Nacyjanalna‑demakratyčny i kulturny bamond u zali Kupałaŭskaha teatru sabraŭsia 4 lutaha daloka nia ŭvieś: V Dunin‑Marcinkievič, dźvieście hadoŭ ad naradžeńnia jakoha adznačyli spektaklem «Idylija», nie ŭvachodzić u lik tych kananizavanych hienijaŭ, na jubilej jakich nie pryjści ličycca nieprystojnym. Ale hledačy zusim i nie šukali znajomyja tvary na susiednich šerahach. Usich našmat bolš zajmała toje, što adbyvałasia na scenie.

Ułasna kažučy, historyja, raskazanaja hetym azyzłym z vyhladu ŭładarom falvarku Lucynka, prostaja i ŭ niečym navat banalnaja. Małady panič Karal Latalski (Aleh Harbuz), što vypraviŭsia žyć (ci vučycca pavodle niejkaj tahačasnaj prahramy) u toj samy Paryž, viartajecca na prośbu svaich sialanaŭ, kab razabracca z kamisaram Vykrutačom (Alaksandar Harcujeŭ), jaki ich pryciskaje, karystajučysia napoŭnicu kantraktam… ćfu! pryhonnym pravam, viadoma ž. Žyć siarod hetych nieadukavanych mužykoŭ, što nia viedajuć ničoha pra vadkaje myła, nie razumiejuć, u čym cymus sapraŭdnaha «Hinesu», i karystajucca tualetnaj papieraj, nie našmat miakčejšaj za naždak, — kamu ž zachočacca pramianiać Paryž na ŭsio heta? I panu Karalu taksama ščyra nia chočacca.

Ale jahonaja kuzyna Julija (Zoja Biełachvościk), što vydaje siabie za sialanku Juhasiu, prymušaje afrancužanaha kuzyna zakachacca ŭ siabie, prapanavać ruku i serca, zaadno prahnać kamisara i palehčyć dolu sialanam. U pryhožańkuju «pejzanačku» zakachalisia ŭsie zapar, ad staroha Vykrutača i da kamerdynera Jana (Viktar Manajeŭ) i vojta Navuma Pryhavorki (Alaksandar Kavalčuk). Adnym słovam, usie ščaślivyja.

Pastaŭcie hetuju niemudrahielistuju pjesu ŭ duchu śviatoha dla savieckaj epochi sacyjalistyčnaha realizmu, i ad nudoty pamre nia tolki pan Karal, ale i kožny hladač u zali. Čaroŭnaść pryhonnaha prava mała chvaluje našaha sučaśnika. Ale «Idyliju» staviŭ Mikałaj Pinihin — adzin ź niešmatlikich biełarusaŭ, što vałodaje pačućciom humaru — to bok, zdolny paśmiajacca z samoha siabie. I vyjaviłasia, što pjesa, napisanaja paŭtara stahodździa tamu, vielmi sučasnaja, moža prymusić hledača rahatać — i nia tolki rahatać, pra što my jašče skažam krychu nižej.

Pinihin pračytaŭ Dunina‑Marcinkieviča jak biełaruskaha Bamarše i prapanavaŭ Zoi Biełachvościk syhrać hetki sabie vybuchovy spłaŭ čaroŭnaj Siuzany i vynachodlivaha Fihara ŭ spadnicy. Biełachvościk nie baicca vyhladać śmiešnaj, jana atrymlivaje asałodu navat ad peŭnaha kamikavańnia (asabliva heta adčuvajecca ŭ jaje scenach z Harbuzam i Manajevym). Nasupierak žanravamu vyznačeńniu, vyniesienamu ŭ zahałovak spektaklu, hierainia zusim nie pastaralnaja, nie saładžavaja. Jana padobnaja da tych teatralnych subretkaŭ, na jakich stahodździami trymajecca repertuar francuskaj kamedyi. U epizodzie, dzie jana pa čarzie (całkam u duchu Bamarše) pryznačaje spatkańni‑pastki adrazu čaćviarym svaim zalotnikam, Julija‑Juhasia ŭ interpretacyi Zoi Valancinaŭny demanstruje ŭsiu palitru žanočaj abajalnaści, znachodziačy dla kožnaha kachanka‑niaŭdachi svaju niepaŭtornuju intanacyju.

Niahledziačy na toje, što z usich mužčynskich persanažaŭ bolš‑mienš prapisany charaktar chiba što Karala Latalskaha, viadučyja kupałaŭskija aktory ŭmiejuć zrabić ich žyvymi i sympatyčnymi. Skažam, u kamisara Vykrutača (u bliskučym vykanańni Alaksandra Harcujeva), jaki, zdavałasia, biez kijočka ŭžo niazdolny byŭ i pierasoŭvacca, vyrastajuć raptam kryły, i jon užo ledź nia lotaje, pabačyŭšy takuju spakuślivuju Juhasiečku. Barvinkam vijecca vakoł niedasiahalnaj «pejzanki» kamerdyner Jan, što ŭčora jašče pahardžaŭ biełaruskimi dziaŭčatami: słuchać, jak zalacajecca Viktar Manajeŭ, — adna asałoda! Zdajecca, kali b režyser znajšoŭ farby krychu miakčejšyja dla vojta Navuma, nia zvodziačy jahonuju rolu da nabora prykazak, Alaksandru Kavalčuku było b krychu lahčej, i jahony hieroj vyjšaŭ by krychu mienš padobnym da maski. Ale i hetamu talenavitamu aktoru ŭdajecca zrabić svajho alkaša i babnika całkam žyvym i paznavalnym.

Ale, chaj mnie heta darujuć inšyja ŭdzielniki spektaklu, najbolšyja sympatyi hledača atrymaŭ Karal Latalski ŭ vykanańni Aleha Harbuza. Heta vialikaje dzicia, što sumuje pa Paryžy, moža ščyra zakachacca ŭ kakietlivuju sialanačku, na jakuju vypadkova traplaje, nosić frak nie pa‑mužčynsku, a pa‑chłapiečy, hatovy radasna pakryŭdzicca na Radzimu pry pieršaj ža mahčymaści. Nie chacieŭ jon siudy viartacca, bačyć Boh. Ale daviałosia. Ci to prahrama navučańnia skončyłasia, ci to hrošy. I jon, ciažka ŭzdychnuŭšy, viartajecca, kab vyratavać svaich pejzanaŭ ad dyktatara Vykrutača i adnavić histaryčnuju spraviadlivaść. Udvaich z kamerdyneram Janam — jany dakładna Čyp&Dejł, jakija śpiašajucca na dapamohu da tych, chto hetaha patrabuje. Takija sabie mulciašnyja persanažy, vielmi dobryja i sympatyčnyja. Viadoma, Haječka‑Julija macniejšaja za ich i bolš technalahičnaja, ale ž dobryja namiery — heta taksama vielmi dobra — praŭda?!

Vielmi arhanična hladzielisia ŭsie aktory ŭ vakalnych numarach. Nichto nie falšyviŭ, ale i ŭłasna opernymi ichnyja hałasy nie nazavieš. Tamu da taho, što vyrablali aktory pad muzyku, jany stavilisia z toj ža samaironijaj, što vyratoŭvała ich na praciahu ŭsiaho spektaklu. Jany «hulalisia ŭ klasyku», «hulalisia ŭ operu» — a nie sprabavali z napružanymi vyrazami tvaraŭ hrać salidnych opernych śpievakoŭ. U vyniku napružańnia nie adčuvaje i hladač — naadvarot, atrymlivaje ščyruju asałodu.

Naahuł, mnie ŭžo davodziłasia pisać, što ŭ biełarusaŭ niama pačućcia humaru, — dastatkova pryhadać takich typovych nacyjanalnych persanažaŭ, jak Zianon Łukašenka i Alaksandar Paźniak. Tut ža — ci heta Dunin‑Marcinkievič na aktoraŭ tak paŭpłyvaŭ, ci heta sam Pinihin — u dobrym i całkam karektnym humary kupajucca i tyja, chto na scenie, i tyja, chto ŭ zali. I razumieješ pana Karala: voś na takuju Radzimu sapraŭdy chočacca viarnucca. Tut cham‑načalnik zaznaje parazy, ludzi ŭśmi¬chajucca i śpiavajuć nia tolki na Dažyn¬kach, ale i na pracy, a žančyny lohkija, pryhožyja i nia viedajuć, što takoje «pi¬kap». Tut dobra. Lepš, čym u Paryžy.

Dy pry kancy spektaklu śmiech raptam źnikaje. U pavietrany šar siadajuć Karal i Julija, Julin tata i Jan. Źlatajuć pad palanez Ahinskaha — u śvietłaje vysokaje nieba. I raptam idylija zakančvajecca: hrom, zaleva. Puścieje scena. I tolki žanočy płač havoryć pra toje, što ščaście było takim mahčymym, takim blizkim, ale skončyłasia hrymotami i ŭdarami małanki.

A jany ž źlacieli i abiacali viarnucca… Miłyja, miłyja…

Alaksandar Fiaduta


Scena sa spektaklu. Fota Andreja Lankieviča
Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0