Adam Hlobus

Mienskija varjaty

apaviadańnie

 

Lublu Miensk. Viedaju, šmat chto nia lubić majho horadu. Adnym zamała ŭ im histaryčnych pomnikaŭ, druhim nie staje hienijaŭ, trecim nijak nie vymaloŭvajucca perspektyvy narmalnaha raźvićcia. Šeraść, asfaltavaść, prypylenaść i zadymlenaja tumannaść vyznačajuć abličča majho Miensku. Architektura standartnaja, nasielnictva biescharaktarnaje, načalstva prybłudnaje, mova bilinhvistyčna-makaraničnaja. Što ŭ Miensku možna lubić? Varjataŭ! Ich postaci, tvary, pavodziny razburajuć zaviadzionki, parušajuć normy i praviły, stvarajuć niepaŭtornaść našaje stalicy.

Voś tabie Vova-Kamandzir. Ja viedaju Vovu hadoŭ tryccać, i kolki pamiataju — jon zaŭsiody byŭ stary, sivavusy, stryžany pad “bobryk”, u vajskovaj formie. Moža Vova j chadziŭ niekali ŭ kamandzirach, ale naŭrad. Chutčej za ŭsio, jon, jak bolšaść chvorych na hałavu, prosta lubić usio vajskovaje: boty, frenčy, furažki z kukardami. Taki biaskryŭdny vajskoviec — Vova-Kamandzir. Dzie žyvie, chto jahonyja svajaki — nieviadoma. Ale ja dobra viedaju, dzie j čym Vova charčujecca. Kamandzir lubić kafeteryi hastranomaŭ. Mahazynščycy nalivajuć jamu harbaty. Vova syple, nie škadujučy, łyžačak ź piać cukru, źbiraje niedajedzienyja kanapki, kavałki batonaŭ, abhortki tvarožnych syrkoŭ i moŭčki padsiłkoŭvajecca ŭ kutku. Praŭda, harbatu siorbaje vielmi hučna. Ad lubovi da ŭsiaho pierasałodžanaha i zacukravanaha ŭ Kamandzira balać zuby. Tamu jaho čaściakom možna pabačyć kala druhoj stamatalahičnaj kliniki, što mieścicca nasuprać kinateatru “Centralny”. Paliklinika pracuje kruhłyja sutki. U joj zaŭsiody śvietła i ciopła. Vova-Kamandzir lubić siadzieć u čarzie j čakać, kali ranicaj adčyniacca kafeteryi, dzie možna pasaładzić dušu pieracukranaj harbataju. A zaplavany kryvioju śnieh kala hanku palikliniki, vidavočna, nikoli nie psavaŭ Vovu apetytu.

Sam Vova-Kamandzir taksama nikoli nie psavaŭ mnie apetytu, a voś ad pahladu na Žabraka-Prezydenta zaŭsiody rabiłasia młosna...

Jon stajaŭ na schodach stancyi metro “Akademija navuk” i prasiŭ hrošy. Navat i nie prasiŭ, a prosta trymaŭ zimovuju šapku tak, što kožny razumieŭ — dajcie na chleb. Kidali jamu nieachvotna. Ahidu jon vyklikaŭ, bo nie stary, a taki zapuščany, śmiardziučy, nieachajny. Brrrr... I voś, u adno imhnieńnie jon staŭ samym znakamitym žabrakom u stalicy, dyj nia tolki ŭ Miensku, a va ŭsioj Biełarusi, bo byŭ strašenna padobny da pieršaha prezydenta. Usie tolki j havaryli pra jaho, pakazvali adzin adnamu. Nu i hrošy sypalisia ŭ šapku nieskančonym daždžom. Žabrak-Prezydent niejak navat papryhažeŭ, pakruhleŭ, paružavieŭ... Byŭ ža zialony, jak miarćviak, a tut i padstryhajecca, i ščoki holić, vusy padrezaŭ akuratnieńka — rychtyk Łukašenka. Viadomaść Žabraka-Prezydenta abiarnułasia dla jaho biadoju. Ci sa svajoj inicyjatyvy, ci na zahad zhary, mianty pačali haniać žabraka. Tolki jon stanie kala kinateatru “Kastryčnik”, a jany tut jak tut. “Vali adsiul! Kab duchu tut tvajho nie było!” Žabrak-Prezydent suniecca da Akademii mastactvaŭ, ale j stul jaho prahaniajuć pravaachoŭniki. Nie takaja j dobraja reč, jak vyśvietliłasia, być padobnym da kiraŭnika krainy. Kali ty žabrak, dyk lepiej być padobnym da apazycyjanera — Vasila Bykava ci Zianona Paźniaka. Urešcie, jon prapaŭ. Kolki času ŭ Miensku chadziŭ žart: maŭlaŭ, Łukašenka zaprasiŭ žabraka da siabie pracavać dvajnikom. Ciapier taho smurodlivaha šyzika nichto nia zhadvaje. Zabylisia. Voś prapadzie čałaviek, usie pahavorać, paŭspaminajuć, prydumajuć niejkuju kazku pra dvajnika j zabyvajucca na źnikłaha čałavieka.

Chodzić u Miensku jašče adzin dvajnik, tolki jon vydaje nie na prezydenta, a na słynnaha litaratara...

Adzin čas varjat Valera byŭ vielmi padobny da piśmieńnika Ŭładzimiera Arłova. I nia dziŭna, bo Vałodziu Arłova ŭ litaraturnym asiarodździ šanavali j lubili, a Valera jakraz i specyjalizavaŭsia na vyprošvańni hrošaj u redakcyjach i Sajuzie piśmieńnikaŭ. Chvoraha tak i nazyvali: Valera-Piśmieńnik. Jon, jak samy sapraŭdny pisaka, abychodziŭ usie redakcyi, navat u biblijateki zavitvaŭ. Šmat jamu nichto nie davaŭ. Bolš za toje, kali chto j achviaravaŭ kapiejčynu, dyk abiaviazkova kazaŭ, kab Valera nie kuplaŭ alkaholu. Pić jamu kateharyčna zabaraniali daktary, bo varta było Valeru vypić butelku piva, jak jon rabiŭsia ahresiŭny, kidaŭsia na ludziej, nikoha nie paznavaŭ i pračynaŭsia ŭ lakarni, što ŭ Navinkach. Tamu, dajučy hrošy, i Niaklajeŭ, i Razanaŭ pa try razy paŭtarali — pić nielha. I Valera-Piśmieńnik amal nia piŭ. Chto ž choča kačacca na balničnych praścinach ažno sorak dzion? Niama durnych. Apošnim časam piśmieńnickaje asiarodździe mocna źbiadnieła. Schudnieŭ, zmarnieŭ, absunuŭsia j Valera. Jon tak źmianiŭsia, što navat padabienstva z Vovam Arłovym źnikła. Dyj staŭleńnie da Arłova ŭ litaraturnym asiarodku ciapier inšaje: adny zajzdrościać, druhija nie padzialajuć jahonych jaskrava-nacyjanalistyčnych pierakanańniaŭ, ale zastalisia trecija — patryjoty, jakija čytajuć, šanujuć i lubiać Vovu jašče bolš, čym raniej. Voś da ich nadoječy i źviarnuŭsia Valera. Pryjšoŭ na vystupleńnie kapylskaha narodnaha teatru, padyšoŭ da mastackaha kiraŭnika j paprasiŭ hrošy na butelku harełki dla histaryčnaha litaratara Ŭładzimiera Arłova. Kalektyŭ majstroŭ amatarskaj sceny sabraŭ rubli j pieradaŭ ich samazvancu. Da sapraŭdnaha Ŭładzi Arłova taja plaška, viadoma, nie patrapiła. A čutka pra zdareńnie dajšła, čym žyvy klasyk histaryčnaha žanru i suciešyŭsia.

Kali Valera-Piśmieńnik kruciŭsia i krucicca ŭ demakratyčnych kołach, dyk jahony antypod Zaika-Hazetnik źbiraje vakoł siabie raznastajnych artadoksaŭ...

Pa darozie z Kamaroŭskaha rynku da metro možna pabačyć handlara rasiejskimi šavinistyčnymi hazetami. Toŭsty, čyrvanatvary, z maleniečkimi parsiučymi vočkami, zapakavany ŭ rasiejski nacyjanalny koler — chaki, jon viadzie dyskusii pra byłuju vielič rasiejskaj idei, pra chimeryčnaje mesijanstva rasiejskaha narodu, nacyjanał-patryjatyzm ekzaltavanaha palitpiśmieńnika Eduarda Mandarynava, pra symboliku kałaŭrotaŭ i proćmu inšych cikavościaŭ dla marhinalnych asobaŭ pensijnaha vieku. Raspaŭsiudnik napaŭlehalnaj presy, jak i bolšaść nośbitaŭ vialikarasiejskaj idei, hrešny na inarodčaski akcent: jon krychu zaikajecca — ale pryrodnaja dabrynia, dziciačaja ščyraść i ŭhodlivaść drobnaha handlara padkuplajuć. Čamu nie spynicca? Čamu nie nabyć brydkasłoŭnaj hazetki? Čamu žartam nie paspračacca pra perspektyvy biełaruskaj movy? I raptam vyśvietlić, što Zaika-Hazetnik vielmi lubić i pavažaje biełaruskaje słova. A biełpresaju jon nie handluje tamu, što ŭ joj zamała ekspresii. Pra “Słova Nacyi” jon nia viedaje, a ŭsio astatniaje sapraŭdy možna nabyć u lubym šapiku ad Navinak da Kamaroŭki i ad Malinaŭki da Čyžoŭki. U kožnaha svaja praŭda, svaje naviny j svaje varjaty.

Dla adnych varjactva kancentrujecca ŭ hazetnych šapikach, a dla druhich jano žyvie na mohiłkach...

Mohiłkavy Prybiralnik — ci nia samy kalarytny varjat u Miensku. Načuje jon na Vajskovych kładach. Jak tolki sychodzić śnieh, jon pačynaje spać na prymahilnych łaŭkach, niepadalok ad pomnikaŭ Kołasu j Kupału. I tak ažno da marazoŭ. A ŭzimku chavajecca na haryščach i ŭ sutareńniach pablizu ad tych ža kładoŭ. Charčujecca ŭ mahazinach “Sadavina-harodnina”. “Daj-daj ahurok!” — kryčyć jon na ŭsiu kramu. Škadujuć, vyłoŭlivajuć z bočki salonaha karala biełaruskich aharodaŭ, častujuć paŭdurka. Pieršym ahurkom jon chrumkaje kala pryłaŭka, a druhi niasie na mohiłki j niaśpiešna źjadaje ŭ zasieni bezu. Ale nie pajadańnie salonaje harodniny — hałoŭnaja asablivaść Mohiłkavaha Prybiralnika, a patalahičnaja praha čyścini. Z ranicy da ranicy jon źbiraje śmiećcie. Paśpić jakuju hadzinku j znoŭku nosić roznyja papierki, butelki, blašanki na śmietnik. Łajecca Prybiralnik mahutna... “Pazasirali, zapaskudzili, zascali...” I tak ažno pakul nie pačniecca prypadak. Tady kantejnery sa śmiećciem kociacca dahary nahami, brudnaje ryźzio raźlatajecca ŭ roznyja baki, jon škamutaje, dziare, padfutbolvaje, topčacca... Ažno pakul siły nie pakinuć Mohiłkavaha Prybiralnika. Valicca jon tady ŭ brud i płača-skavyča, jak zahnany ŭ pastku i śmiarotna paranieny źvier. Vypłačacca, vyśpicca — i znoŭ za syzyfavu pracu, prybiraje ź viečara da viečara, ad zimy da zimy.

Kali Mohiłkavy Prybiralnik zajmajecca vyklučna materyjaj, dyk Zoryk-Vynachodnik žyvie mrojami, marami, iluzijami...

Zvyčajna ciopłymi viečarami Zoryk-Vynachodnik špacyruje pa Kastryčnickim placy abo ŭzdoŭž “Centralnaha”. U Zorykavym zaplečniku zaŭsiody znojdziecca butelečka suchoha čyrvonaha, a kali niama, jon nieadkładna prapanuje pajści nabyć butelečku. Harełki Zoryk nia lubić. Pje, jak nalivajuć, ale jon stały j tryvały amatar suchoha rubinava-kryvavaha vina. Papivajučy alkahol na bierazie viečarovaj Śvisłačy, Zoryk lubić raspaviadać siabram-sabutelnikam pra svaje najnoŭšyja adkryćci ŭ samych roznych kirunkach čałaviečaj dziejnaści... Nu čamu sabaki chodziać pa vulicach prosta tak? Treba vypuskać vazki dla sabak, takija ž, jak i dla koniej, tolki mienšaha pamieru. Sabakavod idzie u kramu, a pobač biažyć ulubioniec, zaprežany ŭ vazok. Adpaviedna na zvarotnym šlachu sabaka paviazie pakupki. Čym kiepska? U Biełarusi vydatnaja mineralnaja vada, i zusim niama minerałaŭ. Treba arhanizavać zdabyču minerałaŭ ź mineralnaj vady... Našto ŭ kašuli kaŭnier? I naahuł našto kaŭnier patrebny? Nikomu nie patrebnaja detal vopratki — kaŭnier. Adrež jaho, i što źmienicca? Ničoha. Ale adrazać kaŭniary nia varta. Lepš pravieści tłumačalnuju pracu pra niepatrebnaść kaŭniaroŭ i vyračysia ich całkam. Ujaŭlaješ, jakaja ekanomija srodkaŭ? Kolki možna ŭsiaho ŭsialakaha patrebnaha pašyć z naekanomlenaj materyi! Oho!.. Harady možna budavać! Rabić karkasy ź lohkaha metału i abšyvać ich materyjaj. Viadoma, papiarednie tuju materyju varta prapitać antyvohniennym rastvoram... Nia kožny subutelnik moža vytryvać Zorykavy razmovy bolš za piatnaccać chvilinaŭ. Ale Vynachodnik nie kryŭduje, bo čyrvonaje suchoje chutka zmorvaje. Jon supakojvajecca i zasynaje z šyroka raspluščanymi vačyma.

Nakolki abstraktnyja pražekty ŭ Zoryka-Vynachodnika, nastolki zaziemlenyja razvahi ŭ Alesia-Analityka...

Nie sakret, što ŭ Miensku proćma ŭstanovaŭ zajmałasia j zajmajecca padrychtoŭkaju roznych ahientaŭ i specahientaŭ, achoŭnikaŭ i pravaachoŭnikaŭ. Biełarus, jak čałaviek schilny da asymilacyi, źjaŭlajecca najlepšym materyjałam dla vyrabu špijonaŭ, žurnalistaŭ, vyviednikaŭ i paprostu kadebistaŭ ź milicyjantami. Nu, a jaki ž tajemny ahient nia maryć na staraści hadoŭ zrabicca palityčnym, a tym bolš hieapalityčnym analitykam, i, paśla burapiennaha žyćcia sa strełami, trupami, miljonami dalaraŭ, seksam z fotamadelkami, zasieści ŭ zacišnaj adnapakajoŭcy j papisvać artykuły, jakija lahuć u asnovu stratehii j taktyki raźvićcia dziaržavy. Kožny aperatyŭnik maryć stać analitykam. Fakt! Aleś-Analityk nia vyniatak. Praŭda, nijakaj špijonskaj karjery jon nie zrabiŭ. Jon naahuł nijakaj karjery nie rabiŭ. Skončyŭ filazofski fakultet i pajšoŭ pracavać na traktarny zavod vartaŭnikom. Hrošaj niašmat, ale jak žyć adnamu — chapaje. Zatoje proćma volnaha času, i možna nočy navylot pisać analityčnyja artykuły. Aleś piša, piša i piša. Analizuje, prahnazuje i, što samaje cikavaje, stvaraje idealohiju novaj biełdziaržavy. Za butelkaj harełki, pa vialikim sakrecie, najlepšym siabram Aleś-Analityk raspaviadaje svoj varyjant idealohii na asnovie kanfucyjanstva, navukovaha kamunizmu i rasiejskaha staraabradnaha pravasłaŭja. Samaje niezvyčajnaje ŭ hetaj, tak by mović idealohii, toje, što ŭłasna biełaruskaha ŭ joj niamašaka ni kaliŭca. Zrešty, kožny varjacieje, jak umieje, i na tym hruncie, jaki maje. Nu, nie čytaŭ Aleś Abdzirałoviča (Kančeŭskaha), što ty tut zrobiš. Dyj ničoha rabić nia treba. Chaj pra toje dbajuć supracoŭniki žoŭtaha domu z belvederam na vulicy Kamsamolskaj, kudy Aleś-Analityk rehularna zanosić svaje tvory.

Chvalavańnie za dziaržavu achoplivaje nia tolki Alesia-Analityka, ale jość i takija, kamu na tuju dziaržavu naplavać i načchać. Takija piakucca pierš-napierš pra siabie, mienavita da ich naležyć Chłamaŭ-Chałamaŭ...

U Chłamava-Chałamava była zapavietnaja mara: navučycca vyprošvać vialikija hrošy. Jon z zapałam raspaviadaŭ pra londanskuju škołu adukavanych žabrakoŭ. Było ŭ tym apoviedzie niešta sapraŭdy anhielskaje, dykiensaŭskaje... Moža heta j byŭ pierakaz anhielskaj klasyki, ale ŭ vykanańni Chłamava-Chałamava hipatetyčny prajekt nabyvaŭ niepaŭtorny mienski kalaryt. Napeŭna, dziela abstanoŭki, u jakoj hučała apaviadańnie. Chłamaŭ mieŭ nievialičkuju majsterniu na mansardzie dvuchpaviarchovaha damka na vulicy Internacyjanalnaj. Brudnaje, nieprybranaje, zavalenaje starymi zapylenymi rečami, śmiardziučaje pamiaškańnie z maleńkimi voknami j nizkaj stollu. Na padvakońni lažali piać hniłych jabłykaŭ, ź jakich Chałamaŭ pisaŭ naturmort pad nazvaju “Demahoh”. Demahohija i mrojnaja adrošanaść byli asnoŭnymi rysami charaktaru samoha Chłamava-Chałamava... Ty apranaješ bialutkuju kašulu, čorny smokinh, idzieš na śviecki raŭt i tam z kielicham darahoha šampanskaha ŭ ruce prosiš u jakoha-niebudź miljardera pazyčyć na hod miljon funtaŭ. I jon tabie daje miljon anhielskich funtaŭ. Voś čamu vučać u londanskaj škole žabrakoŭ... Pavieryć Chłamavu-Chałamavu moh tolki poŭny idyjot. I jon heta cudoŭna razumieŭ, ale nia moh strymacca, kab nie raskazać u sto pieršy raz pra škołu svajoj zapavietnaj mary. Svajho “Demahoha” jon tak i nie damalavaŭ, majsterniu pradaŭ za kapiejki, nabyŭ chatku ŭ vioscy i adpaviedna pierastaŭ być mienskim varjatam.

Miensk — horad vialiki, varjataŭ i biez Chłamava-Chałamava chapaje, nu, choć Habrejskuju Modnicu zhadajma...

Žančyny varjaciejuć z-za šmaćcia — nie navina. Ale jość siarod słaboha na apranachi połu takija, što lubiać prybiracca bolš za ŭsio na śviecie. Bolšaść z takich usio adno nosić hatovaje adzieńnie. A voś staražytnuju habrejku ź placu Pieramohi kuplonaje, vidavočna, nie zadavalniaje. Jana madeluje i šyje sama. Jaje styl možna bieź pierabolšańnia achryścić šahałaŭska-viciebskim. Sałatavy palitončyk z kaŭnierykam lisinaha futra. Fijaletavyja pančochi. Biełyja boty na abcasach sa srebnymi spražkami. Ružova-prazrysty šalik i takija ž prazrysta-ružovyja palčatki. Rydykiul, jak i boty, bialutka-bieły z masiŭnaj zaščapkaju. I makijaž u Modnicy admietna-niezabyŭny. Tvar alebastravy, vusny ciomna-malinavyja, vočy padmalavanyja ultramarynavymi cieniami j tuššu, a brovy šyrokija i vuhalnyja, jak kryły hruhana. Zavieršanaść i niepadrobnaść usiamu ansamblu nadaje broška z hałubovym škłom u karunkavaj azdobie biełaha metału. Jana iskrystaj kvietkaju haryć nad jaŭrejskim sercam. Modnica i ŭletku, i ŭzimku chodzić u adnym i tym ža stroi. Chodzić vakoł placu Pieramohi ź jahonym faličnym abeliskam i viečnaj fajerkaju. Chodzić amal štodnia, ale mała chto źviartaje na jaje ŭvahu. Horad biažyć, lacić, śpiašajecca... Spravy, kłopaty, zaniatki... Kaho chvaluje čužoje ščaście być modnym i pryhožym. Tysiačy razoŭ ja prachodziŭ kala, paŭz, pad i pobač ź placam Pieramohi j bačyć nia bačyŭ Modnicy, pakul mastak-hrafik Ihar — Izia Libierman — nie pakazaŭ mnie na jaje. I ciapier ja baču jaje ledź nia kožny raz, jak traplaju na kruhły plac. Jość takaja akaličnaść — bačyć toje, što viedaješ. I mienskija dzivaki — nia vyniatak z hetaha praviła.

Praviłaŭ šmat, parušalnikaŭ jašče bolš. U adzin bok ich parušaje Habrejskaja Modnica, a ŭ druhi — Sirotka.

Jość vialikaja roźnica pamiž bamžom i varjatam. Bomž, bamžara, bič — čałaviek, jaki śviadoma kinuŭ dom i siamju, badziajecca pa śviecie, pje ŭsio, što haryć, i jeść usio, što znojdzie ŭježnaha. Badziahi — ceły płast hramadztva, cełaja klasa ci prasłojka, składzienaja z antysacyjalnych elementaŭ. I časam možna pamylicca, pabłytać haradzkoha varjata z bamžaram. Na vyhlad jany byvajuć vielmi padobnyja. Abadranyja, abarvanyja, niamytyja... Ale bamžy — jak ni dziŭna, ludzi sa śviadomaściu, z pamiaćciu, z peŭnym merkantylnym intaresam. Jany prosta ŭpadabali sacyjalnaje dno. Śviadoma abrali badziažnictva i pjanstva. Na ich buračkovych tvarach niamašaka piačatki Božaj. U ich pavodzinach nie vyjaŭlajecca Vyšejšaj siły. Jany lohka praličvajucca i rehlamentujucca. Inšaja reč — dzivak-varjat. Jon admietny i niepaŭtorny. Nikoli nie zdahadaješsia, kudy jon paviernie, jaki budzie nastupny krok. A raptam praz momant jon hučna, na ŭsiu vulicu zakryčyć: “Y-y-y-y-y!!!”? Jak vytłumačyć? Što skazać? Ty biezdapamožny suprać jahonaje pryrody, jak i suprać pryrody naahuł. Zastajecca adno nazirać, spačuvać i zadumvacca nad marnaściu čałaviečych namahańniaŭ. Ale nazirać za varjatami vielmi cikava. Utraja cikaviej, čym za bamžami. Tamu za Sirotkam ja nie naziraŭ. Dumaŭ, jon zvyčajny bomž, jaki načuje na haryščy ŭ maim padjeździe. Kab ja byŭ bolš uvažlivy, dyk adrazu b adznačyŭ: bamžy nia nosiać akularaŭ. Nu na chaleru biču akulary? A ŭ Sirotki na čornym ad hrazi tvary siadzieli, možna skazać, teleskopy. Linzy ŭ jahonych akularach byli ŭ palec taŭščynioju. I kali mnie skazali, što Sirotku źbiła mašyna, ja padumaŭ pra akulary. I nia tolki padumaŭ, a padniaŭsia na haryšča pravieści reviziju ŭ jahonym hniaździe. Tam ja znajšoŭ proćmu malunkaŭ. Sirotka byŭ mastakom. Malavaŭ jon vyklučna hałovy mutantaŭ. Łupavokija, redkazubyja, łabatyja, łysyja mutanty pazirali na mianie ź miatych šmatkoŭ abhortačnaj papiery. Niaŭžo my takija? Takija, takija, i nijakija nia inšyja.

Tvory niabožčyka ja pakinuŭ na haryščy. Ich pastupova pakryŭ pył i hałubiny pamiot, a moža niechta j zabraŭ ich sabie, ustaviŭ pad škło ŭ ramy, paviesiŭ na ścianu. Sumniajusia. Ludzi nia lubiać varjataŭ, bajacca ich tvorčaści, paźbiahajuć sustrakacca ź ich pahladam, bo ŭ im zieŭraje absalutna chałodnaja viečnaść.

Takija, jak Sirotka, sapraŭdy blizkija da viečnaści, a voś Zajčyk-Paprašajka nahadvaje matylka-adnadzionku...

Dzie turysty, tam i jon — daŭhałyhi Zajčyk-Paprašajka. Turystaŭ u Miensku kot napłakaŭ, tamu Zajčyku nia nadta kab šykoŭna žyviecca. Biehaj, hojsaj, skačy z Trajeckaha pradmieścia da hatelu “Biełaruś”, ad hatelu da Čyrvonaha kaściołu, ad kaściołu da carkvy... Zajčyku hadoŭ pad tryccać, ale pavodzić jon siabie, jak dzicia, apranajecca ŭ školny kaściumčyk, prosić znački j cukierki. Turysty niešta dajuć, ekskursavody złujuć, łajucca, prahaniajuć. Zajčyk-Paprašajka ŭciakaje i viartajecca znoŭ, kab atrymać ad jakoha viasiołaha araba prezervatyŭ.

Raniej pa turystyčnych maršrutach snoŭdali zhrai dziatvy, raniej žujka była ekzotykaju, a zamiežnaja manetka — viaršyniaju mary. Čas źmianiŭsia. Kaho ździvić žavalnaja humka? Dziatva pavyrastała j paadčyniała svaje šapiki z tymi humkami. Tolki Zajčyk-Paprašajka zastaŭsia vierny abranamu šlachu. Biažyć-biažyć, skača, uciakaje, dahaniaje z praciahnutaj da turysta łapkaju, šukaje svajo pryvidnaje ščaście, svajo malenstva, jakoje nikoli nia skončycca. Tak što ja pamyliŭsia, nazvaŭšy Paprašajku matylkom adnadzionnym, jon viečny, jak mit.

My z taboju, narmalnyja, šeryja, uparadkavanyja, sydziem u ništo, a jany, varjaty, zastanucca stvarać niepaŭtorny tvar Miensku.

13.01.2001


Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0