Kluščany

Stojačy na pamiežnym pierachodzie na litoŭskaj miažy, ja naziraŭ, jak aficer-pamiežnik źbivaje pychu ź niejkaha nia ŭ mieru fanaberystaha rasiejca. Hałoŭnym instrumentam vychavańnia słavianskaha brata aficer abraŭ biełaruskuju movu. Spałučeńnie jaje z uniformaj daje biezadmoŭny efekt. Nabłatykany “haspadar žyćcia” ŭment robicca razhublenym zamiežnikam na čužoj terytoryi... My paznajomilisia. I Aleś, a tak kličuć aficera, raspavioŭ mnie pra jašče adzin zabyty adras našaj kultury — kaplicu Kazimiera Svajaka.

Niedzie ŭ pamiežnym lesie, udalečyni ad asnoŭnych trasaŭ i bujnych pasieliščaŭ, tam, kudy niemahčyma dabracca aŭtamabilem, staić razburanaja šlachieckaja siadziba z radavoj kaplicaj. Padčas pieršaj suśvietnaj vajny ŭ toj kaplicy, što naležała da parafii Kluščany, słužyŭ probašč Kastuś Stapovič — paet Kazimier Svajak, jakoha my nie vyvučali na ŭrokach biełaruskaj litaratury. I jaki nia byŭ uviančany aficyjnym nimbam litaraturnaha klasyka.

My jechali z pamiežnikam Alesiem u Kluščany, da jahonaha siabra j ciozki leśnika Alesia Marozika, jaki zhadziŭsia davieźci nas da zakinutaj u lesie kaplicy...

Daroha z kožnym kilametram hublaje prykmiety cyvilizacyi. Asfalt sastupaje miesca žviru. Vioski drabniejuć. Sustrečnych mašynaŭ niama. Kožny ŭbačany čałaviek na hłuchoj darozie robicca vyraznym, byccam kinahieroj, uziaty bujnym planam. Kluščany — apošni nasieleny punkt. Dalej darohi niama. Tupik. Miaža. Les. U lesie ciapier raźbirajuć čyhunku, što ledź nia sto hadoŭ źviazvała Łyntupy ź Vilniaju.

Laśnik Aleś pryvatyzavaŭ pałovu kolišniaj škoły, adčynienaj za Piłsudzkim i začynienaj za Łukašenkam, dy niekalki hiektaraŭ ziamli navokał. Hruntoŭny draŭlany budynak rupnaściu haspadara pieratvarajecca ŭ sapraŭdny majontak. Z usimi vyhodami, i ź Internetam u tym liku. Byłaja škoła staić na ŭzvyššy, i krajavidy z Alesievaha akna takija, što nie pryśniš. A jašče — haspadarka, ad kaźlaniataŭ da aŭto. Ci nia heta naradžeńnie novych arystakratyčnych familijaŭ? Ździejśnienaja mara ab Novaj ziamli? Adkaz daduć leśnikovy dzieci, Adaś i Nasta, jakija ŭžo viedajuć pra svaju ziamlu bolej za darosłych dziadźkoŭ u dalokim Miensku.

Špacyrujučy pa miastečku, laśnik Aleś pakazaŭ nasuprać utulnaha kaściołu, dzie maliŭsia ksiondz i paet Stapovič-Svajak, ruiny niemałoj siadziby. Mienavita tut, u chacie Viktara Smalenskaha, źbiraŭsia kolišni “Chaŭrus svajakoŭ”, słava pra jaki jšła pa navakolli. Ciapier šmat chto vam daviadzie, što mienavita tut adbyłasia pieršaja pastanoŭka Kupałavaj “Paŭlinki”. Sam Svajak pisaŭ pra heta nastupnaje: “Novy 1916 hod. Adbyŭsia siahońnia tak zvany “litaraturny viečar” našaha choru. Usie deklamacyi pavialisia jak najlepiej. Najvybitniejšyja pieśniary Biełarusi znajšli tut dastojnaje miesca. Najbolej padabajecca ŭsim naš stary Bahuševič. Jaho “Praŭda” pakinuła na ŭsich tvarach śled hłybokaha zadumieńnia. “Oj, ciažka, ciažka!” — słovy hetyja ŭziatyja z-pad serca biełarusa”.

Vajna, tyf, śmierć. Biaskoncyja słužby za supakoj dušy, pieradśmiarotnyja spoviedzi, pachavańni dziaciej. I ŭ toj samy čas — “litaraturnyja viečary”. Kab heta zrazumieć, napeŭna, treba dobra ŭśviedamlać sens taho “Oj, ciažka, ciažka”. Kab mieć prava kazać toje biełaruskaje “ciažka”...

Na Kluščanskich mohiłkach usio jak u Svajakovych zapisach. “Adčyniŭ ja šyrokuju bramu mahilnika. Prostaja palisada dzielić jaho napał. Na ŭzhorku statuja Matki Božaj z skryžavanymi rukami na hrudzioch. Dreŭ i dreŭcaŭ haliny prysłaniajuć rady kryžoŭ, draŭlanych, prostych. Z mokrych pažaŭciełych listoŭ spadajuć kapli niabiesnaj rasy. Miž dreŭ najstaršy — klon, pasiaredzinie mahilnika. Pad im jašče nichto nie lažyć. Tam miesca dla mianie...”

Maje pravadniki źviarnuli ŭvahu na adno nadmahille. Na pryhožaj plicie było napisana: “Biełaruski dziajač-patryjot. Inžyner Adolf Klimovič. Tabie, Boža, pakłaŭ ja nadzieju. Chaj nia budu adkinuty navieki. Tedeum laudamus. 1900—1970”. Jak patłumačyli mnie maje spadarožniki, redahavanyja Klimovičam ahranamičnyja časopisy “Samapomač” da hetaje pary ŭ pašanie siarod starych ludziej...

My jechali ŭ les da toj kaplicy. Koń Čučmiek bieh pa mokrym śniezie, ź ciažkaściu ciahnučy našyja sanki. Ležačy na sienie dy ahladajučy pali, blizki les, słuchajučy havorku spadarožnikaŭ, ja, haradzki žychar, pačuvaŭsia byccam na zdymkach pryhodnickaha kino pra partyzanaŭ. Pad šorhat pałazoŭ ja słuchaŭ svaich novych siabroŭ:

“Padjaždžajem da miesca, jakoje nazyvajecca Šajkuny. Niekali było ŭładańnie panoŭ Svolkienaŭ, dalokija rodzičy jakich pachodziać sa Švecyi. Prajechali voś palisady my. Palisada kala troch pryblizna kilametraŭ, jana złučała niekali Kluščany, kaścioł parachvijalny, ź siadzibaj Svolkienaŭ u Šajkunach. Ad majontku ničoha nie zastałosia. Zastalisia tolki reštki parku, sažałak, mastoŭ, haspadarčych pabudovaŭ. I reštki ad adnoj studni. Usio. Ad pałacu navat padmurkaŭ niama na siońniašni dzień. Tolki ŭ lesie familnaja kaplica Svolkienaŭ. I ŭ hetaj kaplicy Kazimier Svajak, kali byŭ probaščam u Kluščanskim kaściole, taksama adpraŭlaŭ imšu. Siońnia hetaja kaplica razrabavanaja, znachodzicca ŭ niepryhladnym vielmi vyhladzie — biaz stoli, biaz dachu. Tolki ścieny stajać i reštki ad trunaŭ zastalisia. Raspaviadali miascovyja žychary, jak niekali za savieckim časam pryjaždžali savieckija vajskoŭcy na bulbu. Razrabavali familny sklep, dastali maładoha pana z truny i ŭviečary stavili da dreva. Chto-niebudź pa darozie išoŭ (tut jakraz daroha prachodzić kala kaplicy praź les) i pałochaŭsia. Mnohija jašče pamiatali jaho, i navat paznavali paniča maładoha. U jaho rudyja vałasy byli. Zdavałasia, jak zdań niejkaja staić, hetaja jahonaja mumija...”

Ja spytaŭsia, ci zastałasia pamiać ad dziejnaści “Chaŭrusu svajakoŭ”. “Staryja ludzi pamiatajuć, — kazaŭ adzin z Alesiaŭ. — Toj samy Chadorski raskazvaŭ, što ich vučyli biełaruskich piesień kaścielnych. Ale jon zhadvaŭ nie Svajaka, a Klimoviča. Jon, vidać, z hetaj moładździu bolej pracavaŭ. Z takoha maleńkaha kutka, para chutaroŭ, vyjšła ź dziasiatak dziejačoŭ ahulnabiełaruskaha maštabu. Tolki Svajakoŭ było čatyry ci piać bratoŭ. Janka Bylina, pseŭdanim Ivana Siemaškieviča, ksiandza, paśla Adolf Klimovič. Heta ŭsio z maleńkaha kutka Kluščanskaha. Jany siudy bahata litaratury pryvozili. Pryvozili knižki, łacinkaj drukavanyja. Jakich ja navat u Nacyjanalnaj biblijatecy nia bačyŭ... Nu voś i kaplica. Tr-r-r-r!”

Schavanaja siarod jalinaŭ kaplica pakazvajecca z darohi niečakana. I dziakujučy hetaj niečakanaści ci tamu, što miesca sapraŭdy hłuchoje, zdajecca viaršyniaj architekturnaj zhrabnaści. Pabudova askietyčna ścipłaja. Atynkavanyja ścieny vyšynioj metraŭ dziesiać, hatyčnyja vokny, stol abvalenaja. Pazirajučy na kaplicu z roznych bakoŭ, ja złaviŭ siabie na dumcy, što ledź nie va ŭsich biełaruskich ruinach nie znachodžu pryhažości zaniapadu. Usie našyja razburanyja pomniki karcić pryvieści ŭ pieršapačatkovy vyhlad. I pałacy ŭ Ružanach dy Kosavie, i siadziby ŭ Zaleśsi dy Łošycy, i ŭsie zrujnavanyja chramy j haradzkija kvartały. I hetuju kaplicu.

Hledziačy na dvuch mocnych mužykoŭ la kaplicy Svajaka, ja raptam zrazumieŭ, čamu biełarusaŭ nazyvajuć nacyjaj paetaŭ. Nie vialikich palitykaŭ dy vojenačalnikaŭ, nie navukoŭcaŭ i nie spartoŭcaŭ. Jany, spartoŭcy z pałkavodcami, biezumoŭna, usie byli, jość i buduć. Ale tak vyjšła, što, kali pa-sapraŭdnamu “ciažka”, tolki na paetaŭ apošniaja biełaruskaja nadzieja.

Viartajučysia nazad, my vyrašyli zavitać u viosku Barani. U chacie, dzie naradziŭsia Kazimier Svajak, ciapier žyvie dzievianostahadovaja Anela Stapovič. Staraja adčyniła nam dźviery u ciomnaje žytło, bo elektryčnaści nie davali. My siadzieli za starym svajakoŭskim stałom, pierad śviečkaju, a ciotka Anela radavałasia, što pryjechaŭ chtości adviedać jaje: “Dziakuj vam, što pryjechali, adviedali. I mnie ŭžo až radaść, jak pryjeduć ludzi, adviedajuć. Užo ja znaju, što ab jaho... Vo, imšu pajechała zamoviła, skazała ksiandzu, što tak i tak, i dziadźka rodny, i byŭ ksiandzom. Tak choraša ŭ kaściole imšu adpraviŭ, pabahasłaviŭ. I tady sabralisia ludzi, katoryja byli ŭ kaściole, dała niejki abied źjeści, dy papiajali pieśni jaho, Svajaka.” Nie zmahli my nie pacikavicca i sakretam ciotčynaha doŭhažycharstva. “Jak pražyć? — adkazvała staraja. — Ja ž nia dumała, što ja hetulki hadoŭ budu žyć. Kab niešta nadta ciažka, to nie. Nohi pabolejuć. A tak, kab nia nohi, dyk jašče ž sama — i plitu, sama jašče... Było drovy tam pryviaźli. Ja pryjšła pamahać, jany mianie prahnali, kažuć, idzi dachaty, bo jašče pavališsia. A ja kažu, jak pryjšła siudy, nie pavaliłasia, dyk i tut nie pavalusia. I pamaleńku chadžu i rablu praz ceły dzień... 91 hod jak adzin dzień. I ŭsio dobra było. ...Pierš i ciažka było, jak vajna była, i jak biaz chleba byli, usiaho było... Zabyłasia, jak adzin dzień. I ciapier ja davolnaja. Ničoha nia maju. Taja śmiajecca, pryjšoŭšy, kaža: “Vo, ciažka žyć”. A ja kažu: mnie nia ciažka. Jak adzin dzień”. Ja hladzieŭ na hetuju žvavuju žančynu, jakaja źviedała, što takoje niefalšyvaje biełaruskaje “ciažka”.

Źmicier Bartosik

 

U Biełarusi ništo nikudy nie dziajecca. Možna nia mieć dakumentalnych śviedčańniaŭ, memaryjalnych znakaŭ i muzejaŭ, zatoje ludzi pomniać usio. Dakładniej, zaŭsiody znojducca ludzi, jakija pryhadajuć byłoje. Ciažej adšukać takich u haradoch. A ŭ vioscy abaviazkova znojducca śviedki staroj i navat vielmi staroj historyi. U Biełarusi nichto nie zabyty. U Biełarusi pamiatajuć i kožnaha z nas.

 


Kazimier Svajak

Kazimier Svajak (ksiondz Stapovič) – celnaja i raznastajnaja asoba. Pavodle jahonych vieršaŭ i zapisaŭ prasočvaješ, jak čałaviek ad niaviery prychodzić da viery. Praz usio žyćcio jon niezadavoleny saboju i narakaje na lenaść rozumu i choład serca, jon niby pravakuje siabie na vieru i dakaraje siabie tym, što nie adčuvaje toj naležnaj vialikaj lubovi da Boha. Svajak zmahajecca z ułasnymi sumnievami i čužymi spakusami, najpierš z alkaholem, jaki zavałodvaje jahonymi adnahodkami. Jon prahnie Boha i na svaim šlachu časam znachodzić ekzystencyjnyja matyvy. Skažam, pra kaštoŭnaść hetaha momantu: “Dla Boha niama prošłaści ani budučyni, jość tolki ciapierščyna, što ciaham svaim abymaje try epochi času... Čym ža jość čas, u katorym my tryvajem? Heta momanty, pieralotnyja dla nas, nieruchomyja dla Boha... Čym ža jość samo žyćcio čałavieka? Heta chvilina niaznačnaja ŭ viečnaści... Pašto dumać ab minuŭščynie abo ab budučyni? Karystaj z tej łaski Božaje, katoruju ciapieraka maješ”.

Dazvolu sabie paraŭnać hetkija razvahi z padobnymi słovami zusim inšaha tvorcy – Džona Lenana, jaki taksama nastojliva paŭtaraje dumku pra kaštoŭnaść hetaha momantu: “Pra što my zabyvajem u horkija chviliny – heta pra mahčymaść žyć ciapierašnim momantam. Žyvi im, radujsia kubku harbaty, zdabyvaj radaść štochvilinna ź luboj drobiazi. Bo z takich drobiaziaŭ i składajecca ŭsio naša žyćcio. My ŭsio adno žyviem takim čynam – tolki biaz hetaje asałody ad kožnaha dnia i biaz strachu za jaho. A jon ža moža akazacca apošnim: heta hučyć śmiešna, ale raptam ciabie vypadkova pierajedzie aŭtamabil ci z taboj adbudziecca jašče niešta...”

Dziŭnym čynam Kazimier Svajak i Džon Lenan kažuć toje samaje: treba žyć hetym momantam. Ja naŭmysna supastaviŭ dvuch takich roznych tvorcaŭ, kab skazać pra adzinstva suśvietnaje kultury i pra intehravanaść u hetaje adzinstva biełaruskaha śviatara i paeta.

Niapeŭnaść va ŭłasnaj viery stała dla Svajaka ci, dakładniej, dla biełaruskaj kultury karysnaju. Jon nie zamknuŭsia ŭ zavieršanym vobrazie śviatara, a vyjšaŭ na relihijatvorčuju ściažynu. Razumiejučy patrebu biełaruskaje relihii albo specyfičnaha biełaruskaha chryścijanstva, Svajak intuityŭna pryjšoŭ da syntezu jaho z dachryścijanskimi narodnymi tradycyjami.

Treba ŭjavić sabie časy našaniŭstva, kali ŭ Biełaruščynie ŭsio imkliva stvarałasia, prydumlałasia. Dubiejkaŭski vypracoŭvaŭ nacyjanalny styl u architektury, Taraškievič składaŭ biełaruskuju hramatyku. Łastoŭski rabiŭ kancepcyju nacyjanalnaje historyi. Relihijatvorčaściu vypała zajmacca Svajaku. Sutnaść jahonaje idei ŭ tym, što Boh – adzin, a Dažboh, Svaroh, Stryboh – heta jahonyja kalandarnyja ipastasi.

Pražyŭ Kazimier Svajak 35 hadoŭ. Vydaŭ niekalki knih u roznych žanrach. Doŭha chvareŭ na suchoty. Pamior u Vilni. Pachavany na słavutych mohiłkach Rosa, na Litarackaj horcy, pobač z Syrakomlem, Jadvihinym Š., Dubiejkaŭskim, Alachnovičam dy cełaj płojmaj dziejačoŭ biełaruskaj kultury.

Cikava, što pra maru znajści apošni prytułak na mohiłkach Rosa pisali ŭ svaich vieršach Uładzimier Žyłka, Natalla Arsieńnieva, Maksim Tank. Ale ichnaje žadańnie nia spraŭdziłasia. Žyłka lažyć u dalokaj Sibiry, Arsieńnieva – u Amerycy, a Tank u Pilkaŭščynie. Na Litarackaj horcy – Svajak. Ale i jahonaje žadańnie – być pachavanym pad kluščanskim klonam – nia spraŭdziłasia.

Siarhiej Paŭłoŭski


Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0