…pra Biełaruś u centry Jeŭropy, bitvu pad Oršaj i prostyja piasčynki, jakija chacieli stać załatymi.
Niadaŭna Biełnet huŭ ad imieni sudździ Volhi Komar. Jakaja dała čatyry hady turmy fihurantu spravy ab «masavych biesparadkach» Vasilu Parfiankovu. Cymies byŭ u tym, što Komar (u dziavoctvie Kanojka) skončyła apalny Humanitarny licej imia Jakuba Kołasa. Toj samy, dzie vučyŭsia i Aleś Michalevič, i mnohija z tych, chto atrymlivaŭ «sutki» za ŭdzieł u mitynhach pratestu.
Mała taho — pryncypovaja sudździa niekali sprabavała pisać prozu
Volha Komar časoŭ liceja - fota z karyzna.livejournal.com.
Volha Kanojka. Vandroŭka ŭ pustelni
- Mnie prosta chočacca žyć.
Žyć niedzie ŭ spakoi…
Ciahnucca adnoju rukoju da zor,
a druhuju biaśpiečna trymać u kišeni.
Niachaj jany mitusiacca, taŭkucca
ŭ svajoj abydzionnaści.
Ja ž budu stajać nad imi,
spavažna hladzieć uniz —
tam kvioła płastujuć kuzurki,
bajučysia adčuć pocisk važkaha bota.
Dzień byŭ, i my išli. Jedki pył upivaŭsia ŭ tvar, stomlenaść valiła z noh, i da taho ž vielmi chaciełasia pić. Zastałasia ŭsiaho adna blašanka z vadoj. Navokał nie bačyłasia prynadnaha miesca, jakoje schavała b ad nadakučlivaje śpioki. Kali ŭžo zusim nie chapała sił, sabaka pabieh niečaha ŭbok. Praz paŭhadziny chady ŭ hetym kirunku pierad nami paŭstali mury razburanaha zamka. Adniekul
— Leś, hlań! Tut plita i, zdajecca, nadpis niejki jość…
— Što? Nie žartuješ?!. — jašče nie vieračy, ja padyšła i stała taksama adhrabać piasok. Palcy, i praŭda, adčuvali na pavierchni plity niejkija pahłybleńni i pukataści, byccam niešta vydrana ci vybita. — Jakijaści
Mokryja i tłustyja ad potu vałasy ŭvieś čas zaminali, leźli ŭ vočy i ŭ rot, jak ich ni papraŭlaj, znoŭ i znoŭ vybivalisia. Narešcie my niaśmieła pačali čytać paznačanaje na plicie: «Jana błukaje ŭ zacišy i ciemry. Razam ź joj vierny siabra. Udvoch jany imknucca dahnać svaju budučyniu… Tak było i tak budzie. Ale ništo ŭ śviecie nie viečnaje». Pad hetym zahadkavym pasłańniem stajała piačatka ŭ vyhladzie załatoj husi. My sa Stasam pierahlanulisia.
— Cikava, što heta ŭsio aznačaje! Moža, zdani tut źjaŭlajucca i pišuć dziŭnyja listy na kamianiach?!
— Tak, tak! Budzie nam viesieła, asabliva kali ŭličyć, što ŭžo ciamnieje!
Ciomna. Maje vočy nibyta źmiarćvieli i bolš nie mohuć usprymać svaimi kołbačkami i pałačKami ni śviatła, ni koleru. I heta nie tamu, što ja aślepła, a tolki
«Heta nie piasok. Heta natoŭp. A piasčynki — ludzi. Samastojna jany nie mohuć vyrašyć, kudy iści. Inšaje vyznačaje ich šlach, i jany pasłuchmiana ruchajucca, sami nie viedajučy kudy. Mianiajecca viecier — mianiajecca moc i napramak ruchu.A piasčynki zastajucca ŭsio tyja ž. Adno niekalki ź ich u stanie adarvacca ad astatnich i być sami pa sabie… Ale hetym nadvorja nie robiać. I jany taksama zaležnyja, niahledziačy ni na što. I nas sa Stasam zaniesła našym vietram u hetuju pustyniu. Dziakuj Bohu, my razam. I jon śpić, stomleny i taki miły. A ja zasnuć nie mahu…».
Miechanična ja schiliłasia nad Stasam i pacałavała jaho. Nie zrazumieŭšy ŭva śnie, što adbyłosia, jon z uśmieškaju pieraviarnuŭsia na druhi bok.
«Našyja žadańni nie supali z pamknieńniami bolšaści, i my apynulisia daloka ad Radzimy…
My žyli ŭ SSSR. Składali vieršy, pieśni, respubliki bratnimi nazyvali. Ale ja nikoli nie adčuvała, što Rasija, Hruzija i Kazachstan z Uźbiekistanam byli blizkimi dla mianie… Biełaruś — kraina ŭ centry Jeŭropy.Dzivosnyja lasy i
mnie zdavałasia, što baču rycara na biełym kani napieradzie svajho vojska, čuju adhałośsie roznych moŭ i laskat zbroi. Ale nie tyja bai vyrašyli los Biełarusi. Prostym piasčynkam zachaciełasia stać załatymi,šlachietnymi. Dy nie ŭsio toje zołata, što bliščyć. I viecier byŭ vielmi mocny — časta jon znosiŭ piasčynki za saboju. A jany ŭsio roŭna chacieli bliščać…»
— Alesia! Alesia! — klikaŭ Stas i tros mianie za plečy. — Ty zusim nie reahuješ… Što zdaryłasia? Čamu taki razhubleny vyhlad i ślozy na ščokach? — spałochana pytaŭsia jon, kali ja aprytomnieła.
— Stas, niaŭžo ty nie razumieješ: ja chaču damoŭ! Mnie abrydzieła tulacca pa śviecie.
Ja chačuA zamiest hetaha my błukajem, pierajazdžajem ź miesca na miesca, nibyta kačeŭniki jakija…dzie-niebudź asieści. Mieć svoj, dom, u jakim adčuvała b siabie ŭ biaśpiecy.
Ślozy sami curkom pabiehli z vačej. Ja adčuła siabie takoj maleńkaj i słabaj, padałosia, što moj los daŭno ŭžo vyrašany, a ja žyvu pa zadadzienym scenaryi i nie ŭ stanie ničoha źmianić. Čym bolš ja dumała pra heta, pra svaju mizernaść, tym macniej lilisia ślozy, i ad ich usio ściskałasia ŭnutry, što navat dychać było ciažka.
—
— Aha, — uśmichnułasia ja i praz kolki chvilaŭ pravaliłasia ŭ son.
Publikujecca pavodle: «Pieršaćviet», № 6 za 1996 hod