Kročyš Labiryntam emocyj. Pamiataješ, što heta tvajo pracoŭnaje miesca? Pusty kalidor pusty. U aktavaj zali hučyć pavolnaja muzyka i aniolskija śpievy.

    U cišy nad ziamloj

    U efiry načnym

    Hołas čysty hučyć –

    Tak piaje chieruvim.

Pieśnia na słovy Zianona Paźniaka. Pasiarod zimy, navarotaŭ dziaržaŭnaj idealohii i prypravak da Kryminalnaha kodeksu. Irrealnaść – naša Radzima. Nibyta dziaŭčynka Alisa, ty chočaš adkusić kavałačak čaroŭnaha hryba, aby choć niešta pieramianiłasia – ci to navokał, ci to ŭ tabie samim. Ničoha nie mianiajecca. Tolki irrealnaść množycca ŭ takich prahresijach, što nia śniłasia ni Frojdu, ni Babkovu. Biez «Chazarskaha słoŭnika» nikudy.

Štodzionny šlach praz toržyšča. Siońnia jon azdablajecca monaspektaklem kvietačnicy. Jana telefanuje svajmu persanalnamu Čaplinu, razoŭ sorak zhadvaje ŭschodniesłavianskaje słova na litaru «ch», sprabujučy pry hetym dźviery svajoj kramki. Manierna stukaje ŭ ich nahoj. Minaki śmiajucca. Ale ty čamuści peŭny, što praź jakich 18 hadzin u jaje z Čaplinam usio budzie dobra.

Ci budzie štości dobraje ŭ ciabie, badaj, nia viedaje sam usiomahutny Ałah. Bo ad dobraha lepšaha nie šukaješ. Bo na prostyja rašeńni nie navažvajeśsia. Dyk ža zusim ehaistyčna adprečvaješ tych, chto nie spaznaŭ uzajemnaści, paśmieŭšy zajmieć łasku da ciabie. «Davaj paśla Labiryntu schodzim kudy-niebudź», – prapanoŭvaje adna. Što možaš adkazać na heta? Ničoha. Jakimi dumkami pra ščaście padzialicca? Nijakimi. Bo ščaście, bo dolu nia ŭ hetym ty bačaš. A ščaście, a dola – hetaja pryvabnaja dziaŭčynka – hladzić tabie ŭ vočy, uśmichajecca i dasyłaje čarhovuju esemesku pra «narmalok» ci «dasiahnuty efekt». I bolšaj uciechi dušy nie patrebna. Bo iluzornaść, bo irrealnaść.

A praŭda jakaja? Šeraja ŭ bliskaŭkach. Daviedvajeśsia, jak dvuch tvaich ščaślivych siabroŭ kidajuć ich dziaŭčaty. Kidajuć źnianacku, darma što ŭsio ŭ ichnich stasunkach zdavałasia až zanadta stabilnym. «Ja vidzieŭ dušy stabilnyja», – uzdychnuŭ by na novy ład klasyk. Ty ž navat i słoŭ nijakich dla padtrymki nie znachodziš. Mnohaha nia skažaš. Asabliva nie supakoiš. Vialikija chłopčyki sami ŭpraviacca z časovym kłopatam adzinoty. Chłopčyki nia płačuć. Adzin znojdzie sabie čułuju studentku-staršakurśnicu, druhi – charošuju nastaŭnicu, amatarku karparatyŭnych viečarynak. I ŭsio budzie superhut i fantastyš. Pakul ža fantastykaj hladziacca raptoŭnyja kvietki ad inšych maładažonaŭ la pomnika Kiryłu Turaŭskamu ŭ centry tvajho horadu. I zajzdraść dajmaje z taje pryčyny, što padobnuju tradycyju zapačatkavać daviałosia nie tabie. Ty ž znaješ, u kaho treba nabyvać kvietki, kab užo dakładna pa-ŭschodniesłaviansku vyjšła.

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0