***
Biełaruś vielmi vosieńskaja kraina. Niesapraŭdnaść, pryvidnaść, adciahnienaść vosieni pasujuć jaje vobrazu.
I jašče pasuje viečnaje čakańnie. Biełaruś jak vialikaja čakalnia.
Vosień — tajm-aŭt miž dvuma hulniovymi peryjadami, tranzytnaja stancyja vialikaha vandravańnia. I tamu — treba pačakać. Moŭčki. Pamiž śpiokaj i śnieham — prytaimsia, ścišymsia. Antrakt, spadarstva.
Vosień (jak i čakańnie) abvastraje našyja adčuvańni — słych, zrok, niuch. Vychoŭvaje našyja vočy. Jany niečakana zdabyvajuć perspektyvu. Pozirk bolš nia błytajecca ŭ letnim viećci j bujnym liści — jon siahaje ŭdalečyniu. Bieśpieraškodna! Adšukać perspektyvu — jak znajści sobskuju svabodu. Inšaja sprava — u jaki bok zirnuć. Tak chočacca rvanuć kudyści za dalahlad... Tolki ciahnik jašče nie pryśpieŭ. Čakajma, suziralniki.
Uvosień chočacca maŭčać. Pamiž słovami, nad słovami. Prabieł (choć prabieł — heta ŭžo zima). Ale ž jakuju asałodu prynosić słova, vymaŭlenaje vosieńskim rankam. Błytanaje, ščabiatlivaje šmatsłoŭje — nie dla askietyčnaj vosieni. Padniacca zranku i — jašče da kavy — cichutka, sa smakam vymavić niekalki rodnych biełaruskich słovaŭ. Tak možna pačać. Pačać — i ciešycca nadalej matčynaj movaj, zabyŭšysia na čužuju. Vosień spryjaje.
I pachnie vosień čysta. Łaźniaj. Dakładniej — pryłaźnikam (znoŭ pramiežkavaść), bo ŭžo nia horača. Paparylisia, ciapier možna pieravieści duch, zaspakoić serca, pamaŭčać. I praz chvilinku kinucca ŭ pałonku zimy. A pakul — pačakaj.
Źmicier Šyzy