Tajamnica Sachnavickaha voziera

Pra isnavańnie Sachnavickaj piačory ja viedaŭ užo 31 hod tamu. Adnak “sklep, u jakim stajali truny”, nie spakušaŭ na vandroŭku ŭ tuju miaścinu. Niejki tam “sklep, u jakim stajali truny”! Tym nia mienš, hetyja słovy nikoli nie vychodzili ŭ mianie z hałavy, navat tady, kali žyŭ u Łatvii — adpracavaŭ tam prarabam 15 hadoŭ.

Supracoŭniki i vałanciory hazety “Volnaje Hłybokaje” vyrašyli arhanizavać krajaznaŭčyja ekspedycyi ŭ samyja addalenyja vakolicy Hłyboččyny. Było adčuvańnie, što Hłyboččyna — jašče niaźviedany kraj. Ale kab nastolki, jak akazałasia potym, my navat i ŭjavić nie mahli…

Zavitali ŭ viosku Psuja da krajaznaŭcy Ivana Vołkava, kolišniaha dyrektara miascovaj škoły, ciapier pensijanera. Jon źbiraje “dyjamenty rodnaj movy”, apracoŭvaje miascovyja padańni. My zacikavilisia lehiendami pra Sachnavickaje voziera — treciaje pavodle hłybini voziera Biełarusi (43,3 m), dzie vodzicca redkaja dla našaha kraju ryba stynka.

Uładzimier Skrabatun

 

Biełaruś — kraina malaŭničaja, bahataja cudoŭnymi miaścinami… Tut na kožnych dziesiaci viorstach znachodziacca miescy i vidarysy, u dziasiatki razoŭ pryhažejšyja za słavutuju Livonskuju Švajcaryju.

Fadziej Bułharyn, 1835 h.

 

“Na bierazie voziera, u hustych chmyźniakach, možna žyć niekalki dzion, nikoha nie sustreŭšy. Ale kali hareźlivyja chłapčuki z susiedniaj vioski znojduć vas, jany abaviazkova pakažuć vam samaje adlehłaje i cikavaje miesca, dzie na stromym schile voziera bačny ŭvachod u kamienny sklep. Jon źjaviŭsia paśla abvału, jaki adbyŭsia hadoŭ 20 tamu. U sklepie — try vuzkija adtuliny, u jakich raniej, vierahodna, stajali truny. Ciapier ža loch staŭ adnoj sa słavutaściaŭ tutejšych miaścin”, — takija radki pryśviaciła Sachnavickamu vozieru daśledčyca biełaruskich azioraŭ Volha Jakuška (O.F.Jakuško, “Kraj hołubych ozior”. Miensk: “Uradžaj”, 1969).

 

Zavarožanyja dary

(padańnie pieršaje)

Dźvie siastry, Fieafanija i Leanora, doŭhi čas žyli ŭ Varšavie. Ich mužy byli pry karaleŭskim dvary, nie škadavali srodkaŭ i svaim žonkam, jasnavialmožnym paniam, rabili im šykoŭnyja darunki: załatyja piarścionki i łancužki, branzalety, darahi posud, redkija ŭpryhožańni z perlin i kaštoŭnych kamianioŭ.

U čas padziełu Rečy Paspalitaj mužoŭ aryštavali i vyvieźli ŭ Rasieju, a pani Fieafanija i Leanora viarnulisia ŭ rodnyja miaściny, prychapiŭšy dary svaich bahatych mužoŭ. Adnaho bajalisia jasnavialmožnyja pani: kab pryviezienyja imi dary, nieźličonyja bahaćci nia trapili ŭ ruki novych rasiejskich uładaŭ. I vyrašyli jany prychavać svaje šmatlikija kaštoŭnaści ŭ piačory, što znachodziłasia ŭ stromach Sachnavickaha voziera. Varšaŭskija pani źviarnulisia da stareńkaha dziadka, varažbita i viedźmara. Dziadok-viadźmar zavaražyŭ pryviezienyja z Varšavy dary, pračytaŭšy nad imi chitruju zamovu. Uziać zavarožanyja dary možna tolki našaptaŭšy hetuju ž zamovu try razy i trojčy pramoviŭšy: “Razvaražyciesia, dary!”. Chutka šanoŭnyja pani pamierli, a dary zastalisia ŭ piačory.

Zdarajecca takoje: chtości ryzyknie spuścicca ŭ loch, u jaho pačynaje krucicca ŭ hałavie, zajmaje dych, padkošvajucca nohi, i jon, jak korak, vylataje adtul.

Napaleonaŭski skarb
(padańnie druhoje)

Biazładna biehli, adstupali vojski zavajoŭnika Napaleona, a ź imi plalisia ciažkija furmanki z narabavanym u Rasiei i Biełarusi skarbam: zołatam, perlinami dy inšymi darahimi rečami. Z Połacku francuzaŭ padciskała rasiejskaje vojska.

U Prazarokach abozy źviarnuli ŭ napramku na Čarnievičy, kab vyjści na Kaciaryninski balšak Dzisna-Łužki-Vilnia. Za vioskaj Kasarova abozy spaŭźli ŭ łahčynu, a ŭźniacca na pahorak nie zmahli: pieraškadžaŭ vialiki hałalod, a bolšaść koniej, narabavanych u biełaruskich sialanaŭ, byli niepadkutyja.

Napaleonaŭskija vajaki vyrašyli pasypać piaskom kavałak darohi da Sachnavickaha voziera, zavieźci tudy narabavanyja skarby i prychavać ich u sklepie nadaziornaj stromy. Skazali — zrabili. Abozy chutka byli razhružany, a napaleonaŭskija vajaki, niby Marka pa piekle, pa koŭzkaj darozie praz Čarnievičy i hrazkuju pojmu raki Avuty vypaŭźli na Vilenski trakt i ŭžo biaź ciažkich abozaŭ šparčej rušyli da svajoj Francyi. A nieźličonyja napaleonaŭskija skarby i pa siońniašni dzień prychavanyja pad sklapieńniami ŭ stromach Sachnavickaha voziera.

 

Skład zbroi
(padańnie treciaje)

Haściniec ad Jazna da Prazarok byŭ zabity pavozkami z vajskovaj amunicyjaj. Kazaki pad kiraŭnictvam lehiendarnaha Haja prarvali polskuju abaronu i kalonami na Łužki j Prazaroki rušyli na zachad. Polskija vajskovyja abozy byli śpiešna paviernuty na Kasarova, a adtul rušyli da stromaŭ Sachnavickaha voziera. Kab zbroja dy inšaja vajskovaja amunicyja nie dastalisia balšavikam, jaje zhruzili ŭ sachnavicki sklep. Siarod amunicyi byli vialikija metaličnyja bočki z atrutnymi rečyvami. Voś čamu z tym, chto advažycca spuścicca ŭ sklep, adbyvajucca dziŭnyja zdareńni: śmialčak pačynaje zadychacca, padstupajuć vanity, źnikaje siła ŭ nahach, i jon kulaj vylataje sa sklepu i doŭha adležvajecca na ziamli, kab ačuniać.

 

U chłopcaŭ zaharelisia vočy, słava skarbašukalniaŭ minułaha nie davała im spakoju ceły tydzień. Jak potym ja daviedaŭsia, adzin ź ich jašče paru hadoŭ tamu ŭ hłybockaj kniharni nabyŭ “Encikłopiediju kładoiskatiela”. Darečy, hetuju knihu, uvieś zaviezieny nakład, hłybačanie vymieli z kniharni za dva dni. Voś čym u nas cikavicca narod!

Ja vykazaŭ svaje sumnievy. Jakija tam “nieźličonyja skarby”?! Kab jany i byli tam niekali, dyk ich užo daŭno biaz nas razrabavali b. Dyj Ivan Vołkaŭ raiŭ tudy nia leźci. Ale nichto nie schacieŭ upuskać svoj šaniec…

I voś, my ŭpieršyniu stupili na bierah Sachnavickaha voziera, voziera cudoŭnaj pryhažości, bolš padobnaha da vialikaje raki, šyrynioj da 200 metraŭ, što vijecca miž pahorkaŭ. Daŭžynia jaho — dva z pałovaj kilametry. Stromkija, niby ŭ kańjona, schiły, kryštalnaj čyścini vada. Ździvili nas i drevy na stromach, jakija na Hłyboččynie nasadžanyja tolki ŭ parkach, a tut rastuć u naturalnych umovach: klon, hrab, jasień, lipa. Šmat viekavych duboŭ. Vada bjecca ŭ stromki bierah, padmyvajučy karani drevaŭ. Bierah amal vertykalna ŭźnimajecca ŭvyšyniu, jaho časta pierarazajuć hłybokija jary, dno jakich skroź uścielena vialikimi j amšałymi vałunami. Na stromach, pad raźlehłymi šatami dreŭ, trava amal nie raście. Iści vielmi ciažka, varta astupicca, spatyknucca, i ty potyrč palaciš uniz, u vadu.

 

Lehiendarnaja piačora

U pieršy raz nam dosyć doŭha daviałosia šukać lehiendarnuju piačoru. Raspytali mužyka, jaki naviazvaŭ kania la voziera. Napačatku jon byŭ niehavarki. Mabyć, naš vyhlad i “Pahonia” na baretach naviali jaho na dumku, što pryjechaŭ “rybnahlad” ci ŭłada źmianiłasia. Ale jak dali zapalić i nalili čarku, to duža chutka znajšli supolnuju movu, a potym i supolnych znajomych.

I voś, na vieršalinie stromy — sapraŭdnaja piačora. U toŭščy skały — try vuzkija, jak u lisinaj nary, łazy. Pry vizualnym ahladzie ŭźnikła adrazu šmat pytańniaŭ. Najpieršaje ź ich: piačora — heta štučnaje zbudavańnie? Na heta pokazvała piaredniaja častka abjektu, byccam vymuravanaja z palavych vałunoŭ na biełaj vapnavaj roščynie. Uražańnie takoje, što niechta niekali vyvaliŭ na adchon niekalki samazvałaŭ betonu, zrabiŭšy papiarednie try adtuliny-łazy. Adnak jaki sens u čystym poli, udalečyni ad jakoha pasielišča, dy jašče nad abryvam, uzvodzić sklep, chaj sabie j dla trunaŭ? Pa-druhoje, stvarałasia ŭražańnie, što davoli daŭno tut adbyłasia niejkaja katastrofa: uvachod usiaredzinu zasypany žviram, a piaredniaja častka ściany skały kala ŭvachodu ŭ piačoru maje jak byccam adłom, nakštałt skołu na adbitaj małatkom cahlinie.

U pieršy raz trapić usiaredzinu piačory nam nie paščaściła: pryjechali niepadrychtavanymi. Uvachod zasypany. Treba brać sapiornyja rydloŭki, lichtaryki i daŭhuju viaroŭku dla strachoŭki.

Druhaja naša vandroŭka stałasia bolš vynikovaj. U pieršy raz, zachoplenyja doŭhimi pošukami lehiendarnaj piačory, my šmat čaho nie zaŭvažali. Akazvajecca, to tut to tam na podstupach da piačory, na adchonach sachnavickich stromaŭ vychodzić vonki aholenaja skalnaja paroda. Časam u jaje ŭpivajecca kareńniem dziabiołaja lipa ci hrab. U hłybokim jary, jaki ŭpirajecca prosta ŭ voziera, pierarazajučy bierah, znajšli jašče try piačorki, možna skazać, hroty, padobnyja da nišaŭ u ścianie. Źjaviłasia dumka, što asnoŭnaja piačora maje šmat bakavych uvachodaŭ i vyjściaŭ; pad ziamloj, u nietrach vialikaj skały, isnuje sapraŭdny padziemny horad, “andehraŭnd”.

Praz vuzki łaz z dapamohaj sapiornaj rydloŭki dvaim siabram ekspedycyi pašancavała praniknuć usiaredzinu abjektu na šeść metraŭ. Tam možna było pryŭźniacca na pałovu rostu. Śviatło lichtaryka vychapiła cełuju ardu kamaroŭ, jakija padrychtavalisia da zimoŭki, a ciapier ašaleli ad dymu “Prymy”. Biehali tam i dźvie jaščarki. Na skale byli plamy kryvi. Peŭna, tut čas ad času łasujuć sa zdabyčy tchor ci lisica. Sklapieńni i ścieny piačory — ź piaščaniku. Možna adkałupać płaścinku: źlažały, by pramyty načysta, drobny žvir. Płaścinka nie rassypajecca ŭ rukach, a łamajecca na kavałki, niby šakalada.

Na hetym — usio! Chod dalej zasypany žviram upieramiešku z vapniakom. Darohi napierad niama. Vidać tolki vuzkaja norka, jakaja idzie ŭhłyb karstavaj skały. Praleźci tudy moža chiba što kot. Adtulina pakidaje jašče niejkuju nadzieju — tam daloka schavanyja “zavarožanyja dary”, ale dastać ich nia chopić žyćcia, bo treba pieraviarnuć nie adnu sotniu kubametraŭ žviru z kamianiami.

Ja z natury nie pesymist, ja — realist.

— Malcy, — kažu ja, — dosyć vieryć u kazki. Ci mała chto moh prydumać usie hetyja bajki pra “zołata skifaŭ”, “bočki z perlinami i zołatam”, jakija patapili ŭ biełaruskich aziorach vajaki Napaleona, adstupajučy pad naciskam rasiejcaŭ… Budziem pryjaždžać siudy adpačyvać, smažyć šašłyki, kupacca, łavić rybu, hatavać jušku. Pryjedziem na paru dzion, pastavim namioty, abydziem usiu bierahavuju liniju: moža, znojdziem jašče jakija piačory ci inšyja cikavinki. Urešcie arhanizujem letnik dla skaŭtaŭ, akulturym, vyčyścim piačoru choć i na hetyja šeść metraŭ. Prapanujem uklučyć jaje ŭ turyscki maršrut pa Hłyboččynie.

Za zimu vyśvietliłasia, što takich varjataŭ, jak my troje, u Hłybokim našmat bolš. I jany šukali skarby ŭ inšych miescach na Hłyboččynie niezaležna ad nas. Urešcie naša supołka vyrasła da dziesiaci čałaviek, u vyniku čaho paŭstała niefarmalnaja krajaznaŭča-ekalahičnaja hrupa “Servač”. Arsenał srodkaŭ dla pošuku skarbaŭ značna pavialičyŭsia: źjaviŭsia navat metalašukalnik. Tut moj aŭtarytet krajaznaŭcy i aŭtara knihi “Hłybokaje na starych paštoŭkach” značna padupaŭ. Mianie ŭžo nichto nia słuchaŭ. Usie čakali leta i mroili tolki ab adnym — dajści da kanca, čaho b heta ni kaštavała!

 

Pakul pachodni
nia haśli

Za paŭhodu (zima j viasna) niečakana znajšlisia “śviedki”, jakija niekali niešta čuli ci bačyli abo traplali ŭ hetuju piačoru niekalki dziesiacihodździaŭ tamu. Pa śviedčańniach adnych — dvoje chłopcaŭ z pachodniami va ŭvieś rost(!) zabiralisia ŭ piačoru. Prachodzili niekalki dziasiatkaŭ metraŭ, pakul pachodni nia haśli i dychać užo nie było čym. Viartalisia nazad. Pa ich mierkavańniach, chod idzie ažno pad dno voziera(!).

Pavodle druhoha śviedčańnia, troje dziaciej-školnikaŭ, dva chłapčuki j dziaŭčynka, niedzie paśla vajny adłučylisia ad svajoj klasy, jakaja pobač pracavała na kałhasnym ilnie. Jany ź lichtarykami prabralisia ŭhłyb piačory i prabyli tam kala čatyroch hadzin. Nastaŭnica spachapiłasia i pačała ich šukać. Znajšła hadzin praź piać, kali tyja ŭžo viartalisia. Na jaje ŭščuvańni jany adkazali tak: “Kab Vy viedali, jak tam pryhoža! My nie chacieli viartacca. Tam na ścienach z roznakalarovych kamieńčykaŭ vykładziena mazaika…”.

Pačuŭšy takoje, nivodzin z nas nia moh utrymacca ad dalejšych pošukaŭ. Letam ciaham troch ekspedycyj my rasčyścili łaz, i nam pašancavała praniknuć uhłyb jašče na čatyry metry. Vynik taki: hałava ŭpirajecca ŭ skału, i žyvot na skale, dźvie pavierchni, doł i vierch, źlilisia ŭ adno cełaje. Tupik! Usie mary ab adkryćci hłybockaha “andehraŭndu” i avałodańni “nieźličonymi skarbami” abrynulisia ŭ adno imhnieńnie, jak kartačny damok! Kaniec pošukaŭ???

Adzinym zadavalnieńniem było tolki toje, što metraŭ za 70 dalej na poŭdzień ja znajšoŭ jašče adnu nievialičkuju piačoru-hrot, pra jakuju da hetaha času nia viedali. Ciapier ich, piačor i hrotaŭ, razam budzie piać… Źviarnuŭ ja ŭvahu na toje, što ŭ voziery, na płytkavodździ, valajucca kavałki karstavaj parody, jakaja nieviadoma jakim čynam siudy trapiła. Časam la samaha bierahu vada abmyvaje ładnyja frahmenty skały, na jakoj, upiŭšysia kareńniami, raście vialikaja volcha ci lipa…

Rasčaravanym chłapcam ja paraiŭ: “Jedziem u bližejšuju viosku! Znojdziem staroha dzieda. Raspytajem. Moža, usio heta kazki, chłuśnia!..”

 

U Sachnavičach

Zajechali ŭ Sachnavičy. Kala adnoj chaty staraja łuščyła fasolu. Pradstaŭlajemsia historykami i žurnalistami. Raspytvajem pra piačoru. Staraja kaža, što “ničoha nia čuje, hłuchaja, raskazvać ničoha nia budzie”. Paklikała haspadara.

Haspadar Pavał, na ščaście, akazaŭsia duža havarki. Vielmi achvotna adkazvaŭ na pytańni. Jon paćvierdziŭ niekatoryja versii, inšyja abvierh. Čutka ab tym, što niemcy padčas apošniaj vajny zrabili ŭ piačory skład zbroi, była łuchtoj.

— Niemcy kvataravali ŭ Sachnavičach u sialanskich chatach, ale składu zbroi ŭ piačory nie rabili. Mnie tady było piatnaccać hadoŭ, i ja ŭsio pamiataju, što tut adbyvałasia, — zaznačyŭ haspadar.

— U piačoru my z malcami chadzili, i nie adnojčy. Na ŭvieś rost, z pachodniami išli da taho času, pakul pachodni nia haśli i dychać nie było čym…

Nakont taho, što “dychać nie było čym”, adzin ź siabroŭ našaj ekspedycyi zaŭvažyŭ: “Karstavaja paroda. Šmat vapniaku. Idzie reakcyja, vyłučajecca vuhlakisły haz. Nia dziva, što “dychać nie było čym” i “haśli pachodni”.

Na pytańnie: “Jakoj heta mahła być adlehłaść?” — pakazaŭ rukoj: “Jak ad chaty da chlava”. Da chlava, jak miž telehrafnymi słupami — krokaŭ 50.

Sa słovaŭ śviedki, uvachod u piačoru byŭ “akulturany”. Jon byŭ vymuravany z kamianioŭ na vapnavaj roščynie, začyniaŭsia dźviaryma. Kali heta było zroblena i dla čaho, nia viedaŭ i nie pamiataŭ navat jahony baćka, jaki pražyŭ 91 hod(!).

I voś my padyšli da finalnaj rysy. Što stałasia ź piačoraj? Čamu niama taho ŭvachodu i dźviarej? Čamu jana zasypana?

— Paśla vajny tut valałasia šmat zbroi, jakuju pakidali niemcy, uciakajučy ad savieckich vojskaŭ. Voźmiem z malcami tołu pa dva kavałki, bikfordaŭ šnur, zakładziom u ścianu, adbiažym na kilametar… Jak babachnie! Słup čornaha dymu nad lesam! Kavałki piačory laciać va ŭsie baki i ŭ voziera taksama… Potym znoŭ zakładziom! Jak babachnie!.. Usio chaciełasia pahladzieć: što tam usiaredzinie?

— Moža u vas, malcy, — pytajecca Pavał, — jość toł?! Davajcie babachniem jašče raz dy pahladzim, što tam unutry!

My pačali pierakonvać staroha, jaki mieŭ nadziva niezdarovuju dla 71-hadovaha čałavieka dziciačuju spakusu “babachnuć jašče raz”.

— Nia treba hetaha rabić: dziakujučy Vam u Biełarusi źniščany ŭnikalny histaryčny abjekt. Takim čynam ničoha nie daviedaješsia, a tolki zaškodziš! My nie źbirajemsia ničoha “babachać”, a naadvarot, chočam daśledavać…

Dzied paabiacaŭ usialak nam spryjać, navat vyłučyć svaju ŭłasnuju łodku, jakuju hetym letam adramantavaŭ. Skardziŭsia na brakańjeraŭ, jakija elektravudami hubiać šmat ryby, a samoha ichnaha ŭłovu nia budzie i viadra. Pra voziera skazaŭ, što jano dasiahaje bolš jak 100 metraŭ (u sapraŭdnaści 43,3 m) u hłybiniu, “a ščupaki tam, jak krakadziły!..”

 

Pradajecca fermerski falvarak

Na supraćlehłym uschodnim bierazie voziera na stromie znachodzicca abjekt, zaniesieny ŭ daviedniki pa sadova-parkavym mastactvie Biełarusi. Tam byŭ falvarak Sańnički. Stary jašče pamiataŭ proźvišča pana, jaki im vałodaŭ, — Matoška. Jaho ŭ 1939 h. balšaviki sasłali ŭ Sibir. Ciapier u dvuchpaviarchovym draŭlanym budynku žyvie fermerskaja siamja, jakaja adkupiła jaho ŭ dziaržavy. Pa viartańni ŭ Hłybokaje my vyrašyli zavitać tudy.

Pry ŭjeździe ŭ falvarak u lipavaj prysadzie — vialikaja sažałka. Daroha ŭpirajecca ŭ siatčatuju aharodžu i žaleznyja vieśnički. Na pahorku — stary, z čatyrochkalonnym partałam i mansardaju budynak, u jakim čas jašče nia źniščyŭ rysy dobraj architektury. Na panadvorku biehajuć ładnyja viepruki. Dalej — abrysy parku ź vialikimi drevami.

Nam nasustrač vychodzić haspadynia z chłapčukom. Pradstaŭlajemsia krajaznaŭcami. Raspytvajem pra park, budynak, sažałku, voziera i piačoru.

Pra piačoru ničoha novaha nie daviedalisia. Pra svaju fermerskuju haspadarku žančyna raskazvała z sumam. Kupili hety nadzieł, adramantavali budynak pačatku XX st., jaki byŭ całkam zaniadbany. Vykapali vialikuju sažałku, zapuścili karasioŭ, jakich dva hady padkormlivali zbožžam. Raspracavali ziamlu, uźviali chlavy. Voś by žyć i haspadaryć… Adnak dva hady tamu pamior muž. Uvieś ciažar loh na žanočyja plečy. A što možna zrabić? Dziaržava nie daje nijakich kredytaŭ. Ziamla kiepskaja, nieŭradlivaja. Treba ŭ jaje šmat ukłaści, kab jana radziła. Adnoj usio heta nie pad siłu. Prosić nas dapamahčy joj znajści pakupnika, kab raspradać fermerskuju haspadarku.

— Miesca pryhožaje, nad vozieram, stary park, u “pałacy” — łaźnia, kamin, telefon… Škada z hetym usim raźvitvacca, kolki potu praliła, ale što zrobiš — nie pad siłu mnie. Choć by trapiła ŭsio heta ŭ dobryja pracavityja ruki…

— My i sami kupili b sabie pad “ofis”, — pažartavali my, — ale nia siońnia*.

 

Radzima Łastoŭskaha

Za dva sezony — 1999—2000 h. — my naviedali šmat jakija adlehłyja kutki Hłyboččyny. Ale ci składzie heta choć 1% abšaru tutejšaha kraju? Miž tym, my znajšli šmat cikavaha i nieviadomaha: zabytyja i zakinutyja kaścioły i cerkvy, jakija nichto nie adnaŭlaje, staryja parki, nie paznačanyja ŭ admysłovych daviednikach, vałuny z vybitymi salarnymi znakami (svastykaj), kamiennyja kryžy ŭ lasnych huščarach, nekropal na dnie voziera Šo, dzie stajać kamiennyja kryžy… A što budzie, kali my daśledujem usiu Hłyboččynu?

I ŭsio ž nie dajuć spakoju dumki: “Piatnaccacihadovy padletak, svavolnik Pavał sa svaimi supolnikami źniščyŭ mo nazaŭsiody adzin z samych zahadkavych i tajamničych abjektaŭ nia tolki Hłyboččyny, ale i ŭsioj Biełarusi.

Apoviedy “śviedkaŭ” adroźnivajucca ŭ drobiaziach. Adkiniem subjektyŭnyja ŭražańni kštałtu “ścieny byli ŭpryhožany kalarovaj mazaikaj”, “piačora idzie pad dno voziera”, a taksama roznyja mity ab “nieźličonych skarbach”. Ale jość adno ahulnaje ŭ hetych vykazvańniach: ludzi prachodzili ŭhłyb piačory, išli na ŭvieś rost, daloka, krokaŭ 50, potym “pachodni haśli”, “dychać nie było čym”. Dalej nichto nia moh stupić i kroku… Piačora nie raskryvała svaich tajamnicaŭ, i dapytlivamu padletku Paŭłu nie zastavałasia ničoha inšaha, jak zakłaści toł u jaje ścieny?

Nia viedajem my i jašče adnoj akaličnaści: ci była piačora štučnym albo pryrodnym utvareńniem? Mahčyma, jaje niekali vysiekli ŭ skale ludzi ci naadvarot — skarystali hatovuju, pryrodnuju, ale akulturyli, abmuravali ŭvachod, ustavili dźviery.

Što heta było: manastyr, pachavalny siamiejny sklep, schovišča skarbaŭ? Napeŭna, ab hetym my nikoli nie daviedajemsia. Vybuchi paškodzili “tunel”: abvalilisia sklapieńni, narabiŭšy raskolin, praź jakija nutro piačory zasypałasia žviram i abłomkami skały. Patrebnyja niejmaviernyja vysiłki, srodki i čas, kab usio heta pryvieści ŭ naležny stan…

I jašče. Paru dziasiatkaŭ kilametraŭ adsiul — radzima Vacłava Łastoŭskaha, premjera BNR, aŭtara apovieści “Labirynty”, pavodle jakoj u Połacku hłyboka pad ziamloj, isnuje mityčny horad-panteon, dzie schavana ŭsia hstoryja našaha kraju. Ci nie padkazała sachnavickaja piačora siužet dla hetaj apovieści? Zhadaŭ ja i knihu Ŭ.Arłova “Tajamnicy połackaj historyi”, dzie aŭtar piša pra Alhierdaŭ šlach: “Jon išoŭ z Połacku praz rečku Ŭšaču, majontak Biaździedavičy, paŭź Miadźviedžaje voziera, na Čortaŭ most i Bachańkovu haru ŭ napramku na Hłybokaje i dalej na Vilniu”. Tak. Sachnavickaja piačora stajała dzieś pobač hetaha šlachu. Ale, pradaŭpadobna, ja zanadta kapanuŭ uhłyb historyi.


Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0