Kryścina Banduryna piša na budzma.by pra tradycyi chatniaha hvałtu ŭ miežach prajektu «Majo prava».

Dla ŭsiaho ŭ hetym śviecie jość svaja pryčyna. Dla taho, kab z kankretnaha ziernia vyrasła kankretnaje dreva; dla taho, kab u peŭny dzień było peŭnaje nadvorje; dla taho, kab čałaviek staŭ takim, a nie inšym. 

Adna z najvialikšych prablem (i, adnačasova, najvialikšaje ščaście) čałaviectva — heta viedy. Čym bolš my viedajem, tym bolš pakutujem. Z vynachodnictvam psichaanalizu lubyja stasunki, lubyja pavodziny, lubyja pačućci možna raskłaści na «malekuły». Bolš niama prosta kachańnia, nianaviści, sumu i radaści — jość scenaryi i madeli pavodzinaŭ, jakija, čaściej za ŭsio, nie ŭśviedamlajucca i tamu prajhrajucca znoŭ i znoŭ — da skančeńnia «płaścinki».

Hvałt taksama nie ŭźnikaje na pustym miescy. Majuć racyju tyja, chto kaža, što ŭsio idzie ź siamji: madeli pavodzinaŭ nam vybudoŭvajuć našy blizkija. Mianie aburaje, kali ja čuju niešta kštałtu «kali jaho bili, jon taksama budzie bić». Napeŭna, tamu što ŭ mianie — ad advarotnaha. Ale ŭ bolšaści vypadkaŭ, na žal, jano tak.

Hetyja viedy nie ablahčajuć majo žyćcio. Majatnik vahajecca ad spačuvańnia da złości, i takaja niestabilnaść horšaja za realnaje hałavakružeńnie. Majho baćku źbivaŭ jaho baćka. Łupcavaŭ łazovymi dubcami abo płastmasavym šnuram — kali nie było dubcoŭ. Pra heta mnie paviedamiła ciotka na pachavańni baćki. Ja vyjaviłasia samaj nikčemnaj dačkoj u śviecie: admoviłasia raźvitacca ź im, admoviłasia daravać, — i jana vyrašyła prysaromić mianie, pastavić na miesca.

Kryścina Banduryna na fiestyvali «Vieršy na asfalcie», 2018 hod. Fota — Alaksandr Kisialoŭ.

Kryścina Banduryna na fiestyvali «Vieršy na asfalcie», 2018 hod. Fota — Alaksandr Kisialoŭ.

…Zdajecca, heta byŭ čaćviorty kłas. Paniadziełak. Ja idu ŭ škołu. Doma zastajucca pjany baćka i maleńki bracik (zachvareŭ). Dakładna pamiataju, što byŭ paniadziełak, — tamu što brat čamuści skazaŭ baćku, jaki nie paśpieŭ praspacca, što byŭ vychadny. I kali ja viarnułasia sa škoły, pačaŭsia dopyt: ad «dzie ty była?» da «što ty brešaš, padła?!», — na parozie kvatery. Jamu chapała adnaho ŭdaru rukoj pa hałavie, kab źbić mianie z noh, ale hetaha, viadoma, zaŭsiody było mała.

Jość jašče adna reč, jakoj mianie navučyła žyćcio: čym bolš ty płačaš, tym bolš ciabie bjuć. Płakała nie ad bolu — ad niespraviadlivaści.

U škołu ja chadziła z zadavalnieńniem. Irvałasia tudy navat chvoraja — mama nikoli nie mahła pakinuć mianie na balničnym. Škoła była maim maleńkim Chohvartsam, niahledziačy na toje, što adzinaja siabroŭka źjaviłasia ŭ mianie ŭ siomym kłasie. I heta nie dziŭna: na miescy «Vołan‒de‒Morta» ja taksama chacieła b, kab vy adčuvali siabie samotnymi — ni siabroŭ, ni svajoj prastory, ni svajho žyćcia. Śpiš, kali śpić jon; ješ, pakul jon nie bačyć; knihi čytaješ, kali jaho niama. Nijakich haściej, śviataŭ, kišennych hrošaj i padarunkaŭ na Novy hod. Ni ŭłasnych dumak, ni lubimych zaniatkaŭ, ni svabodnaha času: usio žyćcio padparadkavana jamu, jaho patrebam — vypić, zakusić, paspać, adyhracca na kim‒niebudź za hałaŭny bol, adsutnaść hrošaj na butelku abo prosta kali češucca ruki. I ty hatuješ jamu ježu, chodziš na dybačkach i trasiešsia ŭ čakańni čarhovych udaraŭ.

Jon padniaŭ mianie za nahu, zanios u pakoj, kinuŭ na łožak, jak miech z bulbaj, i doŭha tykaŭ tvaram u matrac, jaki nie paśpieŭ vysachnuć paśla nočy. «Pakul nie pierastanieš scacca — niuchaj». Pierastanieš tut, aha. Tam arhanizm užo prosta kryčaŭ ab dapamozie, a jaho jašče za heta bili.

Ja ciapier nie mahu spakojna hladzieć na toje, jak žyvioł tyčuć nosam, kali naškodziać dzie nie treba. A paśla taho, uviečary, dzieviaci‒ ci dziesiacihadovaja ja skazała mamie toje, što ŭražvaje mianie, darosłuju, dahetul: «Kali ja vyrastu, jon budzie jeści z sabačaj miski i spać na sabačym dyvanku». U maje 23, paśla taho, jak jon, viečna pjany, nie daŭ svaju mašynu, kab zavieźci majho sabaku da vieterynara, i nie dapamoh mnie kapać mahiłu, ja skazała maci, što navat nie padydu, kali jon budzie zdychać.

U pryncypie, jano amal tak i atrymałasia. U dzień, kali baćka pamior, ja jechała ŭ ciahniku «Vilnia‒Minsk», i tamu dapamahčy anijak nie zmahła b. Na pachavańnie pryjechała — ale nie dziela jaho: chvalavałasia za maci i brata. Nie zastałasia raźvitacca ź im na noč, nie skazała ni słova i pierad trunoj. Było dziŭnaje adčuvańnie: stajać nad čałaviekam, jaki zaŭsiody stajaŭ nad taboj. I ŭśviedamlać, što ŭsio heta — bol, traŭmy, pytańni — zastałosia tolki tabie.

Jaho taksama bili. I ja nijak nie mahu zrazumieć, čamu jon pajšoŭ tym ža šlacham? Čamu ja zmahła vybrać inšy, a jon — nie? Moža być, tamu što dla hetaha treba šmat mužnaści.

Koła zmykajecca, kali toj, kaho bili, padymaje ruku; koła pierastaje isnavać, kali toj, kaho bili, nie dazvalaje kátu dakranucca da inšych. Moža być, tamu što tak banalna praściej — iści ŭžo vytaptanaj darohaj, pa jakoj da ciabie prajšoŭ ceły statak takich «kátaŭ». Heta ž naša tradycyja, jakaja pieradajecca z pakaleńnia ŭ pakaleńnie z matčynym małakom — tradycyja hvałtu. A tradycyi ŭ nas pryniata šanavać.

«Raźvitajsia z baćkam. Ty ž jaho bolš nikoli nie ŭbačyš. Jakim by jon ni byŭ, a ŭsio‒tki tvoj baćka… Nas taksama bili — i ničoha, vyraśli. Nu, davaj».

Biažycie ad ludziej, jakija kažuć «Nas taksama bili — i ničoha». Biažycie ad tych, chto padnimaje na vas ruku. Vy nie pavinny pakutavać. Nichto nie moža prymusić vas tryvać. Kali vam kiepska — biažycie. I nie maŭčycie, nielha maŭčać! Šukajcie dapamohi. Mnie šmat hod spatrebiłasia na toje, kab zrazumieć, što prasić dapamohi nikoli nie soramna. Prymać jaje nie mahu dahetul. Ale, prynamsi, viedaju, što maju prava paprasić. Kali b viedała raniej, šmat čaho było b pa‒inšamu.

«Ja taksama…», «Nie adna ty takaja…», «Sama vinavata…» — heta nie prykład. Takoje nikoli nie moža być prykładam. Kali vam prapanoŭvajuć hety šlach — biažycie. Znajdzicie ŭ sabie śmiełaść admovicca ad takoha scenaryja. Heta nie vaša historyja. Vaša, jak i maja, — ad advarotnaha. Nie bić, tamu što bili vas; nie ciarpieć, tamu što tak treba; nie dumać «a što skažuć ludzi». Vy mocnyja. Vy pryhožyja. Vy śmiełyja. I vy zasłuhoŭvajecie bolšaha — nie taho, što vam prapanoŭvajuć tyja, chto nie zmoh. Jość tysiačy inšych šlachoŭ, i kali vy zastaniaciesia tam, dzie niama serca, rana ci pozna vaš šlach vas zahubić. Heta navat nie ja, heta Kastaneda. Pasłuchajcie razumnaha čałavieka. Nie dazvalajcie vybirać vaša žyćcio za vas.

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0

Chočaš padzialicca važnaj infarmacyjaj ananimna i kanfidencyjna?