Viečar abajalnaha chulihana

 

Toje, što pačynajecca z chaosu, nie zaŭsiody pavinna chaosam i skoncycca. Inšym razam zdarajucca vyklučeńni, ekspromty. Sustrečy, pociski ruk, razmovy pranosiać bolš radaści j nadaŭžej zastajucca ŭ pamiaci, kali jany nie byli zaplanavanyja.

Syjšoŭšy adnaho pamiatnaha razu z Kupałaŭskaha muzeju ŭ dom-muzej Anatola Sysa, ja nijak nia moh pradbačyć, što dalej maja darožka daciahniecca da Kołasavaj «chaty». Na raźvitańnie Sys adniekul vyciahnuŭ vializny falijancišča, jaki akazaŭsia akuratnym notnym sšytkam niejkaha vydatnika 1907 hodu ź Niaśviskaj seminaryi, i abaviazaŭ mianie adnieści hetuju hruntoŭnuju pracu nikomu nieviadomaha seminarysta ŭ dom bieśśmiarotnaha vučnia toj samaj ustanovy.

«Vy siabry Sysa?» — aściarožna zapytała dyrektarka, z chvalavańniem prymajučy z našych ruk falijant i ahladajučy mianie j Słavamira Adamoviča, jaki skłaŭ mnie kampaniju. Nam prapanavali zastacca, paabiacaŭšy nieŭzabavie vielmi cikavuju sustreču. I pakul Słavamir vyvučaŭ ulotki časoŭ druhoj suśvietnaj, znachodziačy ŭ kołasaŭskich radkach na temu «Bi fašysta» suhučnaść siońniašniamu dniu, ja dobrasumlenna ekskursavaŭsia pa byłym asabniaku ŭ daremnym namahańni adčuć prysutnaść taho, chto pražyŭ tut svaje apošnija hady. Ci nie adzinaha vialikaha «našaniŭca», jaki pajšoŭ z žyćcia svajoj śmierciu, u svaim domie. Ale ci ŭ svajoj krainie?..

U adroźnieńnie ad Kupałavaha Domu, hetyja ścieny pamiatali hołas svajho haspadara. Što pryŭnosić, asabliva kali ty błukaješ pa domu adzin, pačućcio niajomkaści niaklikanaha hościa. Vializnyja pakoi ŭ zaŭsiodnym paŭzmroku šerych firanak, pierakrytyja zabaronnymi stužkami; ampirnyja hadzińniki, jakija dziesiacihodździ nichto nie zavodziŭ; šykoŭnyja fateli, da jakich nielha dakranucca. Daŭno ŭžo niama taho, chto mieŭ adzinaje prava zaprapanavać uvajści ŭ tyja pakoi. Ale, uvajdzi tudy, usio roŭna j blizka nie nabliziśsia da toj, biezumoŭna, trahičnaj atmasfery, jakaja panavała ŭ dušy jahonaha Žychara.

A dom patrochu zapaŭniaŭsia hałasami novych haściej. Pavažnyja navukoŭcy, žurnalisty, biesturbotnaje studenctva. U huščy publiki ja paznaŭ Sakrata Janoviča. Piśmieńnika, jakoha možna śmieła čytać i niaśmieła pieračytvać. Akazałasia, zusim niečakana dla siabie, my sa Słavamiram trapili na prezentacyju jahonaj novaj knižki, što vyjšła ŭ «Mastackaj litaratury». «Ściana» — pračytaŭ ja na vokładcy, «Ściana» — za vokładkaju.

Niama bolš imprezy tužliviejšaje na śviecie, čym sustreča ź biełaruskim piśmieńnikam. Upeŭnieny, mienavita j tolki takija dumki mahli vałodać studenckaj (što pryjemna, najbolš šmatlikaj) častkaj našaje aŭdytoryi. Va ŭsialakim vypadku, šanoŭnyja litaraturaznaŭcy prafesary Adam Maldzis i Ŭładzimier Hniłamiodaŭ chvilinaŭ z sorak namahalisia davieści mienavita hetuju hipotezu, raspaviadajučy pra rolu Janovičava słova. Mnie ŭzhadałasia nieŭmiručaje šałkievickaje «I pry pavalenym Janovičavym płocie my staniem cichańka i budziem havaryć».

Stamiŭšysia čakać vystupu hieroja dnia, ja vyrašyŭ zazirnuć u jahonuju knihu. Sama nazva jakoj pravakavała na peŭnyja pytańni. Ale data napisańnia, 1977 hod, ich płaŭna zdymała. Pračytaŭšy naŭzdahad vybrany abzac, ja trochi źbiantežyŭsia. Nie ad kolkaści supadzieńniaŭ. Mnie trapiłasia nastupnaje: «Usio pryšyli jamu. Ulapili Sumlenieviču dziŭna niamnoha, hadoŭ niešta paŭtara. Niečuvanaje: biez hrašovaj rekampensacyi paciarpiełamu!»

Narešcie my dačakalisia słova spadara Sakrata. Pieršaje, čym jon paradavaŭ čytačoŭ — skazaŭ prykładna nastupnaje: «Kali vy budziecie čytać mnoju napisanaje j vam niešta nie spadabajecca, to viedajcie — mnie ŭsio roŭna. Mianie heta mała cikavić, pakolki ja pišu nie dla vas, a dla siabie. Adnak kali maja labaratoryja cikavaja j jašče niekamu, mnie biezumoŭna pryjemna». Paśla doŭhich razvahaŭ ab roli i h.d. takoje piaščotnaje staŭleńnie da čytača mnohich raźviesialiła. I prymusiła prahna čakać novych ščyravańniaŭ.

Jon nie kazaŭ niečaha novaha. Ale ŭsim chaciełasia słuchać. Nastolki heta artystyčna, raskavanaju niesavieckaju movaju, rabiŭ były pažarnik, baksior, elektryk. Siońniašni pieršy aŭtarytet polskaj biełaruščyny. Jon kazaŭ pra toje, što ŭ ciapierašnim stanoviščy Biełarusi ničoha dziŭnaha niama, tamu što biełaruski narod biedny. A ŭ biednaha naroda (biednaha ŭ pramym, hrašovym siensie) nia moža być bahataj kultury. Pra toje, što talent —heta ŭsiaho tolki zdolnaść da pracy. Bieź jakoje navat nielha talenavita śpicca. Pra toje, što nadzielenaść misijaj daje nievierahodnuju zdolnaść vyžyvańnia ŭ samych zmročnych umovach. I šmat jašče viadomych iścinaŭ, jakija inšym razam karysna pasłuchać «vypadkam ad Sakrata». Lepš dachodziać. A niekatoryja jahonyja pasažy abiazzbrojvali svajoju mudraściu j trapnaściu. Naprykład, ja całkam zhodny z maestra, što paet pavinien mieć ahniovyja vočy j padabacca babam, a hrafamanaŭ treba rasstrelvać...

Paśla byli jašče harbata, piečyva, cukierki. Usie, chto chacieŭ, atrymali aŭtohrafy. Cudoŭny viečar abajalnaha šaścidziesiacidvuchhadovaha chulihana skančaŭsia pryjaznymi ŭśmieškami j čarhovy raz abvierhnutaju dumkaj, što «biełaruskaje» — synonim «biednaha» j «sumnaha». Ale za voknami šykoŭnaha, padkreślena bahataha asabniaka bieznadziejna ciamnieła. Jakaja ŭsio ž miłaja štuka — ekspromt, dumaŭ ja, pakidajučy muzej. Kali-b nie...

Źmicier Bartosik

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0