Nizkaja praŭnaja kultura pracaŭnikoŭ polskich konsulstvaŭ u Biełarusi spałučajecca z kamandzirskim i chałodnym až da žorstkaści staŭleńniem da ludziej. Piša Piotra Rudkoŭski.

Byŭ u polskim konsulstvie.

Ahułam reč bieručy, vizit u jeŭrapiejskija kansułaty redka byvaje pryjemnym dośviedam, adnak ža moj apošni vizit u polski kansułat u Horadni mianie asablivym čynam uzbahaciŭ.

Staju ŭ čarzie, kab zdać dakumienty. Polski achoŭnik, jaki prachodziŭ niejk mima, kaža ŭ moj adras:

«A z tym plecakiem to pan nie vejdzie».
Nu tak, byŭ sa mnoj nievialički zaplečnik, u jakim lažali škarpetki, šorty, svetar i malićvieńnik. «To co mam ź nim robić?» — pytajusia. — «Na dvožec, do pšechovalni. Tylko proše na terenie konsulatu nie zostaviać» — čuju adkaz. Aha, značycca, ja ciapier pavinien vyjści z čarhi, piercisia na vakzał i tam zdać zaplečnik u kamieru zachoŭvańnia. Paźniej viarnucca i sprabavać dakazać ludziam, što ja stajaŭ u čarzie, što mnie treba było adłučycca i prasić abo patrabavać: puścicie mianie ŭpierad. Albo iznoŭ stać u kaniec. «Ni na jaki vakzał ja nie pajdu» — skazaŭ ja, praŭda, nie achoŭniku, bo jon užo addaliŭsia, a samomu sabie i ludziam, što stajali pobač.

Maleńki moj zaplečnik staŭ dla mianie spravaj pryncypu. Ja nie maju ničoha suprać patrabavańnia, kab prychodzić u kansułat biez torbaŭ i zaplečnikaŭ, ale pry ŭmovie, što z hetym patrabavańniem — jak i inšymi praviłami — ludzi majuć mahčymaść paznajomicca zahadzia. Usialakija rehłamienty, u tym liku i rehłamient prabyvańnia ŭ kansułacie, — heta svajho rodu miascovaje zakanadaŭstva, jakoje pavinna spaŭniać peŭnyja ŭmovy, kab mieć zakanadaŭčy charaktar. Adnoj z takich umovaŭ źjaŭlajecca ich publičnaść: USIE PATENCYJNA ZACIKAŬLENYJA ASOBY PAVINNY MIEĆ MAHČYMAŚĆ AZNAJOMICCA Z REHŁAMIENTAM PIERAD TYM, JAK JANY Ź'JAVIACCA NA TERYTORYI KANSUŁATU.

U XXI stahodździ asnoŭnym takim miescam upubličnieńnia rehłamientu źjalajecca internet. Voś ža pierad pajezdkaj u kansułat ja ŭvažliva pračytaŭ usiu infarmacyju, jakaja tyčycca vizavych spravaŭ i funkcyjanavańnia kansułatu. Pra zabaronu prychodzić ź mini‑zaplečnikami ŭ kansułat nidzie tam havorki nie było. Pra hetuju zabaronu čałaviek daviedvajecca tolki paśla taho, jak uvojdzie na padvorak kansułatu (kudy, darečy, prosta tak nie ŭvojdzieš), de‑fakta tady, kali, stojačy ŭ čarzie, nabližajecca da prapusknych dźviarej.

Niama sumnievu, što praz hetyja zaplečniki j torby byli papsavany niervy šmat kamu, a nie tolki mnie. Voś, pierada mnoj u čarzie stajaŭ adzin chłapčuk, u jaho zaplečničak byŭ zusim maleńki, a pry hetym pusty. Achoŭnik jaho adpraviŭ: dziavaj heta kudy chočaš, ale siudy z zaplečnikam nie ŭvojdzieš.

I tut maja kroŭ kančatkova zakipieła. Choć ja viedaŭ, što damahčysia propusku z zaplečnikam nierealna, mnie ŭsio ž vielmi cikava było, jak jany buduć reahavać na maje zaŭvahi, što jany parušajuć pravy čałavieka, nie dajučy ludziam mahčymaści zahadzia aznajomicca z rehłamientam prabyvańnia ŭ kansułacie i stvarajučy dla sotniaŭ ludziej prynižalnuju i stresahiennuju situacyju. I što ž, maja cikavaść była zadavolena niakiepska.

«Pan sie znajduje na terytorijum Polski», — emacyjna arhumientavaŭ achoŭnik, jamu dapamahaŭ u tym samym styli jahony kaleha. «A ja myślałem, že na terytoryjum Źvionzku Radzieckieho», — replikavaŭ ja.
Paśla chvilin dziesiaci emacyjnaj sprečki, adzin z achoŭnikaŭ zapatrabavaŭ moj pašpart i pačaŭ pierapisvać majo proźvišča ź niedvuchsensoŭnym kamientarom: «No to co, pan nie chciał dostosovać sie do rehulaminu konsulatu…», namiakajučy na toje, što ja mahu mieć ciapier prablemy z atrymańniem vizy, chacia možna było zaŭvažyć, što achoŭniki nie pačuvajucca dastatkova ŭpeŭniena, maje namioki na toje, što ich dziejańni majuć biaspraŭny charaktar, ich trochi ŭrazili.

Jany mnie pačali davodzić, što instrukcyja nakont sumak dy zaplečnikaŭ usio ž była daviedziena da publičnaści, adzin ź ich kaža: «Zaraz vyjdziemy i ja panu pokaže ohłošenie na džviach». Jašče niekalki chvilin zaniało tłumačeńnie im, što ŭnutranaja terytoryja kansułatu nie jość publičnym miescam. Na ŭnutranaj terytoryi možna nahadać pra praviły, jakija ŭžo raniej byli ŭpubličnieny (naprykład, u internecie), ale heta nie moža być adzinym miescam, dzie čałaviek moža pra ich daviedacca. My majem prava aznajomicca ź imi pierad tym, jak prybudziem u kansułat i adpaviedna da hetaha padrychtavacca.

Nakont hetych instrukcyj, što chaatyčna (i nieestetyčna) pavyviešvany na ŭnutranaj terytoryi kansułatu, dyk paŭstaje jašče pytańnie, ci možna ich uvohule traktavać surjozna.

Naprykład, na adnoj vyviescy fihuruje instrukcyja takoha źmiestu: «Karystacca sotavym telefonam na terytoryi kansułatu zabaroniena». Na inšaj vyviescy instrukcyja takaja: «Zabaroniena ŭnosić na terytoryju kansułatu sotavyja telefony…» Ź pieršaha vynikaje, što ŭnosić možna, a tolki karystacca nielha, z druhoha vynikaje, što navat unosić nielha.

Sa staražytnych časoŭ u zakanadaŭstvie isnuje pryncyp: in dubio libertas, h.zn. zakony abo pastanovy nie abaviazvajuć, kali jany pamiž saboj niekahierentnyja. Tamu paŭstaje tut pytańnie, ci ŭvohule možna surjozna ŭsprymać pavyviešvanyja pry ŭvachodzie ŭ kansułat instrukcyi.

(Ja abminaju tut toje, što amal usie jany napisany pa‑rasiejsku abo/i pa‑polsku, choć było b vielmi pažadana pisać ich pa‑polsku i pa‑biełarusku. Jak biełarus, ja nie abaviazany viedać rasiejskuju movu.)

Nizkaja praŭnaja kultura pracaŭnikoŭ kansułatu spałučajecca z kamandzirskim i chałodnym až da žorstkaści stasunkam da ludziej. Im najvidavočniej daspadoby bačyć pierad saboj natoŭp pakorlivych ludziej, hatovych tryvać lubyja prynižeńni, aby tolki paśpiachova prajści ŭsie hetyja pracedury i zabycca pra ich da nastupnaj takoj pracedury. Saviecki pieryjad zahartavaŭ ich u hetaj ciarplivaści.

«Pan mi nie bendzie muvił, co mam robić, ja znam svoje obovionzki», — voś pazicyja achoŭnikaŭ. Maŭlaŭ, ja naviazvaju im svaje praviły. Zanadta raźciahvać sprečku nie było sensu, chacia b z uvahi na ludziej, jakija stajali za dźviaryma ŭ čarzie. «Nie zamiežam juž nic panu muvić, bende rozmaviał z kimś innym» — adkazaŭ ja i vyjšaŭ.

Tak, ja sapraŭdy pierakanany, što treba razmaŭlać pra heta z «kimści inšym» — hienieralnym konsułam, pasłom, a moža, navat i z pradstaŭnikami jeŭrapiejskich struktur. Urešcie rešt,

heta nie vina achoŭnikaŭ, što ŭ kansułatach parušajucca pravy čałavieka, bo heta ŭ značnaj stupieni prablema sistemy.
Prablemu treba ahučvać i inicyjavać formy hramadskaha uździejańnia na tyja instytuty, unutry jakich kultyvujecca biaspraŭje i arahancyja. Ja ŭžo daŭno padkreślivaŭ, što aŭtarytaryzm nie jość vyklučna biełaruskaj prablemaj, prablema hetaja prysutničaje i ŭ Jeŭropie, i ŭ ZŠA, tolki bolš łakalna i prychavana. Zmahajučysia z formami biaspraŭja ŭ Biełarusi, nie treba zabyvacca i pra biaspraŭje ŭ Jeŭropie, u kačatkovym płanie my taksama niasiem adkaznaść za maralnuju kandycyju staroha kantynientu.

Kab nie stvaryć uražańnia, što ja tut praz zaplečniki štučna razdźmuchvaju prablemu, raskažu jašče sioje‑toje z pobytu ŭ kansułacie. Zaplečnik ja zmoh pakinuć u mašynie pracaŭnikoŭ starachavoj kampanii, što stajała kala kansułatu, navat nie treba było nikudy chadzić. Dziakuju dobrym ludziam.

Urešcie ŭvajšoŭ ja ŭ budynak konsulstva. Tam ździorli ź mianie 90 jeŭra za 10‑dzionnuju šmatrazovuju šenhienskuju vizu… Prabačcie za słova «ździorli», vyrvałasia, jany majuć na heta prava, tut nijakich pretenzij nie maju. Pretenzii maju da sposabu, jakim razmaŭlała sa mnoj pani vice‑konsuł. Akazałasia, što ŭ mianie niama ksierakopii zaprašeńnia i, zdajecca, jakojści staronki pašpartu. «A hdzie? Hdzie kserokopije?» — zapytvaje pani mianie takim tonam, jaki mnie nahadaŭ ton nastaŭnicy ŭ škole: Dzie dziońnik? —

«Po co pan všedł tutaj? Tańčyć pan tutaj pšyšedł, čy co?»

Navat kali pryniać, što heta sapraŭdy maja vina, što ja nie daviedaŭsia ab tym, što patrebny hetyja ksierakopii, to ŭsio ž u kožnaj movie — i polskaja mova tut nie vyklučeńnie — isnujuć moŭnyja srodki, pry dapamozie jakich možna kulturna paviedamić pra adsutnaść tych ci inšych rečaŭ, patrebnych dla afarmleńnia vizy. Repliku pani vice‑konsuł ja nie mahu traktavać inakš, jak tolki prajavaj zvyčajnaha chamstva.

Tut treba zrabić jašče adno adstupleńnie adnosna dakumientaŭ, patrebnych dla vydačy vizy. Vielmi mnoha ludziej — jak minimum čatyry piatyja — jakija nabližajucca da akienca vice‑konsuła, majuć «nie ŭsio ŭ paradku» ci to z ankietaj, ci to ź jakimiś inšymi farmalnaściami. U značnaj stupieni heta tłumačycca tym, što farmalnyja patrabavańni vielmi źmienlivyja, vielmi niuansavanyja i nie zaŭsiody jasna sfarmulavanyja. Treba być sapraŭdy śpiecyjalistam u hetaj spravie, kab usie farmalnaści padrychtavać biezdakorna.

Voś ža pohlad pracaŭnikoŭ kansułatu na farmalnyja patrabavańni vielmi — pa‑mojmu — ehacentryčny. Mnohija rečy im zdajucca samavidavočnymi, pakolki sami jany ad rańnia i da viečara majuć dačynieńnie z hetymi rečami. Ale dla čałavieka, jaki raz u hod abo navat kali raz u miesiac sutykajecca z hetymi farmalnaściami, daloka nie ŭsie rečy mohuć być jasnymi abo vidavočnymi. Ale hetaha pracaŭniki kansułataŭ, zdajecca, nie ŭśviedamlajuć i nie chočuć uśviedamlać.

Ja pierakanany, što jak minimum 50 % prablem z farmalnaściami aŭtamatyčna adpała b, kali b kansułat praduhledzieŭ by chacia b adno infarmacyjnaje akienca, dzie možna było b — možna navat za dadatkovuju płatu — piapiarednie atrymać poŭnuju infarmacyju adnosna farmalnych pytańniaŭ.

Tearetyčna, možna z hetaj metaj źviarnucca ŭ kansułat praz telefon abo vija e‑mejł, ale vyjaśniać takija spravy praz telefon vielmi niazručna (asabliva kali pa hołasie čuješ, što ciabie traktujuć jak nadakučlivaha klijenta — to ŭ Horadni, a ŭ Miensku, kažuć, lahčej dazvanicca da Łukašenki, čym u polskaje konsulstva), a na e‑mejły nichto nie adkazvaje.

Daviedaŭšysia, što adsutnaść patrebnaj ksierakopii interpretujecca paniaj vice‑konsuł jak žadańnie tancavać u kansułacie, ja pačaŭ sprabavać pierakanać, što ŭsio ž nie tancy źjaŭlajucca metaj majho vizitu, ale mienavita atrymańnie vizy. Tady pani mnie kaža: «To niech pan załatvi potšebne kserokopije, ale to šybko, bo za pułhodziny końčymy pšyjmovanie interesantuv!»

Jakim čynam «załatvić» (biehčy na poštu?), jakim čynam «šybko» ŭ mianie paniaćcia nie było. I tut čuju: «Albo niech pan sie zhłosi po všystkich». Ja, viadoma ž, vybraŭ druhi varyjant, adyšoŭ ubok i pačaŭ čakać, pakul usie intarasanty vyrašać svaje spravy. I tut ja pabačyŭ za śpinami paniaŭ, što prymali intarasantaŭ, dźvie kapiravalnyja mašyny. Padumałasia: niaŭžo z tych 90 jeŭra nielha było b uziać paru dziesiatkaŭ centaŭ na toje, kab adśviacić adnu ci dźvie staronki majho pašpartu? Dy ładna z tymi jeŭra, ja ž byŭ by achvotny zapłacić dadatkova za hetaje ksieravańnie. Razvažyŭšy hetak i vybraŭšy zručny momant, ja advažyŭsia padyści da akienca druhoj vice‑konsuł i vietliva zapytaŭ: «Ci možna było b za dadatkovuju płatu zrabić u vas ksierakopiju?» i pačuŭ kateharyčnaje: «Nie». Čamu nie, nieviadoma. Ale, paśla taho, jak usich intarasantaŭ pryniali, mnie kažuć padyści da taho samaha akienca, dzie ja prasiŭ zrabić ksierakopiju. Pani ŭziała moj pašpart, zrabiła patrebnuju ksierakopiju i aformiła maje dakumienty na vizu. I niachaj mnie ciapier chto rastłumačyć, jaki sens byŭ adpraŭlać mianie na kaniec čarhi, kali ŭsio ž było mahčymym zrabić ksierakopiju na słužbovaj mašynie? Dbańnie pra inšych intarasantaŭ, niežadańnie zatrymlivać čarhu? Prabačcie, ale vykanańnie ksierakopii zaniało 8 siekundaŭ! Tady ŭ čym sprava? A sprava ŭ tym, što hetkimi mietadami pracaŭniki polskaha kansułatu imknucca nas vychoŭvać, kab na nastupny raz viedali, što ŭ kansułat treba zachodzić z patrebnymi ksierakopijami, a nie kab tancavać. Spadarstva, sami aceńvajcie vartaść takoj piedahohiki.

Ale na samoj spravie sens adpraŭleńnia mianie na kaniec čarhi byŭ, i to vialiki. Dziakujučy hetamu ja zmoh pahladzieć, jakim čynam traktavalisia paniaj vice‑konsuł inšyja intarasanty. Voś, padychodzić da akienca maładaja žančyna. Jana naradziła dziaciej u Polščy, ale ciapier žyvie ź imi ŭ Biełarusi. Usie troje dziaciej chvoryja i patrabujuć lačeńnia, jakoje nie mohuć dać daktary ŭ Biełarusi. Patreba lačyć dziaciej i jość asnoŭnym matyvam prašeńnia vizy. Mianie ŭraziŭ ton, ź jakim vice‑konsuł źviartałasia da hetaj žančyny. A čamu vy paznačyli «90 dzion», a navošta vam tak mnoha času, što vy tak doŭha źbirajeciesia rabić? Žančyna vietliva tłumačyć, što paznačyć «90 dzion» paraiŭ sam konsuł, ale jana zusim nie suprać, kali termin budzie skaročany vodle taho, jak kansułat paličyć patrebnym i h.d….

* * *

Ja atrymaŭ vyšejšuju adukacyju ŭ Lublinskim i Jahiełonskim univiersitetach, spadziajusia ciapier abaranić doktarskuju dysiertacyju tamsama, ja z pavahaj staŭlusia da Polščy i da palakaŭ, i pobyt u Haradzienskim kansułacie sutnasna nie źmianiŭ hetaha staŭleńnia. Adnak, kali pryniać, što konsulstva — heta svojesasablivaja vizitoŭka adpaviednaj krainy, to treba skazać, što heta vielmi drennaja vizitoŭka.

Heta vizitka nie jeŭrapiejskaj i pravavoj dziaržavy, a vizitka savieckaj, biurakratyzavanaj, nizkakulturnaj kantory, dzie mnohim plavać na tvaju čałaviečuju hodnaść.

I takija kantory treba dezavuavać, navat kali jany vystupajuć pad šyldaju «jeŭrapiejskich».

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0

Chočaš padzialicca važnaj infarmacyjaj ananimna i kanfidencyjna?