Partret Daryjana Hreja

 

Biełaruskija piśmieńniki naviedali prezydenta. Kazali, dyktatar, źniščalnik movy, adbiralščyk Doma litaratara... I nie strymalisia. Bykaŭ, praŭda, nie chadziŭ. Kažuć, tamu što ŭ Finlandyi. Bryl nie pajšoŭ taksama. Praŭda, čamu — nia kažuć. Choć, dumaju, cudoŭna viedajuć. Bo havaryć abo navat dumać adno — vysokaje, a rabić zusim inšaje, «sujetnoje» — soramna. I jašče, pamiatajecie, što Sotnikaŭ kazaŭ Rybaku ŭ časie dopytaŭ? Nia leź, kazaŭ, nie admyjeśsia.

Pieralik chadakoŭ, nadrukavany ŭ hazetach, ničoha, akramia škadavańnia, nia vyklikaŭ. I navat nie tamu, što pajšli. I nie tamu, što pierakonvali za nacyjanalnuju ideju. I nie tamu, što viarnulisia ni z čym. Prosta ŭspomnilisia kolišnija časy. Kali bolšaść z hetych aŭtaraŭ čytałasia ź pijetetam. I kali imiony ich mieli realnuju hramadzkuju vahu. A siońnia... U śviatle pachodu raptam stała tak baluča vidać, što vaładary dum — zvyčajnyja ludzi, i što maładziejšym pakaleńniam imiony ichnyja naŭrad ci što-niebudź skažuć tak, jak kazali nam.

Navat padumałasia, nu čamu ž jany nie pajšli ŭsie, razam? Siła kanfarmizmu biełaruskaj piśmieńnickaj arhanizacyi zaŭsiody vyjaŭlałasia ŭ adzinstvie. Usie chadzili ŭ CK — i ščyryja kamunisty i patajemnyja nacyjanalisty. Ale kanfarmizm nie pieranosić raskołu. Bo adrazu vidać, jakaja častka cieła žyvaja, a jakaja adsochła.

 

***

Addalajučysia ŭ časie, savieckaja epocha zhortvajecca va ŭjaŭleńni va ŭsio bolš zamknionuju hiermetyčnuju źjavu. Ni ŭvajści, ni vyjści. Heta niešta nakštałt Utopii abo Soniečnaha horadu ź Niaznajkavaj bijahrafii. Pra Soniečny horad možna čytać u knizie i hladzieć mulciki, ale žyć tam užo nielha. Usio ciažej atajasamlivać siabie ź ludziami na zdymkach savieckaje pary. Smutak abo radaść u ichnych vačoch usprymaješ jak smutak i radaść persanažaŭ kinafilma. Dy j našyja maralnyja acenki tahačasnaha žyćcia niejak sami saboju pieratvarajucca ŭ acenki litaraturnych siužetaŭ.

Heta zusim nia značyć, što savieckaja epocha addalajecca ad nas. Heta my sami źmianiajemsia. Bo zraščeńnie tahačasnaha žyćcia j litaratury — heta nia źjava našaha času, heta jakraz savieckaja źjava.

Pamiatajecie, u savieckaj škole byli pašyranyja abmierkavańni litaraturnych hierojaŭ, pra jakich havaryłasia jak pra realnaha susieda pa parcie. A što b na miescy Pjera Biazuchava zrabiŭ ty?

Takim čynam, usio isnavańnie adbyvałasia pavodle zakonaŭ mastackaha vymysłu — fikcyi. I ahulnaludzkuju maral prykładać da hetaha žyćcia možna tolki takim čynam — razhladajučy Pjera Biazuchava jak susieda. Ale dla hetaha treba viarnucca tudy — u žyvy Soniečny horad. Kali ž adychodzić ad hetaje fikcyi ŭsio dalej, što my j sprabujem rabić, tady da byłoha savieckaha kamunizmu možna stavicca tolki tak — jak da litaratury. Heta značyć, adrazu ŭjaŭlać sabie, što tut dziejničajuć inšyja zakony i pryjarytety, pieršy ź jakich —mastackaja ŭmoŭnaść, praŭdapadabienstva. Žyćcio j adroźnivajecca ad litaratury tak, jak praŭda adroźnivajecca ad praŭdapadabienstva.

I voś tut samaje cikavaje pytańnie — jak hetaja miaža pierachodzicca. Ja čamuści adrazu zhadvaju partret Daryjana Hreja, na jakim z hadami adlustroŭvalisia žorstkaść i stareńnie złačyncy, tady jak sam zabojca Hrej zastavaŭsia z vyhladu biaźvinnym maładzionam.

Naturalna, my viedajem canu, za jakuju byŭ zbudavany Soniečny horad — miljony čałaviečych žyćciaŭ. Ale mianie siońnia cikavić nie statystyka achviaraŭ, a sposab pieraŭtvareńnia, brama horadu Sonca, prachodziačy praź jakuju žyvy čałaviek pieratvarajecca ŭ malavanaha multyplikacyjnaha persanaža i naadvarot.

Daryjan Hrej urešcie pamianiaŭsia abliččam z ułasnym partretam. Usio ŭstała na svaje miescy, ale heta byŭ kaniec, śmierć. Heta byŭ vychad ź litaratury. Na vializnym pałatnie kamunizmu taki vychad i takaja zamiena abliččaŭ adbyvajecca frahmentami i z roznaj chutkaściu. Niedzie ŭsio heta prajšło za hod, niedzie raściahnułasia na dziesiacihodździ. Pryčym u druhim vypadku ŭsio adbyvajecca nie śviadoma, a bijalahičnym paradkam.

Hetak sychodzić u niabyt cełaja biblijateka tak zvanaha sacyjalistyčnaha realizmu — tvory, napisanyja ludźmi, jakija ŭ žyvym žyćci isnavali pavodle zakonaŭ praŭdapadabienstva, a nia praŭdy. Minaje čas i z adlehłaści hetaje hiermetyčnaje žyćcio ŭsio bolš nahadvaje mastacki vymysieł. Užo nie ŭsprymajucca zakliki Sałžanicyna «žiť nie po łži», bo razam sa znakami savieckaje epochi adychodzić u niabyt i našaje emacyjnaje staŭleńnie da jaje. Viartajučysia ŭ pamiaci ŭ brežnieŭski Miensk, my ŭžo nie aburajemsia i nie vystrojvajem lahičnuju liniju da svajho siońniašniaha času. Na hetaj linii — abryŭ. My zhadvajem nie žyćcio, a jakiści daŭno adhledžany i zrazumieły adno tolki ŭ svaim žanry film.

***

... A tut jašče podła padvioŭ maštab. Kali kraina žyvie ŭ maštabie kałhasa, dzie panuje staršynia-samadur, pra jakuju kulturu ŭvohule moža jści razmova? U takija časy davodzicca kanfarmiravać nia toje, što pad idealohiju, a mienavita pad maštab. A što takoje dla našaha Hamsuna hety samy kanfarmizm pad kałhasny maštab, jak nie pieratvareńnie ŭ ništo? Bo ŭ kałhasie Hamsuna nie aceniać ani ŭ horšyja časy, ani ŭ lepšyja.

Pieračytvaju śpis piśmieńnikaŭ — chadakoŭ da prezydenta i ŭśviedamlaju maštab straty biełaruskaje litaratury. Adziny z usiaho hetaha nabytak — kaniec biełaruskaha piśmieńnickaha kanfarmizmu. Heta značyć, choć i źmienšanaja, ale žyvaja litaratura.


 

Na nulavym kilametry

Apytańnie na mienskich vulicach

 

My sustrelisia z kaleham-žurnalistam vypadkova. Kala znaku nulavoha kilametru, jaki niadaŭna byŭ ustalavany na Centralnym mienskim placy. Ja z dyktafonam, jon z kuchlem piva ŭ rukach. Nia viedaju, ci tamu pryčynaj była niespadziavanaja śpioka, ale my ŭ čarhovy raz zaspračalisia pra biełaruskuju paeziju. Sprečka skončyłasia nie vizytam na Kamsamolskaje voziera, jak zaplanavałasia ad pačatku, a vandroŭkaj pa centry stalicy. Na praciahu hadziny my zrabili pa niekalki socień metraŭ va ŭsie baki ad ujaŭnaha centru Eŭropy i centru stalicy. My ŭjavili, što nas cikavić tolki adno pytańnie — kaho z sučasnych biełaruskich paetaŭ viedajuć mienskija minaki.

Nakirunak dla pošuku akreśliła kabieta siaredniaha vieku, jakaja pryznałasia, što na temu paezii ničoha nia viedaje, zatoje raić źviarnucca da jejnaj dački-školnicy. Dziaŭčyna na susiedniaj łavie całkam adpaviadała vobrazu školnicy.

 

— Anatolij Sys viedaju... Paetaŭ jakich, sučasnych? Ja muzykantaŭ sučasnych biełaruskich viedaju: Kamockuju viedaju, Ulis, NRM.

Tym časam, śpioka ŭsio ŭzmacniałasia, i my vyrašyli pasprabavać losu la piŭnych stolikaŭ, što pierad universamam «Centralny». Sapraŭdy, ułahodžanaja chałodnym pivam publika zaŭždy bolš achvotna raskryvaje svaje navat samyja patajemnyja dumki. Było nazvanaje proźvišča Michała Aniempadystava.

 

— Ja po-russki otvieču. Dieło v tom, čto ja prosto stałkivałsia s etim, kohda on vypuskał svoj albom, «Narodnyj», po-mojemu.

Ale jašče bolš naš respandent uściešyŭ tym, što zhadaŭ paeta, pa prykmietach padobnaha na Anatola Sysa.

 

— Łysyj, zabył kak zovut... Nie pomniu familiju.

Biełarusy — nacyja paetaŭ. Z hetym pierakanańniem my praciahvali pošuki śladoŭ biełaruskaje paezii ŭ Miensku. Skveryk la fiłfaku, piatačok pradaŭcoŭ mastackich vyrabaŭ u byłym Alaksandraŭskim skvery, słavutaja Panikoŭka...

 

— Kupała Jakub... Ty mnie na russkom objaśni. Bykov jeŝio živiot? Nie znaju paetov...

— U mienia jesť znakomyj druh. Nie znaju, možno li nazvať sovriemiennym biełorusskim poetom, no on tožie pišiet stichi.

— Sučasnych? Niła Hileviča, bolš nia viedaju.

— Sučasnych? Nił Hilevič.

— Sučasnych, vy znajetie, ničieho na um nie prichodit.

Nił Hilevič jak vyraźnik sučasnaj biełaruskaj paezii ŭ čas sijesty... Mahčyma, tłustaj kropkaj u hetaj temie moh by stacca vizyt u bukinistačnuju kramu «Vianok», dzie pradaŭščycy admovilisia ŭ pryncypie kazać štości na dyktafon. Jany padviali nas da stełaža j prapanavali samim znajści, što tam sučasnaje, a što nia vielmi.

Ale ž śpioka rana ci pozna spadaje. Viečarovy Miensk mianiaje paŭraspłyłych biaspołych ludziej na dziaŭčatak a la beneton. Moj pryjaciel akryjaŭ.

 

— Čiestno hovoria, ja sovriemiennoj poezijej nie tak uvlekajuś, kak prozoj. No, vsie taki, mohu skazať, čto sovriemiennaja biełorusskaja poezija dobiłaś uśpiechov, błahodaria takim priedstavitielam kak Hłobus, Pimien Pančienko, Nił Hilevič. Čiesno hovoria, ja ich davno čitała... Ja abiturijent BPU.

Ci amaładziŭ Hlobus Pančanku, ci naadvarot, sastaryŭsia praz spryčynieńnie da panteonu, ale jsnuje mierkavańnie, što sučasnaja biełaruskaja paezija — nia bolš, čym niekalki kropak na biełym arkušy papiery.

 

— O sovriemiennoj biełorusskoj poezii mohu skazať słovami kłaśsika: błažien, kto smołodu był mołod.

My skončyli našuju vandroŭku pa Miensku, jak i žadali. U prachałodnym parku, u kampanii maładych sympatyčnych dziaŭčatak, jakija až zaśviacilisia ad žadańnia raspavieści pra svaje adnosiny ź biełaruskaj paezijaj i kulturaj uvohule.

 

— Dziadula ili Biadula napisał «Čas čumy», niet, eto Karatkievič napisał, niet, Dajnieka. Ja otviečaju, ja klanuś, čto Dajnieka. Kakoj pieviec, jesť jeŝie takoj avtor.

— Mikoła, kakoj-ta, Trafimčuk. Jon prychodziŭ da nas u škołu i čytaŭ svaje vieršy dla 9 i 8 kłasaŭ.

Dziaŭčatki adrazu ž pieraskočyli na temu muzyki j napieraboj zaspračalisia, klajmić ci škadavać Saładuchu i kampaniju za ichnaje kalabaranctva z rasiejcami i štučnuju biełaruskaść. Ale ž urešcie pryjšli da biełaruskaha druku.

 

— My ŭ škole haziet nie prachodzili... A, dyk, była ŭ pačatku stahodździa «Naša Niva», u 1925 hodzie. A jašče było takoje drukaviectva na pačatku stahodździa nazyvałasia «Zahlanie sonca i naša vakonca». Vy prabačcie, ja zapamiatavała biełaruskuju movu...

Pieršaja dumka paśla takoha apytańnia: kaša ŭ hałovach. Druhaja dumka — heta pierachodny čas, jaki zaciahnuŭsia. Svaim paradkam adbyvajecca ścirańnie znakaŭ minułaj epochi. Adnym z takich znakaŭ była j biełaruskaja savieckaja litaratura. I biełaruskaja savieckaja mova taksama. Jašče trochi, i ad hetych znakaŭ nie zastaniecca ani znaku.

Sieviaryn Kviatkoŭski


 

Knihi z druhoha šerahu

 

U malenstvie ŭ mianie było šmat ulubionych biełaruskich knižak: «Biełaruskija narodnyja kazki», ilustravanyja Cichanovičam, kalarovyja knižki kazak Jakimoviča, na matyvy jakich ja biaskonca malavaŭ, imknučysia pierajmać ilustrataraŭ. «Paleskich rabinzonaŭ» Maŭra ja čytaŭ na sienie ŭ zasieni dziedavaha sadu. «Pra śmiełaha vajaku Mišku i jaho słaŭnych tavaryšaŭ» Łyńkova niekalki razoŭ pieračytaŭ na naračanskim plažy... Jašče pomniu małdavanskija kazki pra chłopčyka Huhuce. Ale z hadami, z vučobaj u zvyčajnaj mienskaj škole, patreba ŭ hetych knižkach pakrysie prapała. Patreba ž u «darosłaj» biełaruskaj litaratury, za vyklučeńniem chrestamatyjnaje klasyki, hetak i nie pryjšła.

U biblijatecy majho baćki tymčasam było niamała inšych biełaruskich knih, pra pryznačeńnie jakich ja zdahadvaŭsia ź ciažkaściu. Jany najčaściej stajali na palicach u druhim šerahu, kudy załaziłasia zredku, zazvyčaj padčas pryborak. Heta byli, naprykład, zbornik «Ad ščyraha serca» pad redakcyjaj Kučara, palityčnyja brašurki, tuzin zamyzhanych zborničkaŭ paetaŭ, čyje imiony ŭžo j nie zhadaju, biełaruskija pierakłady Łu Sinia, Vilisa Łacysa i rasiejskaha piśmieńnika Hładkova. Jak ja nia jmknuŭsia znajści ŭ ich choć niejkuju karyść — usio marna. Baćki j nastaŭniki kateharyčna adhavorvali hublać čas na čytańnie hetych zapylenych knih. Zrešty, i z školnymi klasykami było nia ŭsio ŭ paradku. Naprykład, šykoŭnym falijantam Janki Kupały 40-ch hadoŭ karystacca ŭ škole ŭžo nie rekamendavali...

Navošta ž jany byli ŭ chacie? Baćka kazaŭ, što na ŭspamin... Jak patrapili da nas paźniejšyja knihi Vialuhina, Rusaka ci Kirejenki, ja viedaŭ — ich davali «ŭ nahruzku» da deficytnych u saviecki čas vydańniaŭ. Ale pytańnia «navošta?» heta nie zdymała. Navošta ich vydajuć, kali hetyja knihi ihnaruje navat nastaŭnica rodnaje litaratury?.. Hetkim čynam savieckaja biełaruskaja litaratura naohuł vypadała z pola maich zacikaŭleńniaŭ... Z našych znajomych jaje nie čytaŭ nichto. Ja ž čamuści škadavaŭ hetyja knihi, ładna j dychtoŭna vydadzienyja, u jakich litary składalisia ŭ słovy nikomu nie patrebnych tekstaŭ... Hetak stałasia, što ŭ majoj śviedamaści ŭsie najbolšyja dasiahnieńni biełaruskaj savieckaj litaratury zastalisia ŭ dziciačych knižkach.

Adnaho razu ja znajšoŭ u baćkavaj šufladzie j vyciahnuŭ na śviatło «Hieahrafiju Biełarusi» Arkadzia Smoliča, vydadzienuju ŭ Vilni, u drukarni Kleckina. Da siońnia pamiataju zachapleńnie, jakoje praciało mianie, jak tolki pieraharnuŭ niekalki staronak. Da taho dnia, budučy školnym vydatnikam u hieahrafii j historyi, ja byŭ pierakanany, što viedaju amal usio, što datyčyć majoj rodnaj respubliki. Ale kniha Smoliča pastaviła ŭ majoj hałavie ŭsiu savieckuju adukacyju dahary nahami. Pierad mnoju raźlahaŭsia biełaruski kosmas. Biełaruskaja Vilnia, bažnicy staroha Miensku, Arłoŭskaja hubernia — radzima Natalli Arsieńnievaj, biełaruski lesastep na Čarnihaŭščynie, «šmat pamiatak biełaruskaje minuŭščyny» ŭ Bransku dy Smalensku. I jašče mova... Zusim nie takaja, jakoj kazali dyktary, zusim nia taja, jakuju nam pryščaplała nastaŭnica i na jakoj byli tyja knihi, jakija ja pa-dziciačamu škadavaŭ... I voś škadavańnia nie zastałosia. Usio, što było pamiž ulubionymi dziciačymi knižkami i knihaj Arkadzia Smoliča, paprostu pravaliłasia ŭ nikudy...

Nieŭzabavie ź nietraŭ baćkavaha archivu ja vyvudziŭ malitoŭničak «Božym šlacham» rymskaha vydańnia 46-ha hodu i hramatyku Taraškieviča 42-ha hodu. Niaciažka zdahadacca, što adbyvałasia ŭ dušy savieckaha padletka pa pračytańni pradmovy: «... u źviazku ź biassłaŭnym kancom balšavickaje ŭłady ŭ Biełarusi, naturalnym čynam adpadaje patreba i ŭ balšavickim pravapisie...» Usio, što było paśla Smoliča, było ŭžo naturalnym. Biełaruščyna asacyjavałasia ŭ mianie ciapier nia z nudnymi biaskoncymi šychtami ŭ specyjalnych adździełach kniharniaŭ, a ź biaskoncym suśvietam, spaścihać jaki mnie daviadziecca ŭsio žyćcio.

Siarhiej Chareŭski

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0