AŬDYJO - VIDEA

 

dyskahrafija

“MY ANGEL”. Hurt “Kamerata”. (r) 2000.

Ruplivaje vyvučeńnie ŭsialakich paznakaŭ — jak na vokładcy, tak i na samim dysku — dazvoliła mnie vyznačyć, što druhi CD u svajoj bijahrafii “Kamerata” vyrabiła za miažoj. Tyražavaŭsia albom niajnačaj, jak u Varšavie, na davoli viadomaj firmie “TAKT”, a dyzajn byŭ zrobleny Źmitrom Miłavanavym, jaki katory hod u toj Varšavie pracuje.

Niama sumnievu, što čas, jaki adździalaje pieršy dysk “Kameraty” “Śnieha, śnieha...” ad druhoha, žyvatvorna paŭpłyvaŭ na tvorčaść kalektyvu. Što praŭda, ahulnaja praciahłaść hučańnia hetaha albomu haniebna małaja dla farmatu, horda zvanaha SD (usiaho tolki 39 chvilinaŭ), ale heta tolki jašče raz paćviardžaje toj fakt, što “Kamerata” zdolnaja za minimalny čas zrabić stolki, kolki nivodnaja Zemfira nia zmoža ŭcisnuć uva ŭsie svaje albomy razam uziatyja.

Zapis byŭ zrobleny ŭ Mazyry. Na CD patrapiła 8 kampazycyjaŭ, vytrymanych u samaj roznaj stylistycy. Razam jany składajuć zapaminalny partret kalektyvu ź niepaŭtornaj manieraj vykanańnia, pryjomami aranžavańnia i srodkami ŭvasableńnia materyjału. Nadzvyčaj tonkaje praviadzieńnie hałasoŭ u pieśni “Jak pad hajem”, raskoša vakalnaha balavańnia ŭ pieśni “Sokał”, vyklučna biełaruskaje i razam z tym zvyšsučasnaje pračytańnie temy “Broŭki maje”, šamanskaja, jazyčnickaja versija, treba dumać, narodnaj temy “Vosieńskaja nočka”. Nie mahu dakładna śćviardžać, ale, zdajecca, usie tyja temy hruntujucca mienavita na narodnych pieśniach. Kali heta nia tak — tym bolej bravaŭ dy bisaŭ “Kameracie”! Bo stvarajuć jany naskroź biełaruskuju muzyku, i pazbycca hetaha niemahčyma navat pry ŭsim na toje žadańni.

Zamiežny, tak by mović, blok albomu składajecca ź dźviuch pieśniaŭ. Heta “Segudilia” Volhi Vierabjovaj, vytrymanaja ŭ takim modnym ciapier styli łaciny, i “Bulgarian Fantasy”, ad jakoj vieje lohkim sumam pa tych časoch, kali tryjo “Bulgarians” plažyła hit-parady śvietu svaimi bałkanskimi matyvami — kali, viadoma, možna paraŭnać supersučasny “Boinh” z dapatopnym “kukuruźnikam”. Inšymi słovami, “Kamerata” — heta palot pa samaj vysokaj trajektoryi!

I jak na čas — apošniaja pjesa albomu “Božaje naradžeńnie”. Ja całkam padzialaju pačućci byłoha savieckaha, a ciapieraka bałharskaha saksafanista Anatola Vapirava, jaki, upieršyniu pačuŭšy “Kameratu”, paprostu nie pavieryŭ, što ŭsia muzyka robicca vyklučna hałasami, bieź nijakich muzyčnych instrumentaŭ. Toje, što robiać hetyja siamiora, vytłumačyć z punktu hledžańnia hałasavoha aparatu časam prosta niemahčyma. A jašče kažuć, što Biełaruś — heta tolki adnajmiennyja traktary. Skulla! Biełaruś u muzycy — heta pierš za ŭsio “Kamerata” i hety albom, jaki zdolny źbić z noh nia tolki jaki “Manheten transfer”, ale i Najtmena z usioju cheŭraju jamu padobnych bieśśmiarotnych MakŁaŭdaŭ. Pavinien zastacca adzin! A kali nie — zapisvajciesia ŭ majstar-klasu, pakul miescy jašče majucca!

Kameralny słuchač

 

“ŽYVIEM”. Ansambl “Pieśniary”. (r) 2000.

Hety dysk — z šerahu siurpryzaŭ. Pra toje, što ŭ nietrach kolišnich “Pieśniaroŭ” byŭ napisany cykł pieśniaŭ na vieršy Łarysy Hienijuš, było viadoma davoli daŭno. Hady z try-čatyry tamu mnie navat nadaryłasia pasłuchać tuju prahramu na stužcy. Ale tady da realizacyi prahramy ani na scenie, ani na mahnitnaj stužcy sprava nie dajšła. Pavodle čutak, Uładzimier Mulavin, uchvaliŭšy zroblenaje hitarystam Alaksandram Kacikavym, pažadaŭ, adnak, kab prahrama i ličyłasia prajektam ułasna Kacikava, a nie “Pieśniaroŭ”. Zrazumieła: jak heta dziaržaŭny ansambl budzie śpiavać pieśni na vieršy voraha narodu? Tamu prahrama pavisła ŭ chistkim idealahičnym pavietry i materyjalizavałasia tolki ciapier, na hrošy ŭžo “Biełorusskich pieśniarov”. Na advarotnym baku vokładki słuchačoŭ navat papiaredžvajuć, što albom nia varta razhladać jak čarhovy dysk “Pieśniaroŭ”. Ale skažu adrazu: svajho słuchača jon znojdzie.

Voś tolki nia varta čakać ad jaho niejkich adkryćciaŭ. Alaksandar Kacikaŭ raźličvaŭ na dapamohu tych “Pieśniaroŭ” i napisaŭ muzyku, jakaja praktyčna nie vychodzić za miežy zvykłaj stylistyki ansamblu. Muzyka tradycyjnaja, a vieršy Łarysy Hienijuš — heta vyklučna liryka, u dačynieńni da jakoj navat akularysty idealahičny kamar nosa nie padatknie. Dobryja, cichija, pryhožyja vieršy (adna ź piesień albomu napisanaja na słovy Valanciny Akołavaj). “Kraju moj rodny” zapiavaŭ sam Uładzimier Mulavin. U astatnich salirujuć Ihar Pienia, Aleh Kazłovič, Valery Dajnieka, jakich my siońnia viedajem jak “BP”. Jość i admysłova zaprošanyja muzykanty — hitaryst Uładzimier Tkačenka, saksafanist Ihar Luty, pijanist Aleh Mołčan, hitarysty Arkadź Ivanoŭski i Viktar Małčanaŭ.

Cikavy fakt: teksty da albomu nadrukavanyja pa-rasiejsku, teksty piesień — jak toje pisała paetka. Možna paškadavać, što jaskravych melodyjaŭ tut niama, a jak tvory asobna ŭziatyja najpierš zapaminajucca “Oj, pajdu” (dziakujučy ŭdałaj rytmičnaj asnovie) i prosta “Pieśnia” — najlepšy tvor prahramy.

Va ŭsiakim razie, inicyjatar stvareńnia prahramy, kampazytar dy aranžavalnik Alaksandar Kacikaŭ vystupaje tut, zhadziciesia, u niečakanaj roli. U “Pieśniaroch” jon usprymaŭsia jak adzin z mnohich, a tut — jak sapraŭdny tvorca, u peŭnym sensie navat jak hieroj: u časy ahulnaha idealahičnaha ačmureńnia vydać prahramu na vieršy paetki, jakoj dahetul nie prabačyła ŭłada, — sapraŭdny ŭčynak.

A jašče — śviedčańnie taho, jaki z kalektyvaŭ žyvie, a jaki… Oj, kaladački, blin!..

Biełaruski słušaciel


filmahrafija

Usie žyvyja

“ŚŁJoZY BŁUDNAHA SYNA”, “SAŁODKI JAD KACHANNJa”. Filmy z udziełam Viktara Šałkieviča.
(r) “Biełaruski videaklub”, 2000.

“Biełaruski videaklub” robić toje, čym nasamreč pavinna była b zajmacca dziaržava jašče pry spaznałym momant iściny ministru kultury Sasnoŭskim i pry ciapierašnim ministru Hulaku. Ubuchać hetkija srodki na padtrymku rasiejskaha kino i asabista tavaryša Siamahi — treba mieć sapraŭdny dziaržaŭny rozum. Znajści choć niejkija hrošy na padtrymku nacyjanalnaha kino maštaby dziaržaŭnaha myśleńnia, peŭnie, nie dazvalajuć. Što ž, budźma myślić u katehoryjach bolš pryziemlenych, zatoje — realnych.

Novaja videakaseta ad “Biełaruskaha videaklubu” napeŭna nie strasianie biełaruskaj kinahramadzkaści. Dy na fonie amal poŭnaj adsutnaści biełaruskaha kino na videakasetach hetaje vydańnie nie zaŭvažyć nielha. Ź niekalkich pryčynaŭ.

Pa-pieršaje, naradžeńnie abodvuch filmaŭ tak ci inačaj źviazana ź imiem Viktara Dašuka: kali pieršy ź ich źniaty vučniem znanaha režysera, dyk druhi prosta paznačany jahonym imiem. Pa-druhoje, abodva jany nie byli šyroka pakazany z časoŭ ich stvareńnia (1995 i 1996 h. adpaviedna). Pa-treciaje, u abodvuch filmach u centry — aktor, muzyka i vykanaŭca Viktar Šałkievič, jakoha asobna pradstaŭlać taksama nia treba. Jon — ź liku tych tvorcaŭ, jakija zdolnyja zavałodać uvahaj aŭdytoryi, choć praca ŭ kino — nie asnoŭny jahony zaniatak. Tym bolš filmy tyja intryhujuć.

Mušu pryznacca: u realnaści, paśla prahladu kasety, intryhi značna pamienieła.

Pieršaja stužka źniataja pavodle scenaru režysera Viktara Aśluka i historyka Hienadzia Sahanoviča. Pa formie heta svojeasablivaja prypavieść, źmiest jakoj źviernuty da rozumu i pačućciaŭ tych, chto tak i nie zrabiŭsia “savieckim narodam”. Bo savieckija ludzi sens toj prytčy naŭrad ci zrazumiejuć. Varta zhadać, što film zdymaŭsia hadoŭ šeść tamu, kali na rozumy ludziej možna było paŭpłyvać praz publicystyku, praz žyvy zvarot da reštkaŭ šeraha rečyva. Tady toje ŭździejničała. Siońnia ž, na maju dumku, taki pryjom łabavoha ŭdaru vyniku nia maje. Ludzi ŭ masie svajoj źniavierylisia i nie adhukajucca na punkcyju mazhoŭ navat biez ahulnaje anestezii. Dobra, hoža źniaty film, mnie zdajecca, u našyja dni ŭsprymajecca abo ź niejkim niedavieram, abo sa skiepsysam. Jon pry tym napeŭna nia straciŭ mocy dla tych, chto adarvany ad realnaj chady času, žyvie ŭ adryvie ad infarmacyjnych patokaŭ. Dla tych ža, chto biŭsia za pryncypy, daviaraŭ lideram i rasčaravaŭsia ŭ ich, film, badaj, nia bolš, čym prosta napaminak pra toje, što jość i takoje voś biełaruskaje kino, stvaralniki jakoha nia stracili sumleńnia dy prafesijnaści. Voś čamu “Ślozy błudnaha syna” pavinny trapić tudy, dzie kino naahuł pakazvajuć redka. Mienavita tam hety film jašče maje šancy kankuravać ź jakim “Mocnym areškam”. U horadzie — naŭrad. Bo čas zanadta chutka płyvie...

Viktar Šałkievič tut vystupaje ŭ roli peŭnaha symbalu, sensavaj źviazki pamiž epizodami. Vyrašać niejkija mastakoŭskija zvyšzadačy ad jaho naŭrad ci patrabavali. Chapiła zapaminalnaha vyhladu, sapraŭdnaj mahičnaści pozirku. Film adpaviadaje žanravaj zadačy, i ja nie vyklučaju, što na peŭnym momancie raźvićcia (prabačcie!) našaha hramadztva, u peŭnaj sytuacyi jon moža nibyta amaładzicca, prabić škarłupinu mazhavych arechaŭ i strelić dakładna ŭ “dziesiać”. Siońnia ž, jašče raz paŭtaru, jon zdolny zmusić zadumacca tolki niamnohich...

“Sałodki jad kachańnia” (48 chv.) źniaty Viktaram Dašukom i aperataram Uładzimieram Sparyškovym (hodnaja ŭvahi rabota!). Heta ŭžo całkam hulniovaja stužka, u jakoj Viktar Šałkievič maje kudy bolš pracy ŭ prostym i pieranosnym sensach. Jon vykonvaje tut dźvie roli — ekskursavoda pa Niaśviskim zamku i ŭłasna karala Žyhimonta, jaki hetak pałka lubić Barbaru Radzivił. Historyja ich kachańnia zasłuhoŭvaje, biezumoŭna, bolš maštabnaj kinapracy. Hetaja ž — u peŭnym sensie frahmentarnaja, paviarchoŭnaja i daloka nie zaŭsiody zdolnaja pierakanać navat prostaha amatara “Santa-Barbary” (nie Radzivił!). Šanoŭny Viktar Dašuk, na majo hłybokaje pierakanańnie, praličyŭsia z vybaram vykanaŭčyni roli Barbary: jana — nijakaja! Tak, pryhožańkaja, maładzieńkaja, ale niejak nie nahadvaje žančyny, zdolnaj zakružyć hałavu karalu. Zadrobnaja dla hetaha. Nia ŭ tym sensie, što śviakrusie Bonie chłopnuŭ muchabojkaju — i niama hieraini, a ŭ tym, što dziaŭčyna nia zdoleła zahruzić rolu tak, kab enerhietyka ad jaje raźlatałasia pyrskami ŭ roznyja baki. I ja tak i nie pavieryŭ, što jana była čymści cikavaja Žyhimontu jak choć by, prabačcie, kaleha pa seksie, kali tolki toj u VKŁ isnavaŭ. Tym bolš jana nie była cikavaja — takoje ŭražańnie — Šałkieviču, jaki, jak i Žyhimont, tołk u kabietach, zdecca, viedaje. Nia majučy adpaviednaj partnerki, Viktar, takoje ŭražańnie, tak i nia zdoleŭ sam razharnucca va ŭsiu šyryniu aktorskaha dośviedu. I ŭ vyniku atrymałasia: krychu detektyvu, kryšačku žachaŭ, kropla erotyki, napał žarściaŭ na fonie historyi i muroŭ čamuści adnačasova Niaśviskaha dy Mirskaha zamkaŭ — i maješ!

Znoŭ ža: tady, u 1996 h., film hety napeŭna atrymaŭ by aŭdytoryju. Bo jašče nie zahnali ŭ specschovy imknieńnie bolš daviedacca pra siabie, što možna było rabić u luboj formie. Siońnia ž zdymać kino, zdolnaje vycisnuć ślozy z vačej, prymusić choć by zadumacca, mahčyma abo tolki pry ŭmovie varjackaha, jak na našyja maštaby, finansavańnia, abo pry ŭmovie, što aktory spracujuć tak, byccam zdymajucca ŭ apošni raz, hatovyja pamierci ŭ kožnym kadry.

Žyhimontu ŭ hetym filmie, zdajecca, pamierci prosta nie dazvolili (musiŭ zapisać dla radzimy jašče adzin albom), Barbara pamierci, na žal, nie była zdolnaja. Viktar ža Dašuk vystupić u roli Bony Sforcy nie zdahadaŭsia.

Hladač


vodhuk

Słuchaču

“Pra novyja vydańni kultavych kalektyvaŭ pryniata pisać ź pijetetam dy prydychańniem...” Ale ž musić źjavicca j chacia b adna źniščalnaja recenzija siarod usich stanoŭčych.

Viadoma, recenzent moža vykazać svaje asabistyja mierkavańni, ale vyrazy nakštałt: “...možna navat albomu ŭsiaho nia słuchać...” (Słuchač) abo: “U “Śviatym Viečary-2000”, aproč treku №2, amal niama čaho słuchać” (V.Łastaŭkina) – heta ŭžo niedvuchsensoŭnyja parady. Nia słuchajcie, kali nie razumiejecie, ale j inšym nie pieraškadžajcie!

Ja zhodnaja sa Słuchačom, što “ironija – heta časam ci nie adziny srodak supraćstajać paskudnaj u cełym rečaisnaści”. Ale jon całkam psuje ideju ŭ nastupnym skazie: “Asabliva tady, kali z zadumanaha atrymlivajecca daloka nia ŭsio”. Pa-pieršaje, nie zusim zrazumieła, što Vy, sp.Słuchaču, hetym chočacie skazać. A pa-druhoje, ironija jość prajavaj całkam stanoŭčaj, bo vielmi važna ŭmieć śmiajacca ź siabie. Mnie zdajecca, NRM ironija zaŭždy supravadžała.

Darečy, pra tvorčaść NRM. Nie chaču jaje prasłaŭlać, nia tolki tamu, što nia duža zachaplajusia padobnaj muzykaj hadoŭ piać (viek nia toj), ale j tamu, što, mahčyma, nia budu mieć racyi, jak i Słuchač sa svajoj krytykaj. Adno chočacca skazać: tvorčaść hetkaja – patrebnaja. Ja nia viedaju, jakija mety majuć “eneremščyki”: śviadoma “niasuć movu ŭ narod”, ryzykujučy vyklikać chvalu abureńniaŭ “darosłych surjoznych ludziej”, ci paprostu robiać toje, što im samim padabajecca. Ale ci ž heta kiepska, kali takoha kštałtu “papsa” (darujcie, a što Vy razumiejecie pad słovam “papsa”, sp.Słuchaču?!) hučyć na ajčynnych FM-stancyjach i jaki-niebudź padletak hadoŭ 15-ci nabudzie kružełku NRM zamiest takich sama modnych “Mumija Trolu” albo “Čyčerynaj”? Dobra, kali jakaja-niebudź dziaŭčynačka sapraŭdy kinie płakać, pasłuchaŭšy pieśniu “Dzied Maroz” albo niejki chłopčyk zaśpiavaje “Try čarapachi”, špacyrujučy pa vulicy, bałazie pieśnia dziela hetaha prydatnaja: viasiołaja, daścipnaja, lohka zapaminajecca. Hałoŭnaje ŭśviadomić: dla kaho taja muzyka. Napeŭna ž nie dla Vas, sp.Słuchaču!

Kožny maje peŭnyja krytery dla vyznačeńnia “sapraŭdnaje muzyki” (admysłova biaru ŭ dvukośsie nia tolki jak cytatu, ale j jak termin taki sama adnosny, jak i “rok-n-roł”, “papsa”). Ja była b uzradavana, pačuŭšy ŭ Biełarusi pa-biełarusku štości ŭ maniery anhielskaj COIL, vuhorskaj MASFEL albo českaj UЋ JSME DOMA (kryj Boža, nie kapijavańnie), hrupaŭ, papularnych adno ŭ vuzkich kołach jak u svaich krainach, tak i va ŭsim śviecie. Ale ja nia maju prava śćviardžać, što mienavita hetaja muzyka – sapraŭdnaja. Darečy, najaŭnaść pryhožaje melodyi – heta dobra, ale nie abaviazkova (uzhadajma Z'EV, THE RESIDENTS, PAN SONIC dy šmat inšych). A voś dzie vy napeŭna ŭžo znojdziecie pryhožuju melodyju, dyk heta na tym samym “Pieśniu zaharnicie z saboj”.

Čakaješ va ŭlubionaj hazecie rezenzii na solnik Ivana Kirčuka (a źjaŭlajecca... na “Ivana Kupału”). Nie dačakalisia my recenzijaŭ na albomy “Trojcy” dy “Jurji”; na prajekty “Ja naradziŭsia tut”, “Kalady. Rožstvo. Ščodrec” i na novy prajekt Z.Łukjančyka. a ŭžo pra takija rečy, jak “Paddašša” i kazać niama čaho (u “Navinkach”, darečy, recenzija była). Kali Słuchača “dastała taja rok-n-rolnaja kanceptualnaść”, dyk mušu abviaścić, što mianie ŭrešcie dastaŭ Słuchač.

A što da recenzijaŭ, dyk, na moj pohlad, najbolš prydatnyja jany ŭ Viktara Muchina (nie muzyčnyja, praŭda, a knižnyja), dzie žurnalist paprostu abviaščaje: vydali, maŭlaŭ, niejkuju knihu, źviarnicie ŭvahu. Pra štości bolš padrabiazna, pra štości – u dva słovy. Ale biaź lišnich emocyjaŭ dy biez kiraŭnictva da dziejańniaŭ.

Volha Muskaja, Viciebsk


Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0