Nas paznajomili ŭ muzei, amal u dźviarach, kali ja viartałasia z vystavy habelenaŭ. Tam pavinna była być i maja praca, ale... Peŭna, spadziejučysia na toje, što ja amal nie tusujusia, zaprasili naviedacca dziela adčepnaha i zabylisia. Prastajaŭšy na vystavie ŭ «zapiečku», ja była ŭ takim stanie, niby ty zaprošany da ŭračystaha stała, a prybora tabie nie pastavili.

Viadoma, nie da znajomstva, chaj sabie heta budzie i anhielskaja karaleva.

– Iryna Žarnasiek, piśmieńnica... – I, pabyŭšy, niechta dabaviŭ: – U jaje syn śviatar...

Spyniajusia, uzrušanaść na miažy raptoŭnaha apłučeńnia. Jość miescy na ziamli, kutki, rečy, dastatkova ŭbačyć što-niebudź zblizku ci zdalok, da prykładu, dom nad vadaspadam u Pensylvanii na fatazdymku, i ty VIEDAJEŠ, što heta tvajo maje być, tvajo asabistaje žytło. Dastatkova pačuć, što ŭ Italii pracuje zakon: pakinieš svajho sabaku ŭ mašynie, nie ŭklučyŭšy jamu ventylatar, atrymaješ štraf piaćsot dalaraŭ, – adčuvańnie, što heta tvaje ziemlaki, i navat bolej.

I jość sustrečy.

I tady na vystavie – amal momant jasnabačańnia. Ja raźminałasia ŭ dźviarach sa svaim losam: u mianie pavinien byŭ być syn śviatar, mienavita śviatar, chacia nikoli dahetul pra toje nia dumałasia.

Tady i nazaŭsiody ja pakidała vystavu... ciažarnaj, ciažarnaj adkryćciom, suciešanaja, byccam pazbaviłasia zvykłaha pačućcia niaspeŭnienaha ŭ žyćci.

Ciapier, užo siedziačy ŭ inšaj zali, ja razhladała piśmieńnicu, peŭna, pilniej za inšych. Išła pieršaja prezentacyja jejnaha ramanu pra trahičny los rosickich śviataroŭ-maryjanaŭ: u vajnu jany mieli šaniec uratavacca ad ahniu, ale achviarna pryniali śmierć razam z tysiačaj svaich parafijanaŭ.

Jana stajała pierad zalaj, chvilinu maŭčała, pieravodziačy duch, by voś narešcie tut, u zali, tolki i spyniłasia. Narešcie-taki vo dastałasia da stalicy z Navapołacku. Mnie vydavałasia, išła piechatoj, naprastki pa biaźludnych darohach, miaścinach, nie prosiačysia ŭnanački, śpiašałasia – niesła svaju navinu. Zasivierany tvar, zasivieranyja vałasy, na joj niesučasnyja stroi, śpiecham uskinutyja na plečy, byccam i pieraapranałasia niedzie pierad Mienskam, cnatliva zachinuŭšysia. Havaryła cicha, prościeńka, niazvykła da vystupaŭ, pra toje, jak hadami źbirała materyjał, vyjaždžała, chadziła pa vioskach, sustrakałasia sa śviedkami, jakim udałosia ŭratavacca ad vialikaha vohnišča.

Hareli śviečki kala partretaŭ rosickich pakutnikaŭ. Amal šeptam čytaŭ maładzieńki dyjakan uryŭki z ramanu, niazmušana, biez muštroŭki repetycyj, viadoma, by dziela siabie samoha čytałasia ŭsłych, sprabujučy lepiej učytacca i zrazumieć. Huki pavolnaj muzyki, ledź čutna, to bližej, to dalej, by čyjeści kroki, kroki taho, chto zdymaŭ aharki sa śviečak, padavaŭ na stoł šklanku vady i siadaŭ na asłabanionaje kresła kala mianie – nie dačakaŭšysia zvykłaha «vidovišča», maja siabroŭka pakinuła zalu. Vyjšaŭ i znajomy litaraturny krytyk.

Viadoma, heta była litaratura nie sa znakam POST, što zvyčajna aznačaje «paśla Boha i paśla čałavieka».

Asabisty, žyvy hołas chutčej hučyć tradycyjna ŭ ciapierašnim śviecie.

Viadoma, efektu nie było, chacia piśmieńnica momantam namahałasia naturycca na heta. I ja sama, curajučysia relihijnaha patasu, zastavałasia siadzieć u zali dziela pavahi da temy viečara, nia bolej.

Ale kali potym stali havaryć maładyja śviatary, dyjakany Ordenu maryjanaŭ... Adzin, druhi, treci... Jany vychodzili, źjaŭlajučysia, jak ź niabytu – adrazu i nie zaŭvažyš, što jany pobač z taboj, bo ŭ cyvilnym, paznaješ, ubačyŭšy biełuju kalaratku pad čornym kaŭniarom. Ich było šmat, jak na nieviadomym dahetul nikomu hadavym śviacie. Paśla svajoj pramovy kožny padychodziŭ da piśmieńnicy, vinšavaŭ. Jana šyroka zavodziła ruku, załamaŭšy ŭ łokci, mocna abdymała za šyju, byccam tolki tut narešcie jany, idučy kožny svaim šlacham, i sustrelisia, doŭha nia bačyŭšysia. Doŭha, prazorliva hladzieła ŭ tvar, namahajučysia ŭbačyć u kožnym achviarnaść tych, pra kaho apaviadała ŭ ramanie. Zavodziła ruku, u hetym ruchu było stolki zvykłaj žanočaj adkrytaści i toj ža tajamnicy, niby vitałasia z kožnym nie pryludna, a na parozie svajho domu, na parozie svajoj viadomaści. Ich abjadnoŭvała niešta pieramožnaje nad usim: hadami pošuki śviedkaŭ, pošuki hrošaj na vydańnie tvoru, pošuki adnadumcaŭ, achviarnaść dziela spravy siamiejnym spakojem i dabrabytam.

Ciapier jana ŭžo abdymała ŭsiu zalu, vałodała mnoju. Sypalisia na padłohu našyja zavušnicy i branzalety, blakli farby na vusnach, rumiany, blakli dubaltovyja stroi, aby choć na momant adčuješ pobač ź joj svaju naležnaść da žanočaj pryrody, da pryrody isnaści.

Potym hetaj ža rukoj jana, jak ministrant abo zvanar, budzie cicha razhojdvać zvon u inšych kaściołach, ab čym prasiŭ pierad śmierciu adzin z rosickich ksiandzoŭ: «...pazvani pa nas, zvon, pazvani, raskažy śvietu, jak my... kanali ŭ ahni».

Stol kazionnaha pamiaškańnia raschinułasia, vialikaja žyrandola – kopiščam zorak...

– Nu i jak tabie hetaje mierapryjemstva? – zapytałasia na vychadzie adna znajomaja.

Mierapryjemstva?! Ja maŭčała... ja išła... z nabaženstva.

Uvieś čas žyvu śpiašajučysia, taropka, i ŭ toj ža čas niezadavolenaść, što ŭpuskaju ranicu, dzień, viečar, upuskaju žyćcio: zhuby, zdrady, pačućci niazbyŭnaha, i toj ža moj niadaŭni «zapiečak» na vystavie habelenaŭ. Ciapier mianie ahortvała ciša spakoju. Ścich viecier, drevy zapavolili svoj honki rost, čas zapyniŭsia – usio navakolle padbirała chadu pad maje niaroŭnyja, błytanyja kroki. Usio, z čym pryjšła, mianie narešcie byccam vysłuchali tutaka, u zale – z Boham lohka, nia treba namahacca, dakazvać, kab ciabie zrazumieli.

I niama byccam bolšaha za ščymlivaje žadańnie, jak, uskinuŭšy na plečy niešta pravincyjna-cnatlivaje, saskočyć z rovaru i spynicca ŭ Dubravie pad Mienskam, naproci mahiłki zabitaha niemcami śviatara (jak toje dziaŭčo pierad našaj mašynaj – my pryjaždžali tudy naviedać razburany časam kaścioł), pierachryścicca, pryvitaŭšysia, jak jana, i dalej, pa vioscy. Mahiłka nadziva prybrana, dahledžana, by śviežaja – zaŭsiody na pamiaci viaskoŭcaŭ.

A što syn-śviatar? Mahčyma, im stanie moj chrośnik... Vielmi ŭžo daskanałaje dzicia trymała ja pierad chryścilniaj u Čyrvonym kaściole, by pieraniała jaho paciešycca, zabavić z ruk samoj Dzievy Maryi, kab dać Joj krychu adduchi.

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0