1 studzienia, 17:15. Zachodžu ŭ kaviarniu. Adčyniena. Śviatło pahašana. Paśla načnoj hulanki abrusy lažać na stałach niaroŭna. Pry stojcy staić niejkaja panienka.

— Dobry viečar! Ci možacie zavaryć harbaty?

— My jeŝio nie rabotajem. Zał nie ubran. 

— Ale ž adčyniena.

— My s šiesti rabotajem. 

— Ale ž Vy tut. Moža, zavarycie?

— Chorošo, podožditie minutku… Vam zielonyj?..

Ja zapłaciŭ, uziaŭ kubak z harbataj, dastaŭ z zaplečnika «Našu Nivu» i pačaŭ čytać hutarku z Antonam Matolkam. Cudoŭna, dumaju sabie! Jak dapju, kuplu hetaj paniency šakaładku.

Tolki dačytaŭ ja tracinu hutarki z Matolkam, jak taja panienka ŭklučyła hučna rasiejskamoŭnuju papsu. Niejkaja dzieŭka piajała z kałonak: «Ja choču tibia cełavać». Mnie brydka było heta čuć. Kali choča całavać, chaj całuić, našto pra heta piajać i našto mnie heta čuć? — dumaju sabie.

Ja chutka dapiŭ harbatu. Hutarku z Matolkam nie dačytaŭ, schavaŭ hazietu ŭ zaplečnik. Zaviarnuŭsia i pajšoŭ. Šakaładku panienka nie atrymała.

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0