Z raboty mnie jechać ź dźviuma pierasadkami, płakat toj ja pabačyła, pałučajecca, u rajonie Niamihi: «Vyjhraj dzień z Valeryjem Mieładze». Ni mnoha ni mała. Nu, ja razumieju tam śpinier vyjhrać. Ci, naprykład, bonścik. Na sercy radaść, a što rabić ź im — niezrazumieła. Navošta samotnaj žančynie śpinier? Ci tym bolš bonścik. A tut — Valeryj Mieładze.

Žyvy. Ja nie adrazu pavieryła: moža, heta nie sapraŭdny Valery Mieładze? Ale ŭsio supadała: kašula biełaja na dva huziki rasšpilenaja, tak narmalnyja ludzi, nie artysty, nie nosiać.

I zaščamiła serca, i dumała ja pra Mieładze ŭvieś čas, pakul tralejbusa čakała, i potym uviečary, i ŭsiu noč. Kab Mieładze sabie vyjhrać, treba na niejkaje radyjo nastroicca. Prymač u mianie ŭ telefonie jość, ale šukać chvalu strašna. I chočacca, i strašna. Raptam nastroišsia — i adrazu Mieładze?

Pa-pieršaje, čym jaho karmić? Ja zvyčajna ŭ «Rubloŭskim» kuru biaru, ale ž kuru Mieładze nie prapanuješ, pravilna?

Jon pryjdzie, siadzie za stoł, a ty takaja z duchoŭki jamu — kuru. Što jon pra ciabie padumaje? Što jon pra Minsk skaža? Pra biełarusaŭ? To varyjant druhi: nalapić pialmiešak. A jak jamu pialmieški lapić? Ja voś, naprykład, lublu z cybulaj, a moj były dyk zusim cybulu nie žor. I kryčaŭ jašče za cybulu. Dyk z cybulaj ci nie?

Ci voś što. Mieładze pryjdzie ŭ kvateru, čobaty zdymie, a što dalej? Jamu treba tapki prapanavać? Ci Mieładze zvyčajna ŭ hości da tych, chto jaho vyihryvaje, sa svaimi tapkami chodzić? U pryncypie, u mianie mužčynskija tapki jość. Ad byłoha zastalisia. Ale ź ich lamiec vydziersia i palec vytyrkajecca. Da taho ž, moža, tam niejkija mikroby zavialisia. Ci hrybok. Bo palcy ŭ Mieładze ž da abutku zvyčajnych ludziej nie mohuć być prystasavanyja. Dzie my chodzim i dzie Mieładze.

Da taho ž ja pahladzieła ŭ internecie, na jakoj mašynie jeździć Mieładze. Jana vielmi doŭhaja. Nie viedaju, navošta Mieładze takaja doŭhaja mašyna, ale ŭ dvor da nas takaja mašyna nie projdzie.

Bo ŭ nas navat na tratuarach parkujucca, ščylna vielmi ŭsio. A kali raptam i projdzie, dyk Žabiencyja z treciaha paviercha pačnie kryčać, što da jaje «skoraja» nie prajedzie, kali joj drenna stanie. Žabiencyja zvyčajna na ŭsich ludziej maciukami kryčyć, chto na vialikich mašynach u dvary parkujecca. I na Mieładze nakryčyć — joj ŭsio roŭna, choć ty try razy Mieładze. Hałoŭnaje, kab «skoraja» prachodziła. Nie toje kab Žabiencyja časta «skoruju» vyklikaje. Joj pryncyp važny. Projdzie «skoraja» ci nie. Raptam błaha stanie. A «skoraja» nie dajedzie. Tut ad samoj dumki Žabiencyja pamirać pačynaje. A z takoj mašynaj, jak u Mieładze, «skoraja» ŭ dvor dakładna nie projdzie.

I što Mieładze padumaje pra naš dvor, kali Žabiencyja na jaho kryčać pačnie? Pra haścinnaść? Moža, jaho tady na prypynku sustreć i dvarami pravieści? Ale ž u dvarach u nas bamžy jabłyki źbirajuć, raskapana ŭsio, truby kładuć. Mieładze nohi zapeckaje, a jamu jašče ŭ hetych čobatach u hości da Valeryi dy Bajarskaha prychodzić.

Nie, nu vy prosta padumajcie: dzień z Valeryjem Mieładze. Ceły! Dzień! Nie toje što tam viečar jaki z restaranam. A dzień! Pałučajecca, treba budzie adpačynak na pracy brać.

Nu dobra, patłumaču ja pra Mieładze, adpuściać. A što rabić ź im ceły dzień? Nu, pajeli pielmieniaŭ. A potym? Ja zvyčajna doma televizar hladžu. Ale ž ź Mieładze nie budzieš televizar hladzieć.

Jaho ž pa tym televizary ŭvieś čas pakazvajuć, dyk navošta jamu jaho hladzieć? Treba niešta dumać, niekudy iści. Jakija varyjanty? U sad ža jaho nie paviadzieš jabłyki źbirać. U park Čaluskincaŭ nie pajedzieš vatu sałodkuju jeści! Bo jaho ž tam pakłońnicy raścisnuć! I što tady? Muziej? Ale ja nie raźbirajusia ŭ muziejach. Teatr? Ale ž jon sam artyst, što jon u tutejšych teatrach nie bačyŭ.

Atrymlivajecca, treba hladzieć kino. U mianie na kampjutary jość moj lubimy film pra kachańnie, nazyvajecca «Pierad śvitankam». U im raskazvajecca, jak mužčyna i žančyna vypadkova sustrakajucca i ŭsiu noč badziajucca pa nieznajomym horadzie. Ničoha takoha, nijakaha seksu, to soramna nie budzie. Ale ja kali hety film hladžu — kožny raz čas płakać pačynaju. A pry Mieładze ž nie papłačaš.

Ci, moža, jon budzie pieć? Kali jon źbirajecca pieć, treba znajści jamu hitaru. Bo ŭ mianie niama hitary, były z saboj zabraŭ. I ni ŭ koha z našaha płanavaha adździeła niama.

A voś razmaŭlać ź Mieładze ab čym? U mianie da Valeryja adno hłabalnaje pytańnie: u toj pieśni piajecca «skryp kalasa» ci «skrypka lisa»?

I kali «skrypka lisa», to što heta za instrumient taki? Moža być, tam u televizary viedajuć, ja tady ŭ svaim płanavym adździele raspaviadu, usim budzie cikava pasłuchać.

Možna, kaniečnie, było b sabrać rodnych. Bo ŭ nas pryniata jak? Hość u chacie — treba hulaci. Zaprasić babu Hielu z Bajanava, Valku z Małmyhaŭ. My b užo nakryšyli sałataŭ, pryvieźli b samahonu z Proškava — Piecik raspavioŭ by, jak jamu na traktary robicca, a Žyma zhadaŭ by pra bony, jakimi jamu płacili, kali jon u padvodnikach chadziŭ. I mnie b nie tak niajomka było. Siadzieła b cichieńka, tolki katletak Mieładze padkładała. Ale z taho płakata absalutna niezrazumieła, ci možna rodnych zaprašać. «Vyjhraj dzień z Valeryjem Mieładze» — heta ž nie toje samaje, što «paznajom Mieładze z baćkami». Jašče padumaje, što ja da jaho svatajusia. A da jaho takich, mabyć, šmat svatajecca.

I, kaniečnie ž, nielha Mieładze sustrakać u maim najaŭnym harderobie. Nivodnaj prystojnaj sukienki — voś takoj, jakija pa telebačańni pakazvajuć. Heta ŭžo nie havoračy pra futra — bo što jon padumaje, kali jaho čałaviek biez futra sustrenie? Układka, abutak, makijaž — usio heta hrošy. A dzie ich uziać? Moža, kredyt? A chiba na takija mety kredyty dajuć? Jak ja heta ŭ banku patłumaču? «Mušu apranucca da sustrečy ź Mieładze»? Dyk tam skažuć: «Što ž ty, durnica, Mieładze vyihryvała, kali ŭ ciabie svajho futra niama»?

To, znajecie, padumała ja vyrašyła Mieładze nie vyihryvać. Bo heta vielmi vialikaja adkaznaść.

Treba dypłamatyčny fakultet Akademii kiravańnia pry prezidencie skončyć, kab da takich pryjomaŭ być padrychtavanaj. Chaj sabie Irka pa tym radyjo čuła, što nasamreč Mieładze nie ŭ kvateru źbirajecca prychodzić, a na repietycyju zaprašaje i potym na kancert — usio roŭna niejak niespakojna. Usio ž taki Mieładze.

Zamiest hetaha, prachodziačy ŭzdoŭž uvachodu ŭ Park Horkaha, mnie ŭ vočy kinułasia afiša kancerta biełaruskaha śpievaka, Lavona Volskaha.

Ja viarnułasia da chaty, pasłuchała hetaha artysta ŭ internecie. Narmalna piaje. Žałaśliva. Nie «skrypka lisa», kaniečnie, ale pa sercy pradziraje. Pałučajecca, jon jak Mieładze, tolki svoj, z našych. Valka kaža, adnojčy ź im razam u elektryčcy na Małmyhi jechała. Da takoha i biez futra možna padyści. I tapak jamu nie treba. I ŭ Bajarskaha z Valeryjaj jon nie byvaje, to možna narmalna pa rajonie prajścisia, pra žyćcio pahavaryć.

I voś u čym pytańnie: jak by mnie takoha Volskaha vyjhrać? Čamu jaho nijakaje radyjo nie prapanuje?

Aŭtar hetaha tekstu sardečna vinšuje Lavona Volskaha ź viartańniem na vialikuju scenu, nahadvaje pra «Biełuju jabłyniu hromu» ŭ Prime Hall 21 vieraśnia i ščyra spadziajecca, što adnojčy taki ž kruty «lehałajz» napatkaje ŭsich nas.

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0

Chočaš padzialicca važnaj infarmacyjaj ananimna i kanfidencyjna?