Piša Jeva Viežnaviec.
Było ŭ mianie adzin hod adzinokaje śviata. Tolki ja pryładziłasia vypić jak śled pierad nakrytym stałom — zvanok u dźviery. Ja adkryła nia hledziačy — chto b tam ni byŭ, choć rabaŭnik, usio viesialej budzie. Na parozie — susiedzi Kolik i Tolik. Tolik trymaje Kolika za pas, Kolik naciskaje moj zvanok. Heta chłopcy‑dvajniaki, dzieci maich susiedziaŭ‑čarnobylcaŭ, im hadoŭ pa šeść, ale jany vielmi małarosłyja, chudyja, viortkija, čarniavyja takija hamielčuki.
— Čaho vy, chłopcy?
— Papa skazaŭ k vam iści. Mamu ražać pavieźli. A papa nahu złamaŭ, i jaho daktary zabrali.
— Mama naša daŭno niejkaja toŭstaja chadziła. A my j nie zdahadalisia, što ŭ nas Nataška budzie. Nam chłopcy ŭ dvary skazali, što ŭ mamy budzie dzicia.
— A adkul vy viedajecie, što Nataška?
— Chočacca takuju Natašku. Mama chacieła dzievačku. Kazała nam: jak vy mianie zamučyli, ach, kab chto‑niebudź z vas byŭ Nataška, a nie taki jołupień, jak vy! Dyk voś budzie joj Nataška.
— Papa pajšoŭ pa jełku, a viarnuŭsia pjany i ź niejkaj takoj abłuplenaj jełkaj, byccam na śmietniku znajšoŭ. Mama pačała płakać i bić jaho, a jon dastaŭ z kurtki pakiet mojvy i kaža: «Ninačka, čaho ž ty bjeśsia, ja chłopcam padarak prynios». Mama kaža: «Kab ža ty niečaha zdoch sa svajoj mojvaj!» I stuknuła papu minerałkaj. A my zapłakali, mamu abniali, i papu abniali. Mamačka, my lubim mojvu, nie kryčy na papku!!!
— I my tuju mojvu źjeli čuć nie z pakietam! A mama pačała i płakać, i śmiajacca, a tady schapiłasia za śpinu i zakryčała, kab papa bieh skoruju vyzyvać. A chata ŭ nas novaja, dźviery adnolkavyja, i papa ŭsio błytaje dźviery sa ściennaj šafaj. Nu, jon šafu adkryŭ i ŭlacieŭ tudy — jana niedaroblenaja tam, hłyboka, jama ŭnutry, my tam chavajemsia, jak što jakoje. My skoruju vyzvali. Papa skazaŭ, što babka pryjedzie zaŭtra, a pakul kab my ŭ vas načavali, možna?
My cudoŭna sustreli toj Novy hod! Źjeli ŭsio, što ja prypasła. Pili z fužeraŭ pad Łukašenku j boj kurantaŭ. Prahledzieli ŭsie kancerty až da čaćviertaj ranicy. Vypalili petardu z balkona.
— A j dobra, što tak vyjšła! — skazaŭ mnie Kolik užo z łožka, jak patušyli śviatło. — My daŭno padarunki znajšli, što mamie na nas vydali, cukierki pajeli, a ŭ papierki plastylin pazakručvali. A Tolik jašče ŭ zhuščoncy i ananasach dno prabiŭ, vysmaktaŭ i vady napuściŭ. A dno ceńnikam zalapiŭ. Nas by mama pazabivała, a ciapier jany i nia ŭspomniać.
— Mojva takaja była salonaja! Ciocia, a ŭ vas bolš soku niama?
— Niama, papi vady z‑pad kranu.
Małyja nohi ŭpociemku zašlopali pa linoleŭmu.
A naradziłasia ŭ ich Darja, bo na Darjaŭ toj hod byŭ jakraz umałot.
* * *
Jeva Viežnaviec žyvie miž Mienskam i Varšavaj. U seryi «Kniharnia «NN» vychodzić jaje kniha prozy «Šlach drobnaj svołačy».
* * *