŭsia ŭ daŭhavałosuju hałavu narkota. Źbiŭšy junakoŭ, pravaachoŭniki pavytrasali źmieściva ichnych valizaŭ na ziamlu j niešta tam šukali, musić, narkatu, i, peŭna, znajšli. Praz paŭchviliny ŭ dvor zaruliła mašyna, kudy j zahnali amataraŭ kajfovaha dymu. Za padziejaju ad pačatku da kanca naziraŭ tolki ja. Astatnija minaki, pabačyŭšy incydent, pryśpiešvali krok. Na mianie nichto nie źviartaŭ anijakaj uvahi, ja byŭ dobra apranuty j pachodziŭ chutčej na supracoŭnika prakuratury, čymsia na litaratara, jaki nia lubić ludziej u furažkach i pahonach.

Apranańnie j pieraapranańnie — dosyć važnaja reč u dačynieńniach ź miantami, jakija hanaracca svajoj formaju. Voś i ŭ paŭdniova-ŭschodniaj Azii z-za šmotki byli ŭ mianie drobnyja niepryjemnaści. U Tajlandzie naviednikam vydajuć papierku z praviłami pavodzinaŭ u krainie. Čornym pa biełym tam napisana, što nielha žartavać z palicyjantam, bo jon stralaje na papadańnie biez usialakaha papiaredžańnia. Zrešty, žartavać ź miantom i ŭ Miensku nie vypadaje. Zastrelić nie zastrelić, a pieraciahnuć dručkom pa śpinie moža. Dy j jak ty pažartuješ na tajskaj movie? I ja nie žartavaŭ. Pavodziŭ siabie akuratna. Tolki adnojčy sutyknuŭsia z pravaachoŭnikam. Idu sabie ź plažu j dumaju: treba mokryja płaŭki źniać i suchija šorty nadzieć. Zajšoŭ za kust i tolki… Adkul jon uźnik, nia viedaju, ale ŭ hatel ja pryjšoŭ u płaŭkach. Nu jaho k čortu. Bo ŭ toj papiercy apisvalisia try asnoŭnyja prysudy, što vynosić tajski sud: piatnaccać hadoŭ źniavoleńnia, pažyćciovy termin i śmiarotnaje pakarańnie. Admianić prysud moža tolki karol, a ź im ja nie znajomy. Naohuł, ja ni razu nie havaryŭ ni z adnym karalom i prezydentam. Jość u ich niešta vajskova-miantoŭskaje. Jany ž kirujuć ministrami. Taki ich los. A pačnieš kiravać miantami — sam stanieš palicajem. A być hałoŭnym palicyjantam — sprava niaŭdziačnaja j niebiaśpiečnaja.

Na mienskim placy Banhałor na dzień Niezaležnaści ja sutyknuŭsia ŭ natoŭpie z žonkaju byłoha mianciarskaha ministra Zacharanki. Taho, što vyjšaŭ z domu j nie viarnuŭsia. Čutki chodziać roznyja… Eks-ministra zabili. Eks-ministra skrali rasiejskija specsłužby. Eks-ministar schavaŭsia j čakaje lepšych časoŭ. Ale fakt zastajecca faktam: ministra niama, a jahonaja žonka staić na mitynhu apazycyi z fotapartretam muža j prosić viarnuć joj lubimaha čałavieka. Serca ściskajecca ad žalu da zmučanaj žančyny, a voś za samoha miantoŭskaha hałavu ja nikoli nie pieražyvaŭ i pieražyvać nie źbirajusia. Nie chvalujusia ja za miantoŭ i tabie nia raju. Marny heta zaniatak.

Amatary apazycyjnych mitynhaŭ i rok-n-rołu vypuścili videakasetu, dzie na muzyku aby jak namanciravali kadry palityčnych padziejaŭ najnoŭšaj historyi. Mianty bjuć babulu. Dzieci špurlajuć kamiani ŭ bobikaŭ. Mitynhi. Šeści. Sutyčki. Zvyčajnyja sučasnyja klipy. A voś adzin siužet na kasecie zusim nia rok-n-rolny. Małady mient raskazvaje, jak kalehi zahadzia rychtujuć kamiani, jakimi potym padletki buduć u ich kidać. Maŭlaŭ, pravakatar kinie pieršy, a padletki z natoŭpu nieabačliva padtrymajuć durnuju inicyjatyvu. I hety kasetny mient bolej nia choča słužyć u biełmiantoŭcy. Tak ja tabie i pavieryŭ, moj miły tavaryš — moj mient. Kali ty heta viedaŭ, dyk čamu nie raspavioŭ zahadzia j nie papiaredziŭ, i nie pieraduchiliŭ bojku? Ha? A takaja natura, nie ratavać inšych, a sabie vyhody šukać, kab dabrotaŭ pabolej, a pracy pamieniej. Časam mianty mohuć i śviedak paprahaniać, kab mieniej pratakołaŭ pisać.

Na vulicy Enhelsa, u hniusnym bary «Elita» ja vypivaŭ sa školnym nastaŭnikam bijalohii Kazimiravičam. Cichieńka tak havaryli pra zapaviednyja rasiejskija miaściny. Jon byŭ u Jasnaj Palanie, a ja — u Noŭharadzie. Da nas padyjšoŭ kapitan kaciera, što na Mienskim mory dziaciej kataje. Pjany jon byŭ mocna. My vyrašyli paźbiehnuć skandału j vyjšli z «Elity». Kapitan vyvałaksia za nami. A skandał naśpiavaŭ sapraŭdny. Barmen, były vučań Kazimiraviča, prapanavaŭ kapitanu pajści na try kiryličnyja litary. Kapitan pakryŭdziŭsia i, vyjšaŭšy na vulicu imia baćki navukovaha kamunizmu, pabiŭ vitrynnaje škło. Razahnaŭsia j buchnuŭ u jaho plačom. I ŭsie hetyja nadpisy «kali łaska, zaprašajem», «bar ELITA prapanuje śniadanki, abiedy, vužyny» pasypalisia na jaho. Kapitan mocna parezaŭsia j jašče biŭsia z barmenam, pakul nie pryjechali mianty. U pastarunku my apynulisia ŭčatyroch. U nas z Kazimiravičam spytali, chto my takija. A potym lejtenant skazaŭ: «Nastaŭnik i piśmieńnik iduć na ch!.. Mnie takija śviedki nie patrebnyja». Vitrynu pastarunka my bić nia stali. Nia toj stan apjanieńnia. I, u adroźnieńnie ad kapitanaŭ, nastaŭniki bijalohii j biellitaratary nie kryŭdujuć na tyja try litary.

Na rahu toj ža vulicy Enhielsa j praspekta Skaryny adnojčy stajała kupka vysokačynoŭnych miantoŭ. Jany pazirali na Pałac Respubliki, dzie sabralisia prezydenty Biełarusi, Rasiei, Kazachstanu, Kyrhyzstanu j Armienii. Niepadalok ad miantoŭ toŭksia alihafren. Jon śmiajaŭsia j paciraŭ dałoni. Biaskryŭdna dastaŭ z nosu «kazła» j pasprabavaŭ źjeści. Niasmačna. Vyplunuŭ sabie na dałoni j znoŭ pačaŭ ich pacirać. Mianty bačyli zabaŭki alihafrena, ale nie reahavali, pakul toj nie padyjšoŭ da ich i nie zaharłaŭ: «Prezydenty! Prezydenty!» Tady samy buračkovamordy mient addaŭ zahad, i radavy z ačapleńnia, što vyšnuravałasia ŭzdoŭž praspektu, padlacieŭ da durnia j pahnaŭ amatara smarkačoŭ u dvor, za piceryju. Prybirać marhinałaŭ z roznych śviatočnych mierapryjemstvaŭ — śviaty abaviazak palicajaŭ.

9 traŭnia, na Dzień pieramohi nad fašystoŭskimi zachopnikami ja bačyŭ, jak dva vializnyja mianty viali maleńkuju bamžychu. Taja rumzała j razmazvała ślozy kułačkom pa apuchła-malinavym tvary. «Utaplusia! Utaplusia!» — kryčała bamžycha-alkahalica na ŭsiu vulicu Marksa. «Ty lepiej pavieśsia, — prapanavaŭ starejšy pa zvańni mient, — nam mieniej raboty».

Roznych historyjaŭ pra miantoŭ možna naźbirać na raman. Tolki chaj toje robiać sami mianciary. Mnie i hetaha chapiła, kab vykazać svajo da ich staŭleńnie. A to sustreŭ ja maładzieńkaha piśmieńnika, paciakła havorka. Jon i kaža: «A ja milicyju vielmi pavažaju». «Pavažaj, lubi… Tvaja sprava. Prosta ty nie pacyfist, nie anarchist i nia rok-n-rolščyk, jak ja».

26.05.2000


Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0