Hałoŭnaj temaj abmierkavańnia ŭ biełaruskim internecie i šyrej — u «niezaležnym hramadztvie» — na minułym tydni staŭ pachod viadomych rok‑muzykaŭ u administracyju prezydenta i sustreča Ihara Varaškieviča, Lavona Volskaha, Alaksandra Kulinkoviča, Pita Paŭłava i Aleha Chamienki z kiraŭnikom idealahičnaha ŭpraŭleńnia hetaj administracyi Aleham Pralaskoŭskim.

Muzyki vyśviatlali, čamu jany ŭ Biełarusi zabaronienyja, čamu nia mohuć davać svaje kancerty i navošta stvorany «čornyja śpisy», kudy ŭniesieny jany i mnohija ichnija kalehi. Pralaskoŭski pryznaŭ isnavańnie «čornych śpisaŭ», paabiacaŭ usie pieraškody spynić i paprasiŭ nia hrać na palityčnych akcyjach.

I tut pačałosia…

Zrešty, reakcyju «niezaležnaha hramadztva» navat abmierkavańniem nie nazavieš. U toj čas, jak adnyja litaralna zakidvali muzykaŭ kamianiami i pahražali ścierci sa svaich dyskaŭ ich pieśni, inšyja «analizavali» nastupstvy padziei, pierakonvajučy, što vieryć Pralaskoŭskamu niama padstavaŭ, i što nichto ničoha nie dazvolić, a kali j dazvolić, dyk muzykam daviadziecca ŭzhadniać teksty piesień ź ideolahami… Słovam, razmova muzykaŭ z Pralaskoŭskim vyklikała biesprecedentny šum. Jak zaŭvažyŭ Valancin Akudovič, «kab nieba abrynułasia na ziamlu, to my b nie pačuli stolki jenku, lamantu, stohnu, praklonaŭ, abureńnia i h.d.» Jak adznačyŭ Alaksandar Kulinkovič, «za hetyja dva dni na nas vylili viadro h…na, pryčym rabili heta ludzi, jakija jašče ŭčora nibyta źjaŭlalisia našymi addanymi fanatami».

Pieršaje, što biantežyć u takoj publičnaj reakcyi, heta parušeńnie ŭsich viadomych tradycyjnych dačynieńniaŭ publiki sa svaimi pieśniarami. Jašče na Dzikim Zachadzie ŭ kožnym sałunie na rajali stavili tabličku: «Nie stralajcie ŭ pijanista». Dakładnaje akreśleńnie sytuacyi daŭ Anatol Sys u svaim vieršy:

    Nichto nia maje prava bić Paeta,
    jon navat sam nia volny nad saboj,
    mahčyma, jon adziny na paŭśvieta,
    a vy za im nibyta za haroj.

A padsumavaŭ hetuju dumku Hienadź Buraŭkin: «Miaža ŭ adnosinach ułady i tvorcaŭ vyznačajecca pierš za ŭsio ŭsio‑taki tvorcami».

Na hetym «acenku pavodzinaŭ» muzykaŭ (a ničoha novaha ŭ hetaj acency niama) možna zavieršyć. Bo nasamreč, jak niechta zaŭvažyŭ, padzieja stałasia pravierkaj nie dla muzykaŭ, a dla «niezaležnaha hramadztva». Mienavita na siońnia vypaŭ čas hetaj pravierki, mabyć, tamu što hramadztva da jaje daśpieła, i ničoha bolš važnaha dla abmierkavańnia ŭ krainie nie adbyvajecca.

Sprava zusim nie ŭ muzykach. Jany sto razoŭ chadzili da pralaskoŭskich roznych ranhaŭ jašče za savieckim časam i chadzić buduć — hetaha patrabujuć praviły hulni, zaviedzienyja ŭ našaj krainie. Biez pachodaŭ ani kancert nia zładziš, ani prablemnyja momanty nia zdymieš. Tak było i tak jašče doŭha budzie.

Akramia taho — chadzili ž raniej na sustrečy da Łukašenki i redaktary niezaležnych vydańniaŭ, i žurnalisty, i piśmieńniki (nia tolki z tych, što ciapier u Sajuzie ŭ Čarhinca). Ale ničoha padobnaha da ciapierašniaj reakcyi ŭ hramadztvie nie było.

Mabyć, sprava nie ŭ muzykach, a ŭ ich aŭdytoryi? Jakaja ŭ svajoj balšyni zaličyła svaich kumiraŭ u revalucyjanery.

Jany nazyvajuć rok‑muzykaŭ kontrkulturaj, partyzanami ducha, ledź nie Haŭrošami z barykad, kab tut ža źvinavacić ich u zdradzie hetym barykadam. Ale ci nie jany sami ŭ svaim ujaŭleńni zahnali muzykaŭ va ŭłasnyja katakomby, dzie sami daŭno i paśpiachova «akuklilisia», a ciapier, kali muzyki padalisia im nia tymi, za kaho ich prymali, davaj kidacca kamianiami?

Pa sutnaści z pavieličalnym škłom vy nia znojdziecie kontrkultury ani ŭ «Krambambuli», ani ŭ «Narodnym albomie», ani ŭ bluzach «Kramy», ani ŭ «Pałaca». Heta, pierš za ŭsio, šoŭ. Pasłańnie raźličanaje na ŭvieś narod, pieśni — na toje, kab ich hrali i śpiavali na viasiellach. U lubych umovach. Litaratar ci filozaf jašče moža pisać peŭny čas «u stoł», mastak peŭny čas moža abychodzicca biez aficyjnych vystavaŭ, pradajučy karciny pryvatnym čynam, jak heta niaredka zdarałasia za savieckim časam. Ale što zahadajecie rabić muzykam, jakija śpiavajuć na svajoj rodnaj movie? Zapisvać albomy na budučyniu? Ale ž ich tvorčaść patrebnaja mienavita siońnia, kab vyhadavałasia novaje pakaleńnie.

Bo ad taho, jakim jano vyhadujecca, zaležyć i toje, jak zaŭtra ŭ Biełarusi buduć žyć usie. Zabarony kancertaŭ, «čornyja śpisy», pieraškody na radyjo i TB strašnyja nia sami pa sabie, a mienavita tym, što biaz hetaj muzyki novaje pakaleńnie pa ŭsioj Biełarusi raście kvołym i pustym, merkantylnym i zapałochanym. Tym, kamu siońnia ŭtulna ŭ akopach, miž inšym, jakraz vyhadna, kab fon ich akopnaha kamfortu zachavaŭsia i zaŭtra. Ale muzykam, dla jakich niama barjeru ani z publikaj, ani z tym samym čynavienstvam, naviešanaje na ich dabradziejami taŭro prakažonych nadta ž baluča ciśnie i na horła i na dušu.

I ŭłada, i apazycyja dazvalajuć sabie być kryvadušnymi.

U muzykaŭ, jakich lubić publika, prava na chłuśniu niama. I siońnia ich hramadzianskaja pazycyja padkazvaje im, što heta jany, a nia ŭłada i nie apazycyja, mohuć i pavinny vyciahvać ułasnuju nacyju z taho zastoju, u jakim jana apynułasia. A dla hetaha treba «z cełym narodam hutarku vieści».

Kali vy ŭvažliva praanalizujecie tvorčaść, da prykładu, Lavona Volskaha, vy zaŭvažycie, što jana i składajecca z takich zvarotaŭ, zrazumiełych i prymalnych dla biełarusaŭ, niezaležna ad ich praŭładnaści abo apazycyjnaści. Uspomnicie chacia b pieśniu pra Minsk i Miensk, jakaja zrabiłasia papularnaj siarod samych roznych ludziej.

Apazycyja ž chapaje muzykaŭ za kurtki, padciahvaje da siabie, a jany vyryvajucca, bo apazycyja i hramadzianskaja pazycyja ŭ nas daŭno nia toje samaje.

Biełaruś staić pierad patrebaj transfarmacyi starych struktur i starych ujaŭleńniaŭ. Joj patrebnaje adzinstva, kab vyjści z zastoju. Praciŭniki hetaj dumki jość i va ŭładzie, i ŭ apazycyi. Ale jany ŭsio bolš addalajucca ad narodu i adčuvajuć, što narod heta bačyć.

Kultura nia moža adsiedžvacca ŭ apazycyi. Nia moža ŭ svajoj krainie siadzieć u apazycyi rodnaja mova i nacyjanalnaja ideja. Bo heta ŭsio čyńniki abjadnańnia nacyi, biez čaho nacyja ryzykuje nie pieraadoleć tych źniešnich i ŭnutranych ryfaŭ, jakija niepaźbiežna sustrakajucca na jaje šlachu.

Možna, viadoma, źvieści ŭsie svaje pryncypy i žadańni da pamieraŭ ułasnaj kvatery i tolki tam razmaŭlać pa‑biełarusku, Minsk nazyvać Mienskam, siadzieć pad nacyjanalnym ściaham z Pahoniaj. Tam vielmi lohka być «maralnym palitykam», bo nivodzin tvoj pryncyp nikim nie asprečvajecca, jaho paprostu nichto nia bačyć.

Ale i movie, i idei, i Miensku ciesna ŭ kvatery, bo ich absiah — usia Biełaruś. U hetaj voś transfarmacyi kvatery ŭ krainu i jość naša nacyjanalnaje adzinstva. Mahčyma, heta nia chutki praces. Ale, jak zaŭvažyŭ Alaksandar Kulinkovič, «my zrabili krok. Spadziajusia, što heta krok nia ŭ prorvu».

Urešcie samaje hałoŭnaje, što Biełaruś — adna.

«Prydumaj sabie svoj śviet», — śpiavaje Lavon Volski. Prydumaj i niasi jaho śviatło inšym, a nie zašyvajsia ŭ im sam, zadavoleny tym, što ŭsiaho dasiahnuŭ.

Symon Muzyka, hazeta Svaboda

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0