Andrej Chadanovič
Dačakać!
Čakańnie kaštoŭniejšaje za čakanku
starych medaloŭ, staražytnych manet.
Čakać hanararu, navinaŭ, kachanku,
što ŭnočy naviedaje praź Internet;
čakać, što znajomyja viernuć pazyki,
i klaścisia bolš nie davać napavier;
čakać, što paŭstanie narod bieźjazyki,
kali paśla doždžyku budzie čaćvier;
čakać, i pad tomam “Symona-muzyki”
u pylnaj šufladzie trymać revalver.
Čakać, kali zdarycca Raz Nazaŭsiody,
z nadziejaju hledziačy za dalahlad.
I voś dačakacca, kali nie svabody,
dyk pieršych u novaj eposie Kalad.
U miry dy zhodzie, iź śmiecham dyj hodzie,
na stoł pačastunki pastavić svaje
i ŭ pieršaha-lepšaha tysiačahodździa
spytać: “Trecim budzieš?”
A raptam nia pje?!
Usie atrymali śviatočnyja hrošy,
zasmažyli tłustuju smačnuju huś
i ždžem, što apoŭnačy samy charošy
z ekranu pramović “Žyvie Biełaruś!”
A my apjaniejem, hublajučy rozum.
Zakružycca hołaŭ ad mrojaŭ i kroz.
Mikołka, što niekali byŭ Paravozam,
a siońnia ŭvichajecca, jak Dzied Maroz,
iznoŭ raspačnie navahodnija žarty,
śniahurki apranuć svaje kimano,
i siadzie daśviedčany šuler za karty –
hulać sa stahodździami ŭ “dvaccać adno”…
A strełka prachodzić apošni adcinak.
(Dva tysiačahodździ – na jejnym baku!)
Ziaziula padkinuła jajka ŭ hadzińnik
i chutka ŭsiaśvietnaje hrymnie “ku-ku”.30 śniežnia 2000