Čurka niaruski – kožny,
    niezaležna ad nacyjanalnaści, chto nie źjaŭlajecca nośbitam
    rasiejskaj hardyni ci padśpiavałam takoha nośbita.
    Tałkovy słavar V. Blizia

Heta było 30 hadoŭ tamu, pad Vilniaj. U vajskovym łahiery pałaje klanovaje liście źlatała na ziemlany plac, a na źmienu vosieni prychodzili maroznyja zimovyja dni… Piša Siarhiej Dubaviec.

Naš połk nazyvaŭsia Minskim i tamu štonabor siudy prysyłali 50 pryzyŭnikoŭ ź Miensku (u tym liku j mianie). Stolki ž prysyłali j hruzin. Čamu — nia viedaju.

Połk raźmiaščaŭsia ŭ horadzie, adrazu za saboram Piatra i Paŭła, u byłym žanočym, kazali, manastyry. A karancin my prachodzili pad vioskaju Rudamina. Daščatyja baraki stali pieršym vyprabavańniem u maroz 34 hradusy. Tonkija koŭdry nia hreli, tamu, jak tolki vyklučali śviatło, my ŭsie z abodvuch jarusaŭ kidalisia da viešakoŭ, pa bušłaty. Jak tolki ŭlahalisia, hučała kamanda «padjom», i ŭsie musili viartać bušłaty na raniejšaje miesca. Paśla znoŭ hasła śviatło, znoŭ usie biehli da viešakoŭ, znoŭ hučała kamanda… Pakul aficeru nie nadakučvała haniać nas, «zialonych». Pamiataju, što ŭsie hetyja pracedury razam z nami prachodzili našy niepasrednyja kamandziry, siaržanty Abuładze i Hiearhadze.

Ale najbolšaje ŭražańnie z tych dzion zastałosia ad placa. Biełarusy (i ja ŭ tym liku) schodu pašychavalisia ŭzvodam‑karobačkaj i schodu pajšli ŭ nahu. U hetym nie było ničoha nadzvyčajnaha. My ŭžo šmat razoŭ maršavali takim čynam i ŭ škole, i ŭ pijanierskim łahiery, ledźvie nie ź dziciačaha sadka, kolki siabie pamiatali. Byccam «strajavaja» była ŭ kryvi ŭ biełarusaŭ. Navat dziŭna było, što niechta nia moža zrabić takich elemientarnych rečaŭ.

Hruziny nie mahli.

Adnak, uraziła nia toje, što hety inšy narod (a ja ŭpieršyniu tak tvar u tvar sustreŭsia ź inšym narodam, bo kolišnija pajezdki ŭ Picier u raźlik nie biaru, tam my byli asabniakom i nie spaborničali ni z kim ni ŭ čym, a tut — mižvoli spaborničali) nia ŭmieje «chadzić», uraziła reakcyja hruzin na ichnuju, jak my ličyli, parazu.

Nieŭzabavie abviaścili pierakur. Naš uzvod kuryŭ pa hetym baku placu, ichny — pa tym. My pad svaimi klonami, jany pad svaimi. Nichto z nas nie pačaŭ pychliva vychvalacca zdolnaściami biełarusaŭ, nichto nie pramoviŭ «čarnažopyja» i «čurki» (mabyć, inšaha vychavańnia padabrałasia mienskaja kamanda). Prosta, adčuvali, što ŭ ich niešta nia ładzicca, i chutčej supieražyvali, čym złaradničali. Dapuskaju, što my zusim nie ździvili hruzin svaim strajavym «majsterstvam». Zatoje ździvili nas jany.

Jany płakali. Usie razam, piaćdziasiat dzieciukoŭ.

Ja dumaju, što treba było, kab zapłakali my? Kab na nas nakryčali? Ale nichto nie kryčaŭ. Inšyja pakarańni, najpierš fizičnyja, ja viedaju, nikoli b nie źbili na ślozy 50 biełaruskich chłopcaŭ. A hruziny płakali. I my spačuvali im jašče bolš. Tolki da peŭnaha momantu. Bo adbyłosia toje, što kančatkova źbiła nas z tropu.

Praz płač u ich prabiŭsia śpieŭ. Jany śpiavali! I śpiavali tak, jak heta ŭmiejuć tolki hruzinskija mužčyny. Nia važna, maładyja ci staryja, vučanyja ci niavučanyja. Pad žoŭtymi padvilenskimi klonami ich śpieŭ hučaŭ jak arhan.

Paśla ja navat vyvučyŭ hetuju pieśniu. Deli‑deli‑dełasa deli‑deli‑deli‑dełasa ir čer nikŭar dełasa… Ale tady, u kuryłcy na tym baku placa my raptam zrazumieli, što «chadzić» to hruziny navučacca, i tak jano j było, a voś my śpiavać tak, jak jany, — nie. I heta taksama zaćvierdžana časam.

Potym była supolnaja słužba i supolnaje žyćcio. Ja bačyŭ mnostva ludziej dobrych i ludziej kryvych, bačyŭ padstupnych, žorstkich, nachabnych, usiakich. Ale «hruzin‑ahresar» hučyć dla mianie takim samym nonsensam, jak «ahresar‑biełarus», jak «čurka niebiełaruski» ci «čurka niehruzinski» (nieasiacinski, nieestonski, niemałdaŭski…). Čurka moža być tolki niaruski. I tolki — nieahresar. My byvajem durnyja, navat šalonyja, my možam vykonvać złačynnyja zahady, ale my nie ahresary, bo my ad pryrody ŭmiejem niešta rabić razam. My? Nu, choć by «chadzić». Jany? Nu, choć by śpiavać.

Siarhiej Dubaviec, naviny.by

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0