Za dzień da padziejaŭ 19 sakavika 2006 hodu ja pryjechaŭ u Minsk sa svaimi siabrami Dźmitryjem Hurnievičam i Nadziejaj Syčuhovaj. Praź niekalki dzion na vučobu ŭ Varšavu źjazdžaŭ užo adzin — i Nadziu, i Dzimu aryštavali i dali pa 10 sutak. Niejkim cudam na svabodzie zastaŭsia adzin ja.

My prastajali na Płoščy maroznuju noč z 20 na 21 sakavika razam z uinviersiteckim tavaryšam Dźmitryjem Karenkam. Jak było pryjemna bačyć tam ža svajho školnaha siabra Kolu, jaki z poŭnym pafihizmam ihraŭ na hitary, niby nie źviartajučy uvahi na toje, što nas — pratestoŭcaŭ uzrostam ad 16 da 45 — było ŭsiaho kala trochsot čałaviek, a AMAPa tolki ŭ zavułkach navokał — niekalki dziasiatkaŭ aŭtobusaŭ.

Ja nikoli nie zabudu, jak ad adrenalinu burbałkami zakipała kroŭ, jak ja, dvaccacihadovy, sapraŭdy nie viedaŭ, ci dastaju žyvy i zdarovy da ŭschodu soniejka. My vystajali. A paśla siomaj ranicy ŭskočyli ŭ aŭtobus, da jakoha jašče treba było dabiehčy, kab nie trapić u łapy tych ža AMAPaŭcaŭ i nie apynucca na Akreścina ci ŭ Žodzinie.

My išli pa zaledzianiełym bruku praśpiektu ŭ kirunku płoščy Niezaležnaści, abychodziačy milicejskija UAZiki. «Jak heta tak, — zapytaŭ mianie 21-hadovy Dzima, — my baimsia ŭłasnaj milicyi va ŭłasnaj krainie, choć nie zrabili nijakaha złačynstva?» Ja maŭčaŭ. U majoj hałavie hrała muzyka «Akijana Elzy», jakoha my słuchali ŭ tuju noč: «Ale ja vilnij, bo živij». I ŭpieršyniu za sutki stała spakojna.

Praź niekatory čas ja znajšoŭ najlepšy vierš, napisany pra nas. I napisany jon byŭ takim ža studentam Ryšardam Krynickim, jaki vyjšaŭ na Płošču — tolki ŭ kamunistyčnaj Polščy ŭ sakaviku 1968 hodu.

«My sapraŭdy nie viedali»

Moža nasamreč my byli dziećmi, nie mieli nijakaha dośviedu,
My viedali viedali tolki, što što nas prymušajuć vieryć u chłuśniu,
I my sapraŭdy nie viedali, čaho my chočam, 
Akramia pavahi da zvyčajnych čałaviečych pravoŭ i praŭdy…

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0

Chočaš padzialicca važnaj infarmacyjaj ananimna i kanfidencyjna?