Ideja pra Karaleŭski trakt złoŭlenaja była na sychodzie letašniaha hodu ŭ Lublinie. Tahdyšni supracoŭnik adździełu sportu j turyzmu miesta Lublina Januš Kapačak, jaki «ažyviŭ» staruju karaleŭskuju darohu, pierakanaŭča davodziŭ biesperspektyŭnaść raźvićcia novaha turystyčnaha vektaru Krakaŭ–Lublin–Bieraście–Vilnia, jaki b dazvoliŭ ź pierasyčanaha haściami Krakava častcy zacikaŭlenych turystaŭ rušyć u davoli niezvyčajnym napramku, jaki pierasiakaje try krainy ź vialikaj supolnaj historyjaj. U hałavie zakružyli rovarnyja koły, i jašče nia dajechaŭšy Bieraścia ŭźnik pryvabny pavodle svaje sutnaści rovarny prajekt dla Biełarusi. Jahonyja matyvy dla našaje krainy vidavočnyja: dobrasusiedztva, pryježdžy turyzm i raźvićcio małych miastečak i sialibaŭ. Kali ŭładnyja struktury ŭ Bieraści i Horadni našuju ideju padtrymali, za što im załučaju vialiki turyscki dziakuj, to, na žal, nie znajšłosia anivodnaj turystyčnaj firmy, ni ŭ Bieraści, ni ŭ vakolicach, jakaja b patrapiła vykazać choć by jaki intares da našaha rovarnaha prajektu. My razumiejem: leta – heta čas vyvozić ludziej da ciopłych moraŭ i dalokich krajoŭ, i chto dbaje pra niejkich tam «zakručanych» amataraŭ rovaru. Ale potym pryjdzie vosień, a za joj zima, i chaciełasia b, kab da nas ciapier jechali hości z susiednich krainaŭ, ale chto pajedzie, kali ničoha i nichto dziela hetaha nie hatovy. Tamu, pamianiaŭšy našyja adpusknyja biełaruskija na kanvertavanuju valutu i naniaŭšy «miniven», my rušyli ŭ Krakaŭ z rovarami, kab zdabyvać našaj dziaržavie turysckaje pryznańnie.

U Polščy

U Krakavie pra nas viedali – dziakujučy polskim partneram Jadvizie Siedleckaj-Sivudzie j jejnamu mužu Alaksandru, jakija vyrašyli padrychtavać daviednik pra trakt i spadarožničać nam na samachodzie. Ale kali pa małaludnaj ad ranku Maryjackaj płoščy ŭ centry staroha Krakava raptam uźnikła bolej tuzinu pradstaŭnikoŭ polskich medyja, jakija nas litaralna atačyli, my pavieryli, što heta kamuści ŭsio ž patrebna i maršrut abaviazkova adužajem. A zakliki imklivych stryžoŭ, jakija pracinali nieba pa-nad płoščaj, nam padalisia nie takimi ŭžo i bieznadziejnymi.

Nieabyjakavy da našaj rovarnaj ekspedycyi zastupnik prezydenta miesta Krakava Hienryk Bantkievič ździŭlona razvodziŭ rukami: «Jak heta biełarusy dadumalisia da takoj fajnaj idei, prajechać Karaleŭskim traktam na rovarach, apiaredziŭšy palakaŭ?» I žartam ci ŭzapraŭdy paabiacaŭ u nastupnym hodzie arhanizavać prajezd Karaleŭskim traktam z Krakava na konnych ekipažach, nie zabyŭšysia ščyra nam pažadać dobraj darohi.

Užo značna paźniej, kali my spynilisia la nievialičkaj sielskaj kramki papoŭnić našyja chutka źnikajučyja kaloryi paśla taho, jak pierapravilisia na paromie cieraź Visłu, ja spytaŭ u dźviuch polskich dziaŭčat, jakija siadzieli nasuprać nas i łasavalisia smačnym marozivam, prysłuchoŭvajučysia da našaj nie znajomaj dla ich rasiejskaj havorki: «Ci viedajecie vy krainu Biełaruś?» U adkaz dziaŭčaty družna admoŭna zachitali hałovami. Pra Ameryku, kaniečnie ž, jany viedali. Samaje dziŭnaje, što imia prezydenta A.Łukašenki im usio ž było viadomaje, što praŭda, jany nie adnosili jaho da Biełarusi. Razumieju, što heta maleńki pryvatny prykład, ale dziaŭčaty žyvuć nie za akijanam, a ŭ 200 kilametrach ad Biełarusi – my ichnija samyja blizkija susiedzi. Pa darozie ad prostych ludziej, jakija daviedvalisia, što my biełarusy, nieadnojčy čuli my pra strach pierad Biełaruśsiu, jaki nahniataŭsia prapahandaj, a taksama pra ich ščyraje žadańnie pryjechać u Biełaruś i pabačyć usio na svaje vočy. U nas skłaŭsia tryvały pohlad, što palaki, jak nichto inšy, žadajuć mieć z nami, biełarusami, ciesnyja dobrasusiedzkija stasunki i supracoŭničać va ŭsich sferach žyćciadziejnaści. Adradžeńnie Karaleŭskaha traktu – heta cudoŭnaja nahoda dla takoj supracy.

Jak što ŭ Polščy pra naš prajekt miascovyja ŭłady viedali dobra, dziakujučy Jadvizie Siadleckaj-Sivudzie, supracoŭnicy Polskaha tavarystva turyzmu i krajaznaŭstva (hetaje tavarystva zładziła dla nas cikavuju ekskursiju ŭ Sandamiry), dyk kolki razoŭ na dzień nam, časam nie na karyść našaha hrafiku, davodziłasia ssadžvacca j zajmacca narodnaj dyplamatyjaj. Pieršaje, što śled adznačyć, paŭsiul nas prymali ščyra, biez usialakaj kazionnaści i sa ščyraj cikavaściu da našaj rovarnaj ekspedycyi. Paŭsiul doŭha raspytvali pra Biełaruś, tamu što ŚMI narmalovaje infarmacyi prosta nie dajuć i ŭsie heta dobra razumiejuć. Kožnaja hmina, kožnaje miastečka maje pra siabie dychtoŭna vydadzienuju infarmacyju, a čaściakom i dobruju knižku, na heta ź miascovych biudžetaŭ dajecca dastatkova hrošaj. Padjaždžajučy da Bieraścia, my ŭžo mieli absiažny bahaž hetkaj pradukcyi, dziakuj Bohu, doma ŭ Bieraści možna było jaje pakinuć. Zapomniłasia nievialičkaja navukova-praktyčnaja kanferencyja z ekalohii ŭ Vostravie Lubielskim, na jakoj my stali niečakanymi ŭdzielnikami. Prafesar, jaki vioŭ kanferencyju, prosta zaklikaŭ da supracy ź biełarusami Prybužža: bo prablemy ž adnyja i vyrašać ich supolna budzie šmatkroć efektyŭniej.

Pierad Lublinam u maleńkim darožnym hateliku «Chryścina» nas sustreła rovarnaja para – Aliśsia Rakickaja i jejny muž Hžehaž. Jany vo tolki viarnulisia z rovarnaha padarožža pa Słavaččynie i vyrašyli spadarožničać z nami da Lublinu. Jechać uvačavidki paviesialeła, a ŭzajemny abmien pohladami i infarmacyjaj pamiž nami nie ścichaŭ praz usiu darohu. U Ziembrožycy na starym trakcie praciahłaje pryvitańnie zvonu nadała histaryčnuju značnaść našaj akcyi. Pavodle pierakanańnia tamtejšaha ksiandza, zvon hety jość ravieśnikam časoŭ karala Jahajły, praŭda, ksiondz niazvykła dla nas kiravaŭ tym zvanom praz elektronny pult. Dalej šlach ravarystam da centru Lublina «ačyščała» palicejskaja mašyna. Kali jakomuś «kiroŭcu» naš rovarny temp nie pasavaŭ, palicejski spakojnym hołasam nahadvaŭ pra pamier štrafu, i ŭsie zajmali svaje miescy.

U histaryčnym centry Lublina, nahadajem, što rovarnaja ekspedycyja dasiahnuła jaho 1 lipienia, na hadavinu padpisańnia viadomaj Lublinskaj unii 437 hod tamu, z uschodcaŭ haradzkoje meryi prastoru zapoŭniŭ nadzvyčaj hučny hołas lublinskaha «klikuna» Ŭładzisłava Stefana Hržyba, jaki zaklikaŭ usich hramadzianak i hramadzianaŭ Lublina słuchać jaho abaviazkova, a trubač svaim hornam padtrymlivaŭ tyja zakliki. My nieŭspadzieŭki akunulisia ŭ niejkuju mažorna-ramantyčnuju histaryčnuju atmasferu minuŭščyny. I pryvitalny hołas prezydenta Lublina Andžeja Pruškoŭskaha płyŭ na nas, trochi zmučanych śpiokaj i zdarožanych, z toj histaryčnaj dalečyni. My adčuli, što Lublin čakaŭ nas i prymaje, jak darahich i žadanych haściej krainy-susiedki i horadu-pabracima. Udzieł u viečarovaj malaŭničaj histaryčnaj insceniroŭcy la budynku «Trybunału karonnaha» tolki dadaŭ hetaj peŭnaści, praŭda i pasiejaŭ niejkuju histaryčnuju razhublenaść: miesca padpisańnia Lublinskaj unii zastałosia niavyznačanaje. Ale hetuju akaličnaść pakiniem na sumleńnie historykaŭ.

Dzień u Lublinie prajšoŭ chutka i cikava, a nas užo čakała rodnaje Bieraście. Hetym my zaviaršyli pieršuju častku Karaleŭskaha traktu. Ale dy dzie tam: my adčuli niejkuju dobrazyčlivuju zajzdraść ad lublinskich uładaŭ. Kampramis znajšli: u spartovuju hrupu ŭlivalisia dva supracoŭniki meryi – Hanna Kaminek i Iva Viaremka. Nas adrazu stała siamiora, kolkaść va ŭsich sensach dobraja, i jechać stała dynamičniej i cikaviej. Supracoŭnikam meryi naležała pieraadoleć z nami try sotni kilametraŭ i pabačyć usio «žyŭcom», majučy naŭviecie perspektyvy raźvićcia turyzmu pamiž našymi krainami. Paralelna z nami vysadžvaŭsia «lublinski desant» u Pružanach na dvoch aŭtobusach, kab uziać udzieł u narodnym, jašče z pahanskich časoŭ zachavanym, śviacie Jana Kupały. Prezydent Lublina Andžej Pruškoŭski asabista pryjšoŭ da Karaleŭskaha zamku ŭ Lublinie, kab pravodzić nas u dalejšy šlach, i ŭ adnoŭlenaj kaplicy śviatoj Trojcy, raśpisanaj jašče ćvierskimi majstrami pry Jahajłu na pravasłaŭnyja matyvy, pazyčyŭ nam dobraha zaviaršeńnia zadumanaha prajektu.

Na nas čakaŭ jašče adzin viečar u Polščy na Karaleŭskim trakcie, i dyrektar biuro prapanovaŭ novych prajektaŭ miesta Lublina Piotar Siemianiuk paščyravaŭ, kab my praviali jaho na jahonaj radzimie ŭ vioscy Vochin, jakaja koliś uvachodziła ŭ skład Vialikaha Kniastva Litoŭskaha. I tady ŭžo saŭsim pad viečar vialikaja hrupa tamtejšych mužykoŭ i chłapcoŭ biez ryštunku na zvyčajnych darožnych rovarach abkružyła nas i paviała za tryccać kilametraŭ pakazvać nam vialiki vałun, jaki słužyŭ koliś pamiežnym znakam pamiž karonaj i kniastvam, my konča pierakanalisia, što ŭ nas nia tolki supolnaja historyja, u nas prosta bahata supolnaha, i palityki nia zdolejuć pasiejać miž nami varažnieču. Cudoŭny lipieński viečar ŭ Vochinie z haračym «ohniskom» heta tolki paćviardžaŭ.

...u Biełarusi.

Staraja karaleŭskaja daroha, što idzie ŭpopierak dziejnych ciapier mahistralaŭ Zachad–Uschod, daŭna straciła svoj stary karaleŭski pryvilej i nie karystajecca ciapier byłym popytam. Nielha, što praŭda, skazać, što zakinuli jaje jak śled, i ŭ pamiaci ludzkoj jašče zachoŭvajecca jaje vielič i značnaść. A łancužok biełaruskich miastečak i haradkoŭ: Čarnaŭčycy, Kamianiec, Šarašova, Novy Dvor, Porazava, Vaŭkavysk, Ražanka, Ščučyn, Raduń i inš. svajoj jomistaj historyjaj heta tolki paćviardžajuć.

Za Kamianieckim kamiennym słupam, śviedkam tej dalokaj epochi, Karaleŭski trakt pavaročvaje ŭ svajo staroje, nie vyhładžanaje i nie asfaltavanaje rečyšča i, pierakinuŭšysia praź Levaje Lasnoje, idzie cieraz amal zusim začachłyja viosački Čamiary, Višniu, Tarasy i Brody, jakija koliś lažali na im, kab pryvieści da Šarašova. Našu rovarnuju ekspedycyju čakali ŭ Šarašovie, i da prymierkavanamu da hetaj sustrečy staradaŭniamu śviatu Jana Kupały ŭsio było hatova. Ale zusim niečakana ravarysty raptam sčeźli z pola zroku hrupy svaich spadarožnikaŭ i pierastali być dasiahalnymi ŭ etery sotavaj suviazi, pahruziŭšysia ŭ nieskančony sasnovy les pamiž Višniaj i Tarasami. Razumiejučy, što ŭsie terminy i prahramu sustrečy my łomim uščent, ablivajučysia potam i vypiŭšy ŭsiu nazapašanuju ŭ Višni na dziva smačnuju vadu, my ŭparta śvidravali kołami daŭno nia ježdžanuju nikim staruju karaleŭskuju darohu i malili Boha nie zabłukać ŭ hetym lesie. Kuča bytavoha chłudu la zbočyny, takaja zvykłaja ŭ našaj Biełarusi, padkazała – žytło pobač.

Kiraŭnik Pružanskaha rajonu Alaksandar Ivanavič Jurkievič, jaki sam u maładości byŭ amataram rovaru i dobra nas razumieju, narešcie, dazvaniŭšysia da nas, spakojna skazaŭ: «Vysyłaju pa vas mašynu». Heta ŭžo anijak nie ŭvachodziła ŭ našyja plany, i astatnija 12 kilametraŭ da Šarešava pa «hraviejcy» byli bolej padobnyja na rovarnaje rali. Toj mašynie nie było kaho zabirać, nas, daščentu zmučanych i zdarožanych, ciopła i ščyra sustrakali šarešaŭcy. Paźniej Alaksandar Ivanavič prafesijna zaŭvažyŭ: «Tak, pryhoža jechali!..»

Piakučy lipień vyrašyŭ vyprabavać ekspedycyju da kanca. Vialikaja prastora pamiž Lichasielcami i Novym Dvarom zapoŭnienaje Dzikim bałotam. Jano sapraŭdy dzikaje i nikim nie zasielenaje i zachavała svoj pieršasny vyhlad. Tut prachodzić miaža pamiž Bieraściejskaj i Haradzienskaj vobłaściu, tut prachodzić naturalny vodapadzieł pamiž basejnami Čornaha i Bałtyjskaha moraŭ, tut pa hetych nieprachodnych miescach šeść stahodździaŭ tamu išoŭ Karaleŭski trakt ź Vilni da Krakava; reštki hetaha šlachu kružlajuć i ciapier vakoł novaje «hraviejki». Kali tak zadumacca, dyk pakazać i raspavieści što-kolviek hościu na luby hust tut na Dzikim bałocie jość, ale biez elementarnaha servisu jechać siudy nichto, akramia takich, jak my, nie ryzyknie. Chmary aźviarełych i napraŭdu dzikich avadnioŭ i ślapnioŭ heta paćviardžali. Rady im davała tolki virtuoznaja bieśpierapynnaja jazda na rovary, i toje nie zaŭsiody. Zaiklivy fatohraf sa śvisłackaj rajonki, jaki sustreŭ nas na miažy dźviuch abłaściej, doŭha sprabavaŭ pastavić mianie, adstałaha praz hetaje fatahrafavańnie ad astatniaj hrupy, pad znak Haradzienskaj vobłaści, ale haradzienskija ślapni byli jašče bolš biaźlitasnyja za bieraściejskich, i ŭ nas nie atrymaŭsia pastanovačny kadar. Tolki moj žałaślivy jenk pazbaviŭ mianie ad hetaha katavańnia, i ja rynuŭsia naŭzdahon za svaimi siabrami.

U karotkaj spravazdačy nie raspaviadzieš pra ŭsie perypetyi našaha niaprostaha padarožža. Byli roznyja sustrečy na našaj ziamli biełaruskaj: ad pytalnych – «A našto im heta?» – da zusim niadobrazyčlivych, jak, naprykład, heta zdaryłasia ŭ Mastach, dzie tamtejšy čynoŭnik ad sportu j turyzmu, jakomu daručyli byli nas sustreć i pakazać miesca abiedu, nas nie sustreŭ i doŭha nie adkazvaŭ na našyja telefanavańni. Dyk jon prosta, užo zaśpieŭšy nas svaim zapoźnienym telefanavańniem na Niomanie, pasłaŭ nas usich k čortu, a vysłuchać heta daviałosia žančynie – Irynie, jakuju śpioka mučyła bolej ad usich. My nadoŭha pahruzilisia ŭ chaładnavatyja vody Niomana, kab admoknuć ad hetkaha čortavaha pasłańnia, a za niaźjedzieny abied vysłali ź Bieraścia hrošy paštovym pierakazam, kab suniać «nieŭtajmoŭnaha mastoŭskaha zmahara za pravy». Ale heta byli barždžej prykryja vyniatki. Zusim advarotnaje nadaryłasia ŭ Ščučynie. Dziela toj samaj nievynosnaj śpioki my prajechali Ražanku, dzie musili byli paviačerać. Zahadčyca idealahičnaha adździełu Ščučyna, jakaja sustreła nas, tak ščyra praz toje pieražyvała, što, niahledziačy na svaju stomu, my paviarnuli nazad i pryjemna ździvilisia sapraŭdnym eŭrapiejskim servisam u Ražancy ŭ miascovaj kaviarni. I ŭsio stała zrazumieła: tut, u Ražancy, haspadar na miescy. Zbolšaha ž dla darožnikaŭ u Biełarusi nijakaha servisu niama, akramia prydarožnych sielskich kramak. Dyj samich darožnikaŭ taksama. Pra inšaziemcaŭ havorka ŭvohule nia jdzie. I ci budzie kim-niebudź i kali-niebudź hetaje mocnaje koła ŭ Biełarusi razarvanaje – taksama rana pokul kazać. Hetaja industryja ŭjaznoha i nutranoha turyzmu pokul zastyhła ŭ mocnym amorfnym śnie, i što tam joj mroicca, možna tolki varažyć.

U Raduni nas sustreŭ dyrektar miascovaha dziciačaha prytułku, prapanavaŭšy nam pieranačavać i raspavioŭšy bahata źviestak ź miascovaje historyi. Tamtejšy entuzijast Ivan Ivanavič, katoramu nas pieradaručyli, byŭ hatovy havaryć ab svaim krai dzień, noč i jašče dzień, aby jaho słuchali, stolki mnoha radunskaj sapraŭdy cikavaj historyi trymała jahonaja hałava, ale ŭ našych hałovach «siadzieli» litoŭskija vizy, katorych dziela roznaj surjoznaj drabiazy my dahetul nie atrymali, a heta značyła, što astatni etap Karaleŭskaha traktu da Vilni nam začynieny. Za našyja vizy pieražyvała i samo Hieneralnaje litoŭskaje konsulstva ŭ Horadni i, narešcie, naŭprost na biełaruska-litoŭskuju miažu a piataj hadzinie viečara nastupnaha dnia hałoŭny redaktar «Viečiernieho Hrodno» dastaviŭ nam vizy. Stary Karaleŭski trakt dla nas adčyniŭsia, i možna było dajechać maršrut da kanca. Usim, chto nam u hetym dapamahaŭ, vialiki dziakuj! Da Vilni zastavałasia 90 kilametraŭ, da zachadu sonca niekalki hadzinaŭ – jechać kilametry tre było vielmi chutka.

...u Litvie.

Karaleŭski trakt ad Ejšyšak idzie na Rudniki, kab skončycca ŭ Vilni. Daroha idzie zazvyčaj lesam, miascovaść uzhorystaja i malaŭničaja i zbolšaha zasielenaja tut etničnymi palakami. Pieršaja dziaŭčynka-ravarystka Sabina, jakuju my napatkali ŭ Litvie, paviedamiła nas, što navučajecca ŭ polska-litoŭskaj škole. Praŭda, paźniej babula-polka, jakaja častavała nas vadoj, narakajučy na svajo niaprostaje žyćcio, prykmieciła, što dzieci jaje ŭžo daŭno «źlićvinilisia». U Litvie sapraŭdy ŭsie havorać pa-litoŭsku, ale dva vypadkovyja surazmoŭcy, jakija achvotna havaryli z nami i pa-polsku, i pa-rasiejsku, patłumačyli nam, što lubaja aficyjnaja papiera pišacca tolki pa-litoŭsku, a voś skarhu na čynoŭnika hramadzianin moža pisać na luboj zručnaj dla jaho movie, i tuju skarhu musiać razhladzieć. Takaja voś vychodzić eŭrapiejskaja demakratyja.

U Vilni ja nia byŭ 20 hod, choć ź Vilenskim universytetam była źviazanaja adna važnaja prafesijnaja padzieja – abarona dysertacyi. Vilnia ŭ centry prymietna źmianiłasia i ŭsim svaim abliččam pretenduje na eŭrapiejskuju stalicu. Ab našaj akcyi ŭ meryi viedali, i vice-mer Vilni Vitas Karcyaŭskas razam z presaj pryjazna sustreli nas la sučasnaha budynku meryi, dalikatna raspytvajučy nas pra mety rovarnaje ekspedycyi. Vysłuchaŭšy nas, vice-mer pahadziŭsia, što kantakty ź Biełarusiaj siońnia pieražyvajuć svoj zaniapad, i ideja z Karaleŭskim traktam u hetym sensie vyhladaje duža perspektyŭna. A pačuŭšy ad nas, što ŭčastak darohi da Ejšyšak vielmi cikavy dla ravarystaŭ, nieŭdavana ažyviŭsia, zaŭvažyŭšy, što ŭ Litvie i ŭ Vilni ŭ pryvatnaści bahata ŭvahi nadajecca raźvićciu rovarnaha ruchu, asabliva siarod moładzi, i našaja ideja z traktam znojdzie tut svajo miesca. Na znak padziaki za naš uniosak u rovarny ruch horad zładziŭ nam praciahłuju ekskursiju pa staroj Vilni, jakaja skončyłasia ŭ sutareńniach katedralnaha saboru śviatych Stanisłava i Ŭładzisłava ŭ karaleŭskaj krypcie, dzie zachavany prach našaje ziamlački karalevy Barbary Radzivił, jaki dastavili tudy ŭ 1551 h. Karaleŭskim traktam z Krakava ŭ Vilniu.

Na Litvu prypaŭ i najdaŭžejšy dzionny etap u našym padarožžy – 137 kilametraŭ, na jakim my adznačyli 1000-ny kilametar svajoj ekspedycyi. Z svajho dośviedu dobra viedaju, najskładaniej prajechać na rovary pieršuju tysiaču, dalej možna jechać vielmi doŭha, było b pa što. My viartalisia ŭ rodnuju Biełaruś, zatrymaŭšysia ŭ Druskieninkach, jakija koliś byli zručnym najbližejšym susiedam Horadni. Ciapier usio duža pamianiałasia, i ŭ Druskieninki prosta papić vadzicy nie pajedzieš. Zastupnička mera kurortnych Druskieninak prosta začaravała nas źmiastoŭnym dakładam pra raźvićcio svajho horadu, jana nie adnojčy dobrym słovam zhadvała i susiedziaŭ-biełarusaŭ. I my zrazumieli, što pa dośvied nia varta jechać daloka, jon tut pobač, u susiedziaŭ, ale dziela hetaha i samim śled što-kolviek mianiać, pačynajučy ad dobrasusiedzkich stasunkaŭ. Na litoŭska-biełaruskaj miažy zvykłaj dla nas pa Varšaŭskim moście ŭ Bieraści pra čarhu i nia zhadki. Dyj pryčynaŭ dla čarhi nie było. Samotnyja padarožniki, nakštałt nas, zredźčas parušali drymotnuju cišu na miažy. Ci nadoŭha?

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0

Chočaš padzialicca važnaj infarmacyjaj ananimna i kanfidencyjna?