Lehalnyja narkotyki ŭ Biełarusi: žurnalisckaje rasśledavańnie haziety «Źviazda».

 Pradavačka daje mnie reštu za mak, košt jakoha 120 tysiač za kh,u pakieciku "bubki", opij ź jakich spažyvajuć narkamany.

Pradavačka daje mnie reštu za mak, košt jakoha 120 tysiač za kh,u pakieciku "bubki", opij ź jakich spažyvajuć narkamany.

 "Bubki" źniešnie vielmi padobnyja na charčovy mak. A na spravie — strašny narkotyk,iaki za 2-5 hadoŭ pieraŭtvaraje čałavieka abo ŭ invalida, abo ŭ trup.

"Bubki" źniešnie vielmi padobnyja na charčovy mak. A na spravie — strašny narkotyk,
jaki za 2-5 hadoŭ pieraŭtvaraje čałavieka abo ŭ invalida, abo ŭ trup.

 "Bubki" varyli voś u hetaj kapronavaj pančosie.

"Bubki" varyli voś u hetaj kapronavaj pančosie.

 Plita ŭ narkaprytonie, na jakoj varyŭsia narkotyk.

Plita ŭ narkaprytonie, na jakoj varyŭsia narkotyk.

U vyniku atrymlivajecca narkatyčny rastvor bałotnaha koleru.

U vyniku atrymlivajecca narkatyčny rastvor bałotnaha koleru.

I heta paśla taho, jak minułym letam milicyja dabiłasia zakanadaŭčych źmien, handal śmiarotnaj atrutaj pavinien byŭ spynicca, ale…

Kab pravieryć infarmacyju pra narkakropki, žurnalist Jaŭhien Vałošyn vypraviŭsia tudy pad vyhladam narkaspažyŭca.

Vyniki žurnalisckaha rasśledavańnia akazalisia aburalnymi.

Soniečnaja subotniaja ranica, handlovy centr u rajonie Kamaroŭskaha rynku amal u sercy Minska. Ja pieraapranuŭsia ŭ spartyŭnuju vopratku, naciahnuŭ kapialuš, kab choć troški być padobnym na narkaspažyŭca. Padychodžu da adnaho z bakalejnych kijoskaŭ.

Mienavita tut užo na praciahu niekalkich hadoŭ pradajucca «bubki» — z vyhladu zvyčajnaje nasieńnie maku, ale prapitanaje ałkałoidami opiju.

Narkamany, zvaryŭšy «bubki», atrymlivajuć niebiaśpiečny dla žyćciadziejnaści arhanizma rastvor. Na vychadzie atrymlivajecca narkotyk, jaki pa ŭździejańni padobny da hierainu, tolki jašče bolš brudny.

Pra hety samy kijosk «Źviazda» pisała minułym letam. Materyjał byŭ šyroka pieradkrukavany ŭ internecie, razyšoŭsia vialikim tyražom. Zdavałasia b, užo ŭ dzień vychadu skandalnaha materyjału kijosk u handlovym centry ŭ rajonie Kamaroŭskaha rynku pavinny byli hučna «prykryć».

Prykładna ŭ toj ža pieryjad načalnik upraŭleńnia pa narkakantroli i supraćdziejańni handlu ludźmi MUS Biełarusi Alaksandr Haŭryłaŭ paviedamiŭ, što milicyja «viała doŭhuju epapieju z «bubkami» i narešcie była padpisana pastanova Savieta Ministraŭ № 779».

Farmalna handal lubym makam na vahu byŭ zabaronieny. Bolš za toje, źmianili dziaržaŭny standart «Mak charčovy. Techničnyja ŭmovy». Ciapier ŭ nasieńni zabaranialisia lubyja damieški (raniej narkahandlary dadavali dla lepšaha efiektu makavuju sałomu).

Z času źmienaŭ u zakanadaŭstvie prajšło bolš jak try miesiacy. I voś ja znoŭku padychodžu da taho samaha kijoska.

— Dajcie «bubak», hramaŭ 200, čysta razahnacca, — kažu pradavačcy. «Razahnacca» — na movie narkaspažyŭcoŭ aznačaje minimalna zadavolić patrebu.

— Vyjdzie 24 tysiačy, — adkazvaje žančyna i ŭ mianie na vačach nasypaje «bubki» ŭ prazrysty pakiet, jaki, u svaju čarhu, kładzie ŭ čorny, nieprazrysty.

Što mianie ŭraziła najbolš? Pradavačka — zvyčajnaja biełaruskaja ciotka hadoŭ šaścidziesiaci. Maje, napeŭna, i dziaciej, i ŭnukaŭ.

Nakładajučy «bubki» płastykavaj łapatkaj, zirnuła na mianie sa spačuvańniem. Cikava, ci padumała jana pra toje, što tolki adna doza moža pieraŭtvaryć čałavieka ŭ narkaspažyŭca i ŭžo praz dva hady mianie mahło b nie być na hetym śviecie? Adrazu ž za mnoj prystroilisia dva mužyki, vidać, «rabaciahi», ź vialikimi darožnymi torbami. Adnamu — hadoŭ 35, druhomu — pad 50. Toj, što maładziejšy, pakazaŭ na čorny pakiet, zrazumieŭ, što my pryjšli pa adzin tavar, i zahavaryŭ:

— Nu jak, narmalnyja?

— Jašče nie viedaju, — adkazvaju.

Mužyk maciuknuŭsia.

— A što, jość zusim pahanyja? — pytajusia ŭ jaho.

— Jość pa 70 za kiłahram. Pałovu na dvaich zrobiš — čysta na razhon chapaje, a pra ciahu i razmovy niama…

Tak ja ŭpieršyniu ŭbačyŭ sapraŭdnaha «bubačnika». Viedajecie, što samaje strašnaje?

Kali ałkaholika moža vyličyć, napeŭna, kožny, to zaŭvažyć, što čałaviek — narkaman, kudy bolš składana.

U ich zapavolenaje maŭleńnie, svaja terminałohija, pozirk u nikudy. Takoje ŭražańnie, što čałavieku na vočy paviesili pudovyja hiry.

Uzdoŭž handlovaha centra za sutki prachodziać cełyja natoŭpy narkamanaŭ, ale vyličyć ich nietreniravanym vokam niaprosta. A značyć — nam, zvyčajnym ludziam, niaprosta ŭśviadomić sapraŭdnyja maštaby trahiedyi…

Vypraŭlajusia na jašče adnu viadomuju staličnuju narkakropku — boks z arechami i suchafruktami na terytoryi handlovaha centra «Ždanovičy».

Zdavałasia b, tut, siarod socień kijoskaŭ z charčovymi praduktami, znajści narkakropku budzie nie tak lohka. U vaśmi kijoskach z bakalejaj, dzie ja spytaŭ pra mak, hrubavata admovili. Handlarki vidavočna razumieli, što mnie patrebnyja «bubki»:

— Tut vašaha maku niama i nikoli nie było!

U dziaviatym kijosku mnie, zdajecca, «pašancavała». Poŭnaja pradavačka ŭschodniaj źniešnaści zaniepakojena ŭzirajecca ŭ moj tvar. Ja nosam šmorhaju, imituju pusty i šalony pozirk, u čornym kapielušy, maju hiematomu pad vokam — sapraŭdny narkaman. Prašu ŭsio tyja ž 200 hramaŭ «bubak».

Pakul pradavačka pa standartnaj technałohii nasypaje «bubki» ŭ prazrysty pakiet, jaki potym kładzie ŭ čorny,

zaŭvažaju na boksie imia ŭładalnicy — Anžeła H.

Adrazu za mnoj u čarhu prystrojvajecca chłopiec u aranžavaj kurtcy.

«Siemki» tut samyja lepšyja, pravieranaje miesca, — zavodzić jon hutarku.

«Siemki» — jašče adna nazva «bubak».

Chłopiec (z vyhladu i nie skažaš, što čałaviek dajšoŭ da ručki) nabyvaje kiłahram i razam sa mnoj adychodzić ad boksa.

— Kažuć, što tema moža prykrycca, — kaža jon.

— I što tady rabić?

— Kidać.

— A ty daŭno ŭ temie? — sprabuju vyśvietlić ja narkastaž chłopca.

— Užo 12 hod. Dva apošnija — na «siemkach». Mnie treba kiłahram na dzień. Pracuju prama tut, na rynku, zarablaju paŭtary štuki baksaŭ, i ŭsio idzie na «siemki»… Treba zaviazvać, a nie mahu…

Pa darozie adkryvaju nabyty čorny pakiet — takija ž «bubki», jak na papiaredniaj kropcy, adzin u adzin.

Z vyhladu zvyčajny mak, troški «zabrudžany» prymiesiami sałomy, troški harkavaty na smak. Na spravie — śmiarotnaja zbroja dla źniščeńnia biełaruskaj moładzi.

Praź niekalki dzion paśla naviedvańnia staličnych rynkaŭ ja daviedaŭsia, jak mienavita «varać» i spažyvajuć «bubki».

Dla hetaha pad vyhladam narkaspažyŭca patrapiŭ u sapraŭdny narkapryton pad Salihorskam.
Voś jak heta było.

«Kampańjon», kab razam ukałocca, znajšoŭsia tut ža

— Pavier, moj horad u spravie narkatyzacyi daŭno pieraplunuŭ i Minsk, i Śvietłahorsk, — vykazvaje mierkavańnie Aleh, aktyvist kampanii «Antymak» z Salihorska, pakul jedziem u jaho rodny horad sa Słucka. — Pry hetym «bubki» ŭ nas kaštujuć pa 150 tysiač za kiłahram. Tolki z adnaho dvara, jaki znachodzicca pobač z maim domam, asabista viedaju piaciarych narkamanaŭ. Razam raśli. Tam ža žyvuć dva braty S… Tyja pracavali šachciorami, dobra zarablali,

ale z časam zrazumieli, jakija fantastyčnyja hrošy možna zarablać na «bubkach».

— I što, za hady nichto nie daŭ im pad chvost?

— A navošta? «Bubačnikaŭ» vializnaja kolkaść, jany pa drabiazie kraduć i rehularna traplajuć za kraty. Takim čynam, stvarajecca dobraja statystyka, a bujnyja baryhi, jakija niepasredna spryjajuć narkamanii, jak byccam nie pry spravach.

Jany dajuć chabar kamu treba

— i ŭsim dobra. Tym časam narkatyzacyja nasoŭvajecca šalonymi tempami…

Maja zadača ŭ Salihorsku — trapić u narkapryton pad vyhladam spažyŭca. Ale luboje nieaściarožnaje słova moža vyklikać padazreńnie, što ja — milicejski ahient. Narešcie traplajem u horad, dajazdžajem da taho samaha dvara. Aleh pakazvaje z mašyny na niejkaha mužčynu:

— Heta znajomy «naryk», vidavočna choča ŭkałocca, a hrošaj nie maje, stopudova, — uśmichajecca Aleh. Padychodzim da Sašy (tak zvali taho mužčynu). Aleh kaža, što ja — minski student, chaču pasprabavać «bubki». Saša ahladaje mianie padazronym pozirkam. Ja nachłusiŭ, što «bubki» ŭ stalicy zabaranili i kupić ich ciapier možna tolki ŭ Salihorsku.

— Sam siadžu na «spajsie», prykołvajusia (na słenhu narkaspažyŭcoŭ aznačaje — spažyvaju zredku), chaču paspytać «bubki» adzin razok, ale jak pryhatavać, nie viedaju…

I adpraviŭ by mianie Saša na try niepryhožyja litary, ale hrošaj u jaho i praŭda niama. A ŭkałocca, vidać, chočacca strašenna.

Praha pieramahła rozum — Saša pahadziŭsia być maim «narkatyčnym kampańjonam». Aleha adpravili preč.

«Pahrejsia ŭ mašynie, kab lahčej było trapić u vienu»

Miesca, dzie pryhatavać narkotyk, u Sašy nie było. Tamu jon patelefanavaŭ jašče adnamu znajomamu (toj nazyvaŭsia Buracinam). U Buraciny była svaja dača i ŭsio nieabchodnaje abstalavańnie.

«Kampańjony» ŭziali ź mianie 70 tysiač rubloŭ i pačali telefanavać baryham. Dy ŭ toj dzień nabyć «bubki» było nie tak prosta: tolki ź piataha telefanavańnia Saša znajšoŭ tavar u niejkaj Viktaraŭny. My padjechali na adnu z vulic niepadalok ad salihorskaha ladovaha pałaca, Saša ź nianaviściu pakazvaje na čorny «Falksvahien Tuareh»:

— Heta mašyna baryhi. S.i, nas skołvajuć i na takich tačkach jeździać…

Pramoviŭšy heta, Saša źnik u adnym z padjezdaŭ i ŭžo chviliny praz try vyjšaŭ z tavaram pad pachaj — jak akazałasia, taki ž čorny pakiecik, jaki dajuć na minskich narkakropkach.

Dalej my zajechali ŭ kramu z bytavoj chimijaj, dzie «kampańjony» nabyli rastvaralnik. Potym zaskočyli ŭ apteku pa «bajany» (tak na narkatyčnym słenhu nazyvajuć šprycy) i aśpiryn. Prajechaŭšy pakručastymi darohami pa Salihorsku, vyjazdžajem za horad, na daču da Buraciny. Pa darozie chłopcy raskazvajuć pra siabie.

Abodva sudzimyja (kali b ja akazaŭsia milicyjanieram, to kožnamu pahražała b pa dzieviać hadoŭ pazbaŭleńnia voli). Abodva — jašče tyja «narkałyhi», stabilna siadziać na «bubkach».

Saša, akazvajecca,

kaliści mieŭ svoj biznes, handlavaŭ aksiesuarami dla mabilnych telefonaŭ na rynku. Ale dva hady tamu pačaŭ spažyvać «bubki» i ŭsie svaje kapitały «pratyrčaŭ».

Jon raspaviadaje, što kolecca tolki dva-try razy na tydzień, choć heta vidavočnaja niapraŭda. Saša ŭžo siońnia vyhladaje biez adnaho hoda trupam: pozirk u nikudy, paciamnieły koler skury, prakołatyja ŭščent vieny. Pry hetym jon nieadnarazova zajaŭlaŭ, što «bubki» — heta «zło, jakoje naŭmysna pryvoziać «čornyja». Buracina ž naadvarot nie admaŭlaŭsia, što spažyvaje dvojčy-trojčy na dzień. Ranicaj jon pracuje aŭtaślesaram, rehularna padmanvajučy «kałhaśnikaŭ»: kamu pastavić tańniejšuju detal zamiest firmovaj, kamu pakinie staryja tarmaznyja kałodki i hetak dalej. Novyja detali zbyvaje na aŭtarynku ŭdvaja tańniej.

Za razmovami pryjazdžajem na lecišča. Tut — ceły stoł nieabchodnaha abstalavańnia: tak zvanaja «łaźnia», vialiki špryc, niejkija vatki i hetak dalej (nie budu apisvać usie kamplektujučyja narkałabaratoryi).

Chłopcy śpiašajucca, nastroj u ich vidavočna palapšajecca, čas ad času žartujuć, vočy ŭ abodvuch pačali ažyvać.

Bubki vysypali ŭ kapronavuju pančochu, zvaryli ŭ rastvaralniku, ad čaho smurod razyšoŭsia, napeŭna, na sotni mietraŭ vakoł. Heta tolki 5% ad usiaho pracesu pryhatavańnia. Astatniaje dazvolcie nie apisvać. Skažu tolki, što na ŭsio pajšło kala 50 chvilin. U vyniku ŭtvaryŭsia rastvor bałotnaha koleru, jaki z dapamohaj vialikaha špryca prahnali praz padrobleny aśpiryn i pačali raźmiarkoŭvać pa «bajanach».

Mnie pryhatavali niemałuju dozu, skazali, što ŭ šprycy 12 «kropak». Z-za hetaha Buracina raskryčaŭsia na Sašu strašnymi maciukami:

— B…, ty što, chvory? Kańki ž adkinie čałaviek, pieršy raz ža!

Tady dozu źmienšyli da vaśmi «kropak». Ale i hetaha, jak ja paźniej daviedaŭsia, chapiła b, kab mianie vykruciła na vonkavy bok.

Kali narkamany pačali spažyvać, mianie prabiła potam.

Saša ŭkałoŭ Buracinu ŭ vienu na levaj ruce. Strašnaje vidovišča: «umazany» narkaspažyviec adrazu ž paviesialeŭ i łahodnym durakavatym hołasam paprasiŭ mianie:

— Bratka, padaj vatku!

Nastupnym kałoŭsia Saša, prosta loh na łožak i tyrknuŭ šprycam sabie ŭ padmyšku. Jaho zakałaciła, jak epileptyka. Tut ža narkaspažyviec badziora padskočyŭ, vydychnuŭ i padyšoŭ da mianie:

— A ciapier ty! Ciabie ŭkałoć ci ty sam?

Ale kałocca ŭ maje płany nie ŭvachodziła:

— Słuchajcie, bajusia «ŭmazanym» kiravać mašynaj, vaźmu z saboj.

Ad hetych maich słoŭ narkaspažyŭcy asałapieli:

-Ty što! Nie! Nichto ciabie nie vypuścić z kryminałam! Idzi ŭ mašynu, pahrejsia, kab lahčej było trapić u vienu.

Situacyja abvastryłasia jašče bolš, kali Saša, były handlar arhtechnikaj, rassakreciŭ maju zamaskiravanuju kamieru i niečakana vyciahnuŭ jaje z kurtki.

— Ty što… zapisvaješ nas?.. — cichim (biez pahrozy, jak mnie padałosia) hołasam skazaŭ Saša. A ja jasna zrazumieŭ, što ŭ luby momant moža zdarycca što zaŭhodna.

— Što ty, heta cacka, — taksama spakojna pasprabavaŭ adkazać ja.

Možacie sabie ŭjavić, jak niekamfortna siabie ŭ toj momant adčuvaŭ? Dobra, što narkaspažyŭcoŭ było tolki dvoje.

Viadoma, jany zrazumieli, što ja daloka nie student, jaki prosta pryjechaŭ paspytać «bubki». Nie budu ŭ farbach raśpisvać, jak ja supakojvaŭ Sašu i Buracinu,

ale mnie ŭdałosia zachavać videazapisy i zrabić fotazdymak pryhatavanaha dla mianie narkotyku.
Paźniej špryc sa śmiarotnaj atrutaj ja rastaptaŭ na darozie i źniaŭ hety praces na videa.

R.S. I choć metu svajho žurnalisckaha rasśledavańnia ja vykanaŭ, hety vajaž u Salihorsk pakinuŭ horki adbitak. Maładyja jašče ludzi zabivali siabie na maich vačach. Pad uździejańniem emocyj skłałasia ŭražańnie, što Biełaruś patanaje ŭ hetych «bubkach». I majo žurnalisckaje rasśledavańnie paćvierdziła, što narkatyčnaja śmierć pradajecca amal bies-pie-raš-kod-na. Prynamsi pakul…

Pa pryjeździe ŭ Minsk ja vypraviŭsia ŭ Ministerstva ŭnutranych spraŭ z pytańniem, čamu tak adbyvajecca. Akazałasia, jašče ŭ siaredzinie 2000-ch hadoŭ MUS prapanavała kompleks mieraŭ, jakija ź vialikaj vierahodnaściu mahli ŭratavać Biełaruś ad «bubak».

Ale… nasustrač milicyi niekatoryja viedamstvy nie pajšli.

***

CHRONIKA NARKATYZACYI

2004 hod. U Biełaruś zavieźli tak zvanyja «bubki» (inšyja nazvy — «siemki», «bubasy», «bumbosy»). Z vyhladu rečyva było padobnaje na zvyčajny charčovy mak, jakim pasypajuć bułački. Ale na spravie nasieńnie vykarystoŭvali jak svojeasablivy kantejnier dla opiju. Kiłahrama «bubak» chapała prykładna na čatyry dozy. Košt novaha narkotyku — ad piaci da vaśmi tysiač biełaruskich rubloŭ. Bubki adkryta pradajucca na rynkach i ŭ zvyčajnych kramach.

2005 hod. Bolšaść narkaspažyŭcoŭ pierachodzić na novy, amal lehalny narkotyk. Košt na «bubki» imkliva raście. Nasieńnie maku, prapitanaje ałałkoidami opiju, bieśpieraškodna zavozicca ŭ Biełaruś z Rasii, Ukrainy, Polščy, Čechii. Było zaviedziena ŭsiaho niekalki kryminalnych spraŭ na drobnych handlaroŭ i kantrabandystaŭ. Ich asudzili za zachoŭvańnie makavaj sałomy, jakuju adsiejali ź miachoŭ z «bubkami». Nichto z bujnych pastaŭščykoŭ pakarany tak i nie byŭ.

2006, 2007, 2009 hady. Kiłahram «bubak» u stalicy kaštuje kala 120 tysiač biełaruskich rubloŭ. U Salihorsku — kala 150 tysiač, u Homieli — kala 200 tysiač. Heta, napeŭna, adziny tavar u krainie, jaki za šeść hadoŭ padaražeŭ bolej jak u 20 razoŭ. Narkotyk robicca samym papularnym. Miedyki papiaredžvajuć: praciahłaść žyćcia «bubačnaha» narkaspažyŭca ad dvuch da piaci hadoŭ.

2010 hod. Źmianiŭsia dziaržaŭny standart «Mak charčovy. Techničnyja ŭmovy». Ciapier zabaronienyja choć niejkija damieški ŭ nasieńnie, mak nielha pradavać na vahu i hetak dalej. Ale prablemu hetyja miery nie vyrašyli — jany tolki abmiežavali prodaž. Dahetul «bubki» majuć taki ž status, jak zvyčajny mak. Nichto z narkabaryh i bujnych pastaŭščykoŭ narkatyčnaj śmierci tak i nie byŭ pakarany.

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0

Chočaš padzialicca važnaj infarmacyjaj ananimna i kanfidencyjna?