Pavał Sieviaryniec

Katastrofa pamiaci

Napłačaciesia jašče z hetaj stancyjaj metro.
Zianon Paźniak, 1988 h.

... Jon topča čavilniu vina lutaści j hnievu Boha Ŭsieŭładnaha.
Apakalipsys XIX:15.

 

Upieršyniu mnie stała strašna na stancyi metro Niamiha, kali ja ŭbačyŭ hety čorny karabiel. Jon visić tam, pad sklapieńniami, jak taran, jak hihanckaja truna, na tarcy jakoj ledź raźbiareš ścisnutyja radki sa "Słova pra pachod Iharavy". Jon zmročny, nastolki, što aśvietlenaja sotniami lampaŭ stancyja zdajecca ciomnaju, i instynktyŭnaha mihu spadyłba chapaje, kab mižvoli pryhnuć hałavu: damokłaŭ rok hatovy sarvacca j ruchnuć miž kalonaŭ, na placformu, zapoŭnienuju ludźmi.

I voś niemaja Niamiha, tolki patreskvajuć śviečki, byccam šum liścia, ledź čutny čałaviečy šept; nadpisy na ścienach u padziemnym pierachodzie pamiaci tych, chto zahinuŭ 30 traŭnia: "Dašańka, miłaja, my nikoli ciabie nie zabudziem!" U śpisach niama nijakaje Dašańki. Z zamirańniem serca prabirajučysia miž zvalenych na prystupkach, tvarami ŭ kaleni, skroniami da plitaŭ, nieruchomych, jak trupy, siabroŭ, siabrovak i svajakoŭ, miž stoŭplenych hledačoŭ i cichich čekistaŭ, ja zanatoŭvaju ź pierapeckanych bolem ścienaŭ imiony j proźviščy nieviadomych krainie achviaraŭ, uspaminaju takich ža padletkaŭ, jakich pierabačyŭ u mienskich škołach, zhadvaju Paźniaka ŭ Kurapatach, jaki vykopvaje čarapy, zhadvaju čorny karabiel; pierastupaju pa lukach — i raptam z hłuchim hłybinnym vodhukam uzdryhvaju ad dumki: a moža mnie dadziena viedać bolš, čym usim astatnim.

Metro Niamiha

Katastrofa pačałasia tady, kali razburali padziemny horad.

Jašče Panamarenka praz paślavajennyja ruiny vybuchami prakłaŭ Praspekt na Maskvu, raźviarnuŭšy ŭsiu stalicu da ŭschodu; potym, u 70-ja, Parkavaja mahistral, ciapier Mašerava, adhrochanaja da vizytu prezydenta Niksana, adnym macham pierakreśliła zabudovu histaryčnaha centru j płasty staražytnaha mienskaha Zamčyšča. Katakomby metro pravalnym recham paŭtaryli hety ahramadny kryž, prataraniŭšy padziemji Vierchniaha horadu, i ździejśnili samaje žachlivaje, što tolki možna prydumać u Miensku — pahružeńnie ŭ Niamihu.

Rečyšča Niamihi, kryvavyja bierahi, było pachavanaje jašče daŭno ŭ vielizarnych betonnych trubach — na ŭźbiarežžy Śvisłačy z boku Trajeckaha j siońnia možna ŭbačyć ich žerły. Rasprava z zamčyščam praciahvałasia, kali, pašyrajučy vodnaje lustra Śvisłačy, u raku abrynuli cełuju ŭskrainu niedaśledavanaha dziadzinca. U 80-ja zaboj metro prajšoŭ pad Katedralnym saboram; pad čas budaŭnictva ŭ raskop ź niejkaje tajnaje halerei asypalisia knihi XVII st. — ich razhrabali šuflami j vyhružali ŭ chłam. Vajna pad ziamloj razhortavałasia; prarvaŭšysia z hłybiniaŭ, hruntovyja vody padmyvali padvaliny chramaŭ da strašnych prasadak i raskolinaŭ, raźjadali beton i ržavili žalezakanstrukcyi metrabudu; išło niaspynnaje padtapleńnie tunelaŭ, i ablicavanyja pad dreva ścieny Niamihi skroź paciamnieli, pajšli ci to ślozami, ci to kryvavymi padciokami. U kamienałomniach stancyi byli razhromlenyja padmurki klaštaru banifrataŭ, što stajaŭ na siaredniaviečnaj rynkavaj płoščy, znakamitaja Mienskaja brama, nia raz šturmavanaja vorahami, reštki draŭlanaj carkvy Ŭśpieńnia. Šmatviekavyja kładki cehły, padarvanyja dynamitam, zadubiełaje za paŭtysiačahodździe biarvieńnie j nasyčanyja čałaviečymi kaściami, zołatam i ŭnikalnym archiealahičnym načyńniem płasty vyhrabalisia ekskavatarnymi kaŭšami z samaha bolu horadu, vyvozilisia j zvalvalisia na ŭskrainnych śmietnikach.

Heta tady, pry kancy 80-ch, u biełaruskich intelihientaŭ, što pikietavali metro, z kryvioju rvali z ruk plakaty. Heta tady ŭskrytaje zamčyšča było raśsiečanaje nadvoje: u pałovie korpalisia archieolahi z pendźlami j skalpelami, jak chirurhi nad hradyjoznym źniaviečanym ciełam, i bajalisia nie paśpieć, bo pobač, sa znadryŭnym rovam, skroź sčarniełyja dzirvany j toŭščy Siaredniaviečča, skroź kości j tysiačakroć nasłojenyja ślady pakaleńniaŭ prodkaŭ buldozery j ekskavatary raskopvali katłavan, brackuju mahiłu dla saraka junych dziaŭčatak, dvanaccaci chłopcaŭ i dvuch milicyjantaŭ.

Niamiha, nieźmihutnaja Niamiha, najvyšejšyja biełaruskija chramy hladziać nie nahladziacca ŭ tvaju strašnuju jamu. Śviataduchaŭ Sabor, pravasłaŭny prastoł krainy, źviernuty da ciabie fasadam, załatymi kryžami, blaskam voknaŭ, usioj svajoj vieličču j mahutnaściu; viežy katalickaj Katedry ŭzdymajucca pa-nad Vierchnim horadam, kab adtul, sa zvanicaŭ, jak na dałoni, pilnavać svoj čorny pravał; paziraje z-za mosta Pietrapaŭłaŭskaja carkva, zbudavanaja ŭ 1612 hodzie; tonie ŭ Śvisłačy vyspa ślozaŭ z afhanskaj kaplicaj, i pabliskvaje ad hatelu "Biełaruś" byłaja luteranskaja kircha, ciapier — carkva Maryi Mahdaleny.

Z nabližeńniem da metro ad Pałacu sportu pa chutkaj chadzie raptam padaje serca — u pierałomie chodnika ŭhadvajecca dalina Niamihi, toj samy žudasny schił, ź jakoha natoŭp raźbiahaŭsia ad hradu. Dla mianie — adchon u padśviadomaść: na pieršym kursie, žyvučy ŭ internacie-"čaćviorcy" na Mašerava, ja źbiahaŭ im štoranicy na zaniatki, štodzień padymaŭsia damoŭ. U mianie j daciapier u nahach na kožnaje leśvicy spraŭna spracoŭvaje praktykavańnie, razvučanaje na tyja sorak prystupak: podbieham u padziemny pravał, pa niacotnych placoŭkach, praz raz, i na kancy hranionaj čačotki ŭpiačatać krok u ščyt luku, kab za śpinaj addałasia recha, asabliva tajemnaje j hłuchoje.

Na kancert tryccataha taksama źbiralisia vypusknicy dy pieršakurśniki. Jany źjaždžalisia z usiaho horadu, kab ludziej pahladzieć, siabie pakazać i, kaniečnie ž, pryniać udzieł u kašmarnaj ciskatni, u žachlivym i radasnym masavym samazabojstvie pravału Niamihi. Takija strakacieńkija, zuchavatyja dy kazytlivyja, lepšyja tynejdžary horadu Miensku, ź piakučym zaharam pa samyja staniki j pupki, piena ŭźbitych viarškoŭ na vusnach, jany tłumilisia la piŭnych šapikaŭ dy abapał šoŭ-scenaŭ, pierabirali ŭ rukach pryzavyja kardonki, padryvalisia choram na rohat, pistonili matam; jany tak chacieli pabolej žyćcia; pačućcia, pabolej, da bolu, uražańnia — i čakali, usioj dušoju čakali, čamu b, narešcie, nia zdarycca choć raz u sto hadoŭ raptoŭnamu, ź vieraščańniem i pośvistam na ŭvieś śviet, razhulaju!..

Nieŭprykmiet prapała sonca; dychnuŭ chaładkom, niby chtoś nieznajomy ŭ patylicu, viecier, i z hłuchimi hrymotami pravalilisia dymam pa-nad hałovami nizkija j hłybokija chmary. Nu, usio, zaraz pačniecca, kazali mnohija, azirajučy nieba. Praz kolki chvilinaŭ ad Pieramohi da Kalvaryi rakatnuła, prakaciłasia pahroznaje pradvieście; drobny doždž, prystrelvajučysia, raśsiejaŭsia skroź natoŭp. Źvierchu było dobra vidać, jak ustryvožany vielizarny murašnik hulbišča pašyrajecca j razbrydajecca ŭsim polem tudy, da metro.

Navalnica imkliva nabližałasia; narešcie, vybucham hrymnuła, ślapuča raskałoła nieba nad załatymi kryžami, i ŭ samuju hušču moładzi chvalaj rušyła zaviesa bujnoha daždžu. Vada ź blaskam zalivała prystupki. U hety momant chtości adkryŭ luki, kab Niamiha dychała j čuła.

Prabraŭšysia praz tusoŭki pramokłaje moładzi la turnikietaŭ, pad roŭ ciahnika, što padjaždžaŭ z Kupałaŭskaj, dva milicyjanty metro vyjšli nasustrač. Jany nie paśpieli pačuć naapošak piaščotnaha hułkaha prabačeńnia: "Aściarožna, dźviery začyniajucca". Nieprabiŭnyja šklanyja dźviery za imi prosta zachłopnuli j chutčej zaščyknuli na metalovyja zasaŭki.

Pravał

Z uskrainaŭ možna było ŭbačyć, jak bliskavicy bili ŭ ziamlu, celili ŭ vyšynnyja hmachi i, zdavałasia, paražali horad u samaje serca.

Achopleny panikaj, kancertny narod daŭsia ŭ metro, i ŭ hety momant ź nieba pa ŭsioj płoščy šarachnuŭ hrad. Balučym škvałam skroź liście vyhnała tych, chto chavaŭsia pad drevami, i rykašetam rassypała čarody z-pad ścienaŭ. Ludzki natoŭp vyniesła na bierahi Niamihi; raz za razam chvali z socień ludziej, uzdryhvajučy na hrebni adchonu, rynuli ŭ padziamielnuju ciemradź.

Pa prystupkach kaskadam šumieła vada; ludzi tabunilisia na leśvicy, pierastupali navobmacak, paśpiavajučy ŭbačyć pad nahami ćmianyja adlustravańni, pierałamanyja j raspłyvistyja; sklapieńni zapałaniŭ rokat narodu, i na dnie, za padniatymi ščytami lukaŭ, dzie zachłynalisia vadaspady, milhanuła kolki spałochanych milicyjantaŭ. Niečakany zboj kroku na apošnich prystupkach, ślizkija hrani j ščytavoje zaharadžeńnie, imhniennaja pjanaja bojka na samym padnožžy pierasmyknuli pieršyja šerahi adnačasova, jak padziemny ŭdar. Adnyja ledź ustajali na nahach, inšyja, družna spatyknuŭšysia, chapilisia za blizkija łokci dy plečy, i voś niechta pravaliŭsia pad niastrymny tupat astatnich. Tyja, chto paśpieŭ dabracca da dźviarej metro, łamanulisia ŭ šklanuju ścianu. Z-za jaje, jak u akvaryjum, na ich z zachoplenym žacham hladzieli niejkija dzieci.

Ahłušalny raskat navalnicy i pałajučaja bliskavica hrymnuli nad samym paŭtaratysiačnym natoŭpam, zhrudžanym la metro; moładź paprysiadała sa strachu; jak bič Božy, z razradam, ź iskrami paŭ na ziamlu elektryčny drot; u pierachodzie pahasła śviatło, i va ŭsim navakolli zaniało duch ciažkaje vodhulle zvanoŭ, skałanutych na chramach. Prabiŭ čas Niamihi, i łavina natoŭpu z harłavym rovam abvaliłasia ŭ pierachod.

Strašennaja ciskanina doŭžyłasia ŭsiaho niekalki chvilinaŭ — tyja samyja niekalki załpaŭ piva, što spatrebilisia maładzionu, jaki zastaŭsia stajać pad daždžom la ŭvachodu ź blašankaj i hladzieŭ usio, jak kino; stolki, kolki chapiła mužčynu ŭ pierachodzie, kab vypalić cyharetu, pakul pierad im, rukoj padać, pamirali skalečanyja j prydušanyja, u kryvi, padletki; roŭna stolki, za kolki vy pračytajecie hetyja radki. Davajcie ž usie siudy, usioj hramadoj, usioj nacyjaj, zazirniem u pravał z hałavoju, davajcie napierad, da parapetu, kab ad kadraŭ masavych sutarhaŭ stała dychańnie, kab paciamnieła ŭvačču, kab usim nam zbłažeła.

Ura-a!! — zzadu z rohatam ubilisia ŭ natoŭp niekalki pjanych padletkaŭ; maładyja valilisia cełymi šerahami na prycisnutyja nohi, śpiny j hałovy piarednich, niemy roŭ, pierałomvajučy raŭnaletkam šyi, chrustalovyja palčyki, plečyki j klučycy dziaŭčataŭ, skroź zuby raźbivajučy niečyja tvary i ŭdaram kalena raśsiakajučy čarapy ab hranionuju ablicoŭku. Šum natoŭpu, barabanny laskat daždžu j hradu patanuŭ u ahulnym ździčełym žanočym kryku, kryku niaścierpnaha bolu, ad jakoha zakładvała pieraponki, a hrudy ciełaŭ, pavieržanyja razharačanaju armadaj, usio napirali; piorli ŭ projmu pierachodu pa skalečanych i trupach. Niedapityja butelki łopalisia ŭ ciemry, jak askołkavyja snarady, razryvajučy j razvaročvajučy ŭsio žyvoje.

Ludzi pravalvalisia ŭ stahodździ Niamihi — u jamu, vyrytuju buldazerystami razam z raskryšanymi kaściami; hłybiej, da ŭdušša i pačarnieńnia, u taŭchatniu Nižniaha rynku, dzie bujaniać zboryščy pjani ŭ abdymku, a pavodka viruje prorvami niečystotaŭ, jašče hłybiej, pad nahruvaščańniem ciełaŭ, u kryvavy miaśnicki rad, dzie na vačoch natoŭpu truščać kancaviny j z hartannymi vykrykami čeladzi, sa spudžanym babskim viskam pierabivajuć chrybty nabryniałym tušam; i narešcie, razdušanyja da vantrobaŭ praz rot, pahružalisia ŭ hrukat siakieraŭ skroź šałamy, ščyty j kalčuhi pałačanaŭ dy jarasłavičaŭ, u małatarniu kalonaj zbroi, davierchu nakormlenaje čałaviečynaj, u čavilniu vina lutaści j hnievu — raku Niamihu, jakoj niama.

Tolki tady, kali ahramadny kałodziež zapoŭniŭsia pieradśmiarotnym rovam davierchu, kali ziamla navakoł zahuła ad stohnu, natoŭp zdryhanuŭsia; u dziasiatki hrudziej užo skandavali: "Na-zad! Na-zad!", i dužejšyja chłopcy pačali adčajna raściahvać miešaninu skryvaŭlenych ciełaŭ. Ź piekła vybiralisia tyja, chto cudam zastaŭsia ŭ žyvych — ahłuchłyja, ačmurełyja, u kryvi j biez abutku, jany padali na travu, chapiŭšy pavietra ŭ lohkija. Kahości adkačvali; na hazonie raskładvali strašnyja sčarniełyja trupy z vybitymi abcasami vačyma, a ź pierachodu ŭ viečarovaje imžy dymiłasia ciopłaja čałaviečaja para.

Leśvica ŭ nieba

Nazaŭtra, apoŭdni tryccać pieršaha, kali paśla prezydenta vymyty ad brudu j kryvi pierachod byŭ zavaleny łandyšami, kali tam užo pacichu taŭklisia ŭčorašnija vidavočcy, a šmatlikija telekamery j fatohrafy pilnavali praniźlivych kadraŭ (i było, było paskudnaje žadańnie sunucca ŭ abjektyŭ z trahičnym tvaram ci śviečkaj), ja bačyŭ na vierchnich prystupkach śvietłavałosaha chłopčyka-vypusknika hadoŭ šasnaccaci, u biełaj, prazrysta-biełaj, što až śviaciłasia, błuzie i dymčatych soniečnych akularach. Chłopčyk płakaŭ. Za jahonaj śpinaj było nieba — vierchaviny drevaŭ, dalokija dachi j ahramadnyja, azoranyja soncam niabiosy. Varta było zrabić paru dziasiatkaŭ krokaŭ, kab vybracca ź pierachodu, u łaskavy vietryk, šołach kaštanaŭ, uźbiarežnuju śviežaść Śvisłačy, i ŭpeŭnicca, što žyćcio cudoŭnaje.

Pasprabujcie prajści prachon uharu, praz natoŭp, praz vał čałaviečych ciełaŭ, nadychanaha piva j durnoha naporu, pastarajciesia ŭźniacca, jak by vam ni było heta ciažka, kryčać, choć vas i nia čujuć, strymlivać i vyciahvać z pravału tych, chto padaje, tych, chto źbivaje vas z noh — i na bliskučych vierchnich prystupkach, zakidanych kvietkami, z soniečnym aślapleńniem uvačču vam stanie jasna, što heta takoje, leśvica ŭ nieba. Dla Miensku, dla ŭsiaje Biełarusi mienavita adsiul, z histaryčnaha strašnaha vyhinu padymajecca šlach da Saboru, vielizarnych zalaŭ u zołacie dy vahniach, z usiemahutnym choram; da Katedry, dzie možna zajści, prysieści na łavačku i va ŭračystaje cišy razabracca ŭ samim sabie; da Kupałaŭskaj, da praspektu Mašerava, dzie ščaślivyja vuličnyja evanhielisty, zazirajučy ŭ hłybini dušy, zaprosiać vas na svajo słužeńnie dachaty.

Tyja, chto pryjaždžaje siudy naviedać miesca trahiedyi, moŭčki topčucca na čornych prystupkach, i, na imhnieńnie adčuŭšy, jak zaniało paduzdych, spuskajucca nazad, u padziemje. Jany dumajuć, tut usio skončyłasia. Bo nie było masavaha pachavańnia ŭsim miram, stotysiačnych mitynhaŭ žałoby, nacyjanalnaha pieražyvańnia płoščami, siemjami j škołami, nie było taho, kab zdryhanulisia razam, pračuli, što heta my raśpichvajem i padšturchoŭvajem, što heta my, Hospadzie, sami łomimsia j premsia ŭ pradońnie.

Niamiha na vačoch pieratvarajecca ŭ katastrofu pamiaci.

Tamu zaraz, kali niespaścižnuju ciskatniu cichaj sapaj zbyvajuć z paradku dnia, kali ŭłady zatknuli rot praŭdzie j paraśpichali pa ŭručanskich dy sucharaŭskich dvaroch truny z razbrodam źniamiełaj radni, kali ŭ padziemnym pierachodzie ŭžo pryniuchaŭsia pach taplonaha vosku j źviałych kvietak, a na inšych stancyjach la eskalataraŭ i pry dźviaroch natoŭpy pierastajuć pasoŭvacca hetak niajomka, hetak abačliva; kali ŭ horadzie abaročvajucca na cudoŭnych dziaŭčataŭ užo biaz dumki, što tam i takich dušyli, pierałomvali nožki ŭ kalenkach i vybivali zuby; dy hałoŭnaje, kali ŭžo blizka i ŭzbudžajuć novyja chvali piennaha piva j burlivyja płoščy, poŭnyja publiki — pravał pamiaci robicca ŭsio čarniej, usio adčajniej, i paražaje strach za našu krainu. Dla tych z nas, chto, majučy vočy, čytaje, chto viedaje rany ziamli j darohu da Hospada Boha, tych, chto bačyć strašnyja sny pra svoj rodny horad i baicca, što jany zbuducca — parol "Niamiha". Jašče raz: nia "Mir", nia "Mahna" j nia "Manha-Manha" — NIAMIHA.

Bo, moža być, nam nia tak užo šmat zastałosia. Moža być, samy čas: zaprakinuć tvar u vobłačnyja vyšyni, adčuŭšy, jak ciśnie, jak truščyć natoŭp, jak ad udušša ciamnieje śviet, jak mleje prytomnaść, a pačvarny raspuchły jazyk voś-voś zavalicca ŭ horła j spynić dychańnie, z apošnich vysiłkaŭ, z kryvavaha serca vyrvać kryk pakajańnia:

BOŽA! DARUJ NAM USIM!

I Jon daść siłaŭ uźniacca.

31 traŭnia — 9 červienia 1999 h.


Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0