Pra mary, jakija zbylisia i nie, pra toje, čamu jana choča źbiehčy ŭ Minsk, i čamu tolki za rulom mašyny adčuvaje siabie ščaślivaj, dziaŭčyna ščyra raskazała, pakul piła z nami harbatu ŭ kaviarni i čakała zvanka na čarhovy vyklik.

Pajezdka na taksi ŭ Starych Darohach kaštuje ad dvuch da čatyroch rubloŭ. Vyklikaŭ, pryznajecca dziaŭčyna, dla 10-tysiačnaha horada dastatkova. Pracu davodzicca pačynać i ŭ piać ranicy, i zakančvać pad šeść ranicy.

«U horadzie jość prykmieta: kali padvožu ja, značyć, pašancuje»

Liza ŭ taksi pracuje nie tak daŭno. A voś svaju vialikuju mašynu «Dodž Hrand Karavan» vodzić ledźvie nie z 14 hadoŭ.

«Mianie tata pasadziŭ za rul, kali ja jašče była padletkam. Vučyŭ kiravać mašynaj za horadam, na pustych darohach. Jak tolki mnie spoŭniłasia 18 hadoŭ, ja pajšła ŭ aŭtaškołu. Zdała i teoryju, i praktyku ź pieršaha razu», — raskazvaje Lizavieta.

Liza skončyła ŭ Minsku handlova-ekanamičny kaledž, a pracavać viarnułasia ŭ rodnyja Staryja Darohi.

«Pracavała ŭ kramie kvietak. U haspadyni sałona syn trymaje słužbu taksi. Moj budučy bos Siarhiej spačatku mianie navat nie razhladaŭ u jakaści naparnika. Prapanoŭvaŭ pracu majoj rodnaj siastry, jakaja starejšaja za mianie na vosiem hod, a Kacia nie tak daŭno stała mamaj — nu jakaja ź jaje taksistka? Jana mnie i kaža: «Liza, davaj, pasprabuj». Ja i pajšła, chacia naša mama da hetaha vielmi pieražyvaje, što ja pracuju ŭ taksi», — raspaviadaje dziaŭčyna.

Mamu Lizy možna zrazumieć. U Lizaviety časta zdarajucca načnyja źmieny, chacia Staryja Darohi horad nievialiki, ale bolšaść pasažyraŭ vyklikajuć taksi ŭ pryharad.

«Ja adzinaja kiroŭca taksi ŭ Starych Darohach žančyna. Dy jašče na takoj vializnaj mašynie. Kaniečnie, pasažyry, byvaje, ździŭlajucca. Niejak viezła dźviuch žančyn, jany razmaŭlajuć pamiž saboj: «Oj, hety dzień treba zapisać i zahadać žadańnie, upieršyniu u taksi dziaŭčyna-kiroŭca padvoziła». Heta maleńki horad, tut šmat čamu ździŭlajucca», — śmiajecca Liza.

A toje, što niekatoryja pasažyry prosiać jaje numar telefona, dziaŭčynu ŭžo nie ździŭlaje.

Navat kali my razam ź Lizaj jeździli na vyklik, pasažyr vybieh z mašyny na zapraŭcy, paprasiŭ jaho pačakać i prynios Lizie šakaładku.

«A ja raniej davała svoj numar. Byvała, padviazieš pryhožaha chłopca, ź im i chaciełasia b praciahnuć znajomstva. Ci, naprykład, mnie kazali, što ad siońnia budziem zamaŭlać tolki vaša taksi. Vieryła, davała svoj numar, a paśla moj bos stroha zabaraniŭ mnie heta rabić: «Rabota — značyć rabota. Nijakich asabistych razmoŭ», — raskazvaje Liza.

«Mama mnie kaža: «Kamu ty ŭ tym Minsku patrebnaja?»

Maleńki horad Staryja Darohi zanadta ciesny dla enierhičnaj Lizaviety.

«Adsiul usia moładź źjazdžaje. Tyja, što zastajucca, pjuć. Ja, byvaje, za dzień adnu i tuju ž kampaniju razy čatyry pa piva padvožu. U Starych Darohach adzin načny kłub, ja kožnuju subotu zabiraju adsiul ludziej i baču, jak usio heta sumna. Dobra, što da Minska 150 kiłamietraŭ, u vychadnyja možna sabie dazvolić źjeździć u stalicu, na ludziej choć pahladzieć», — raskazvaje Liza.

Liza pryznajecca, što jaje zapavietnaja mara — źjechać sa svajho rodnaha horada.

«Ja kolki razoŭ sprabavała patłumačyć rodnym, što chaču žyć u Minsku. A mama kaža: «Kamu ty tam patrebnaja?» Mama maja pracuje buchhałtarkaj u centry sacyjalnaha absłuhoŭvańnia nasielnictva, prapanoŭvała mnie taksama ŭładkavacca tudy. Ale tam zarobak 300 rubloŭ. Ja nie viedaju, jak žyć na takija hrošy. U taksi ja zarablaju ŭdvaja bolej, — dzielicca Lizavieta.

Pieršyja hrošy zarabiła na pieraborcy lisičak

Lizavieta pracy nie baicca, svaje pieršyja hrošy zarabiła jašče tady, kali była školnicaj.

«Ja pierabirała lisički. Tata vučyŭ mianie ź dziacinstva, što nichto nie pavinien davać mnie hrošy prosta tak. I kali ja chaču čahości, heta spačatku treba zarabić. Pamiataju svoj pieršy zarobak, jaki ja patraciła na tufli na vysokim toŭstym abcasie. Mama tady skazała: «Nu i budzieš vyhladać jak prastytutka». A ja vielmi radavałasia, što narešcie nie treba danošvać koftački i tufli za Kaciaj», — dzielicca Liza.

Ź dziacinstva Liza, jak i mnohija dziaŭčynki, bačyła siabie na scenie, maryła być śpiavačkaj.

«Ja i ciapier śpiavaju, ale, jak tolki vychodžu na scenu, baču pierad saboj natoŭp ludziej, pačynaju płakać. Heta ŭ mianie ad taty, jon taksama zaŭsiody pačynaŭ płakać, kali ja vystupała. Ja vučyłasia ŭ muzyčnaj škole, hraju na fartepijana. U majoj siastry była mara, kab ja syhrała na jaje viasielli, ale času nie chapiła, vidać, daviadziecca ihrać na svaim», — uśmichajecca Liza.

Adnak ihrać na fartepijana, pryznajecca dziaŭčyna, joj nie padabałasia.

«Mianie ŭviečary, pakul nie razvuču čarhovy tvor, baćki hulać nie adpuskali. Maje siabry biehajuć u dvary, a ja — za instrumientam. Kab była choć niejkaja radaść u žyćci, pačała ihrać u futboł i valejboł. Ja ž ź dziacinstva — pacanka. U mianie ŭsie kaleni ŭ šnarach. Z chłopcami ihrała ŭ futboł, łazili pa płatach. Kali prychodziła dadomu, mama ledźvie prytomnaść nie stračvała, kali bačyła maje raźbityja kaleni. A ja tryputnik ślinaj da kalena prylaplu — i pabiehła dalej», — raskazvaje Liza.

Pra mary, jakija nie spraŭdzilisia

Paśla škoły Lizavieta zrazumieła, što bolš nie choča mieć dačynieńnie da muzyki, i vyrašyła pastupać u Akademiju fizkultury.

«Ja choć maleńkaha rostu, usiaho 1,64, ale ŭ valejboł hulała dobra. Pad sietkaj stajała, padavała i chutka źbiahała, kab nie pieraškadžać. U pieršy dzień ustupnych ispytaŭ na valejbole ja padviarnuła nahu. Naha mocna spuchła. Ale ja pryjšła na druhi dzień, ale, vidać, majoj mužnaści nie acanili i va ŭstanovu svajoj mary ja nie pastupiła, a paśla handlova-ekanamičny kaledž vybrała, tamu što tam davali internat», — kaža Liza.

«Ja taki čałaviek, nie ŭmieju iści naprałom. Ja ŭdzielničała ŭ konkursie pryhažości, navat uvajšła ŭ lik najlepšych, ale, kali ŭbačyła, što maje supiernicy bolš mocnyja, prosta adyšła ŭbok. Mahčyma, kab była krychu bolš śmiełaja i rašučaja, było b lepš», — uzdychaje Liza.

Paśla zakančeńnia kaledža Liza nie znajšła ŭ Minsku takoj pracy, kab hrošaj chapała na zdymnaje žyllo, i viarnułasia ŭ Staryja Darohi.

«Ja razumieju, što nie budu pracavać usio žyćcio ŭ taksi. Ale tut ja adčuvaju siabie ščaślivaj. Ja lublu hetu mašynu, na jakoj jezdžu ź dziacinstva. Jana nahadvaje mnie pra tatu. Taty nie stała ŭ mai hetaha hoda», — kaža Liza.

A na pytańnie, što taksistka budzie rabić, kali raptam mašyna złamajecca pasiarod darohi, jana ščyra pryznajecca: «Płakać».

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0

Chočaš padzialicca važnaj infarmacyjaj ananimna i kanfidencyjna?